powięzilismy: wszyscy w tymże błocie potonęlismy. Pokarzmyż siebie Bracia sami/ i sztrofujmy pierwej niż na sąd pozwani będziemy: pierwej ubłagajmy sędziego/ niż sprawiedliwym jego dekretem podług spraw naszych wieczne zelżenie odniesiemy. A osądziwszy nas samych weyźrzymy i na posłane przez nasze rąk wkładanie Kapłany/ którycheśmy po wszystkiej Rosiejskiej ziemi jako molu niewinne dusze gryzącego nasiali/ niedoźrzałych chłopiąt/ i nieuków/ natrętów/ nieobyczajnych grubiańów/ mierzjonych żarłoków/ niewstydliwych Bajdów: o sobie mądrych mędrelów: niekarnych bachantów: ociętnych Rybałdów: krnąbrnych samopasów/ wichrowatych niestatków: bojaźliwych trzmielów: nadętych klekotów: obojętnych pochlebców: niezbożnych świętokupców: przeklętych świętoprzedawców: nienasyconych łakomców: ślepych wodzów:
powięźilismy: wszyscy w tymże błoćie potonęlismy. Pokarzmyż śiebie Bráćia sámi/ y sztrofuymy pierwey niż ná sąd pozwáni będźiemy: pierwey vbłagaymy sędźiego/ niż spráwiedliwym iego dekretem podług spraw nászych wiecżne zelżenie odniesiemy. A osądziwszy nás sámych weyźrzymy y ná posłáne przez násze rąk wkłádánie Kápłany/ ktorychesmy po wszystkiey Rosieyskiey źiemi iáko molu niewinne dusze gryzącego náśiáli/ niedoźrzáłych chłopiąt/ y nieukow/ natrętow/ nieobycżáynych grubiáńow/ mierźionych żárłokow/ niewstydliwych Báydow: o sobie mądrych mędrelow: niekárnych báchántow: oćiętnych Rybáłdow: krnąbrnych sámopásow/ wichrowátych niestátkow: boiáźliwych trzmielow: nádętych klekotow: oboiętnych pochlebcow: niezbożnych świętokupcow: przeklętych świętoprzedawcow: nienásyconych łákomcow: slepych wodzow:
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 25v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
którego zawiśli Wszyscy święci wodzowie, i swe odda myśli, Już się więcej nie waha, nie wróży, nie radzi; Szykuje wszytko wojsko i w pole prowadzi; Pozasadza piechoty i działa, gdzie może; Jeżeli Turcy zechcą, gotów w imię boże, Otwartemu zwycięstwa powierzywszy polu, Wydrzeć swoję chorągiew i zbyć z serca molu. Otrzaskani Kozacy każdodziennym hukiem, Szańców swoich pilnują, prócz, że ich z Wasiukiem Dwa tysiąca, na prawym podczaszego szyku, Pilnowało tamtego od Tatar przesmyku. Wstawaj, durny Osmanie! Już południe mija; Spisz, a giaur po polu chorągwie rozwija; Czemuś dziś tak nie rzeźki i tak nie ochoczy? Wstawaj
którego zawiśli Wszyscy święci wodzowie, i swe odda myśli, Już się więcej nie waha, nie wróży, nie radzi; Szykuje wszytko wojsko i w pole prowadzi; Pozasadza piechoty i działa, gdzie może; Jeżeli Turcy zechcą, gotów w imię boże, Otwartemu zwycięstwa powierzywszy polu, Wydrzeć swoję chorągiew i zbyć z serca molu. Otrzaskani Kozacy każdodziennym hukiem, Szańców swoich pilnują, prócz, że ich z Wasiukiem Dwa tysiąca, na prawym podczaszego szyku, Pilnowało tamtego od Tatar przesmyku. Wstawaj, durny Osmanie! Już południe mija; Spisz, a giaur po polu chorągwie rozwija; Czemuś dziś tak nie rzeźki i tak nie ochoczy? Wstawaj
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 201
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
chcą mię witać biegu; Już snadno rozeznawam twarzy ulubione I wzdłuż do obłapienia ręce rozciągnione.
III.
Widzę zacnych gromadę białych głów wspaniałą, Z niemi liczbę rycerzów serdecznych niemałą, A obok zaś przyjaciół ukochanych czoło, Za swego mię poznawszy, wykrzyka wesoło. Tu Ginepra z Mameą rękę mi podaje, Tu przeciwko mię z Molu Weronka powstaje, Weronka Febusowi dziwnie miła swemu I chórowi uczonych panien aońskiemu.
I
Juliusza zacnej krwie widzę poważnego, Z niem Sforcę Hipolita przyjaciela jego; Najrozkoszniejszą dziewkę widzę, Trywulcją Margaretę, po drugiej stronie Emilią. Tu Andziela Borgia z Gracjozą stoi, Tu z Estu Ryciardety strzegą boku swoi; Bijanka i Diana, siostry
chcą mię witać biegu; Już snadno rozeznawam twarzy ulubione I wzdłuż do obłapienia ręce rozciągnione.
III.
Widzę zacnych gromadę białych głów wspaniałą, Z niemi liczbę rycerzów serdecznych niemałą, A obok zaś przyjaciół ukochanych czoło, Za swego mię poznawszy, wykrzyka wesoło. Tu Ginepra z Mammeą rękę mi podaje, Tu przeciwko mię z Molu Weronka powstaje, Weronka Febusowi dziwnie miła swemu I chórowi uczonych panien aońskiemu.
I
Juliusa zacnej krwie widzę poważnego, Z niem Sforcę Hipolita przyjaciela jego; Najrozkoszniejszą dziewkę widzę, Trywultyą Margaretę, po drugiej stronie Emilią. Tu Andziela Borgia z Gracyozą stoi, Tu z Estu Ryciardety strzegą boku swoi; Bijanka i Dyana, siostry
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 365
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
eś ty jest Bóg mój/ moje czasy są w ręku twoich. Nie opuszczaj mię Panie i Boże mój. Nie bądź daleko ode mnie. Pomóż mi Panie pomocniku mój. Oddal te plagi odemnie: Bom jest przed karaniem ręki twojej schorzały/ kiedy ty kogo ćwiczysz/ tedy jego krasa wszytka/ jako od molu będzie strawiona. Ach jako nikczemni są wszyscy ludzie/ Daj mi abym roztrzeźwial pierwej niżeli stąd wynidę/ a więcej się nie wrócę. Co mię smęcisz duszo moja/ nie jesteś we mnie spokojna/ czekaj na Pana i Boga swego: Jeszczeć mu ja będę dziękował, że mię wspomoże swoją oblicznością/ Amen.
eś ty iest Bog moy/ moie cżásy są w ręku twoich. Nie opuszcżay mię Pánie y Boże moy. Nie bądź dáleko ode mnie. Pomoż mi Pánie pomocniku moy. Oddal te plagi odemnie: Bom iest przed karániem ręki twoiey zchorzáły/ kiedy ty kogo ćwicżysz/ tedy iego krasá wszytká/ iáko od molu będźie strawioná. Ach iáko nikcżemni są wszyscy ludźie/ Day mi ábym roztrzeźwial pierwey niżeli stąd wynidę/ á więcey się nie wrocę. Co mię smęćisz duszo moiá/ nie iesteś we mnie spokoyna/ cżekay ná Páná y Bogá swego: Ieszcżeć mu ia będę dźiękował, że mię wspomoże swoią oblicżnośćią/ Amen.
Skrót tekstu: KraDzien
Strona: 242
Tytuł:
Dziennik, to jest modlitwy o krześcijańskie potrzeby
Autor:
Krzysztof Kraiński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1605
Data wydania (nie wcześniej niż):
1605
Data wydania (nie później niż):
1605