Kiedy dzisia i mnie Żyd rozbierze z kontusza.” 185 (N). DO BRACI ZGODNYCH: JANA, STOLNIKA BIELSKIEGO, JERZEGO, SĘDZIEGO, WACŁAWA, PODCZASZEGO KRAKOWSKIEGO
Rzadkim, mówią, i wielkim Feniks specjałem (Nie dziw, bo jedynakiem jest na świecie całem), Rzedsza miłość braterska; odpuść, proszę, Momie: Na obie nodze twoje podobieństwo chromie. Że Kain Abla bije, że Jakub podkupi Ezawa? zły był Kain, a Ezausz głupi. Znajdziesz siłę rodzonych na tym świecie braci, Gdzie więcej miłość niźli inszy respekt płaci. Na cóż daleko szukać, mając przykład doma. Nie było nigdy złego między nami trzoma, Nie
Kiedy dzisia i mnie Żyd rozbierze z kontusza.” 185 (N). DO BRACI ZGODNYCH: JANA, STOLNIKA BIELSKIEGO, JERZEGO, SĘDZIEGO, WACŁAWA, PODCZASZEGO KRAKOWSKIEGO
Rzadkim, mówią, i wielkim Feniks specyjałem (Nie dziw, bo jedynakiem jest na świecie całem), Rzedsza miłość braterska; odpuść, proszę, Momie: Na obie nodze twoje podobieństwo chromie. Że Kain Abla bije, że Jakub podkupi Ezawa? zły był Kain, a Ezausz głupi. Znajdziesz siłę rodzonych na tym świecie braci, Gdzie więcej miłość niźli inszy respekt płaci. Na cóż daleko szukać, mając przykład doma. Nie było nigdy złego między nami trzoma, Nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 87
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niech nadstawi grzbieta; Takim kształtem go dojdzie skórzana moneta. Tobie franca, a darmo, tak czoło postrzyka, Żeby nie wybrał skóry na boratyńczyka. Ba, diabła, szelągić to. Jam mniemał, że strupy. Śmieszna: szeląg na czele, a stempel u dupy. 213. NA ZAZDROŚĆ
Ssi, Momie, ssi, bo łacniej, niźli swoje pisać, Cudzą pracę nicować, szpocić i wysysać. Kto tyle śmie, co umie, ten pochwały godny; Kto sobie mądry, głupstwa wizerunk dowodny. 214. EGZORCYSTA NOWY
Diabelstwem są pieniądze, święte piszą listy; Dobrze utracyjuszów nazwać egzorcysty. 215. ŻOŁNIERZ Z WDOWĄ
Jeden
niech nadstawi grzbieta; Takim kształtem go dojdzie skórzana moneta. Tobie franca, a darmo, tak czoło postrzyka, Żeby nie wybrał skóry na boratyńczyka. Ba, diabła, szelągić to. Jam mniemał, że strupy. Śmieszna: szeląg na czele, a stempel u dupy. 213. NA ZAZDROŚĆ
Ssi, Momie, ssi, bo łacniej, niźli swoje pisać, Cudzą pracę nicować, szpocić i wysysać. Kto tyle śmie, co umie, ten pochwały godny; Kto sobie mądry, głupstwa wizerunk dowodny. 214. EGZORCYSTA NOWY
Diabelstwem są pieniądze, święte piszą listy; Dobrze utracyjuszów nazwać egzorcysty. 215. ŻOŁNIERZ Z WDOWĄ
Jeden
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 289
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na twarzy rysy, aż do włosów w brwiach, i powiekach doskonale się ucalić spodziewali. Jak prędko tak ciało namaszczono, oddawano je krewieństwu, które je w szafie otwartej według miary ciała składało, potym na nogach przy murze stawiano w grobach, kto miał swój własny, albo też i w domach. I stąd mamy Momie który i teraz sprowadzamy z Egiptu, u wielu ciekawych ujrzysz je w pokoikach, osobliwościami napełnionych; i zaraz osądzisz co za staranie Egipcjanie o ciałach zmarłych mieli. Wdzięczność ku Rodzicom, żadnym wiekiem niezmazana, trwała. Potomstwo widząc ciała Przodków swoich, przypominało sobie cnoty ich, które się podobały Narodowi, i tym się wzbudzało
ná twarzy rysy, áż do włosow w brwiách, y powiekach doskonále się ucalić spodziewáli. Jak prędko ták ciáło námaszczono, oddawáno ie krewieństwu, ktore ie w szafie otwartey według miáry ciáłá zkładáło, potym ná nogách przy murze stawiáno w grobach, kto miáł swoy własny, albo też y w domách. Y ztąd mamy Momie ktory y teraz sprowadzamy z Egyptu, u wielu ciekáwych uyrzysz ie w pokoikách, osobliwośćiámi nápełnionych; y zaraz osądzisz co za stáranie Egypcyánie o ciáłach zmárłych mieli. Wdzięczność ku Rodzicom, żadnym wiekiem niezmázaná, trwáła. Potomstwo widząc ciáła Przodkow swoich, przypomináło sobie cnoty ich, ktore sie podobáły Narodowi, y tym się wzbudzało
Skrót tekstu: RolJabłADziej
Strona: 127
Tytuł:
Dziejopis starożytny Egipcjanów, Kartainców, Assyryjczyków, Babilonców, Medów, Persów, Macedończyków i Greków
Autor:
Charles Rollin
Tłumacz:
Józef Aleksander Jabłonowski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
: Nie masz czego takiego w domu gościa życzyć. Cóż? Tam tylko jeden był, i to jeszcze bożek; Tu każdy, choć niegodzien w kozi trzeszczeć rożek, Choć sam, jak żyw, dobrego wiersza nie napisał, Będzie wytrząsał, będzie cudzy styl wysysał, Równie, jak wiecheć Świnia. Lecz przestrzegam, Momie, Żebyś na ono iste nie trafił z nią w słomie. Nie Momus — człek uczony, dobry niech zdrów trzęsie, Jakiekolwiek są, wszytkie prace me. Nie prę się, Że najdzie co poprawić, bom się nie aniołem Ani, co się poprawiać nie da, apostołem, Prostym rodził szlachcicem; ani
: Nie masz czego takiego w domu gościa życzyć. Cóż? Tam tylko jeden był, i to jeszcze bożek; Tu każdy, choć niegodzien w kozi trzeszczeć rożek, Choć sam, jak żyw, dobrego wiersza nie napisał, Będzie wytrząsał, będzie cudzy styl wysysał, Równie, jak wiecheć Świnia. Lecz przestrzegam, Momie, Żebyś na ono iste nie trafił z nią w słomie. Nie Momus — człek uczony, dobry niech zdrów trzęsie, Jakiekolwiek są, wszytkie prace me. Nie prę się, Że najdzie co poprawić, bom się nie aniołem Ani, co się poprawiać nie da, apostołem, Prostym rodził szlachcicem; ani
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 26
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987