opuszka runa, Aleć nie. Myślę przecie: nie sobol, nie kuna, Nie bóbr, nie tchórz, nie jaźwiec, nie zdeb i nie łaska; Kiego sobie do czapki przyprawił diaska? Wiewiórka, nie wiewiórka; coś poszło na kota. I opuszka cudowna, i czapki robota. Nie zając, nie liszka też. Bodajżeś się skaził Z swą mycką: aż ono tchórz wydrę w jazie złaził. 189 (F). NA WIECZNEGO BANITA
Umarł wieczny infamis. Toć u kata ryby. Kto w Polsce nie ma miejsca, w niebie bez pochyby. Gdzież dłużnicy zapłaty będą szukać sobie? Ten na świecie nic nie miał
opuszka runa, Aleć nie. Myślę przecie: nie sobol, nie kuna, Nie bóbr, nie tchórz, nie jaźwiec, nie zdeb i nie łaska; Kiego sobie do czapki przyprawił dyjaska? Wiewiórka, nie wiewiórka; coś poszło na kota. I opuszka cudowna, i czapki robota. Nie zając, nie liszka też. Bodajżeś się skaził Z swą mycką: aż ono tchórz wydrę w jazie złaził. 189 (F). NA WIECZNEGO BANITA
Umarł wieczny infamis. Toć u kata ryby. Kto w Polszczę nie ma miejsca, w niebie bez pochyby. Gdzież dłużnicy zapłaty będą szukać sobie? Ten na świecie nic nie miał
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 89
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rodu, Dla wydania sekretu, a potem i z głodu. Gdy tak lwy, dziki, wilki w zgłodniałe tka kiszki, Widząc nad jamą, prosi w nawiedziny liszki: „Samaś — rzecze — siostrzyczko, tak jest niepobożna; Nawiedź mnie też kalekę, proszę, jeśli można.” Zaraz zdrady dowcipna przewąchawszy liszka: „Słusznać by rzecz chorego nawiedzić braciszka, Tylko patrząc na tropy lwie, niedźwiedzie, zdebie, Żaden nazad nie wrócił, wszedszy raz do ciebie. Słychałam, że żołądek naprawują postem” — I skoczy, przeżegnawszy pacjenta chwostem. Śmielszy lis Sapieżyński w Lubomirskich kniei, Nie patrzy lwów przed sobą idących kolei,
rodu, Dla wydania sekretu, a potem i z głodu. Gdy tak lwy, dziki, wilki w zgłodniałe tka kiszki, Widząc nad jamą, prosi w nawiedziny liszki: „Samaś — rzecze — siestrzyczko, tak jest niepobożna; Nawiedź mnie też kalekę, proszę, jeśli można.” Zaraz zdrady dowcipna przewąchawszy liszka: „Słusznać by rzecz chorego nawiedzić braciszka, Tylko patrząc na tropy lwie, niedźwiedzie, zdebie, Żaden nazad nie wrócił, wszedszy raz do ciebie. Słychałam, że żołądek naprawują postem” — I skoczy, przeżegnawszy pacyjenta chwostem. Śmielszy lis Sapieżyński w Lubomirskich kniei, Nie patrzy lwów przed sobą idących kolei,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 195
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ty, marny Samsonie, niewieściuchu głupi, Skoroć twój upór oczy obiedwie Wyłupi, Tańcuj, graj, aże swojej dopędziwszy miary Upadną świata tego machiny filary; I jeśli się zawczasu nie sprawisz rozumem, Szkaradym cię przywalą z twoim wodzem rumem. 489 (P). NIE TRZEBA RZECZY POZWIERZCHOWNIE SĄDZIĆ
Poszła kiedyś o godność liszka z rysiem w prawo. Opierała się dosyć racjami żwawo, Lecz sekretu subtelnym przewąchawszy cuchem, Że przegra, i urodą mniejsza, i kożuchem:
Nie z futra, panie sędzia — rzecze — i nie z wzrostu Ani z zwierzchniego sądzą te rzeczy pokostu. Tak byś niemą statuę i obraz z daleka Przeniósł nad małego
ty, marny Samsonie, niewieściuchu głupi, Skoroć twój upór oczy obiedwie Wyłupi, Tańcuj, graj, aże swojej dopędziwszy miary Upadną świata tego machiny filary; I jeśli się zawczasu nie sprawisz rozumem, Szkaradym cię przywalą z twoim wodzem rumem. 489 (P). NIE TRZEBA RZECZY POZWIERZCHOWNIE SĄDZIĆ
Poszła kiedyś o godność liszka z rysiem w prawo. Opierała się dosyć racyjami żwawo, Lecz sekretu subtelnym przewąchawszy cuchem, Że przegra, i urodą mniejsza, i kożuchem:
Nie z futra, panie sędzia — rzecze — i nie z wzrostu Ani z zwierzchniego sądzą te rzeczy pokostu. Tak byś niemą statuę i obraz z daleka Przeniósł nad małego
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 401
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
końca, miary. 495. KAŻDE JEDNYM ŻYWIOŁEM ŻYJE Z TYCH
Wiatrem chamaleonci, samą wodą śledzie, Kret ziemią, salamandra ogniem żywot wiedzie. Każde swoim osobnym na świecie żywiołem; Człowiek ledwie wszytkimi czterema żyw społem. 496 (P). CO RZADKIE, TO I DROGIE CO SIĘ PRĘDKO WZNIECI, NIEDŁUGO ŚWIECI
Urąga liszka lwicy, że się zawsze pleni, Bo lwica jednym tylko, ona sześcią szczeni; Jej zaraz za nią bieżą, zaraz skaczą dzieci, Lwię się ledwie za miesiąc pocznie ruszać trzeci: Równie jako kawalec mięsa leży jaki. Pojrzy, rzecze, na drzewa, lwica, a na krzaki: Co jednym tylko śniatem w
końca, miary. 495. KAŻDE JEDNYM ŻYWIOŁEM ŻYJE Z TYCH
Wiatrem chamaleonci, samą wodą śledzie, Kret ziemią, salamandra ogniem żywot wiedzie. Każde swoim osobnym na świecie żywiołem; Człowiek ledwie wszytkimi czterema żyw społem. 496 (P). CO RZADKIE, TO I DROGIE CO SIĘ PRĘDKO WZNIECI, NIEDŁUGO ŚWIECI
Urąga liszka lwicy, że się zawsze pleni, Bo lwica jednym tylko, ona sześcią szczeni; Jej zaraz za nią bieżą, zaraz skaczą dzieci, Lwię się ledwie za miesiąc pocznie ruszać trzeci: Równie jako kawalec mięsa leży jaki. Pojźry, rzecze, na drzewa, lwica, a na krzaki: Co jednym tylko śniatem w
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 404
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jego rozkazania. Jednego sobie obrał, którego nauczył, Na co go potrzebował; temu to poruczył, Aby wszedł zaraz w konia, co niósł w czasy one Gładką dziewkę i jego serce zapalone.
XXXIII.
Jako więc pospolicie pies zwyczajny, który Goni małe zwierzęta, przez pola, przez góry, Gdy jedną stroną bieży liszka albo zając, On mu drogę zabiega, na ślad nic nie dbając, Potem się na przechodzie zasadzi i skradnie I czeka, że mu samo zwierzę w gębę wpadnie: Tak mnich choć różną drogą Angelikę goni, Pewna, że mu nie zbędzie, że mu się nie schroni.
XXXIV.
Jużem ja zgadł,
jego rozkazania. Jednego sobie obrał, którego nauczył, Na co go potrzebował; temu to poruczył, Aby wszedł zaraz w konia, co niósł w czasy one Gładką dziewkę i jego serce zapalone.
XXXIII.
Jako więc pospolicie pies zwyczajny, który Goni małe zwierzęta, przez pola, przez góry, Gdy jedną stroną bieży liszka albo zając, On mu drogę zabiega, na ślad nic nie dbając, Potem się na przechodzie zasadzi i skradnie I czeka, że mu samo zwierzę w gębę wpadnie: Tak mnich choć różną drogą Angelikę goni, Pewna, że mu nie zbędzie, że mu się nie schroni.
XXXIV.
Jużem ja zgadł,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 155
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
beła Galafrona, Do ostatecznych wschodnich granic przewiedziona, To teraz harda dziewka obiema wzgardziła I w oka mgnieniu pierwszą żądzą odmieniła, Nie chcąc być nic powinna grabi i królowi, A dufając samemu swemu pierścieniowi.
XXXVI.
Oni, tak oszukani, po lesie biegają I tam i sam zdumiałe twarzy obracają, Jako ogar, któremu liszka albo zając Zginie, co go pojmać już chce, doganiając, Kiedy mu albo w jamę, niżli go dopadnie, Albo w dół albo w gęstwę wielką nagle wpadnie. Angelika się śmieje, której nikt nie widzi, Patrząc na ich postępki, i z nich sobie szydzi.
XXXVII.
Szła przez las jedna droga,
beła Galafrona, Do ostatecznych wschodnich granic przewiedziona, To teraz harda dziewka obiema wzgardziła I w oka mgnieniu pierwszą żądzą odmieniła, Nie chcąc być nic powinna grabi i królowi, A dufając samemu swemu pierścieniowi.
XXXVI.
Oni, tak oszukani, po lesie biegają I tam i sam zdumiałe twarzy obracają, Jako ogar, któremu liszka albo zając Zginie, co go poimać już chce, doganiając, Kiedy mu albo w jamę, niżli go dopadnie, Albo w dół albo w gęstwę wielką nagle wpadnie. Angelika się śmieje, której nikt nie widzi, Patrząc na ich postępki, i z nich sobie szydzi.
XXXVII.
Szła przez las jedna droga,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 257
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
stoi.
Kto wino pije, ten zdrów żyje.
Według stawu grobla.
Praca ustawiczna wszytko przemaga. Kto robi, ten się dorobi.
Świnia kwiczy, a wór drze.
Płacz rychło ustaje.
Kamień często poruszony mchem nie obroście.
Zdrada w Kącie siada rada.
Kto ma ser z chlebem głodem nie umrze.
Każda liszka swój ogon chwali.
Stare ustawy, świeże potrawy są nalepsze.
Tchorzem podszyty.
Krzyż wielki nie tak się czuje, Gdy go kto lekko przyjmuje.
Bezżeństwo spokojne.
Wolności skromne zażywaj.
Uważ przód, niż co wymówisz.
Wiedzą to i baby w szpitalu.
Zwadliwy najdzie i w pustkach zwadę.
Gadu, gadu,
stoji.
Kto wino pije, ten zdrow żyje.
Według stawu grobla.
Praca ustawiczna wszytko przemaga. Kto robi, ten śię dorobi.
Swinia kwiczy, a wor drze.
Płacz rychło ustaie.
Kamien często poruszony mchem nie obrośćie.
Zdradá w Kąćie śiada ráda.
Kto ma ser z chlebem głodem nie umrze.
Każda liszka swoy ogon chwali.
Stare ustawy, świeże potrawy są nalepsze.
Tchorzem podszyty.
Krzyż wielki nie tak śię czuje, Gdy go kto lekko przyymuie.
Bezżeństwo spokoyne.
Wolnośći skromne zażyway.
Uważ przod, niż co wymowisz.
Wiedzą to y baby w szpitalu.
Zwadliwy naydzie y w pustkach zwadę.
Gadu, gadu,
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 81
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
perły gnój wolą. Że się brzydzi mieć cię bratem Wojewoda możniejszy, Tedy głową robi za tym, Byś był od niego mniejszy. Klejnot, co cię w równi zważy, By nie wracał znać licem, Na subtelną kradzież waży Czcząc szlachcica szlichcicem. Więc on w konszacht idzie z dworem, Chytry w sprawach jak liszka, Ciebie robiąc swym faktorem, Gdy częstuje z kieliszka. A ty głowę oszaliwszy, Aż cię zmysły odbieżą, Rozumiejąc, żeś szczęśliwszy, Biegasz z swoją kradzieżą. Na sejmikach pełno pyska, Pełno huku i gwary, A tymczasem kupiec zyska, Chciwy na te towary. Bo niezgodą i niesforą Targ się takim naprawia
perły gnój wolą. Że się brzydzi mieć cię bratem Wojewoda możniejszy, Tedy głową robi za tym, Byś był od niego mniejszy. Klejnot, co cię w równi zważy, By nie wracał znać licem, Na subtelną kradzież waży Czcząc szlachcica szlichcicem. Więc on w konszacht idzie z dworem, Chytry w sprawach jak liszka, Ciebie robiąc swym faktorem, Gdy częstuje z kieliszka. A ty głowę oszaliwszy, Aż cię zmysły odbieżą, Rozumiejąc, żeś szczęśliwszy, Biegasz z swoją kradzieżą. Na sejmikach pełno pyska, Pełno huku i gwary, A tymczasem kupiec zyska, Chciwy na te towary. Bo niezgodą i niesforą Targ się takim naprawia
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 195
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
już go więcej nie ściga. Dla tego mu przypisano: Aut cito, aut nunquam.
LIS, LISZKA, jest Symbolum chytrości; często rozciągnowszy się na ziemi, udają się za zdechłe, interim ptactwo jako to Wrony, Kruki, na ścierw apetyczne, zlatują się, chcąc tego w sobie pochować trupa; w tym Liszka je łowi, dusi, pożywa. Piccinellus in Mundo Symbolico. Albertus zaś Magnus, Olaus Magnus i Jonstonus świadczą o Liszcze, że ta od pchłów cierpiąc persekucje, wziąwszy w pysk źbło, albo słomkę, w wodzie nurzy się powoli, interym pchły co raz na suche umykają miejsce; a kiedy siebie całą zanurza,
iuż go więcey nie ściga. Dla tego mu przypisano: Aut cito, aut nunquam.
LIS, LISZKA, iest Symbolum chytròści; często rościągnowszy się na ziemi, udaią się za zdechłe, interim ptactwo iako to Wrony, Kruki, na ścierw appetyczne, zlatuią się, chcąc tego w sobie pochować trupa; w tym Liszka ie łowi, dusi, pożywa. Piccinellus in Mundo Symbolico. Albertus zaś Magnus, Olaus Magnus y Ionstonus świadczą o Liszcze, że ta od pchłow cierpiąc persekucye, wziąwszy w pysk źbło, albo słomkę, w wodzie nurzy się powoli, interim pchły co raz na suche umykaią mieysce; a kiedy siebie całą zanurza,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 578
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
SCOLOPENDRA Sto-Nóg Morski, ma do siebie, że na hak złowiony, albo wędę, i wnętrzności wyrzuca z siebie, aby się fatalnego pozbył kąsku, a potym zbywszy się go, wnętrzności w siebie w ciąga bez żadnej zdrowia swego lezyj. Philippus Piccinelluś. o Rybach osobliwych
Tęż samę naturę Rybie VULPECULA, albo Liszka nazwanej i innym przypisuje Hyppolitus Salvianus.
SARGUS Kozo-Lub Ryba, która po nad brzeg chodząc postrzegłszy kozę, do niej wyskakuje, cudowną sympatią, nawet samą jej delektując się umbrą. Rybacy o tej wiedząc Ryby naturze, w kozie stroją się skory, i tak zwodzą. Stąd pięknie napisał Alciatus, że tę Rybę wyraża Inamorat
SCOLOPENDRA Sto-Nog Morski, ma do siebie, że na hak złowiony, albo wędę, y wnętrzności wyrzuca z siebie, aby się fatalnego pozbył kąsku, á potym zbywszy się go, wnętrzności w siebie w ciąga bez żadney zdrowia swego lezyi. Philippus Piccinelluś. o Rybach osobliwych
Tęż samę naturę Rybie VULPECULA, albo Liszka nazwaney y innym przypisuie Hyppolitus Salvianus.
SARGUS Kozo-Lub Ryba, ktora po nad brzeg chodząc postrzegłszy kozę, do niey wyskakuie, cudowną sympatyą, nawet samą iey delektuiąc się umbrą. Rybacy o tey wiedząc Ryby naturze, w kozie stroią się skory, y tak zwodzą. Ztąd pięknie napisał Alciatus, że tę Rybę wyraża Inamorat
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 633
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755