się wystara, gdzie to wszystko utrzyma, tylko na jednych sejmach. I nie trzebaż więc królowi, senatowi, stanowi szlacheckiemu utrzymywania sejmów szukać jak najskuteczniejszego sposobu.
Zważyć jeszcze siódmą i tę o dojście sejmów starania się przyczynę, to jest, zważyć zjazdy nasze codwuletnie w Warszawie i w Grodnie, wziąć na szalą prace, mozoły, ekspensy, niewygody, podróże, króla, senatorów, szlachty i niezliczonego ludu, ciągnące się przez blisko pół roka na senatus consilium poprzedzającym,
na publikowaniu uniwersałów, na sejmikach przedsejmowych, na sejmach, na następujących senatus konsyliach, na relacyjnych sejmikach, zważyć, co to zdrowia, co fortuny, co zgryzot każdego kosztuje
się wystara, gdzie to wszystko utrzyma, tylko na jednych sejmach. I nie trzebaż więc królowi, senatowi, stanowi szlacheckiemu utrzymywania sejmów szukać jak najskuteczniejszego sposobu.
Zważyć jeszcze siódmą i tę o dojście sejmów starania się przyczynę, to jest, zważyć zjazdy nasze codwuletnie w Warszawie i w Grodnie, wziąść na szalą prace, mozoły, ekspensy, niewygody, podróże, króla, senatorów, szlachty i niezliczonego ludu, ciągnące się przez blisko pół roka na senatus consilium poprzedzającym,
na publikowaniu uniwersałów, na sejmikach przedsejmowych, na sejmach, na następujących senatus konsyliach, na relacyjnych sejmikach, zważyć, co to zdrowia, co fortuny, co zgryzot każdego kosztuje
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 173
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
Ociec na to się nie sługował. Zie głodny zniwo jego, i zbior hojny Jego samego zahołduje zbrojny, Pragnącym w napój za skrytą pomocą Wszytkie się jego dostatki obrócą. Nicsie na ziemi bez słusznej przyczyny Nie dzieje, chyba z własnej ludzkiej winy, Bo choć się czasem sprzeciwią żywioły, Człowiek na takie zasłużył mozoły. On sam do pracy stworżon, ptak do lotu Więc z czyjego to dzieje się obrotu Będę przepraszał, będę wzywał Pana, Którego jest moc światu obwołana. I który dzieła niepojęte stwarza, A kiedy zachce, to ich i przysparża, Który deszcz ziemi urodzajny daje, I rosą skrapla podmiesięczne kraje. Wysadza podłych na
Oćiec ná to się nie sługował. Zie głodny zniwo iego, i zbior hoyny Iego sámego záhołduje zbrojny, Prágnącym w napoy zá skrytą pomocą Wszytkie się iego dostatki obrocą. Nicsie ná źiemi bez słuszney przyczyny Nie dźieie, chyba z własney ludzkiey winy, Bo choć się czásem sprzećiwią żywioły, Człowiek ná tákie zásłużył mozoły. On sam do pracy stworżon, ptak do lotu Więc z czyiego to dźieie się obrotu Będę przepraszał, będę wzywał Páná, Którego iest moc świátu obwołána. I który dźieła niepoięte stwarza, A kiedy zachce, to ich i przysparża, Ktory deszcz źiemi urodzayny dáie, I rosą skrapla podmieśięczne kráie. Wysadza podłych ná
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 23
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
całej Polski i Litwy, trudzić Króla, Senat, Posłów, aby się z tak dalekich krajów zgromadzali na jedno magnum nihil. Spezy niezkończone z wielkim uszczerbkiem prywatnych fortun łożyć, bez najmniejszego in publicum pożytku. Czasu kilka niedziel na dysputach niepotrzebnych strawić, i tandem tak wielkie świata całego Polskiego motus, zawody, prace, mozoły, nadzieje tym jednym kończyć: parturiunt montes, nascetur ridiculus mus. Tak dalece, że cały Diariusz ten Sejmów naszych być może: rumores vacui verbaqvè inania, et par sollicito fabula somnio. Tym czasem Ojczyzna, aliqvo inevitabili Fato, zostaje bez pomocy i rady o sobie. A wszak i Pan BÓG nie może barziej
całey Polski y Litwy, trudźić Krola, Senat, Posłow, aby śię z tak dalekich kraiow zgromadzali na iedno magnum nihil. Spezy niezkończone z wielkim uszczerbkiem prywatnych fortun łożyć, bez naymnieyszego in publicum pożytku. Czasu kilka niedźiel na dysputach niepotrzebnych ztrawić, y tandem tak wielkie świata całego Polskiego motus, zawody, prace, mozoły, nadźieie tym iednym kończyć: parturiunt montes, nascetur ridiculus mus. Tak dalece, że cały Dyaryusz ten Seymow naszych bydź może: rumores vacui verbaqvè inania, et par sollicito fabula somnio. Tym czasem Oyczyzna, aliqvo inevitabili Fato, zostaie bez pomocy y rady o sobie. A wszak y Pan BOG nie może barźiey
Skrót tekstu: KonSRoz
Strona: 53
Tytuł:
Rozmowa pewnego ziemianina ze swoim sąsiadem
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
nie omyli. W tym jakoby już samymi rzeczoma Nieprzyjacielem Antona zrobili Marszałcy Senat rozpuszczą po Radzie Zwłaszcza gdy Gminny nie jest na zawadzie. XVI. Antoniego zaś i Matka i Zona Z małym Dzieciukiem, oraz przyjacioły Kołace w progi możnych uniżona I miłosierdzia u nich żebrze społy A w żałobliwy strój przyobleczona Kogo potyka, czyni mu mozoły I do nóg z płaczem dotknięta przymuśem Pada, że jej krzyk słychać przed Ratuszem Z Aryminu Cum plebiscito posłał Antoniusz do Decima Bruta, żeby mu Gallią oddał; a na to miejsce wziął Macedonią. Kontynuacji Farsaliej albo Wojen domowych Rzymskich Zaczyna się Bellum Mutinense, o którym Florus, Apianus Plutarchus Dio; Paterculus i inni Mutina
nie omyli. W tym iakoby iuż samymi rzeczoma Nieprzyiacielem Antona zrobili Marszałcy Senat rospusżczą po Radzie Zwłasżcza gdy Gminny nie iest na záwadzie. XVI. Antoniego zaś y Matka y Zona Z małym Dzieciukiem, oraz przyiacioły Kołace w progi możnych uńiżona I miłosierdzia u nich żebrze społy A w żałobliwy stroy przyobleczona Kogo potyka, czyńi mu mozoły I do nog z płaczem dotknięta przymuśem Pada, że iey krzyk słychać przed Ratuszem Z Ariminu Cum plebiscito posłał Antoniusz do Decima Bruta, żeby mu Gallią oddał; á na to mieysce wziął Macedonią. Kontynuacyey Pharsaliey albo Woien domowych Rzymskich Zaćżyna się Bellum Mutinense, ó ktorym Florus, Appianus Plutarchus Dio; Paterculus y inni Mutina
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 108
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
królewsku. Gwardia zaś koronna pilnowała ratusza. W dni jednak galowe, kiedy książę chciał mieć ogień żołnierski, przychodziła i gwardia koronna przed jego pałac. Tam huczały, najprzód za zdrowie królewskie, potem innych panów, harmaty i moździerze, toż karabiny, począwszy od obiadu do późnej nocy. Wiarusy nie gniewali się o takie mozoły. Karmiono ich przy tej pracy chlebem i mięsem, chłodzono zmordowanych obficie piwem i oprócz tego każdemu strzelającemu dawano dzienny traktament. Oficjerom zaś komenderującym do ognia — podarunki w zegarkach, tabakierkach albo ładunkach dukatowych.
Co zaś do sądzenia, tym się nie zatrudniał: przybywszy na ratusz na jaki kwadrans, oddawał laskę marszałkowską deputatowi starszemu
królewsku. Gwardia zaś koronna pilnowała ratusza. W dni jednak galowe, kiedy książę chciał mieć ogień żołnierski, przychodziła i gwardia koronna przed jego pałac. Tam huczały, najprzód za zdrowie królewskie, potem innych panów, harmaty i moździerze, toż karabiny, począwszy od obiadu do późnej nocy. Wiarusy nie gniewali się o takie mozoły. Karmiono ich przy tej pracy chlebem i mięsem, chłodzono zmordowanych obficie piwem i oprócz tego każdemu strzelającemu dawano dzienny traktament. Oficjerom zaś komenderującym do ognia — podarunki w zegarkach, tabakierkach albo ładunkach dukatowych.
Co zaś do sądzenia, tym się nie zatrudniał: przybywszy na ratusz na jaki kwadrans, oddawał laskę marszałkowską deputatowi starszemu
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 62
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak