kroku Ich utrzyma, póki się i ci nie poprawią, I w-Zamku obleżeni zatym nie wybawią, Którzy już przepadali. Jednak dla nawału Tym większego co dalej, przyszło się pomału Brać ku Obozowi, posiełku nie mając, Ile słyszy od Zbiegów którzy uciekając, Jednostajnie twierdzili o Chmielnickim blisko Samym następującym. A jako mrowisko Od sśońca rozparzone, albo suche liście Z-drzewa swego opadnie, w-takiej jego przyście Liczbie opowiadając. Wiec skoro się ruszy Obóz Pod Konstantynów; lako gdy posuszy Zioła rane Syriusz, tak serca we wszytkich Upadną z tych rumorów, do ryterat brzydkich Zaraz się pobudżając. A nie gmin lekliwy Ale sami Żołnierze, i
kroku Ich utrzyma, poki sie i ći nie poprawią, I w-Zámku obleżeni zátym nie wybawią, Ktorzy iuż przepadáli. Iednak dla nawału Tym wiekszego co daley, przyszło sie pomału Brać ku Obozowi, posiełku nie maiąc, Ile słyszy od Zbiegow ktorzy ućiekaiąc, Iednostaynie twierdźili o Chmielnickim blisko Sámym nastepuiącym. A iako mrowisko Od sśońca rozparzone, albo suche liśćie Z-drzewá swego opadnie, w-tákiey iego przyśćie Liczbie opowiádáiąc. Wiec skoro sie ruszy Oboz Pod Konstantynow; lako gdy posuszy Zioła rane Syryusz, tak serca we wszytkich Upadną z tych rumorow, do ryterat brzytkich Zaraz sie pobudźáiąc. A nie gmin lekliwy Ale sami Zołnierze, i
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 51
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
. Kto Epimenidesa — nie wiem; to wiem, że mię Śmierć trojga dzieci budzi, zruciwszy na ziemię Z betów świeckich, gdzie, choć co na jawi cieleśni Widzą ludzie, w rzeczy nic nie masz, wszytko się śni. Tedy przetarszy oczy, wprzód na swe łożysko Pojrzawszy, plunę: możeż gorsze być mrowisko? Gdzie leżąc, kędykolwiek obrócę się bokiem, Wszędym nieszczęściu, żalom, chorobom obrokiem. Złe jedno z siebie zrucisz, aż drugie, aż trzecie, Aż i dziesiąte oślep lezie; rzekłbyś, że cię Z nogami zjedzą. Wszakże choć ich tyła chmura, Brydnia są mrówki względem onego jaszczura, Który
. Kto Epimenidesa — nie wiem; to wiem, że mię Śmierć trojga dzieci budzi, zruciwszy na ziemię Z betów świeckich, gdzie, choć co na jawi cieleśni Widzą ludzie, w rzeczy nic nie masz, wszytko się śni. Tedy przetarszy oczy, wprzód na swe łożysko Pojźrawszy, plunę: możeż gorsze być mrowisko? Gdzie leżąc, kędykolwiek obrócę się bokiem, Wszędym nieszczęściu, żalom, chorobom obrokiem. Złe jedno z siebie zrucisz, aż drugie, aż trzecie, Aż i dziesiąte oślep lezie; rzekłbyś, że cię Z nogami zjedzą. Wszakże choć ich tyła chmura, Brydnia są mrówki względem onego jaszczura, Który
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 185
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie może/ abo z swej powinności wykroczyć jej przyjdzie/ tym kałem i mułem ze krwi siebie sama odyma/ i kolo boków obstrukcje robi. Które w cieśni i wilgoci gnijąc/ i zapalająt się/ wzniecają kwartany/ hyppokondriaki/ lękania/ kolki/ gorącości jakieś jako płomienie się przechadzające/ serca nudność/ czasem skok/ mrowisko/ trętwienia tego abo owego członka/ bole/ w żołądku/ obrzydliwość. Potym za dalszym jeszcze a jeszcze tych mułów przybieraniem/ kiedy się już ostać i zmieścić w miejscu nie mogą/ muszą do wątroby się przelewać/ ze krwią się mieszać/ w żyły wpadać/ z których ani wyniść/ ani pokarmu słusznego członkom dać
nie może/ ábo z swey powinnośći wykroczyć iey prziydźie/ tym kałem y mułem ze krwi śiebie sámá odyma/ y kolo bokow obstrukcye robi. Ktore w ćieśni y wilgoći gniiąc/ y zápáláiąt się/ wzniecáią kwártány/ hyppokondryaki/ lękánia/ kolki/ gorącośći iákieś iáko płomienie się przechadzáiące/ sercá nudność/ czásem skok/ mrowisko/ trętwienia tego ábo owego czlonká/ bole/ w żołądku/ obrzydliwość. Potym zá dálszym ieszcze á ieszcze tych mułow przybierániem/ kiedy się iuz ostać y zmieśćić w mieyscu nie mogą/ muszą do wątroby się przelewáć/ ze krwią się mieszáć/ w żyły wpadáć/ z ktorych áni wyniść/ áni pokármu słusznego członkom dáć
Skrót tekstu: PetrJWod
Strona: 24
Tytuł:
O wodach w Drużbaku i Łęckowej
Autor:
Jan Innocenty Petrycy
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1635
Data wydania (nie później niż):
1635