dzwonka Zażyj, Waszmość, prosimy, u pana małżonka. 385. MASZKARADA NOWOŻEŃCE
Kto o czym, a ja lutuję swej straty: Tak-żem młodymi w czas pogardził laty, Dawszy zachełznać serce i me żydło W słodkie, lecz twarde miłości wędzidło. Równie tak młody koń, póki jest w stadzie, Póki nań jeździec munsztuka nie kładzie, Zadarszy ogon, kark łomie, rże, hasze, Od tej do owej przebiegając pasze; Nie wie, co droga, co pobocz, co pęto. Ale jeśli go już na stajnią wzięto, Jedną się miarką musi kontentować, Grzywy nie jeżyć, ogon pod się chować. Już nie przebiera; to
dzwonka Zażyj, Waszmość, prosimy, u pana małżonka. 385. MASZKARADA NOWOŻEŃCE
Kto o czym, a ja lutuję swej straty: Tak-żem młodymi w czas pogardził laty, Dawszy zachełznać serce i me żydło W słodkie, lecz twarde miłości wędzidło. Równie tak młody koń, póki jest w stadzie, Póki nań jeździec munsztuka nie kładzie, Zadarszy ogon, kark łomie, rże, hasze, Od tej do owej przebiegając pasze; Nie wie, co droga, co pobocz, co pęto. Ale jeśli go już na stajnią wzięto, Jedną się miarką musi kontentować, Grzywy nie jeżyć, ogon pod się chować. Już nie przebiera; to
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 351
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sobie.
Kto ucieka winnym się daje.
Byliśmy też Kiedyś coś. Miałem się jak człowiek.
Strachy na lachy.
Jednego Karanie wielu postrach. Karanie jednego uskromi dzięsiątego.
Dobry rozgniewany sroższy.
Znają się jak złodzieje w jarmark.
Kur na swoim śmiecisku śmielszy.
Rączego Konia chlustać nie trzeba. Koniowi rączemu munsztuka nie ostróg potrzeba.
Za kawałkiem chleba zawiodłby go na szubienicę.
Niespodziane dobro przyjemniejsze.
Dobre się prędko zapomni.
O Krótkich Kazaniach, a o długich Kiełbasach chłopi wiele trzymają.
Dobre Słowo najdzie dobre miejsce.
Łaska pańska na pstrym Koniu jeździ.
Kto wziąwszy pilno dziękuje, Ten się znowu wziąć gotuje.
Kto się zgrechu
sobie.
Kto ućieka winnym śię daje.
Bylismy też Kiedyś coś. Miałem śię jak człowiek.
Strachy na lachy.
Jednego Karanie wielu postrach. Karanie jednego uskromi dźięśiątego.
Dobry rozgniewany sroższy.
Znają śię jak złodzieje w jarmark.
Kur na swoim śmiecisku śmielszy.
Rączego Konia chlustać nie trzeba. Koniowi rączemu munsztuka nie ostrog potrzeba.
Za kawałkiem chleba zawiodłby go na szubienicę.
Niespodziane dobro przyjemnieysze.
Dobre śię prętko zapomni.
O Krotkich Kazaniach, a o długich Kielbasach chłopi wiele trzymają.
Dobre Słowo naydzie dobre mieysce.
Łáská pańska na pstrym Koniu jeźdźi.
Kto wziąwszy pilno dźiękuje, Ten śię znowu wziąć gotuje.
Kto śię zgrechu
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 66
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
ćwiczeniu się u dworu, w wojsku i tam dalej należą.
Józef: Natury utrzymać nie mogę, a lepiej zażyć, póki wyskoczna i skora.
Wojciech: Panie młody, ochwat na źrobcu niedobry. Lepiej by te zamysły doskonalszemu czasowi, a sobie inszą zabawę darować, fortunie i urodzie przyzwoitą.
Józef: Na serce munsztuka nie mam, lepiej zawsze pójść za inklinacyją, wszak rannego wstania i wczesnego ożenienia nikt nie żałuje.
Wojciech: Z rzadka kto z niego tymi czasy kontent, a do tego wczesne ożenienie daleko wyższe od twoich lata ma sobie odcerklowane. Przeciwko dwudziestu sześci i tam dalej nic nie mówię, gdzie sama natura przez doskonałość i
ćwiczeniu się u dworu, w wojsku i tam dalej należą.
Józef: Natury utrzymać nie mogę, a lepiej zażyć, póki wyskoczna i skora.
Wojciech: Panie młody, ochwat na źrobcu niedobry. Lepiej by te zamysły doskonalszemu czasowi, a sobie inszą zabawę darować, fortunie i urodzie przyzwoitą.
Józef: Na serce munsztuka nie mam, lepiej zawsze pójść za inklinacyją, wszak rannego wstania i wczesnego ożenienia nikt nie żałuje.
Wojciech: Z rzadka kto z niego tymi czasy kontent, a do tego wczesne ożenienie daleko wyższe od twoich lata ma sobie odcerklowane. Przeciwko dwudziestu sześci i tam dalej nic nie mówię, gdzie sama natura przez doskonałość i
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 254
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
. Na które w stajni ugłaskane. po- O Ekonomice, mianowicie O Koniach.
woli bardzo zakładać należy kulbakę, czyli siodło, a najlepiej bardellę z słomy i płótna, letką z jednym progresem z robioną, bez strzemion, sprzęczek, aby ich nic szalonych nie tykało, z letka z razu podpinając, potym tężej; munsztuka w pysk nie kłaść, ale kawecan z stryczków, tak ich osiodławszy, a na innych już dawno ujezdzonych siedząc koniach, wyprowadzać z stajni, w zdłuż ich po drogach prostych przy sobie wodzić, potym kłusem go spocić, to czyniąc trzy dni zniemi, potym wziąć na sta ynią nadmorzone: gdzie je Jeździec ma
. Na ktore w stayni ugłaskane. po- O Ekonomice, mianowicie O Koniach.
woli bardzo zakładać należy kulbakę, czyli siodło, á naylepiey bardellę z słomy y płotna, letką z iednym progresem z robioną, bez strzemion, sprzęczek, aby ich nic szalonych nie tykało, z letka z razu podpinaiąc, potym tężey; munsztuka w pysk nie kłaść, ale kawecan z stryczkow, tak ich osiodławszy, á na innych iuż dawno uiezdzonych siedząc koniach, wyprowadzać z stayni, w zdłuż ich po drogach prostych przy sobie wodzić, potym kłusem go spocić, to czyniąc trzy dni zniemi, potym wziąć na sta ynią nadmorzone: gdzie ie Iezdziec ma
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 480
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
pierwszym wstępie Jezus dobrowolnie I nosić mu się raz, drugi dopuścił Z miejsca na miejsce dając się powolnie, Ze wstydem jednak potem Go opuścił, Gdy postępując z Nim sobie swowolnie Żadną Go zdradą kuszenia swojego Nie mógł zwieść jako Adama pierwszego. 45
Tak więc mastalerz. gdy urodziwego Konia na błoniu zgonić usiłuje, Co zbył munsztuka z siebie pienistego, Stąd koło niego i stąd zaskakuje, Koń przerywa bieg i że w ręce jego Sam się chce podać, rzkomo pokazuje, Ale gdy go już dochodząc chce trzymać, Rączo poskoczy i nie da się imać. ... KSIĘGI CZWARTE ... 24
Rzekł potem Jezus: „Tak się właśnie
pierwszym wstępie Jezus dobrowolnie I nosić mu się raz, drugi dopuścił Z miejsca na miejsce dając się powolnie, Ze wstydem jednak potem Go opuścił, Gdy postępując z Nim sobie swowolnie Żadną Go zdradą kuszenia swojego Nie mógł zwieść jako Adama pierwszego. 45
Tak więc mastalerz. gdy urodziwego Konia na błoniu zgonić usiłuje, Co zbył munsztuka z siebie pienistego, Stąd koło niego i stąd zaskakuje, Koń przerywa bieg i że w ręce jego Sam się chce podać, rzkomo pokazuje, Ale gdy go już dochodząc chce trzymać, Rączo poskoczy i nie da się imać. ... KSIĘGI CZWARTE ... 24
Rzekł potem Jezus: „Tak się właśnie
Skrót tekstu: OdymWŚwiatBar_I
Strona: 823
Tytuł:
Świata naprawionego od Jezusa Chrystusa ...
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
który, Wstawszy na nogi, głowę podniesie do góry, Gdy już rozum ku niebu duszę z ciała dźwiga, Gdzie grzech w ciele, pobożność w duszy się wyściga. Ciało na dół do ziemie, dusza w górę tąży; Szczęśliwy człek, w kim duszy ciało nie nadąży. Kto grzechom wodze puści, a cnocie munsztuka Przybiera, niech wie, że się w zawodzie oszuka. 222. JABŁKA
Nie w samym tylko raju jabłka ludzi morzą; I dziś, jeśli nie śmierci, to szkody przysporzą. Szlachcic jeden miał z piecem izdebkę przy bromie, W której jabłka na zimę chciał zachować w słomie. I gdy każe dla mrozu włożyć drew
który, Wstawszy na nogi, głowę podniesie do góry, Gdy już rozum ku niebu duszę z ciała dźwiga, Gdzie grzech w ciele, pobożność w duszy się wyściga. Ciało na dół do ziemie, dusza w górę tąży; Szczęśliwy człek, w kim duszy ciało nie nadąży. Kto grzechom wodze puści, a cnocie munsztuka Przybiera, niech wie, że się w zawodzie oszuka. 222. JABŁKA
Nie w samym tylko raju jabłka ludzi morzą; I dziś, jeśli nie śmierci, to szkody przysporzą. Szlachcic jeden miał z piecem izdebkę przy bromie, W której jabłka na zimę chciał zachować w słomie. I gdy każe dla mrozu włożyć drew
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 644
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Że posłuszny być musiał swojemu jeźcowi.
XXVIII.
Umyśliwszy wziąć konia, ubranego w skrzydła, Siodłał go, potem różne przebierał wędzidła, Wędzidła, które w stajniej na kołkach wisiały, Tych koni, co za swemi pany uciekały; I jako mu się która podobała sztuka, Tę z tego, tę z owego wyjąwszy munsztuka, Jeden złożył dla niego nie twardy i wolny, Aby się mniej przeciwił i mniej beł swowolny.
XXIX.
Że nań zaraz nie wsiada, Rabikan go bawi: Nie wie, co z nim uczyni i gdzie go zostawi. Kochał się w niem, nie mógł być lepszy do kopiej, Aż z Indii przyjachał
, Że posłuszny być musiał swojemu jeźcowi.
XXVIII.
Umyśliwszy wziąć konia, ubranego w skrzydła, Siodłał go, potem różne przebierał wędzidła, Wędzidła, które w stajniej na kołkach wisiały, Tych koni, co za swemi pany uciekały; I jako mu się która podobała sztuka, Tę z tego, tę z owego wyjąwszy munsztuka, Jeden złożył dla niego nie twardy i wolny, Aby się mniej przeciwił i mniej beł swowolny.
XXIX.
Że nań zaraz nie wsiada, Rabikan go bawi: Nie wie, co z nim uczyni i gdzie go zostawi. Kochał się w niem, nie mógł być lepszy do kopiej, Aż z Indyej przyjachał
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 176
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
targaniec od pohańca tęgi, Że się grabi u siodła zerwały popręgi; Ledwie Orland postrzega, że już jest na ziemi, I ściska jeszcze siodło kolany mocnemi.
LXXXVIII.
Z takiem grzmotem spadł grabia, z siodłem obalony, Jaki czyni zbrój pełny wór, z góry zrzucony. Koń, który beł bez uzdy, bez munsztuka w gębie I już nie czuł żadnego hamulca na zębie, Porwie się wielkiem pędem, drogi nie pilnuje Ani gdzie las, gdzie równia, gdzie dół, upatruje; I strachem przerażony, oślep w onem czesie Bieży i niewściągniony Mandrykarda niesie.
LXXXIX.
Doralika widząc już swego miłośnika Daleko i bojąc się stracić przewodnika, Ostrogi
targaniec od pohańca tęgi, Że się grabi u siodła zerwały popręgi; Ledwie Orland postrzega, że już jest na ziemi, I ściska jeszcze siodło kolany mocnemi.
LXXXVIII.
Z takiem grzmotem spadł grabia, z siodłem obalony, Jaki czyni zbrój pełny wór, z góry zrzucony. Koń, który beł bez uzdy, bez munsztuka w gębie I już nie czuł żadnego hamulca na zębie, Porwie się wielkiem pędem, drogi nie pilnuje Ani gdzie las, gdzie równia, gdzie dół, upatruje; I strachem przerażony, oślep w onem czesie Bieży i niewściągniony Mandrykarda niesie.
LXXXIX.
Doralika widząc już swego miłośnika Daleko i bojąc się stracić przewodnika, Ostrogi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 217
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
onej chwili, Zerbin w tę, Orland w owę stronę, obrócili. Grabia wziął Duryndanę pierwej, co wisiała Na drzewie i zwyciężcy w nagrodę iść miała, I przypasał ją na bok; potem koniem ruszył Tam, kędy Mandrykarda naleźć sobie tuszył.
C.
Ale iż beł pohańca zniósł koń z prostej drogi, Zbywszy munsztuka, między ciernie, między głogi, Dwa dni daremnie jeździł grabia tamtem krajem, Nie mogąc się z niem potkać żadnem obyczajem I dowiedzieć się o niem; a wtem na zielonej Łące, zielem i kwieciem pięknem ozdobionej, Ujźrzał zdrój kryształowy, z tej i z owej strony Pięknem, rozlicznem drzewem wkoło otoczony.
CI.
onej chwili, Zerbin w tę, Orland w owę stronę, obrócili. Grabia wziął Duryndanę pierwej, co wisiała Na drzewie i zwyciężcy w nagrodę iść miała, I przypasał ją na bok; potem koniem ruszył Tam, kędy Mandrykarda naleźć sobie tuszył.
C.
Ale iż beł pohańca zniósł koń z prostej drogi, Zbywszy munsztuka, między ciernie, między głogi, Dwa dni daremnie jeździł grabia tamtem krajem, Nie mogąc się z niem potkać żadnem obyczajem I dowiedzieć się o niem; a wtem na zielonej Łące, zielem i kwieciem pięknem ozdobionej, Ujźrzał zdrój kryształowy, z tej i z owej strony Pięknem, rozlicznem drzewem wkoło otoczony.
CI.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 220
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
jednym tylko wiesza uchu; Jakoby sam z fakcyją swą był elektorem, Każdemu gębą zmiele, kto przyniesie worem, Bo jej tak siła ufa, jako sławnej owej Pirrus król w nabywaniu miast Cyneasowej. Aż skoro ambicja swej dojdzie grandece, Na majestat się, jako pies na kamień, miece. Już mu nierychło będzie przybierać munsztuka, Widząc, że za łabędzia wychował król kruka. 266. MIÓD NA MIECZU
Jeśliż z noża miód lizać, a dopieroż z miecza, Wedle tej przypowieści rzec jest niebezpiecza, Barzo trzeba ostrożnie i barzo powoli, Gdyż dłużej po żelazie niż po pczele boli. Wszelka słodycz to, co miód zbytnie jedzony,
jednym tylko wiesza uchu; Jakoby sam z fakcyją swą był elektorem, Każdemu gębą zmiele, kto przyniesie worem, Bo jej tak siła ufa, jako sławnej owej Pirrus król w nabywaniu miast Cyneasowej. Aż skoro ambicyja swej dojdzie grandece, Na majestat się, jako pies na kamień, miece. Już mu nierychło będzie przybierać munsztuka, Widząc, że za łabędzia wychował król kruka. 266. MIÓD NA MIECZU
Jeśliż z noża miód lizać, a dopieroż z miecza, Wedle tej przypowieści rzec jest niebezpiecza, Barzo trzeba ostrożnie i barzo powoli, Gdyż dłużej po żelezie niż po pczele boli. Wszelka słodycz to, co miód zbytnie jedzony,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 154
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987