, Tkając w bezdennych grobów łakome gardziele Wszelką dobrą myśl, wszelkie na świecie wesele. Opłakanym frymarkom założywszy targi, Żałosne na się, ale cóż, gdy próżne, skargi Przed trybunał sędziego wszytkich bogów wlecze; Aleć i tej niedługo zegarek dociecze. Idzie z trąb archanielskich ogromny lew hukiem, Co śmierć drapieżną twardym zachełzna munsztukiem, Zdepce temu lwu karki, skruszy wściekłe zęby: Wskrzesiwszy echem swych trąb ludzkich ciał poręby, Spustoszywszy grobowce, które dziś prowadzi Ten zwierz okrutny, niebo jasyrem osadzi. A ty, zacny starosto, idąc za przepisem Nieśmiertelnych wyroków, żyj szczęśliwiej z lisem; Żyj dłużej, niżeś ze lwy żył na świecie dwoma
, Tkając w bezdennych grobów łakome gardziele Wszelką dobrą myśl, wszelkie na świecie wesele. Opłakanym frymarkom założywszy targi, Żałosne na się, ale cóż, gdy próżne, skargi Przed trybunał sędziego wszytkich bogów wlecze; Aleć i tej niedługo zegarek dociecze. Idzie z trąb archanielskich ogromny lew hukiem, Co śmierć drapieżną twardym zachełzna munsztukiem, Zdepce temu lwu karki, skruszy wściekłe zęby: Wskrzesiwszy echem swych trąb ludzkich ciał poręby, Spustoszywszy grobowce, które dziś prowadzi Ten zwierz okrutny, niebo jasyrem osadzi. A ty, zacny starosto, idąc za przepisem Nieśmiertelnych wyroków, żyj szczęśliwiej z lisem; Żyj dłużej, niżeś ze lwy żył na świecie dwoma
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 196
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dzieje. AlegORIE. W tej szesnastej pieśni w Gryfonie, który się zaraz dał zwieść i oszukać niewiernej Orygilli, widzi się na oko, jako serce, opanowane od miłości, jest w mocy tego, którego miłuje, że je wiedzie i obraca, gdzie chce według wolej swojej, nie inaczej, jako jeździec obraca konia munsztukiem tam, gdzie mu się zda. W Karle potem i w Agramancie jest rzadki przykład dwu wielkich królów, z których jeden z wielką dzielnością dobywa, drugi broni miasta swojego.
SKŁAD PIERWSZY.
Ciężkie i wielkie męki bywają w miłości, Którychem i ja siła ucierpiał w młodości I wszytkiem na swą szkodę tak zebrał, strapiony
dzieje. ALLEGORYE. W tej szesnastej pieśni w Gryfonie, który się zaraz dał zwieść i oszukać niewiernej Orygilli, widzi się na oko, jako serce, opanowane od miłości, jest w mocy tego, którego miłuje, że je wiedzie i obraca, gdzie chce według wolej swojej, nie inaczej, jako jeździec obraca konia munsztukiem tam, gdzie mu się zda. W Karle potem i w Agramancie jest rzadki przykład dwu wielkich królów, z których jeden z wielką dzielnością dobywa, drugi broni miasta swojego.
SKŁAD PIERWSZY.
Ciężkie i wielkie męki bywają w miłości, Którychem i ja siła ucierpiał w młodości I wszytkiem na swą szkodę tak zebrał, strapiony
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 357
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
/ Nie sprawuj się gniewem. Cnotę zawsze chwal/ Co jest dobrego to rozmyślaj/ Każdemu się zachowaj/ Nędznego nie naigrawaj. Czyń dobrze komu możesz/ tak sobie wiele przyjaciół nabędziesz. Co widzisz tego taj/ Tajemnice nie objawiaj.
TEOFRASTUS Eresius mawiał: iż radniejby dufać koniowi twardoustemu/ niżli słowu pierzchliwemu. Konia munsztukiem zatrzymać może. ale słowo/ gdy się wymknie/ już go nie lza nakierować. Przeto (jako mówią) nalepiej przegryzając mówić. Do czego i Poeta tak upomina: Horat. lib. I. Ep. 19. Quid de quoq viro, et cui dicar saepè videto: Percontatorem fugito: nam garrulus idem est
/ Nie spráwuy się gniewem. Cnotę záwsze chwal/ Co iest dobrego to rozmyślay/ Káżdemu się záchoway/ Nędznego nie náigraway. Cżyń dobrze komu możesz/ ták sobie wiele przyiaćioł nábędźiesz. Co widźisz tego tay/ Táiemnice nie obiáwiay.
THEOPHRASTVS Eresius mawiał: iż rádnieyby dufáć koniowi twárdoustemu/ niżli słowu pierzchliwemu. Koniá munsztukiem zátrzymáć może. ále słowo/ gdy się wymknie/ iuż go nie lzá nákierowáć. Przeto (iáko mowią) nálepiey przegryzáiąc mowić. Do cżego y Poetá ták vpomina: Horat. lib. I. Ep. 19. Quid de quoq viro, et cui dicar saepè videto: Percontatorem fugito: nam garrulus idem est
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 55
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
go ta wojna za wielką cześć znała; On przedtym wojska ojczyste z pilnością Zawsze objeżdżał z Królem Jegomością. Teraz oto tu, gdy się ogień pali, Kiedy się gęsty trup na trupa wali, Co w skok przypada i wojującego Dużo podpiera z ludem Jeremiego, Tuż i upornych wnet Kozaków z hukiem Skromi i twardym przyciera munsztukiem. Którzy tak ciężkiej nie mogli znieść ręki, Karki schyliwszy i smutne powieki Na dół spuściwszy tył nazad podali, A urmem w szańce swoje uciekali, Dokąd nim wpadli, wprzód pole zasłali Trupem, a nasi siła ich nabrali Z bestwym humorem, bo każdy pojmany Miał mózg odważną gorzałką nalany, Tak iż kiedy co prawić
go ta wojna za wielką cześć znała; On przedtym wojska ojczyste z pilnością Zawsze objeżdżał z Królem Jegomością. Teraz oto tu, gdy się ogień pali, Kiedy się gęsty trup na trupa wali, Co w skok przypada i wojującego Dużo podpiera z ludem Jeremiego, Tuż i upornych wnet Kozaków z hukiem Skromi i twardym przyciera munsztukiem. Którzy tak ciężkiej nie mogli znieść ręki, Karki schyliwszy i smutne powieki Na dół spuściwszy tył nazad podali, A urmem w szańce swoje uciekali, Dokąd nim wpadli, wprzód pole zasłali Trupem, a nasi siła ich nabrali Z bestwym humorem, bo każdy pojmany Miał mózg odważną gorzałką nalany, Tak iż kiedy co prawić
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 126
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
upatrując samego siebie/ że i ty możesz być skuszony. Przetoż Hieronim Z. w liście swoim do Oceana pisze. Cóż za potrzeba/ dwakroć bóść/ jeno tego który się odejmuje/ abo tego hańbić który w sobie wstyd ma/ i rozumowi podlega? któremu własne sumienie jest karaniem/ i wstyd wrodzony prawem i munsztukiem. O sposobie pierwszego karania przykład jest barzo chędogi. Człowiek jeden wiejski miał żonę skrzętną nazbyt/ i rozkazaniu swemu zawsze przeciwną/ z czego on utrapiony będąc długo myślił/ jakoby rozumnie i łaskawie żonę swoję tak skrzętną mógł naprawić. Dnia tedy jednego gdy się z nim swarzyła/ rzekł jej. Białagłowa jesteś/ i napominania
vpátruiąc sámego śiebie/ że y ty możesz bydź skuszony. Przetoż Hieronim S. w liśćie swoim do Oceaná pisze. Coż zá potrzebá/ dwákroć bóść/ ieno tego ktory sie odeymuie/ ábo tego háńbić ktory w sobie wstyd ma/ y rozumowi podlega? ktoremu własne sumienie iest karániem/ y wstyd wrodzony práwem y munsztukiem. O sposobie pierwszego karánia przykład iest bárzo chędogi. Człowiek ieden wieyski miał żonę skrzętną názbyt/ y roskazániu swemu záwsze przeciwną/ z czego on vtrapiony będąc długo myslił/ iákoby rozumnie y łáskáwie żonę swoię ták skrzętną mogł nápráwić. Dniá tedy iednego gdy sie z nim swárzyłá/ rzekł iey. Białagłowá iesteś/ y nápominánia
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 362
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
nich żałobę, i sam na się sprawi, Przeda, co jeszcze swego ma, abo zastawi, Jedzie nawiedzać ciało, łzy gwałtem wytłacza Z oczu w chustkę. Alić stryj z choroby się zwłacza; Który dowiedziawszy się, że mu śmierci życzy, Synowca, zapisawszy dalszym, wydziedziczy: Sto złotych testamentem i konia z munsztukiem Leguje, co dał za śmierć jego munsztułukiem. Dopieroż prawdziwy płacz i łzy nie zmyślone, Gdy przyszło wielkie garce tłuc drogo kupione, Odprawiać sług, trębaczów i przedawać cugi W nadzieję sukcesyjej kupione za długi, I żałoby po żywym, żebrząc chleba, stryju, Co go przeżył kilką lat, dodzierać o kiju.
nich żałobę, i sam na się sprawi, Przeda, co jeszcze swego ma, abo zastawi, Jedzie nawiedzać ciało, łzy gwałtem wytłacza Z oczu w chustkę. Alić stryj z choroby się zwłacza; Który dowiedziawszy się, że mu śmierci życzy, Synowca, zapisawszy dalszym, wydziedziczy: Sto złotych testamentem i konia z munsztukiem Leguje, co dał za śmierć jego munsztułukiem. Dopieroż prawdziwy płacz i łzy nie zmyślone, Gdy przyszło wielkie garce tłuc drogo kupione, Odprawiać sług, trębaczów i przedawać cugi W nadzieję sukcesyjej kupione za długi, I żałoby po żywym, żebrząc chleba, stryju, Co go przeżył kilką lat, dodzierać o kiju.
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 224
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się dusza z ciałem, a cialo łący się z żywiołami, według rozumienia Epikurma nieostatniego Filozofa, śmierć ma podobieństwo Łokcia Kupieckiego, którym tak Altembas, jako i kir mierzą. A za robactwo czyni różność, miedzi ciałem wyniosłego Monarchy, a ciał wzgardzonego kmiotka? Introitu distinguimur, exitu aquamur. B. Nieuchronna śmiertelność, munsztukiem jest Arabskim, pychy i animuszu wyniosłego. T. Ten się śmierci lęka, który aby żył nie myślił. B. Rzekł truciżną zarażony umierając Socrates, iż właśnie Żyć wte czasy zaczynał. T. Urodzenie dziecięcze, porządkiem jest umarcia, należącego staremu. B. Człek rodzi się w płaczu, żyje w śmiechu,
się duszá z ćiáłem, á ćiálo łączy się z żywiołámi, według rozumienia Epikurmá nieostátniego Philosophá, śmierć ma podobieństwo Łokćiá Kupieckiego, ktorym ták Altembás, iáko y kir mierzą. A zá robáctwo czyni rożność, miedźy ćiáłem wyniosłego Monárchy, á ćiáł wzgárdzonego kmiotká? Introitu distinguimur, exitu aquamur. B. Nieuchronna śmiertelność, munsztukiem iest Arábskim, pychy y ánimuszu wyniosłego. T. Ten się śmierći lęka, ktory áby żył nie myślił. B. Rzekł trućiżną zaráżony vmieráiąc Socrátes, iż właśnie zyć wte czásy záczynáł. T. Vrodzenie dźiećięcze, porządkiem iest vmárćia, należącego stáremu. B. Człek rodźi się w płáczu, żyie w śmiechu,
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 48
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
szalonej głowy jeźdźca swego/ często unosi i twardouścieje/ mniemając że dłuższym bieganiem panu swemu dogadza. Czterem pierwszym wadom/ macaniem ręką/ i kładzieniem palców w gębę i miedzy wargi/ łacno się baczny przypatrzyć i poznać/ a zatym przeciwko każdej z nich wędzidłem onę odejmującym zabieżeć może. Ale te dwie poślednie/ nie żadnym Munsztukiem/ lecz samą umiejętnością tylko a cierpliwością jeźdźca dobrego uleczone bywają. O czym iż przy każdym Munsztuku (według z jakich sztuk złożony/ według tego takie wady pomienione w gębie końskiej odejmuje) opisano dokładnie niżej najdziesz/ przeto cię też dla wyrozumienia doskonalszego tam na ten czas odsyłam. O Różnych Munsztukach i o Wędzidłach a mianowicie
szaloney głowy ieźdźcá swego/ często vnośi y twárdouśćieie/ mniemáiąc że dłuższym biegániem pánu swemu dogadza. Czterem pierwszym wádom/ mácániem ręką/ y kłádźieniem pálcow w gębę y miedzy wárgi/ łácno się báczny przypátrzyć y poznáć/ á zátym przećiwko káżdey z nich wędźidłem onę odeymuiącym zábieżeć może. Ale te dwie poślednie/ nie żadnym Munsztukiem/ lecz sámą vmieiętnośćią tylko á ćierpliwośćią ieźdźcá dobrego vleczone bywáią. O czym iż przy kożdym Munsztuku (według z iákich sztuk złożony/ według tego tákie wády pomienione w gębie końskiey odeymuie) opisano dokłádnie niżey naydźiesz/ przeto ćię też dla wyrozumienia doskonálszego tám ná ten czás odsyłam. O Rożnych Munsztukách y o Wędzidłách á miánowićie
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: Aiij
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
Praca w ręku, o płacej żaden dotąd nie wie, Odkąd mu służba idzie; szabla nie zardzewie W ustawicznych obrotach; już w oczach Wołosza, A drugi jeszcze nie wziął złomanego grosza!” Taka uszu hetmańskich skoro dojdzie skarga, Tylko mu się w drobny kęs serce nie potarga. Czy zaraz twardym chełznać taki bunt munsztukiem, Hersztów mieczem skarawszy, drugich tylko fukiem? Czyli wszytkich zebrawszy w generalne koło, Przez łaskę i pogodne ma kołysać czoło? CZĘŚĆ TRZECIA
A z tym rady wojennej sprasza do namiotu I ono zamieszanie przełożywszy, co tu Dalej czynić, rady chce: czy łaski, czy grozy Zażyć ma i wzruszone ułożyć obozy?
Praca w ręku, o płacej żaden dotąd nie wie, Odkąd mu służba idzie; szabla nie zardzewie W ustawicznych obrotach; już w oczach Wołosza, A drugi jeszcze nie wziął złomanego grosza!” Taka uszu hetmańskich skoro dojdzie skarga, Tylko mu się w drobny kęs serce nie potarga. Czy zaraz twardym chełznać taki bunt munsztukiem, Hersztów mieczem skarawszy, drugich tylko fukiem? Czyli wszytkich zebrawszy w generalne koło, Przez łaskę i pogodne ma kołysać czoło? CZĘŚĆ TRZECIA
A z tym rady wojennej sprasza do namiotu I ono zamieszanie przełożywszy, co tu Dalej czynić, rady chce: czy łaski, czy grozy Zażyć ma i wzruszone ułożyć obozy?
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 72
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
.”
XLIII.
Potem, kiedy go z pracą dźwignęli oboje, Ledwie nogi powłóczyć mógł za sobą swoje; Ale dobra Melissa prędko uczyniła Kilka potraw, któremi mdłego posiliła. Tem czasem Frontyn koni poczuwszy, w zapędzie Lata po gęstwach onych i wszerz i wzdłuż wszędzie; Potem go swojem sługom Leon rozkazuje Ułapić i z munsztukiem siodło nań gotuje.
XLI
Z pomocą sług, z pomocą Leona samego Zaledwie Rugier wsiąść mógł zemdlony na niego: Tak ono serce żywe, niezrównana siła Za kilka dni moc swoję wrodzoną straciła, Moc, której nie nowina wojska zrażać całe I krwią ich ręce juszyć po sam łokieć śmiałe! Nakoniec stamtąd jadą po
.”
XLIII.
Potem, kiedy go z pracą dźwignęli oboje, Ledwie nogi powłóczyć mógł za sobą swoje; Ale dobra Melissa prędko uczyniła Kilka potraw, któremi mdłego posiliła. Tem czasem Frontyn koni poczuwszy, w zapędzie Lata po gęstwach onych i wszerz i wzdłuż wszędzie; Potem go swojem sługom Leon rozkazuje Ułapić i z munsztukiem siodło nań gotuje.
XLI
Z pomocą sług, z pomocą Leona samego Zaledwie Rugier wsieść mógł zemdlony na niego: Tak ono serce żywe, niezrównana siła Za kilka dni moc swoję wrodzoną straciła, Moc, której nie nowina wojska zrażać całe I krwią ich ręce juszyć po sam łokieć śmiałe! Nakoniec stamtąd jadą po
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 375
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905