, każdy ma instrument, każdy ma Swe dudy, póki płuca serce mu odyma. Umarł człowiek? niedźwiedź zdechł, czy tłusty, czy chudy: Ciało prochem do ziemie, na wiatr pójdą dudy. Niedźwiedź nie wstanie, dusze nie mając rozumnej; Człek musi wstać na trąbę archanielską z trumny. Kto w kozła dął mutety świeckie, będąc w ciele,
Pójdzie pewnie do tegoż magistra kapele; Kto grał niebieską cytrą barankowe pieśni, W chór anielski, gdzie ludzie nie wnidą cieleśni. 34. ApENDIKs
Niejedenże niedźwiednik, niejeden leśniczy I niejeden Rawiczem strzelec się dziś liczy, Jeśli zabił niedźwiedzia: choć się rodził hrycem, Lada wziąwszy przezwisko
, każdy ma instrument, każdy ma Swe dudy, póki płuca serce mu odyma. Umarł człowiek? niedźwiedź zdechł, czy tłusty, czy chudy: Ciało prochem do ziemie, na wiatr pójdą dudy. Niedźwiedź nie wstanie, dusze nie mając rozumnej; Człek musi wstać na trąbę archanielską z trumny. Kto w kozła dął mutety świeckie, będąc w ciele,
Pójdzie pewnie do tegoż magistra kapele; Kto grał niebieską cytrą barankowe pieśni, W chór anielski, gdzie ludzie nie wnidą cieleśni. 34. APPENDIX
Niejedenże niedźwiednik, niejeden leśniczy I niejeden Rawiczem strzelec się dziś liczy, Jeśli zabił niedźwiedzia: choć się rodził hrycem, Leda wziąwszy przezwisko
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 409
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w Granie Przeklęty płodzie, zły Mahometowy Polskie nad sobą znaj politowanie I w ciemne kąty uchodź i parowy Wlekąc za sobą płacz i narzekanie A knieję; którąś utracił dla zbrodni Oddaj już w ręce tym, co jej są godni. 83. Budowne Moschy, i sprosne Meczety Przemieniajcie się w świętne Bazyliki Wesołe hymny; zbawienne mutety Śpiewajcie; depcąc swe bałwochwalniki Do pierworódnej już przyszedszy mety W Rzymskich fontanach zmyicie swe fabryki, Sprofanowane od Pagan Ołtarze Zakurzcie wonne dziś turybularze. 84. Na Sieczyn jeszcze Orle Polski okiem I skrzydłem uderz; gdyć fortuna służy Żyje Bóg; żeć da to gniazdo obrokiem I ten puszcz co w nim siedzi; oczy
w Gránie Przeklęty płodźie, zły Máchometowy Polskie nád sobą znay politowánie Y w ćiemne kąty vchodź y párowy Wlekąc zá sobą płácz y nárzekánie A knieię; ktorąś vtráćił dla zbrodni Odday iuż w ręce tym, co iey są godni. 83. Budowne Moschy, y sprosne Meczety Przemieniayćie się w świętne Bázyliki Wesołe hymny; zbáwienne mutety Spiewayćie; depcąc swe báłwochwalniki Do pierworodney iuż przyszedszy mety W Rzymskich fontánách zmyićie swe fábryki, Zprofánowáne od Pagan Ołtarze Zákurzćie wonne dźiś thuribularze. 84. Ná Sieczyn ieszcze Orle Polski okiem Y skrzydłem vderz; gdyć fortuná służy Zyie Bog; żeć da to gniazdo obrokiem Y ten puszcz co w nim śiedźi; oczy
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: Dv
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
na świecie zapomniał, jużcibym go z nieba kwitował, by mi tylko na ten kwit lat przymnożono, dostatków dodano, honorów, tytułów w dom nańoszono. Izaliż to nie muteta jak po Klauiszu stąpają/ od pięćdziesiątego do tysiącznego/ od nieba do ziemi swoję mutetę pociągiwają. A śmierć usłyszawszy takie ich gratulacje/ takie mutety? jakie też responde oddawa? i jako przypiewa. Ego dixi, jam rzekła. To to odpowiedź/ to to śmierci twój taniec? Zaprawdę nie skoczny/ bo gdzie ty rzeczesz darmo nie rzeczesz/ podobnoby i skoczek gonionego tańca/ na ten taniec od izby do grobu zaskakać musiał. I taż to
ná świećie zápomniał, iużćibym go z niebá kwitował, by mi tylko ná ten kwit lat przymnożono, dostátkow dodano, honorow, tytułow w dom náńoszono. Izaliż to nie mutetá iák po Klauiszu stąpáią/ od pięćdźieśiątego do tyśiącznego/ od niebá do źiemi swoię mutetę poćiągiwáią. A śmierć vsłyszawszy tákie ich grátulácye/ tákie mutety? iákie też responde oddawa? y iáko przypiewa. Ego dixi, iam rzekłá. To to odpowiedź/ to to śmierći twoy taniec? Záprawdę nie skoczny/ bo gdźie ty rzeczesz dármo nie rzeczesz/ podobnoby y skoczek gonionego tańcá/ ná ten taniec od izby do grobu záskákáć muśiał. Y táż to
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 301
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
mierności, Ani ciekawie badam, co też są oto ty Troski i wszelkie trudy, niezbedne kłopoty, Niespania, próżne skargi, nie wiem, wiek szczęśliwy, Wiek żyjąc niezganiony, wiek żyjąc cnotliwy.
I choć się też co podczas w sercu mym zawadzi, Nie trwa długo, fleteńka to moja ugładzi, Grając różne mutety i wesołe pieśni, Których słuchają nimfy i faunowie leśni.
Ja gram, na moje śpiewki lubo się ptaszkowie Z swym pieniem odzywają, lubo konikowie Polni skaczą i świercząc dudce pochlebują, Tu się kozy, tu owce na mnie zapatrują. Na drzewach listki szemrzą, tu dźwięk miły wstaje, Tu słowiczy krzyk sercu ochłody dodaje
mierności, Ani ciekawie badam, co też są oto ty Troski i wszelkie trudy, niezbedne kłopoty, Niespania, próżne skargi, nie wiem, wiek szczęśliwy, Wiek żyjąc niezganiony, wiek żyjąc cnotliwy.
I choć się też co podczas w sercu mym zawadzi, Nie trwa długo, fleteńka to moja ugładzi, Grając różne mutety i wesołe pieśni, Których słuchają nimfy i faunowie leśni.
Ja gram, na moje śpiewki lubo się ptaszkowie Z swym pieniem odzywają, lubo konikowie Polni skaczą i świercząc dudce pochlebują, Tu się kozy, tu owce na mnie zapatrują. Na drzewach listki szemrzą, tu dźwięk miły wstaje, Tu słowiczy krzyk sercu ochłody dodaje
Skrót tekstu: GawBukBar_II
Strona: 128
Tytuł:
Bukolika albo sielanki nowe
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1668
Data wydania (nie wcześniej niż):
1668
Data wydania (nie później niż):
1668
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965