m rzekł) nie czynią paszty te sytości, Ani zbytków nijakich które zdrowie psują, Myśli tylko, a duchy same rekreują, Część mając z niebieskiemi. Więc w ochocie takiej, Żeby na dobrej myśli nie zeszło wszelakiej, Ile która z sumienia płynąc niewinności, Wszytka się ma, i ciągnie ku nieśmiertelności! Przyjść rozkaże muzyce i stanąć przy stole; Gdzie wnet samże Apollo w niebieskie wiole Zarznie z swemi chłopięty, którym poświadczają Tiorby i skrzypice, a Muzy śpiewają Słodkie dziwnie sonety, tylkoż wszystko o tem? Co po tych tu zewłokach? kiedyż ma być potem, I jakie tych rozkoszy czekają, którzy tu Nie wszystkiego oddawszy
m rzekł) nie czynią paszty te sytości, Ani zbytków nijakich które zdrowie psują, Myśli tylko, a duchy same rekreuyą, Część mając z niebieskiemi. Więc w ochocie takiej, Żeby na dobrej myśli nie zeszło wszelakiej, Ile która z sumienia płynąc niewinności, Wszytka się ma, i ciągnie ku nieśmiertelności! Przyjść rozkaże muzyce i stanąć przy stole; Gdzie wnet samże Apollo w niebieskie wiole Zarznie z swemi chłopięty, którym poświadczają Tyorby i skrzypice, a Muzy śpiewają Słodkie dziwnie sonety, tylkoż wszystko o tem? Co po tych tu zewłokach? kiedyż ma być potem, I jakie tych rozkoszy czekają, którzy tu Nie wszystkiego oddawszy
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 139
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
tak przystrojony/ H Z ojczystego się Zamku z Jowisza zrodzony Spuścił na niską ziemię. Tamże z głowy zięte Nakrycie położył/ i skrzydła z nóg odpięte/ Leskę tylko zatrzymał: i tąż po odległych Od dróg polach/ sam pędził gromadę kóz biegłych/ I Jako jaki pastucha/ K przygrawając sobie W multanki. Więc muzyce nowej i osobie Dziwiąc się L stróż Junonin: ktokolwiek człowiecze Jesteś ty/ siądź sam zemną na tym głazie/ rzecze: Nie masz bo i pastwiska bydłu tu lepszego/ I miejsca dla pasterzów w cień sposobniejszego. Szedł z nim M sym Atlasowej córki/ i niemały Na różnych mowach trawi umyślnie dzień cały. Graniem swym
ták przystroiony/ H Z oyczystego się Zamku z Iowiszá zrodzony Spuśćił ná niską źiemię. Támże z głowy zięte Nákryćie położył/ y skrzydłá z nog odpięte/ Leskę tylko zátrzymał: y tąż po odległych Od drog polách/ sam pędźił gromádę koz biegłych/ I Iáko iáki pastuchá/ K przygrawáiąc sobie W multánki. Więc muzyce nowey y osobie Dźiwiąc się L stroż Iunonin: ktokolwiek człowiecze Iesteś ty/ śiądź sám zemną ná tym głaźie/ rzecze: Nie mász bo y pástwiská bydłu tu lepszego/ Y mieyscá dla pásterzow w ćień sposobnieyszego. Szedł z nim M sym Atlasowey corki/ y niemáły Ná rożnych mowách trawi vmyślnie dźień cáły. Grániem swym
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 39
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, jako ten, że udać sejmik za niedoszły. Jako zaś sejmiki mozyrskie bywają we dworze starościńskim na zamku, tak już po obiedzie u starosty mozyrskiego, teraźniejszego cześnika lit. Oskierki, zaczęły się tańce. Kontradycenci uwierzywszy, że już sejmik jest niedoszły, przestali pilnować, a tymczasem marszałek mozyrski Oskierko, brat starosty, muzyce kazawszy milczeć, stante pede zagaił sejmik. Prędko podał do deputacji Sapiehę łowczego i Lenkiewicza, ci podziękowali i sejmik zakończywszy, dalsze kontynuowali tańce. Kontradycenci, gdy się o tym dowiedzieli, narobili protestacji w różnych grodach, gdyż ich w grodzie mozyrskim nie przyjęto.
Pojechałem potem do Rasny, gdzie zastałem ukontentowanego ojca
, jako ten, że udać sejmik za niedoszły. Jako zaś sejmiki mozyrskie bywają we dworze starościńskim na zamku, tak już po obiedzie u starosty mozyrskiego, teraźniejszego cześnika lit. Oskierki, zaczęły się tańce. Kontradycenci uwierzywszy, że już sejmik jest niedoszły, przestali pilnować, a tymczasem marszałek mozyrski Oskierko, brat starosty, muzyce kazawszy milczeć, stante pede zagaił sejmik. Prędko podał do deputacji Sapiehę łowczego i Lenkiewicza, ci podziękowali i sejmik zakończywszy, dalsze kontynuowali tańce. Kontradycenci, gdy się o tym dowiedzieli, narobili protestacji w różnych grodach, gdyż ich w grodzie mozyrskim nie przyjęto.
Pojechałem potem do Rasny, gdzie zastałem ukontentowanego ojca
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 205
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
leciemy. Niewiem z jakim smakiem/ z jaką ochotą droga była owym to nie nazbyt dawny niebożętom naszyńcom/ których z wieży Malborskiej na plac kiedyś do Warszawy wieziono: byłyć przez wesołą zuławę nieteskliwe drogi/ było co jeść/ było co pić; ba gdy by się podobało/ wolno było kazać sobie/ i Muzyce zagrać, wszakże cała droga smutno i melancholicznie przeszła; czemu? bo żałosna być musiała przejażdżka/ z ciemnego więzienia na oczewistą śmierć. My to tylko jesteśmy tak głupie nierozmyślnie weseli/ że w równym zgoła zostając terminie/ a prawdziwie rzetelnie/ z więzienia na pewną/ nie mylną/ nie odwołaną prędkoli/ późnoli/ a
lećiemy. Niewiem z iákim smákiem/ z iáką ochotą drogá była owym to nie názbyt dawný niebożętom nászyńcom/ ktorych z wieży Malborskiey ná plac kiedyś do Warszawy wieźiono: byłyć przez wesołą zuławę nieteskliwe drogi/ było co ieść/ było co pić; ba gdy by się podobało/ wolno było kazać sobie/ y Muzyce zágrać, wszakże cáła droga smutno y melancholicznie przeszła; czemu? bo żałosna być muśiáła przeiażdżká/ z ćiemnego więźienia ná oczewistą śmierć. My to tylko iestesmy ták głupie nierozmyślnie weseli/ że w rownym zgoła zostáiąc terminie/ á prawdźiwie rzetelnie/ z więźienia ná pewną/ nie mylną/ nie odwołaną prętkoli/ poźnoli/ á
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 117
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
w kieliszkach ofiarowali/ przybiegli i pocieszali słowem/ lecz mu zdrowia zaden z nich cielesnego daleko więcej dusznego nie przyniósł; i trochę pochrząkawszy jako kwiczące zwierzęta więc zwykli/ gdy jedno z nich uwięźnie/ albo je na zabicie zwiążą/ odeszli/ aby zabawę swoją kończyli. A żeby sobie melancholią rozbić mógł/ kazał Adam zaśpiewać muzyce/ Vokalistom naprzód/ których taki tekst był. MUZYKA.
SErce ludzkie na świecie nigdy nie próżnuje, Komukolwiek przez miłość ustawnie hołduje. Lecz różni ludzie, różne swe dobra miłują A według tej miłości sobie je szacują. BAS. Ja Insuły i miejsca wysokie miłuję Bo w godnościach wszelakie me dobra znajduję
DYSZKANT. Ja we
w kieliszkách ofiárowali/ przybiegli y poćieszali słowem/ lecz mu zdrowiá záden z nich ćielesnego daleko więcey dusznego nie przyniosł; y trochę pochrząkawszy iáko kwiczące zwierzętá więc zwykli/ gdy iedno z nich vwięźnie/ álbo ie ná zábićie zwiążą/ odeszli/ áby zabáwę swoią konczyli. A żeby sobie melancholią rozbić mogł/ kazáł Adam záśpiewáć muzyce/ Vokalistom náprzod/ ktorych táki text był. MVZYKA.
SErce ludzkie ná świećie nigdy nie prożnuie, Komukolwiek przez miłość vstawnie hołduie. Lecz roźni ludźie, rożne swe dobra miłuią A według tey miłośći sobie ie szácuią. BAS. Ia Insuły y mieysca wysokie miłuię Bo w godnośćiách wszelakie me dobrá znayduię
DYSZKANT. Ia we
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 29
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
/ który to marnietrawię/ strawił z namilszym moim w oddaleniu od oczu ludzkich/ i z nim się ucieszyć mógł prawdziwie! O jak mię strapił ten bankiet tak długi/ i udręczył nazbyt serce moje/ na którym a to tylko teraz słuchając dziecięcia tego odżyłem trochę!
Po tym śpiewaniu wokalistów/ każe jeszcze Adam zagrać muzyce instrumentalnej/ której co dyktowali Synowie Adamowi/ i przyjaciele grać musiała/ lubo JAN słuchając uszy zatulać musiał nie znacznie. A gdy tak grają w tany się polot puścili Synowie Adamowi/ z Zonami swemi i Córkami. Wczym gdy tak pracują/ Sumnienie im przypomina one słowa: Kroki moje policzyłeś (Boże) a
/ ktory to márnietráwię/ strawił z námilszym moim w oddaleniu od oczu ludzkich/ y z nim się vćieszyć mogł práwdźiwie! O iak mię strápił ten bankiet ták długi/ y vdręczył názbyt serce moie/ ná ktorym á to tylko teráz słucháiąc dźiećięćiá tego odżyłem trochę!
Po tym śpiewániu wokálistow/ káże ieszcze Adam zágráć muzyce instrumentalney/ ktorey co diktowáli Synowie Adamowi/ y przyiáćiele gráć muśiáłá/ lubo IAN słuchaiąc vszy zatuláć muśiał nie znácznie. A gdy ták gráią w tány się polot puśćili Synowie Adamowi/ z Zonámi swemi y Corkámi. Wczym gdy ták prácuią/ Sumnienie im przypomina one słowá: Kroki moie policzyłeś (Boże) á
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 33
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
oborze/ w oborze/ w oborze. Tobie z serca ochotnego o Boże, O Boże/ o Boże/ o Boże: Anioł Pański sam ogłosił te dziwy/ Te dziwy/ te dziwy/ te dziwy/ Których oni nie słyszeli jak żywi/ Jak żywi/ jak żywi/ jak żywi. Dziwili się na powietrzu Muzyce/ Muzyce/ muzyce/ muzyce. I myślili: co to będzie za Dziecię/ Za dziecię/ za dziecię/ za dziecię. Któremu się wół i osieł kłaniają. Kłaniają/ kłaniają/ kłaniają. Trzej Królowie podarunki oddają. Oddają/ oddają/ oddają. I Aniołów gromadami pilnuje/ Pilnuje/ pilnuje/ pilnuje.
oborze/ w oborze/ w oborze. Tobie z sercá ochotnego o BOZE, O Boże/ o Boże/ o Boże: Anyoł Páński sam ogłośił te dźiwy/ Te dźiwy/ te dźiwy/ te dźiwy/ Ktorych oni nie słyszeli iák żywi/ Iák żywi/ iák żywi/ iák żywi. Dźiwili sie ná powietrzu Muzyce/ Muzyce/ muzyce/ muzyce. I myślili: co to będźie zá Dźiećię/ Zá dźiećię/ zá dźiećię/ zá dźiećię. Ktoremu sie woł y ośieł kłaniáią. Kłaniáią/ kłaniáią/ kłaniáią. Trzey Krolowie podárunki oddáią. Oddáią/ oddáią/ oddáią. I Anyołow gromádámi pilnuie/ Pilnuie/ pilnuie/ pilnuie.
Skrót tekstu: ŻabSymf
Strona: E4
Tytuł:
Symfonie anielskie
Autor:
Jan Żabczyc
Drukarnia:
Marcin Filipowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1631
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1631
w oborze/ w oborze. Tobie z serca ochotnego o Boże, O Boże/ o Boże/ o Boże: Anioł Pański sam ogłosił te dziwy/ Te dziwy/ te dziwy/ te dziwy/ Których oni nie słyszeli jak żywi/ Jak żywi/ jak żywi/ jak żywi. Dziwili się na powietrzu Muzyce/ Muzyce/ muzyce/ muzyce. I myślili: co to będzie za Dziecię/ Za dziecię/ za dziecię/ za dziecię. Któremu się wół i osieł kłaniają. Kłaniają/ kłaniają/ kłaniają. Trzej Królowie podarunki oddają. Oddają/ oddają/ oddają. I Aniołów gromadami pilnuje/ Pilnuje/ pilnuje/ pilnuje. PANNA czysta
w oborze/ w oborze. Tobie z sercá ochotnego o BOZE, O Boże/ o Boże/ o Boże: Anyoł Páński sam ogłośił te dźiwy/ Te dźiwy/ te dźiwy/ te dźiwy/ Ktorych oni nie słyszeli iák żywi/ Iák żywi/ iák żywi/ iák żywi. Dźiwili sie ná powietrzu Muzyce/ Muzyce/ muzyce/ muzyce. I myślili: co to będźie zá Dźiećię/ Zá dźiećię/ zá dźiećię/ zá dźiećię. Ktoremu sie woł y ośieł kłaniáią. Kłaniáią/ kłaniáią/ kłaniáią. Trzey Krolowie podárunki oddáią. Oddáią/ oddáią/ oddáią. I Anyołow gromádámi pilnuie/ Pilnuie/ pilnuie/ pilnuie. PANNA cżysta
Skrót tekstu: ŻabSymf
Strona: E4
Tytuł:
Symfonie anielskie
Autor:
Jan Żabczyc
Drukarnia:
Marcin Filipowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1631
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1631
/ w oborze. Tobie z serca ochotnego o Boże, O Boże/ o Boże/ o Boże: Anioł Pański sam ogłosił te dziwy/ Te dziwy/ te dziwy/ te dziwy/ Których oni nie słyszeli jak żywi/ Jak żywi/ jak żywi/ jak żywi. Dziwili się na powietrzu Muzyce/ Muzyce/ muzyce/ muzyce. I myślili: co to będzie za Dziecię/ Za dziecię/ za dziecię/ za dziecię. Któremu się wół i osieł kłaniają. Kłaniają/ kłaniają/ kłaniają. Trzej Królowie podarunki oddają. Oddają/ oddają/ oddają. I Aniołów gromadami pilnuje/ Pilnuje/ pilnuje/ pilnuje. PANNA czysta i z
/ w oborze. Tobie z sercá ochotnego o BOZE, O Boże/ o Boże/ o Boże: Anyoł Páński sam ogłośił te dźiwy/ Te dźiwy/ te dźiwy/ te dźiwy/ Ktorych oni nie słyszeli iák żywi/ Iák żywi/ iák żywi/ iák żywi. Dźiwili sie ná powietrzu Muzyce/ Muzyce/ muzyce/ muzyce. I myślili: co to będźie zá Dźiećię/ Zá dźiećię/ zá dźiećię/ zá dźiećię. Ktoremu sie woł y ośieł kłaniáią. Kłaniáią/ kłaniáią/ kłaniáią. Trzey Krolowie podárunki oddáią. Oddáią/ oddáią/ oddáią. I Anyołow gromádámi pilnuie/ Pilnuie/ pilnuie/ pilnuie. PANNA cżysta y z
Skrót tekstu: ŻabSymf
Strona: E4
Tytuł:
Symfonie anielskie
Autor:
Jan Żabczyc
Drukarnia:
Marcin Filipowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1631
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1631
oborze. Tobie z serca ochotnego o Boże, O Boże/ o Boże/ o Boże: Anioł Pański sam ogłosił te dziwy/ Te dziwy/ te dziwy/ te dziwy/ Których oni nie słyszeli jak żywi/ Jak żywi/ jak żywi/ jak żywi. Dziwili się na powietrzu Muzyce/ Muzyce/ muzyce/ muzyce. I myślili: co to będzie za Dziecię/ Za dziecię/ za dziecię/ za dziecię. Któremu się wół i osieł kłaniają. Kłaniają/ kłaniają/ kłaniają. Trzej Królowie podarunki oddają. Oddają/ oddają/ oddają. I Aniołów gromadami pilnuje/ Pilnuje/ pilnuje/ pilnuje. PANNA czysta i z Józefem piastuje
oborze. Tobie z sercá ochotnego o BOZE, O Boże/ o Boże/ o Boże: Anyoł Páński sam ogłośił te dźiwy/ Te dźiwy/ te dźiwy/ te dźiwy/ Ktorych oni nie słyszeli iák żywi/ Iák żywi/ iák żywi/ iák żywi. Dźiwili sie ná powietrzu Muzyce/ Muzyce/ muzyce/ muzyce. I myślili: co to będźie zá Dźiećię/ Zá dźiećię/ zá dźiećię/ zá dźiećię. Ktoremu sie woł y ośieł kłaniáią. Kłaniáią/ kłaniáią/ kłaniáią. Trzey Krolowie podárunki oddáią. Oddáią/ oddáią/ oddáią. I Anyołow gromádámi pilnuie/ Pilnuie/ pilnuie/ pilnuie. PANNA cżysta y z Iozephem piástuie
Skrót tekstu: ŻabSymf
Strona: E4
Tytuł:
Symfonie anielskie
Autor:
Jan Żabczyc
Drukarnia:
Marcin Filipowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1631
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1631