; a więcej o cielsku swoim/ żeby je utuczyli/ a niżeli o duszy myślą; gdy inni Krześcianie w kościele siedząc Bogu służą: słowem Bożym dusze swoje głodne karmią i Boga chwalą: ali oni w karczmie (w szynkownym domu) dobrej myśli będąc lada co mówią: fratowskie gamratskie piosnki nócą: nieprzystojnie żartują: muzyki nieuczciwe stroją/ na one słowa Boskie zgoła nie pomniąc: Bądźcie napełnieni Duchem Z. rozmawiając z sobą przez Psalmy i Hymny/ i pieśni duchowne/ śpiewając i grając w sercu swoim Panu; ba mali się prawda rzec: zaprawdę żadnego dnia ludzie taką pijatyką nie znieważają/ jako Niedzielę; co i naszy Krześcianie czynią/
; á więcey o ćielsku swoim/ żeby je utuczyli/ á niżeli o duszy myślą; gdy inni Krześćiánie w kośćiele śiedząc Bogu służą: słowem Bożym dusze swoje głodne karmią y Bogá chwalą: áli oni w kárczmie (w szynkownym domu) dobrey myśli będąc ledá co mowią: frátowskie gámrátskie piosnki nócą: nieprzystoynie żártują: muzyki nieuczćiwe stroją/ ná one słowá Boskie zgołá nie pomniąc: Bądźćie nápełnieni Duchem S. rozmawiájąc z sobą przez Psálmy y Hymny/ y pieśni duchowne/ śpiewájąc y grájąc w sercu swoim Pánu; bá mali śię prawdá rzec: záprawdę żadnego dniá ludźie táką pijátyką nie znieważáją/ jáko Niedźielę; co y nászi Krześćiánie czynią/
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 16.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
się wiele miratu dignum widziało: konie żywe, po powietrzu ludzie latające na pół godziny i dalej, okręty, galery na theatrum pływające, tak wielkie, że się z kilkadziesiąt
człowieka w nich mieściło. Głosy też aktorów incomparabiles, bo ten usus jest oper, że aktorowie śpiewają, nie mówią, wyrażając swe persony; muzyki więcej niż sto w liczbie wszytkiej varii generis. Tak, iż się widzieć tę operę jakoby jakie miraculum et spectaculum orbis. Dla której widzenia ludzie się zjeżdżają i księstwo IM kilka niedziel umyślnie 39 w Wenecji mieszkali, już się ze wszytkim cale w drogę wybrawszy i wyprawiwszy przed sobą wozy.
Dnia 25. Byłem też
się wiele miratu dignum widziało: konie żywe, po powietrzu ludzie latające na pół godziny i dalej, okręty, galery na theatrum pływające, tak wielkie, że się z kilkadziesiąt
człowieka w nich mieściło. Głosy też aktorów incomparabiles, bo ten usus jest oper, że aktorowie śpiewają, nie mówią, wyrażając swe persony; muzyki więcej niż sto w liczbie wszytkiej varii generis. Tak, iż się widzieć tę operę jakoby jakie miraculum et spectaculum orbis. Dla której widzenia ludzie się zjeżdżają i księstwo IM kilka niedziel umyślnie 39 w Wenecjej mieszkali, już się ze wszytkim cale w drogę wybrawszy i wyprawiwszy przed sobą wozy.
Dnia 25. Byłem też
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 174
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
żłopie, na wągiel się pali, sztafiruje, umizga i oblizuje, z godzinami w zawody jak zagorzały kot lata, pod zorze się pławi, w nocy nie sypia, ustawicznie wzdycha, nudzi, melancholizuje i od siebie, jakby konał, odchodzi. Już na upominki ojca kradnie, na fortunę sekretnie zaciąga, trębaczów, muzyki, moczywąsów, darmostojów okrywa, chłopców na kozaki, na błazny i różne cudotwory strzyże, układa i przerabia. Już im od amorów piać, od trenów i żałosnych mutetów nucić, od lubieżnych i wesołych konceptów śpiewać i do uprzykrzenia beczeć i silić się rozkazuje, sam miny kordialne w sobie sforcuje, wirszyki, cedułki i
żłopie, na wągiel się pali, sztafiruje, umizga i oblizuje, z godzinami w zawody jak zagorzały kot lata, pod zorze się pławi, w nocy nie sypia, ustawicznie wzdycha, nudzi, melancholizuje i od siebie, jakby konał, odchodzi. Już na upominki ojca kradnie, na fortunę sekretnie zaciąga, trębaczów, muzyki, moczywąsów, darmostojów okrywa, chłopców na kozaki, na błazny i różne cudotwory strzyże, układa i przerabia. Już im od amorów piać, od trenów i żałosnych mutetów nucić, od lubieżnych i wesołych konceptów śpiewać i do uprzykrzenia beczeć i silić się rozkazuje, sam miny kordyjalne w sobie sforcuje, wirszyki, cedułki i
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 255
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
wiecznie zamkniono. Przeklinają dzień, co się weń rodzili, czas, którego tu żywot prowadzili, grzechy, rozkoszy, co ich kosztowali i zażywali. Rodzicy swoje dzieci przeklinają, mówiąc, iż dla nich zbiorów przypłacają; owe zaś z żalem rodzicom oddają, na nich składają. Takie koncenty gdy oni śpiewają, czarci muzyki z ochotą dodają, dmiąc ognistymi w uszy ich trąbami jad z płomieniami.
Perfumów wonnych teraz zażywają ludzie rozkoszni, tam ich przypłacają. Parkotu teraz wąchają brzydkiego, jak smrodliwego: ze wszytkich ścierwów, trupów i zgniłości zebrane smrody wszytkie do jedności nic prawie nie są względem piekielnego smrodu srogiego. Śmierdzi grobowiec, w który trup
wiecznie zamkniono. Przeklinają dzień, co się weń rodzili, czas, którego tu żywot prowadzili, grzechy, rozkoszy, co ich kosztowali i zażywali. Rodzicy swoje dzieci przeklinają, mówiąc, iż dla nich zbiorów przypłacają; owe zaś z żalem rodzicom oddają, na nich składają. Takie koncenty gdy oni śpiewają, czarci muzyki z ochotą dodają, dmiąc ognistymi w uszy ich trąbami jad z płomieniami.
Perfumów wonnych teraz zażywają ludzie rozkoszni, tam ich przypłacają. Parkotu teraz wąchają brzydkiego, jak smrodliwego: ze wszytkich ścierwów, trupów i zgniłości zebrane smrody wszytkie do jedności nic prawie nie są względem piekielnego smrodu srogiego. Śmierdzi grobowiec, w który trup
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 69
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
zaważyli, Ja-ć wezmę upominki i podobno z zyskiem Będę lepszym, a wy się uweselcie piskiem. Tyrsis Już ty jedno zaczynaj nie bawiąc się siła. Morson Jako wiecie, biesiada niemała tam była. Gości wiele, sąsiedzi wszyscy z okolicy I postronnych niemało; któż wszystkich wyliczy? Picia, jedzenia wielki dostatek dawano, W muzyki rozmaite na przemiany grano: To w fletnie, to w piszczałki, to w gęśle podgorskie; Były regały, były i skrzypice włoskie. Potym pito za zdrowie małżeństwa przyszłego, Każdy pełnił, a jeden doglądał drugiego, Mieniąc Cyprydę, mieniąc jej pięknego syna: Cyprydę i miłości dawcę - Kupidyna. A wtym czterej śpiewaków
zaważyli, Ja-ć wezmę upominki i podobno z zyskiem Będę lepszym, a wy się uweselcie piskiem. Tyrsis Już ty jedno zaczynaj nie bawiąc się siła. Morson Jako wiecie, biesiada niemała tam była. Gości wiele, sąsiedzi wszyscy z okolicy I postronnych niemało; któż wszystkich wyliczy? Picia, jedzenia wielki dostatek dawano, W muzyki rozmaite na przemiany grano: To w fletnie, to w piszczałki, to w gęśle podgorskie; Były regały, były i skrzypice włoskie. Potym pito za zdrowie małżeństwa przyszłego, Każdy pełnił, a jeden doglądał drugiego, Mieniąc Cyprydę, mieniąc jej pięknego syna: Cyprydę i miłości dawcę - Kupidyna. A wtym czterej śpiewaków
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 15
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
, Leć mię wszędy ślakowali, a czasem na mnie czekali. Nie zarazem o sobie chciała dać wiedzieć, ale niepodobna się utaić.
Jeśli nie sam, to brat jego - bo nie było dnia żadnego, TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
By się nie miał prezentować, w tej materyjej traktować. Ów zaś prawie ustawicznie; gdzie i muzyki rozliczne Coraz do mnie sprowadzili, by mi w tym gust uczynili. Dla mojej kontentece różne zabawy, muzyki.
Nie jednem noc przesiedziała, a drugą mało co spała. Bo i muzyka nie dała - na noc i na dzień grawała. Lutnista też nie omieszkał, bo już przy mnie zaraz mieszkał: Gdy ode mnie
, Leć mię wszędy ślakowali, a czasem na mnie czekali. Nie zarazem o sobie chciała dać wiedzieć, ale niepodobna się utaić.
Jeśli nie sam, to brat jego - bo nie było dnia żadnego, TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
By się nie miał prezentować, w tej materyjej traktować. Ów zaś prawie ustawicznie; gdzie i muzyki rozliczne Coraz do mnie sprowadzili, by mi w tym gust uczynili. Dla mojej kontentece różne zabawy, muzyki.
Nie jednęm noc przesiedziała, a drugą mało co spała. Bo i muzyka nie dała - na noc i na dzień grawała. Lutnista też nie omieszkał, bo już przy mnie zaraz mieszkał: Gdy ode mnie
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 150
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
jako in sinu Iuvis sui regnantis bezpieczne lubo bellorum toto fluunt incenaia Mundo, sub tegmine heroicznej tarczy spreto Orbis fragore, bezpiecznie swoje ścielą gniazda, żaden nie wzbrania się fortunie, kiedy ludzie Rycerscy,ludzie do boju i Bellony urodzeni, składają kirysie, i zbroje swoje, a miasto wojennej trąby do Himeneuszowej uszy
swoje skłaniają Muzyki, et pro clangore tubarum molle lyrae festumq; canunt. Pozwalasz Dobrotliwy Panie z wrodzonej jakom już rzekł ku ludziom Rycerskim, inklinacyj, i zdrowia swemu niefolgując Pańskiemu, pozwalasz sercom Ich, nie gniewem, ale miłością się zapalać non humiles sectari praedas, ale za sercem gonić. Nie tylko jednak Dobroci ale i
iáko in sinu Iuvis sui regnantis bespieczne lubo bellorum toto fluunt incenaia Mundo, sub tegmine heroiczney tárczy spreto Orbis fragore, bespiecznie swoie ścielą gniazda, żaden nie wzbrania się fortunie, kiedy ludzie Rycerscy,ludzie do boiu y Bellony urodzeni, skłádáią kirysie, y zbroie swoie, a miásto woienney trąby do Himeneuszowey uszy
swoie skłániaią Muzyki, et pro clangore tubarum molle lyrae festumq; canunt. Pozwalasz Dobrotliwy Pánie z wrodzoney iákom iuż rzekł ku ludziom Rycerskim, inklinácyi, y zdrowia swemu niefolguiąc Pańskiemu, pozwalasz sercom Ich, nie gniewem, ále miłością się zápalać non humiles sectari praedas, ále zá sercem gonić. Nie tylko iednak Dobroci ále y
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 37
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
już tę duszę/ a odejdźmy. A Michał odpowiedział: Rozkazał nam Pan aby bez boleści wywabiona była/ przeto nie możemy jej gwałtem wyciskać. Zawołał tedy Michał głosem wielkim mówiąc: Panie co każesz czynić z tą duszą/ bo nieche nas słuchać aby wyszła. I przyszedł głos: Oto posyłam Dawida z Arfą i wszytkie Muzyki Jerozolimskie/ aby tak usłyszawszy śpiewanie z ochotą wyszła. Gdy tedy wszyscy wkoło onę duszę obstąpili/ śpiewając Hymny; tak wyskoczywszy dusza ona usiadła na ręku u Michała/ i wzięta jest z weselem. Ibidem nu. 17. Anioł. Przykład XI. Aniołowie pilnie i rozlicznie modlitwy braciej pisali/ na co ś. Bernat
iuż tę duszę/ á odeydźmy. A Michał odpowiedźiał: Roskazał nam Pan áby bez boleśći wywabiona byłá/ przeto nie możemy iey gwałtem wyćiskáć. Záwołał tedy Michał głosem wielkim mowiąc: Pánie co każesz czynić z tą duszą/ bo nieche nas słucháć áby wyszłá. Y przyszedł głos: Oto posyłam Dawidá z Arfą y wszytkie Muzyki Ierozolimskie/ áby ták vsłyszawszy śpiewánie z ochotą wyszłá. Gdy tedy wszyscy wkoło onę duszę obstąpili/ śpiewáiąc Hymny; ták wyskoczywszy duszá oná vśiádłá ná ręku v Micháłá/ y wźięta iest z weselem. Ibidem nu. 17. Anyoł. PRZYKLAD XI. Anyołowie pilnie y rozlicznie modlitwy bráćiey pisáli/ ná co ś. Bernát
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 40
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
cudzoziemcy, co ważą ciężar wielki, niepotrzebny Korony naszej, wielka strata, sumpt tonący i ginący z rąk naszych, a na nie się obracający. Siłaby przybyło, gdyby to KiM. albo do skarbu włożył, albo na stronę pospolitą obrócił, którzy in luxum et detrimentem nostrum tego używając (ponieważ na same tylko muzyki do 40.000 fl. na każdy rok wychodzi), jeszcze się z nas naśmiewają i niejaką potencją nad nami biorąc, nami pogardzają i lekce poważają; skąd praktyk, skąd frakcyj nieszczęsnych dosyć narosło, bo do tego consilia swoje z dyrektorami swemi prowadzą, ut nos suffocaremur ab ipsis. O inszych utriusque sexus nie wspomnię,
cudzoziemcy, co ważą ciężar wielki, niepotrzebny Korony naszej, wielka strata, sumpt tonący i ginący z rąk naszych, a na nie się obracający. Siłaby przybyło, gdyby to KJM. albo do skarbu włożył, albo na stronę pospolitą obrócił, którzy in luxum et detrimentem nostrum tego używając (ponieważ na same tylko muzyki do 40.000 fl. na każdy rok wychodzi), jeszcze się z nas naśmiewają i niejaką potencyą nad nami biorąc, nami pogardzają i lekce poważają; skąd praktyk, skąd frakcyj nieszczęsnych dosyć narosło, bo do tego consilia swoje z dyrektorami swemi prowadzą, ut nos suffocaremur ab ipsis. O inszych utriusque sexus nie wspomnię,
Skrót tekstu: DecPerorCz_III
Strona: 65
Tytuł:
Votum albo ostatnia decyzya rokoszowych peroracyj pod Sędomirzem szlachcica polskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Insze zaś były kryte ziołami wonnemi, Albo ogrodowemi albo też polnemi. Wszytkie bramy i okna wszytkie są ubrane W kobierce drogie, z różnych jedwabiów utkane, Ale najbarziej w dziwnie piękne białegłowy, Strojne w perły, w kamienie, w świetne złotogłowy.
XXI.
Widać było na wielu miejscach tańcujące Ludzie w sieniach i różne muzyki grające; Na koniech się piękna młódź przejeżdżała wszędy, Przybranych w drogie siodła i bogate rzędy. Ale nawiętszą czynił ozdobę bogaty Dwór królewski z ubranych paniąt w świetne szaty, W perły, w kamienie i w to, co Indie mają I czego w Erytrejskiem morzu dostawają. PIEŚŃ XVII.
XXII.
Powoli z towarzystwem Gryfon
Insze zaś były kryte ziołami wonnemi, Albo ogrodowemi albo też polnemi. Wszytkie bramy i okna wszytkie są ubrane W kobierce drogie, z różnych jedwabiów utkane, Ale najbarziej w dziwnie piękne białegłowy, Strojne w perły, w kamienie, w świetne złotogłowy.
XXI.
Widać było na wielu miejscach tańcujące Ludzie w sieniach i różne muzyki grające; Na koniech się piękna młódź przejeżdżała wszędy, Przybranych w drogie siodła i bogate rzędy. Ale nawiętszą czynił ozdobę bogaty Dwór królewski z ubranych paniąt w świetne szaty, W perły, w kamienie i w to, co Indye mają I czego w Erytrejskiem morzu dostawają. PIEŚŃ XVII.
XXII.
Powoli z towarzystwem Gryfon
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 6
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905