pracą tak ciężką/ nie jest zaiste rzecz słuszna. A niechcieć będą słuchać ludzie muzyki/ więc też muzyce dać pokoj/ ująć się Dziecię kochane inszej zabawy. Próżna robota/ gdzie bywa żadna nagroda: a ty dla tego chwytasz się trzciny/ abyś powabił do siebie jako najwięcej ludzi. Chwytaj się trzciny muzyku wdzięczńy/ przyda się czasu swego gdy cię wprowadzi Piłat na ganek/ abyś zagrał na tym instrumencie z pokłonem przedtym oddanym/ pieśń o statku swym człowiekowi. Zagrasz zaiste o statku swojej przeciw człowiekowi miłości/ a lubo z paszczęk brzydliwych napadną krzyki/ nie zagłuszą jednak wdzięcznego słodu miłości/ tak żeć wszytek świat da
pracą ták ćiężką/ nie iest záiste rzecz słuszna. A niechćieć będą słuchać ludźie muzyki/ więc też muzyce dáć pokoy/ viąć się Dźiećię kochane inszey zabáwy. Prożna robotá/ gdźie bywa żadna nagrodá: á ty dla tego chwytasz się trzćiny/ ábyś powabił do siebie iako naywięcey ludźi. Chwytay się trzćiny muzyku wdźięczńy/ przyda się czásu swego gdy ćię wprowadzi Piłat ná ganek/ ábyś zágrał ná tym instrumenćie z pokłonem przedtym oddánym/ pieśń o státku swym człowiekowi. Zágrasz záiste o státku swoiey przećiw człowiekowi miłośći/ á lubo z pászczęk brzydliwych nápádną krzyki/ nie zágłuszą iednák wdźięcznego słodu miłośći/ ták żeć wszytek świat da
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 824
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
sługom i braci. Chłop się na takie ułakomił słowa, Idzie bezpiecznie, ni się więcej chowa, Urąbie wnet drąg, i za kilka razy Ów kamień straszny ze Smoka podważy. Smok w tym wychodzi, pełen wesołości, Otrzepuje się, i wyciąga kości; Potym za miasto, BÓG zapłać, chłopowi, Chodź sam Muzyku, mam cię zjeść, mu powi: Jako? Chłop cecze: cofając się w kroku, Takaż to wdzięczność obiecana smoku? Taka; smok rzecze: sprawa jest gotowa, Chcę ja dotrzymać tobie mego słowa; Wszakiem obiecał, tak jak świat zapłacić, Który zwykł swoich służebników tracić. Tymże sposobem i
sługom i braći. Chłop śię na takie ułakomił słowa, Idźie bezpiecznie, ni śię więcey chowa, Urąbie wnet drąg, i za kilka razy Ow kamień straszny ze Smoka podważy. Smok w tym wychodźi, pełen wesołośći, Otrzepuie śię, i wyćiąga kośći; Potym za miasto, BOG zapłać, chłopowi, Chodź sam Muzyku, mam ćię zieść, mu powi: Jako? Chłop tzecze: cofaiąc śię w kroku, Takaż to wdźięczność obiecana smoku? Taka; smok rzecze: sprawa iest gotowa, Chcę ia dotrzymać tobie mego słowa; Wszakiem obiecał, tak iak świat zapłaćić, Ktory zwykł swoich służebnikow traćić. Tymże sposobem i
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 25
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731