śmierć z ciężkiej wyzwoli pokuty. Jako lew, wpadszy w sidła, niekiedy powiedział, Wzdychający powtarzasz: obym ci był wiedział. 295 (F). DO ZŁODZIEJA NIE UKARANEGO
Sto razy Maciek bity, napomniony drugie, A wżdy ręce do cudzej komory ma długie. Nie masz, widzę, żadnej w tej przypowieści myłki, Że kto z czym do kolebki, z tym i do mogiłki. Maćku, przestrzegam: jeślić na ławce lec ckliwo, Cóż gdyć z zadku do szyje obrócą przędziwo? Trafiszli, czego barzo blisko, na profosa, Pewnieć każe oganiać na granicę prosa. 296 (F). DO MĘŻA
śmierć z ciężkiej wyzwoli pokuty. Jako lew, wpadszy w sidła, niekiedy powiedział, Wzdychający powtarzasz: obym ci był wiedział. 295 (F). DO ZŁODZIEJA NIE UKARANEGO
Sto razy Maciek bity, napomniony drugie, A wżdy ręce do cudzej komory ma długie. Nie masz, widzę, żadnej w tej przypowieści myłki, Że kto z czym do kolebki, z tym i do mogiłki. Maćku, przestrzegam: jeślić na ławce lec ckliwo, Cóż gdyć z zadku do szyje obrócą przędziwo? Trafiszli, czego barzo blisko, na profosa, Pewnieć każe oganiać na granicę prosa. 296 (F). DO MĘŻA
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 128
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nosie. 304 (F). DO ŁYSEGO
Wczora, na twoję głowę patrząc w oknie łysą, Długom rozeznać nie mógł, czy tam jeden, czy są Trzej podle siebie siedząc; z tej przyczyny a to, Że we środku jak misa, z obu stron kosmato, Trzy mi się wierzchy zdały. Dla takowej myłki, Mógłbyś kazać ogolić obadwa zatyłki. 305 (F). DO TEGOŻ
Mówią, że każda głowa długo z młodu kisa. Pewnie tak. Od czegóż by oblazła twa łysa? Wierę by też już w niej czas statkować naturze, Żeby, co teraz włosom, nie stało się skórze. Podobnoć
nosie. 304 (F). DO ŁYSEGO
Wczora, na twoję głowę patrząc w oknie łysą, Długom rozeznać nie mógł, czy tam jeden, czy są Trzej podle siebie siedząc; z tej przyczyny a to, Że we środku jak misa, z obu stron kosmato, Trzy mi się wierzchy zdały. Dla takowej myłki, Mógłbyś kazać ogolić obadwa zatyłki. 305 (F). DO TEGOŻ
Mówią, że każda głowa długo z młodu kisa. Pewnie tak. Od czegóż by oblazła twa łysa? Wierę by też już w niej czas statkować naturze, Żeby, co teraz włosom, nie stało się skórze. Podobnoć
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 131
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na ojca, a któż by go winił, Że tę ozdobę białej płci przyczynił; Nie na mamkę też, chyba z nienawiści, Że pierwsze z warg twych odniosła korzyści; Nie kmotr, nie kuma, nie winni dzwonnicy Ani co wody pilnują w chrzcielnicy — Ale ksiądz winien, ksiądz mi się niech sprawi
I godną myłki swej zasłonę stawi, Czemu-ć dał imię tak niesmaczne, którem Nie w ład cię mieszać w gładkie rymy piórem, Które nie dziecię niebieskiej tokarnie, Lecz miał kto nosić z kuchnie i piekarnie! I lubom wszytko, co masz w swej osobie I co jest twego, upodobał sobie, Ganię z tej jednak
na ojca, a któż by go winił, Że tę ozdobę białej płci przyczynił; Nie na mamkę też, chyba z nienawiści, Że pierwsze z warg twych odniosła korzyści; Nie kmotr, nie kuma, nie winni dzwonnicy Ani co wody pilnują w chrzcielnicy — Ale ksiądz winien, ksiądz mi się niech sprawi
I godną myłki swej zasłonę stawi, Czemu-ć dał imię tak niesmaczne, którem Nie w ład cię mieszać w gładkie rymy piórem, Które nie dziecię niebieskiej tokarnie, Lecz miał kto nosić z kuchnie i piekarnie! I lubom wszytko, co masz w swej osobie I co jest twego, upodobał sobie, Ganię z tej jednak
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 251
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
się strachu.” A ów: „Czyć się śniło?” „Ale, śniło! aże mi jeszcze dotąd miło.” „Szalejesz — rzecze — żono, chyba to kto iny?” Dopiero tej niebodze wpadną w głowę kliny. Lecz że to w Litwie mają za poczciwe żarty, Częściej było tej myłki, choć pokój otwarty. 392. POKUTA TATARSKA
Pogański to zabobon i godzien pośmiechu, Że wodą każdy członek może omyć z grzechu; Stąd oczy, kiedy patrzą, uszy, gdy złych rzeczy Słuchają, gębę płuczą, gdy ludziom złorzeczy. Mając więźnia Polaka murza w Perekopu Każe sobie wody zgrzać; a ten mu ukropu
się strachu.” A ów: „Czyć się śniło?” „Ale, śniło! aże mi jeszcze dotąd miło.” „Szalejesz — rzecze — żono, chyba to kto iny?” Dopiero tej niebodze wpadną w głowę kliny. Lecz że to w Litwie mają za poczciwe żarty, Częściej było tej myłki, choć pokój otwarty. 392. POKUTA TATARSKA
Pogański to zabobon i godzien pośmiechu, Że wodą każdy członek może omyć z grzechu; Stąd oczy, kiedy patrzą, uszy, gdy złych rzeczy Słuchają, gębę płuczą, gdy ludziom złorzeczy. Mając więźnia Polaka murza w Perekopu Każe sobie wody zgrzać; a ten mu ukropu
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 354
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, skąd niebezpieczeństwo.
Parobcy przy piśmie jeśli bywali, aby swą robotę ukazał urzędnikowi, i starejszy ma wejźrzeć, i mówić, jeśliby miał krzywdę, aby mu nadgrodzono, gdyby się co skaziło za słuszną dorębą, co ma okazać robotnik.
Parobcy, gdy zatrąbią na płacę, mają zejść się przy pieniądzach, dla myłki pilnują, iż kto się da z przezwiska pisać, bez ciśnienia, swaru do stołu iść, odprawiwszy dźwiganie odejść. Kto by parobka hamował po żupie, mają być pieniądze wzięte do skrzynki, a tam się rozprawić w gospodzie.
Robota tak ścienna, jako i podnóżna przed pismem aby była sprawiana, zbita i bankowana tego
, skąd niebezpieczeństwo.
Parobcy przy piśmie jeśli bywali, aby swą robotę ukazał urzędnikowi, i starejszy ma wejźrzeć, i mówić, jeśliby miał krzywdę, aby mu nadgrodzono, gdyby się co skaziło za słuszną dorębą, co ma okazać robotnik.
Parobcy, gdy zatrąbią na płacę, mają zejść się przy pieniądzach, dla myłki pilnują, iż kto się da z przezwiska pisać, bez ciśnienia, swaru do stołu iść, odprawiwszy dźwiganie odejść. Kto by parobka hamował po żupie, mają być pieniądze wzięte do skrzynki, a tam się rozprawić w gospodzie.
Robota tak ścienna, jako i podnóżna przed pismem aby była sprawiana, zbita i bankowana tego
Skrót tekstu: InsGór_1
Strona: 21
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1615 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
127. CO BYŚMY RADZI WIDZIELI, PRĘDKO WIERZYMY NA TOŻ DRUGI RAZ
Zwykle to rado kredyt w ludzkim sercu miewa, Czego kto życzy sobie, czego się spodziewa; Ale wielu wiara tak oszukuje skora, Bo się często rana wieść mieni od wieczora, Często opak zda, czego w samej nie masz rzeczy: Niejeden myłki szkodą i hańbą przybeczy. Kupił sobie chłop w targu gęś za cztery grosze: Widząc go żona oknem w złej, brudnej ciasnosze, Tylko tę jednę miawszy, uwierzy nadziejej, Gdy się mężowi bieli gęś pod pachą, że jej Nową kupił; więc z tą w piec, aż wlazszy nań naga, Widzi z
127. CO BYŚMY RADZI WIDZIELI, PRĘDKO WIERZYMY NA TOŻ DRUGI RAZ
Zwykle to rado kredyt w ludzkim sercu miewa, Czego kto życzy sobie, czego się spodziewa; Ale wielu wiara tak oszukuje skora, Bo się często rana wieść mieni od wieczora, Często opak zda, czego w samej nie masz rzeczy: Niejeden myłki szkodą i hańbą przybeczy. Kupił sobie chłop w targu gęś za cztery grosze: Widząc go żona oknem w złej, brudnej ciasnosze, Tylko tę jednę miawszy, uwierzy nadziejej, Gdy się mężowi bieli gęś pod pachą, że jej Nową kupił; więc z tą w piec, aż wlazszy nań naga, Widzi z
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 77
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na duszy. Lecz Judasz do Annasza, zatuliwszy uszy. (98)
„Dotrzymać słowa — prawi — każdemu przystoi, Zacny biskupie, i ja obietnicy swojej W wydaniu Jezusowym teraźniejszej nocy
Gotów dosyć przy waszej uczynić pomocy.” Tedy drabów i luźnych wielką kupę zgarnie, Jednym pochodnie, drugim rozdawszy latarnie. Boi się myłki, woli patrzać niźli macać Judasz, żeby mu groszów nie kazano wracać. Armuje się rycerstwo do onej potyczki W kije, w miecze, w pałasze; mieli drudzy stryczki. (100)
Skoro się to hultajstwo za bromę wywiodło, Hasło albo im daje ich pryncypał godło: „Kogo ja pocałuję z inszych ludzi wiela
na duszy. Lecz Judasz do Annasza, zatuliwszy uszy. (98)
„Dotrzymać słowa — prawi — każdemu przystoi, Zacny biskupie, i ja obietnicy swojej W wydaniu Jezusowym teraźniejszej nocy
Gotów dosyć przy waszej uczynić pomocy.” Tedy drabów i luźnych wielką kupę zgarnie, Jednym pochodnie, drugim rozdawszy latarnie. Boi się myłki, woli patrzać niźli macać Judasz, żeby mu groszów nie kazano wracać. Armuje się rycerstwo do onej potyczki W kije, w miecze, w pałasze; mieli drudzy stryczki. (100)
Skoro się to hultajstwo za bromę wywiodło, Hasło albo im daje ich pryncypał godło: „Kogo ja pocałuję z inszych ludzi wiela
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 560
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Imię jedno Jakub, a drugie, jakie sam zechce Król IMć; rozumiem jednak, że mu swoje dać zechce. Pieczątkę kazać maleńką wyrznąć kształtnie i zapieczętować, bo sam dobrze wyrznąć nie umieją. Te herby, któreś Wć moja panno w tym mi przysłała na papierze liście, bardzo są dobre, tylko w tym trochę myłki, że w podkowie mają być dwa krzyże, jeden na wierzchu, a drugi we środku, a tu dano coś ze spodu na kształt miecza. Mój też herb własny, tj. średni, trzeba tak rysować, jakom posłał na znak przed kilką niedziel Wci sercu memu. - Co strony widzenia się naszego
Imię jedno Jakub, a drugie, jakie sam zechce Król JMć; rozumiem jednak, że mu swoje dać zechce. Pieczątkę kazać maleńką wyrznąć kształtnie i zapieczętować, bo sam dobrze wyrznąć nie umieją. Te herby, któreś Wć moja panno w tym mi przysłała na papierze liście, bardzo są dobre, tylko w tym trochę myłki, że w podkowie mają być dwa krzyże, jeden na wierzchu, a drugi we środku, a tu dano coś ze spodu na kształt miecza. Mój też herb własny, tj. średni, trzeba tak rysować, jakom posłał na znak przed kilką niedziel Wci sercu memu. - Co strony widzenia się naszego
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 281
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
rozumieli, że nas tu już zgładził, Przeto się do Kamieńca z wojski przeprowadził. Cztery potem tysiące obiecuje za nim Wyprawić dragonii; jeżeliby na nim Sieniawski za Osmanem poszedł WOJNA CHOCIMSKA
Wyjechali poganie, co bywa strzeż Boże! Zastawić się przy ogniu, dawszy mu znać, może, A hetman z komunnikiem bez wszelakiej myłki, Zostawiwszy piechoty, przybędzie w posiłki. Koło czego kiedy się Lubomirski krząta, Ledwo się Turkom z saku Sieniawski wyplata, Bo pół drogi nie uszedł, gdy od przedniej straże Leci Wrzeszcz i Osmana nad głową pokaże; Chrust ich tylko i lasek tak niewielki dzielił, Co go na cztery razy z łuku kto przestrzelił.
rozumieli, że nas tu już zgładził, Przeto się do Kamieńca z wojski przeprowadził. Cztery potem tysiące obiecuje za nim Wyprawić dragonii; jeżeliby na nim Sieniawski za Osmanem poszedł WOJNA CHOCIMSKA
Wyjechali poganie, co bywa strzeż Boże! Zastawić się przy ogniu, dawszy mu znać, może, A hetman z komunnikiem bez wszelakiej myłki, Zostawiwszy piechoty, przybędzie w posiłki. Koło czego kiedy się Lubomirski krząta, Ledwo się Turkom z saku Sieniawski wyplata, Bo pół drogi nie uszedł, gdy od przedniej straże Leci Wrzeszcz i Osmana nad głową pokaże; Chróst ich tylko i lasek tak niewielki dzielił, Co go na cztery razy z łuku kto przestrzelił.
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 300
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
tropuw, jako plac na Cmentarz zajęty. O jak siła mężnych spraw, jak wielkich dzieł siła, Noc niepamiętna płaszczem żałobnym nakryła; Gdzie każdy sam posiłkiem, sam sobie i świadkiem, Nie wiedział co się dzieje z ludzi twych ostatkiem: Jam jednak wszędzie biegał posyłał posiłki, Szykował nowe kupy, i strzegł nocnej myłki, I tum zasadzki czynił, tu męsne podkania, Niepewny o wygranej aże do świtania: Ale skoro dzień (odkrył nasze lepszą) biały, I Murzyn trupy uzżrał, kędy wojska stały; Widząc jeszcze że z Miasta posiłki nam idą, Zwątpił o Przedsięwzięciu, i z wielką ohydą. Uciekał na okręty, i uciąwszy
tropuw, iáko plác ná Cmyntarz záięty. O iák siła mężnych spraw, iák wielkich dzieł siłá, Noc niepámiętna płászczem żáłobnym nákryła; Gdzie każdy sam posiłkiem, sam sobie y swiádkiem, Nie wiedział co się dzieie z ludźi twych ostátkiem: Iam iednak wszędzie biegáł posyłał posiłki, Szykował nowe kupy, y strzegł nocney myłki, Y tum zásadzki czynił, tu męzne podkánia, Niepewny o wygráney áże do switánia: Ale skoro dzień (odkrył násze lepszą) biáły, Y Murzyn trupy uzżráł, kędy woyská stáły; Widząc ieszcze że z Miásta posiłki nąm idą, Zwątpił o Przedsięwzięciu, y z wielką ochydą. Uciekał ná okręty, y uciąwszy
Skrót tekstu: CorMorszACyd
Strona: 171
Tytuł:
Cyd
Autor:
Pierre Corneille
Tłumacz:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
Supraśl
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752