, sprawy godne sławi. Do Jaśnie Wielmożnego a mnie Miłościwego Pana P. Jana z Rusca Branickiego, Kasztelana Bieckiego, Niepołomskiego, Krzeczowskiego etc. Starosty.
Na tymem dawno sadził swe staranie, Żebym czymkolwiek, zacny Kasztalanie, Twej senatorskiej mógł służyć godności, Oświadczając ci swoje powolności.
Myśliłem długo, a w myśleniu onym Przez czas niemały będąc zabawionym, Doczekałem się, że mię pułkownikiem Postanowiono nad tym to Setnikiem. Był cudzoziemcem, zgoła Włoch zrodzony, Do naszej Polski niegdy zawieziony; Zawieziony był od człeka wielkiego, W przyjaźni tobie nad inszych milszego. Ten tedy szatę polską nań sprawiwszy, A na dalszy czas mnie go
, spráwy godne sławi. Do Jaśnie Wielmożnego a mnie Miłościwego Pana P. Jana z Rusca Branickiego, Kasztelana Bieckiego, Niepołomskiego, Krzeczowskiego etc. Starosty.
Na tymem dawno sadził swe staranie, Żebym czymkolwiek, zacny Kasztalanie, Twej senatorskiej mógł służyć godności, Oświadczając ci swoje powolności.
Myśliłem długo, a w myśleniu onym Przez czas niemały będąc zabawionym, Doczekałem się, że mię pułkownikiem Postanowiono nad tym to Setnikiem. Był cudzoziemcem, zgoła Włoch zrodzony, Do naszej Polski niegdy zawieziony; Zawieziony był od człeka wielkiego, W przyjaźni tobie nad inszych milszego. Ten tedy szatę polską nań sprawiwszy, A na dalszy czas mnie go
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 1
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
jego i Zamek widać było Niedaleko Fryderyka który W Wojsku słuzył i różnie peregrynował że by się mógł jako kolwiek zemną porozumieć. Mówi tedy do mnie ego saluto Dominacionem Vestram. Ja mówię Gielt. Mówi Pierla Franciezo? Gielt Mówi Pierla Italiano Gielt . Rzecze do Nich żadnego Języka nie rozumie? Pojechał tedy posiedziawszy Oni w srogim myśleniu. A było tego przez cały dzień Już mieli do Brandoburskiego Wojska posłac nając go do rozmowy zemną A już się jeden gotował jechać. A tym czasem nazajutrz zrana przynieśli mi wpodarunku łososia żywego wielkiego w wannie. Wołu karmnego. I Jelenia tak że żywego Chowanego na powrozie przyprowadzili a przytym w kubku sto bitych
iego y Zamek widać było Niedaleko Fryderyka ktory W Woysku słuzył y roznie peregrynował że by się mogł iako kolwiek zęmną porozumieć. Mowi tedy do mnie ego saluto Dominacionem Vestram. Ia mowię Gielt. Mowi Pierla Franciezo? Gielt Mowi Pierla Italiano Gielt . Rzecze do Nich zadnego Ięzyka nie rozumie? Poiechał tedy posiedziawszy Oni w srogim mysleniu. A było tego przez cały dzięn Iuz mieli do Brandoburskiego Woyska posłac naiąc go do rozmowy zęmną A iuz się ieden gotował iechać. A tym czasem nazaiutrz zrana przyniesli mi wpodarunku łososia zywego wielkiego w wannie. Wołu karmnego. I Ielenia tak że zywego Chowanego na powrozie przyprowadzili a przytym w kubku sto bitych
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 63v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
i sama zazdrość przeklęta nie zgani. Nad tę parę nic słońce nie widzi lepszego Tam, gdzie Inda i Maura pali skopciałego. Anuż Ginepra, światłość krwie Malateścinej, Mężniejszej w świecie dziewki nie najdziecie inej.
By była w Aryminie pod ten czas mieszkała, Gdy Gallia zwyciężcę Cesarza witała, Który rzeczkę przeszedszy po długiem myśleniu, Ojczyźnie upad przyniósł i miał ją w więzieniu, Nigdyby on beł, nigdy nie przyszedł do tego, Aby Rzym najechawszy, skarb miał łupić jego; Ta najwspanialsza dziewka zastąpiwszy drogi, Wstrąciłaby zły upór i zamysł tak srogi.
VII.
Żonę Bodzola widzę, matkę i stryjeczne Siostry, jako filary swoich ozdób wieczne
i sama zazdrość przeklęta nie zgani. Nad tę parę nic słońce nie widzi lepszego Tam, gdzie Jnda i Maura pali skopciałego. Anoż Ginepra, światłość krwie Malateścinej, Mężniejszej w świecie dziewki nie najdziecie inej.
By była w Aryminie pod ten czas mieszkała, Gdy Gallia zwyciężcę Cesarza witała, Który rzeczkę przeszedszy po długiem myśleniu, Ojczyźnie upad przyniósł i miał ją w więzieniu, Nigdyby on beł, nigdy nie przyszedł do tego, Aby Rzym najechawszy, skarb miał łupić jego; Ta najwspanialsza dziewka zastąpiwszy drogi, Wstrąciłaby zły upór i zamysł tak srogi.
VII.
Żonę Bodzola widzę, matkę i stryjeczne Siostry, jako filary swoich ozdób wieczne
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 366
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905