roztyrków tych z nim zaniechali, A więcej mu despektów żadnych nie działali. Gotowy jest przystąpić z wami do ugody,
Chcąc słusznie, jeśli winien, ponagradzać szkody, Albo też do pewnego wziąć przymierze czasu I wyszedłby sam do was na traktaty z lasu. Ale nie śmie, ażbyście glejt mu wolny dali, A myśliwcom psy odwieść do domu kazali. Nie chcecie li też zgody, o łaskę nie stoi, Nogom ufa, a was się i ze psy nie boi. A zgoła wam powiedzieć tak kazał po prostu, Że na was, lada kędy wypnie zadek z chrostu. DO JERZEGO NIEMSTY NA TRZECIE OŻENIENIE
Trzeci raz się już
roztyrków tych z nim zaniechali, A więcej mu despektów żadnych nie działali. Gotowy jest przystąpić z wami do ugody,
Chcąc słusznie, jeśli winien, ponagradzać szkody, Albo też do pewnego wziąć przymierze czasu I wyszedłby sam do was na traktaty z lasu. Ale nie śmie, ażbyście glejt mu wolny dali, A myśliwcom psy odwieść do domu kazali. Nie chcecie li też zgody, o łaskę nie stoi, Nogom ufa, a was się i ze psy nie boi. A zgoła wam powiedzieć tak kazał po prostu, Że na was, lada kędy wypnie zadek z chrostu. DO JERZEGO NIEMSTY NA TRZECIE OŻENIENIE
Trzeci raz się już
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 273
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
im brzytwy nie chcą. XCI. Nic gorszego nad niewdzięcznego. O ŁANI A O WINNEJ MACICY.
Od myśliwców raz będąc prędkiemi psy szczwana, Wpadła w gęstą winnicę łani zmordowana.
Tam pod winną macicę, którą się okryła Gęstymi gałęziami, łani się psom skryła
I w nim się zataiła, psom jakoś zniknąwszy, Myśliwcom z wielkim dziwem ich oczom zginąwszy. Więc kiedy już myśliwców więcej nie słyszała, Rozumiejąc się wolną tam, kędy leżała, Listki winne część z głodu, część z delicji jadła.
Wtym ją niespodziewana przygoda napadła: Gdyż zjadszy wszystko liście, sama się odkryła, Zaczym się sama śmierci prędkiej nabawiła, Bo myśliwiec, co
im brzytwy nie chcą. XCI. Nic gorszego nad niewdzięcznego. O ŁANI A O WINNEJ MACICY.
Od myśliwców raz będąc prędkiemi psy szczwana, Wpadła w gęstą winnicę łani zmordowana.
Tam pod winną macicę, którą się okryła Gęstymi gałęziami, łani się psom skryła
I w nim się zataiła, psom jakoś zniknąwszy, Myśliwcom z wielkim dziwem ich oczom zginąwszy. Więc kiedy już myśliwców więcej nie słyszała, Rozumiejąc się wolną tam, kędy leżała, Listki winne część z głodu, część z delicyi jadła.
Wtym ją niespodziewana przygoda napadła: Gdyż zjadszy wszystko liście, sama się odkryła, Zaczym się sama śmierci prędkiej nabawiła, Bo myśliwiec, co
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 84
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
Walickiemu zrzebca, Panu Pawłowiczowi zrzebca ze stada mego oddać. Pokojowym Pan. Siemaszkowi złotych dwieście, zrzebca i sukień parę. Panu Sladkowskiemu złotych dwieście, zrzebca i suknię jedną. Panu Niszkowskiemu złotych dwieście. Pannu Meleszkowi złotych dwieście, zrzebiec, sukień para. Wojtkowi złotych sto. Panom Trębaczom nad zasługi po złotych dwieście. Myśliwcom, Dubielowi i Stanisławowi po złotych dwieście. Matyjaszowi, kucharzowi złotych dwieście. Krzyska masztalerza, który jeszcze św. pam. nieboszczykowi Im. Panu krakowskiemu, dziadowi dobrodziejowi memu, służył, osobliwemu recommendo sukcesora mego respektowi i proszę, aby ad vitae tempora nadaną sobie złotych sześciudziesiąt sumę ode mnie z pewnych prowentów odbierał. Inszą
Walickiemu zrzebca, Panu Pawłowiczowi zrzebca ze stada mego oddać. Pokojowym Pan. Siemaszkowi złotych dwieście, zrzebca i sukień parę. Panu Sladkowskiemu złotych dwieście, zrzebca i suknię jedną. Panu Niszkowskiemu złotych dwieście. Pannu Meleszkowi złotych dwieście, zrzebiec, sukień para. Wojtkowi złotych sto. Panom Trębaczom nad zasługi po złotych dwieście. Myśliwcom, Dubielowi i Stanisławowi po złotych dwieście. Matyjaszowi, kucharzowi złotych dwieście. Krzyska masztalerza, który jeszcze św. pam. nieboszczykowi Jm. Panu krakowskiemu, dziadowi dobrodziejowi memu, służył, osobliwemu recommendo successora mego respektowi i proszę, aby ad vitae tempora nadaną sobie złotych sześciudziesiąt summę ode mnie z pewnych prowentów odbierał. Inszą
Skrót tekstu: KoniecSTest
Strona: 387
Tytuł:
Testament
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
testamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
przejazdzkami/ ale to rzeczy wszytkie są co się uprzykrzą/ i przyniosą satietatem, przyjedzą się wnetże: bo wszytko coś jednego czynią/ co utęsknienie wnet uczyni: W samym myślistwie/ ustawiczna varietas delectat: wszytko czegoś się szuka/ by się nawięcej znalazło: i wnawiętszym zdarzeniu smak nie ustawa: Zda się nieborakom Myśliwcom/ po wszytkich owych pracach/ i niewczasach/ że jeszcze czegoś niedostawa/ kiedy słońce zachodzi. A iż go/ jako Jozue/ do swej potrzeby/ wściągnąć nie mogą/ ledwie co nocy strudzonym kościom/ na sen pozwoliwszy/ zaraz wyglądają jeśli jeszcze nie świta. Ta te dy smaczna praca/ sama jedna jest
przeiazdzkámi/ ále to rzecży wszytkie są co się vprzykrzą/ y przyniosą satietatem, przyiedzą sie wnetże: bo wszytko coś iednego cżynią/ co vtesknienie wnet vcżyni: W sámym myślistwie/ vstáwicżna varietas delectat: wszytko cżegoś sie szuka/ by sie nawięcey ználázło: y wnawiętszym zdárzeniu smák nie vstawa: Zda sie nieborakom Myśliwcom/ po wszytkich owych pracach/ y niewcżásách/ że iescże cżegoś niedostawa/ kiedy słońce záchodźi. A iż go/ iáko Iozue/ do swey potrzeby/ wśćiągnąć nie mogą/ ledwie co nocy strudzonym kośćiom/ ná sen pozwoliwszy/ záraz wyglądáią iesli iescże nie świta. Tá te dy smácżna práca/ sámá iedná iest
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 4
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618