lekkowietrzne pióra, Jęła uchodzić przed nim ukwapliwym skokiem. Cyntyjus popędliwym tuż tuż za nią krokiem Nacierać nie przestawał, a jej przybywało Ozdoby w biegu onym, bowiem białe ciało Z trudu otoczyło się szkarłatnym rumieńcem. Chocze z głowy zaplotki upadły jej z wieńcem, Pięknie z wiatrem się wiła kosa rozpostarta. Tak kiedy więc ochota myśliwego charta Za leśnym kotem w polu przeźrzoczystym ciska, A ten, z nieznajomego poszczwany siedliska, Wichrom bystrym wprzód nie da, ile w nim tchu staje Pędzi, ów odpoczynku także mu nie daje, Ale tuż nad nim wisi; już, już myśli nogą Dostać go, już mu w sercu śmierć gotuje srogą, Już
lekkowietrzne pióra, Jęła uchodzić przed nim ukwapliwym skokiem. Cyntyjus popędliwym tuż tuż za nią krokiem Nacierać nie przestawał, a jej przybywało Ozdoby w biegu onym, bowiem białe ciało Z trudu otoczyło się szkarłatnym rumieńcem. Choćże z głowy zaplotki upadły jej z wieńcem, Pięknie z wiatrem się wiła kosa rozpostarta. Tak kiedy więc ochota myśliwego charta Za leśnym kotem w polu przeźrzoczystym ciska, A ten, z nieznajomego poszczwany siedliska, Wichrom bystrym wprzód nie da, ile w nim tchu staje Pędzi, ów odpoczynku także mu nie daje, Ale tuż nad nim wisi; już, już myśli nogą Dostać go, już mu w sercu śmierć gotuje srogą, Już
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 16
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
i dobrodzieja mego tej wielkości, jeźli tylko nie większy, dziwnym sposobem ubity dzik przez chłopa siekirą, a to tym fasonem: gonił jesienną porą łowczy ojca mego dwóch dzików, z których za mniejszym mało co psy się uniosły i myśliwi, wyleciała ta spomniana bestia drugim bokiem, gdzie żadnego na ten czas tam nie było myśliwego. Nie mając tedy na kim swej spędzić cholery, rzucił się na chłopa sochą robiącego ut patebit ex operibus tej bestii i z niemałą furią, kiedy podpadszy w śrzedzinę wołów za chłopem, który się za wołu schronił, obydwa wraz rozpłatał. Lecz sam też w jednym z nich tak kieł za żebro zasadził, że go
i dobrodzieja mego tej wielkości, jeźli tylko nie większy, dziwnym sposobem ubity dzik przez chłopa siekirą, a to tym fasonem: gonił jesienną porą łowczy ojca mego dwóch dzików, z których za mniejszym mało co psy się uniosły i myśliwi, wyleciała ta spomniana bestia drugim bokiem, gdzie żadnego na ten czas tam nie było myśliwego. Nie mając tedy na kim swej spędzić cholery, rzucił się na chłopa sochą robiącego ut patebit ex operibus tej bestii i z niemałą furią, kiedy podpadszy w śrzedzinę wołów za chłopem, który się za wołu schronił, obydwa wraz rozpłatał. Lecz sam też w jednym ź nich tak kieł za żebro zasadził, że go
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 70
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak