, I nie raz obu; choć nie puch łabęci, Widziano w trawie, albo w sianożęci. I Meleagra, w Menalejskiej puszczy, Miłość po łowach, w kochanie poduszczy; Albowiem, dawszy dziczy łeb za fanty, Brał się bezpiecznie do swej Atalanty. Zaczym, ani się Fedra w twej gromadzie, Pierwsza kochając myśliwego, kładzie; Bo gdzie w kompanij niemasz białejgłowy, Tam las niewdzięczny, i chłopskie są łowy. Przyjdę ja sama w towarzystwie tobie, Ani mię zrazi w mojej las podobie; Ani dzik, chociaż krzywe kły zapieni, Drogi za tobą w boru nie odmieni. Kędy z obu stron, Istm oblały wody,
, Y nie raz obu; choć nie puch łabęći, Widźiano w trawie, álbo w śiánożęći. Y Meleágrá, w Menáleyskiey puszczy, Miłość po łowách, w kochánie poduszczy; Albowiem, dawszy dźiczy łeb zá fanty, Brał się bespiecznie do swey Atálánty. Záczym, áni się Fedrá w twey gromádźie, Pierwsza kocháiąc myśliwego, kłádźie; Bo gdźie w kompániy niemász biáłeygłowy, Tám lás niewdźięczny, y chłopskie są łowy. Przyidę iá samá w towárzystwie tobie, Ani mię zráźi w moiey lás podobie; Ani dźik, choćiasz krzywe kły zápieni, Drogi zá tobą w boru nie odmieni. Kędy z obu stron, Istm oblały wody,
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 47
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
mieście Teszyn nazwanym, po polsku Cieszyn, gdzie dość spaniałe miasto mogłoby czas jaki na widzenie onego strzymać, lecz stacja mil czterech, ile złej, jak w tym kraju drogi, kazała być podróży dalszej pilnym. Skąd się ruszywszy, minąłem zameczek pana Skrybeńskiego, Szenhów nazwany, gdzie tegoż psiarnia jakoby właśnie myśliwego, mnie witając, miłemi się odezwała głosami, wielką mi zadawszy polowania pokusę. Tej jednak przeciem nie podległ, mając strach wywrotu nocnego przewyższający. W Cieszynie zaś stoi regiment pana generała Neyberka, infanteria, lud srodze śliczny, czysto ubrany i broń przednia. Z którego świże na stacji tam będący wziąwszy
mieście Teszyn nazwanym, po polsku Cieszyn, gdzie dość spaniałe miasto mogłoby czas jaki na widzenie onego strzymać, lecz stacja mil czterech, ile złej, jak w tym kraju drogi, kazała być podróży dalszej pilnym. Skąd się ruszywszy, minąłem zameczek pana Skrybeńskiego, Szenhow nazwany, gdzie tegoż psiarnia jakoby właśnie myśliwego, mnie witając, miłemi się odezwała głosami, wielką mi zadawszy polowania pokusę. Tej jednak przeciem nie podległ, mając strach wywrotu nocnego przewyższający. W Cieszynie zaś stoi regiment pana generała Neyberka, infanteria, lud srodze śliczny, czysto ubrany i broń przednia. Z którego świże na stacji tam będący wziąwszy
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 161
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
. Co srodze rzecz naturalna, by gdzie gniazdo, tam cicho być nie może i nie powinno, z racji że zwirz nierozumny tym się tylko od nas dystyngwuje, że znać nie może zasadzek na siebie, lubo one czasem przeczuwa, bo nie jest nam równe animal racionale, sed irracionale.
Przepomniałem, o sciencjach myśliwego pisząc, pola z kózkami na wilki wyrazić, by onym nie było tajne. Wiedzieć trzeba, że wspomniene pole z wielką być może dla pana uciechą, kiedy kózki są dobrze do prosięcia przywiązane i wilk pod rują swą gęsty. Pod mrozy tęgie zimą nie tylko onych wytnie, ale gdy jeszcze szczęście raczy się przyłączyć,
. Co srodze rzecz naturalna, by gdzie gniazdo, tam cicho być nie może i nie powinno, z racji że zwirz nierozumny tym się tylko od nas dystyngwuje, że znać nie może zasadzek na siebie, lubo one czasem przeczuwa, bo nie jest nam równe animal racionale, sed irracionale.
Przepomniałem, o sciencjach myśliwego pisząc, pola z kózkami na wilki wyrazić, by onym nie było tajne. Wiedzieć trzeba, że wspomniene pole z wielką być może dla pana uciechą, kiedy kózki są dobrze do prosięcia przywiązane i wilk pod rują swą gęsty. Pod mrozy tęgie zimą nie tylko onych wytnie, ale gdy jeszcze szczęście raczy się przyłączyć,
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 206
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak