1710 die 25 Augusti. Requiescat in sanctissima pace. Jan, masztalerz, człowiek poczciwy i dobrze przez lat dziesiątek służący, którego Lisandrem z żartu zwano, w Rohotnej mało co chorując, umarł Anno 1714. Tamże umarł drugi masztalerz Jurek, nagle a prawie w momencie, Anno 1716.
Tamże umarł Anno 1715 Stawiński, myśliwiec, człowiek zabawny, śmieszny i srodze żartobliwy. Requiescant wszyscy in sanctissima pace. VI. Sejm walny sześcioniedzielny w Warszawie, dnia 30 miesiąca Septembra, Anno 1720, zaczęty solito more podług prawa, a potem niezakonczony, rozpełzły.
Po wysłuchanej wotywie w kościele kolegiackim oo. jezuitów de Spiritu sancto, pontyficaliter, ipanowie posłowie
1710 die 25 Augusti. Requiescat in sanctissima pace. Jan, masztalerz, człowiek poczciwy i dobrze przez lat dziesiątek służący, którego Lisandrem z żartu zwano, w Rohotnéj mało co chorując, umarł Anno 1714. Tamże umarł drugi masztalerz Jurek, nagle a prawie w momencie, Anno 1716.
Tamże umarł Anno 1715 Stawiński, myśliwiec, człowiek zabawny, śmieszny i srodze żartobliwy. Requiescant wszyscy in sanctissima pace. VI. Sejm walny sześcioniedzielny w Warszawie, dnia 30 miesiąca Septembra, Anno 1720, zaczęty solito more podług prawa, a potém niezakonczony, rozpełzły.
Po wysłuchanéj wotywie w kościele kolegiackim oo. jezuitów de Spiritu sancto, pontyficaliter, jpanowie posłowie
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 397
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
, Za gotowe przedawał, co do targu nosi. „Teraz idź inszych łowić pstrągów i łososi, Bowiem mniszy nie mają czym płacić za bratów. Naucz się za tę szkodę, a znaj odrwiświatów.” 113 (N). PRZESTROGA DO MYŚLIWYCH
Mróz, ledwie mu wilczura samoczwarta zdole, Śnieg do pasa, myśliwiec namówił mię w pole. I zając nie uciecze, tudzież sposób łatwy,
Byle paszą obaczył, nakryć kuropatwy. Kopiemy się przez zaspy głębokie, jak w pługu, Wtem mi swego natura upomni się długu. Zbraniam się, i z racją, bo nie wedle czasu, Pole jako dym, blisko nigdzież nie masz
, Za gotowe przedawał, co do targu nosi. „Teraz idź inszych łowić pstrągów i łososi, Bowiem mniszy nie mają czym płacić za bratów. Naucz się za tę szkodę, a znaj odrwiświatów.” 113 (N). PRZESTROGA DO MYŚLIWYCH
Mróz, ledwie mu wilczura samoczwarta zdole, Śnieg do pasa, myśliwiec namówił mię w pole. I zając nie uciecze, tudzież sposob łatwy,
Byle paszą obaczył, nakryć kuropatwy. Kopiemy się przez zaspy głębokie, jak w pługu, Wtem mi swego natura upomni się długu. Zbraniam się, i z racyją, bo nie wedle czasu, Pole jako dym, blisko nigdzież nie masz
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 56
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ściany, lecą z dachu wytrzęsione gonty: Mąż słowo, żona dziesięć, jakoby w zawody Idą z sobą o sztukę, kto ma milczeć wprzódy; A diabeł czarnym wąglem drukuje ich mowy. Panie, na końcu świata wróć w stadłach świat nowy! 124 (P). MYŚLIWSKA OMYŁKA
Wprawując syna w łowy, mój myśliwiec stary Uczy go, jako w kniei naszczuwać ogary; Jako zawsze do sarny trzeba zmykać w oczy,
Do zająca, gdy w pole wypada, z uboczy; Jako lisa, jeśli w dół albo w sieć nie wpadnie, Trudno poszczwać, chyba go myśliwiec ukradnie; Jako się ryś, zdeb, kuna na wierzch drzewa
ściany, lecą z dachu wytrzęsione gonty: Mąż słowo, żona dziesięć, jakoby w zawody Idą z sobą o sztukę, kto ma milczeć wprzódy; A diaboł czarnym wąglem drukuje ich mowy. Panie, na końcu świata wróć w stadłach świat nowy! 124 (P). MYŚLIWSKA OMYŁKA
Wprawując syna w łowy, mój myśliwiec stary Uczy go, jako w kniei naszczuwać ogary; Jako zawsze do sarny trzeba zmykać w oczy,
Do zająca, gdy w pole wypada, z uboczy; Jako lisa, jeśli w dół albo w sieć nie wpadnie, Trudno poszczwać, chyba go myśliwiec ukradnie; Jako się ryś, zdeb, kuna na wierzch drzewa
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 61
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
(P). MYŚLIWSKA OMYŁKA
Wprawując syna w łowy, mój myśliwiec stary Uczy go, jako w kniei naszczuwać ogary; Jako zawsze do sarny trzeba zmykać w oczy,
Do zająca, gdy w pole wypada, z uboczy; Jako lisa, jeśli w dół albo w sieć nie wpadnie, Trudno poszczwać, chyba go myśliwiec ukradnie; Jako się ryś, zdeb, kuna na wierzch drzewa skrobie. To mówi, a młokosek w głowę bierze sobie. Gdy co dzień w pole jeździ, koło świętej Pryszki Zajęcy dość po kołkach, żadnej nie masz liszki. „Nazbyt — rzekę — tych udźców; kiedyby też szlamy.” „Kryją
(P). MYŚLIWSKA OMYŁKA
Wprawując syna w łowy, mój myśliwiec stary Uczy go, jako w kniei naszczuwać ogary; Jako zawsze do sarny trzeba zmykać w oczy,
Do zająca, gdy w pole wypada, z uboczy; Jako lisa, jeśli w dół albo w sieć nie wpadnie, Trudno poszczwać, chyba go myśliwiec ukradnie; Jako się ryś, zdeb, kuna na wierzch drzewa skrobie. To mówi, a młokosek w głowę bierze sobie. Gdy co dzień w pole jeździ, koło świętej Pryszki Zajęcy dość po kołkach, żadnej nie masz liszki. „Nazbyt — rzekę — tych udźców; kiedyby też szlamy.” „Kryją
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 62
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
TOŻ
Nie wolno bić nikomu, prócz króla, jeleni. Dlaczegóż dzisia w Polsce ten statut odmieni, Samże bywszy praw naszych stróżem, podkanclerzy, Kiedy z królem zarówno do jelenia zmierzy? Wierę, jeszcze się tak nikt z panem swym nie bracił. Dlatego i Cikowski Cikowice stracił, Niepotrzebny był w kniejach królewskich myśliwiec, Więc i ciebie tak barzo niech nie mierzi Żywiec. Szkoda z orłem, Korwinie, w te się wdawać łowy. Aż jeleń herbem, jako rzeki i podkowy. Już tamte z Komorowską wyschły, już te schodził Z Koniecpolską; bodajżeś zdrów do herbu godził. 443. EPITALAMIUM
Jego Mości Panu Janowi Lipskiemu, staroście
TOŻ
Nie wolno bić nikomu, prócz króla, jeleni. Dlaczegóż dzisia w Polszczę ten statut odmieni, Samże bywszy praw naszych stróżem, podkanclerzy, Kiedy z królem zarówno do jelenia zmierzy? Wierę, jeszcze się tak nikt z panem swym nie bracił. Dlatego i Cikowski Cikowice stracił, Niepotrzebny był w kniejach królewskich myśliwiec, Więc i ciebie tak barzo niech nie mierzi Żywiec. Szkoda z orłem, Korwinie, w te się wdawać łowy. Aż jeleń herbem, jako rzeki i podkowy. Już tamte z Komorowską wyschły, już te schodził Z Koniecpolską; bodajżeś zdrów do herbu godził. 443. EPITALAMIUM
Jego Mości Panu Janowi Lipskiemu, staroście
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 194
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ś się jej był nałożył u onej Rozdziałki. Ty zasię, który czytasz ten krociuchny żywot, O tym zacnym Matysie, miejże taki wywód: Że to był łapikufel cechu ultajskiego, Łotr nad wszytkimi łotry, z bractwa łotrowskiego. Przednie książę i prymas, dalej nie wspominam, Dla więtszej chwały jego zdjęty oskominam. Myśliwiec, zapomniałem, z niego też był pilny, Z dębową siecią sarny gonić był usilny. Lecz na co rozwodzę się z tym człowiekiem zacnym, Płacz, lamentuj towara, któryś jest tak bacznym. Płaczcie go i wy, którzy tę chwałę słyszycie, Płaczcie, którzy się radzi wszyscy hultaicie. Płaczcie łapikuflowie towarzysza swego
ś sie jej był nałożył u onej Rozdziałki. Ty zasię, który czytasz ten krociuchny żywot, O tym zacnym Matysie, miejże taki wywód: Że to był łapikufel cechu ultajskiego, Łotr nad wszytkimi łotry, z bractwa łotrowskiego. Przednie książę i prymas, dalej nie wspominam, Dla więtszej chwały jego zdjęty oskominam. Myśliwiec, zapomniałem, z niego też był pilny, Z dębową siecią sarny gonić był usilny. Lecz na co rozwodzę sie z tym człowiekiem zacnym, Płacz, lamentuj towara, któryś jest tak bacznym. Płaczcie go i wy, którzy tę chwałę słyszycie, Płaczcie, którzy sie radzi wszyscy hultaicie. Płaczcie łapikuflowie towarzysza swego
Skrót tekstu: WierszŻałBad
Strona: 12
Tytuł:
Naema abo wiersz żałosny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Kadmus rolą, potem się z zbrojnymi Ziemiorodcami musiał rozpierać potężnie, I tych, których smokowi dobył z gęby mężnie Odważny Jazon; zażyj rogu, który z głowy Wyrósł Cypowi, gdy był w Rzym wjeżdżać gotowy, I tego, z którego jest gwałtem obnażony Achelous, gładkiej się dobijając żony, I tych, które nieszczęsny myśliwiec na czele Odniósł, napasszy trochę oczu w boskim ciele; Weź i ramię z słoniowej formowane kości, Od złego ojca z syna wyjęte dla gości. A żeby się to lepiej trzymało pospołu, Nakopaj do lepienia gliny z tego dołu, Z którego Prometeusz brał ją, gdy pierwszego Tworzył człowieka; potem przymieszaj do tego Piasku
Kadmus rolą, potem się z zbrojnymi Ziemiorodcami musiał rozpierać potężnie, I tych, których smokowi dobył z gęby mężnie Odważny Jazon; zażyj rogu, który z głowy Wyrósł Cypowi, gdy był w Rzym wjeżdżać gotowy, I tego, z którego jest gwałtem obnażony Achelous, gładkiej się dobijając żony, I tych, które nieszczęsny myśliwiec na czele Odniósł, napasszy trochę oczu w boskim ciele; Weź i ramię z słoniowej formowane kości, Od złego ojca z syna wyjęte dla gości. A żeby się to lepiej trzymało pospołu, Nakopaj do lepienia gliny z tego dołu, Z którego Prometeusz brał ją, gdy pierwszego Tworzył człowieka; potem przymieszaj do tego Piasku
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 133
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Rzyszczowa. Cuda i Paraeneses. Co ślepota przecię dobrego przynosi. Sic Philos: ex quo Interpres D. Damas. Traktatu wtórego Ps: 4. VI. Eksód 14. 26. i 27. 4. Reg: 19. 38. 1. Reg: 23. 26. PARAENESIS.
GDy drapieżnego Jastrząba spuści myśliwiec na lękliwego zająca/ ten doleciawszy go/ łupi i wydziera mu pazorami oczy/ do bezpiecznej nie dopuszczając go krzewiny. Tak i piekielny on dobrze ćwiczony Aktaeon/ osiodławszy człowieka/ oczy mu wydziera/ by snać ślepy nie mógł trafić pod onę winną macicę która jest Chrystus Jezus/ pod którejby cieniem odpoczął wolny/ czyni
Rzyszczowá. Cudá y Paraeneses. Co slepotá przecię dobrego przynośi. Sic Philos: ex quo Interpres D. Damas. Tráctatu wtorego Ps: 4. VI. Exod 14. 26. y 27. 4. Reg: 19. 38. 1. Reg: 23. 26. PARAENESIS.
GDy drapieżnego Iástrząbá spuśći mysliwiec ná lękliwego zaiąca/ ten dolećiawszy go/ łupi y wydźiera mu pázorámi oczy/ do bespieczney nie dopuszczáiąc go krzewiny. Ták y piekielny on dobrze ćwiczony Actaeon/ ośiodławszy człowieká/ oczy mu wydźiera/ by snać slepy nie mogł tráfić pod onę winną mácicę ktora iest Christus Iezus/ pod ktoreyby ćieniem odpoczął wolny/ czyni
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 148.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
służbie Bożej. Przydam i to/ że przez tę gęstą puszczę potrzeba z wojny którą mamy z światem/ diabłem i ciałem iść/ a ostróżnie/ by który z nieprzyjaciół naszych/ ubezpieczonych dościgszy/ włócznią nas/ jako niekiedyś Joab Absalona/ który się swymi włosami na dębie obiesił/ nie przeraził trzema śmierci oszczepami. Akteon myśliwiec. Joan 15. v. 5. Cuda i Paraeneses. Ans: lib: 2. c. 101. Zwyczaj Egipczyków. 2. Reg: c. 18. v. 14. et 15. CVD XIX. ROKV PO NARÓDZENIV PAŃSKIM, 1621.
Tu uzdrawia Możellę Olej Święty mile, Który się z
służbie Bożey. Przydam y to/ że przez tę gęstą puszczę potrzebá z woyny ktorą mamy z świátem/ dyabłem y ćiáłem iść/ á ostrożnie/ by ktory z nieprzyiaćiół nászych/ vbespieczonych dośćigszy/ włocznią nas/ iáko niekiedyś Ioáb Absaloná/ ktory się swymi włosámi ná dębie obiesił/ nie przeráźił trzemá śmierći oszczepámi. Acteon myśliwiec. Ioan 15. v. 5. Cudá y Paraeneses. Ans: lib: 2. c. 101. Zwyczay Aegipczykow. 2. Reg: c. 18. v. 14. et 15. CVD XIX. ROKV PO NARODZENIV PANSKIM, 1621.
Tu vzdrawia Mozellę Oley Swięty mile, Ktory się z
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 149.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Na Rabikanie rycerz przyjechał do brony, Jako niespodziewanie wpadł z mieczem dobytem Na straż, jako niejeden z niej został zabitem, Niejeden także rannem, tak, że bez swej szkody Gwałtem przejechał przez most i spuszczone wzwody. Potem się ku lasowi w drogę swą zapuścił, Ale go jeden sługa Alcyny nie puścił.
IV.
Myśliwiec był, sokoła miał na jednej pięści, Przez którego dostawał obłowu, po części Na przyległe często go jezioro puszczając Lub na błota w śrzodku pól, obłowu dostając; Przy sobie psa, co przy niem tuż bieżał, wiernego, Podjezdka zaś pod sobą miał ladajakiego; A widząc, że Rugier biegł tak prędko, poczekał
Na Rabikanie rycerz przyjechał do brony, Jako niespodziewanie wpadł z mieczem dobytem Na straż, jako niejeden z niej został zabitem, Niejeden także rannem, tak, że bez swej szkody Gwałtem przejechał przez most i spuszczone wzwody. Potem się ku lasowi w drogę swą zapuścił, Ale go jeden sługa Alcyny nie puścił.
IV.
Myśliwiec był, sokoła miał na jednej pięści, Przez którego dostawał obłowu, po części Na przyległe często go jezioro puszczając Lub na błota w śrzodku pól, obłowu dostając; Przy sobie psa, co przy niem tuż bieżał, wiernego, Podjezdka zaś pod sobą miał ladajakiego; A widząc, że Rugier biegł tak prędko, poczekał
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 148
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905