się życiem swym psom podobnemi stali/ mielibyśmy/ ani komunikować z nimi: boć rzeczono: nie dajcie świętego psom. I indzie/ po jednym i drugim napomnieniu opowiedz Cerkwi. gdy się nadrogę zbawienia nie da tą admonicją pokierować/ sit tibi sicur aethnicus et publicanus: niechci będzie jako poganin i mytnik, ale stronić od nich/ boć zawsze cum alis peruertimur. ze złymi psujemy się/ abyśmy vitium ich contrahendo, gniewu Pańskiego na siebie nie nawlekli/ i od tychże psów tak zjedzeni nie byli/ jako Jezabel/ jako Achab/ którego psi krew lizali/ wedle Proroctwa Heliasza świętego. Prawosławny Czytelniku/
się żyćiem swym psom podobnemi sstáli/ mielibysmy/ áni communikowáć z nimi: boć rzeczono: nie daycie świętego psom. Y indźie/ po iednym y drugim nápomnieniu opowiedz Cerkwi. gdy się nádrogę zbáwienia nie da tą admonitią pokierowáć/ sit tibi sicur aethnicus et publicanus: niechći będźie iáko pogánin y mytnik, ále stronić od nich/ boć záwsze cum alis peruertimur. ze złymi psuiemy się/ ábyśmy vitium ich contrahendo, gniewu Páńskiego ná siebie nie náwlekli/ y od tychże psow ták ziedzeni nie byli/ iáko Iezábel/ iáko Acháb/ ktorego pśi krew lizáli/ wedle Proroctwá Heliaszá świętego. Práwosławny Czytelniku/
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 113.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
nie może napatrzyć; nie wielkie wprawdzie, ledwie na trzy łokcie jeden. Ale ceny wielkiej, zda mi się, jeden sto dukatów abo więcej; bo farby nigdy nie mienią, a może ich zażyć jako piernatów. Nieoszacowana to tam w nich robota. Widziałem jeden tylko na jarmarku w Strumiełowej Katnionce, który kupił mytnik; tak rozumiem, że go jeszcze ma. Tenże kupiec przywiózł noże indyjskie kamienne, ostre jako brzytwy; tych Żydzi z Brześcia Litewskiego do obrzezowania nakupili. Miałem i ja jeden, ale na winnej górze jadąc, hamulec się przerwał, wóz się wywrócił, jam nóź mając w kieszeni o krzak złamał;
nie może napatrzyć; nie wielkie wprawdzie, ledwie na trzy łokcie jeden. Ale ceny wielkiej, zda mi się, jeden sto dukatów abo więcej; bo farby nigdy nie mienią, a może ich zażyć jako piernatów. Nieoszacowana to tam w nich robota. Widziałem jeden tylko na jarmarku w Strumiełowej Katnionce, który kupił mytnik; tak rozumiem, że go jeszcze ma. Tenże kupiec przywiózł noże indyjskie kamienne, ostre jako brzytwy; tych Żydzi z Brześcia Litewskiego do obrzezowania nakupili. Miałem i ja jeden, ale na winnej górze jadąc, hamulec się przerwał, wóz się wywrócił, jam nóź mając w kieszeni o krzak złamał;
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 329
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950