je przyniesie. Przypomniałem o Grobie Pańskim/ który Roku 1634. Ormianie V Turków wyhandlowawszy/ Strażą obwarowali byli/ aby z Chrześcijan żaden tan w wielki tydzień/ a osobliwie w sobotę/ której z. światłość się pokazuje/ i świce zapala/ w przód nie wszedł; i tej to światłości gdy czekają/ stojąc nabliżej grobu w Cerkwi Z. grzmot wielki z samego Grobu Chrystusa Pana jako z działa uderzy/ po nim nastąpi światłość niewymownie śliczna/ a podniosszy się wszystkie Ormiany/ nad głowani ich idąc/ przejdzie/ i świcę u jednej Zakonnice Greckiej Chrześcijanki o podal z drugimi Prawosławnymi stojącej zapali/ od tej drudzy swoje zaświecili. Ormianie na
ie przynieśie. Przypomniałem o Grobie Páńskim/ ktory Roku 1634. Ormiánie V Turkow wyhándlowawszy/ Strażą obwárowáli byli/ áby z Chrześcian żaden tã w wielki tydzien/ á osobliwie w sobotę/ ktorey s. świátłość się pokázuie/ y swice zápala/ w przod nie wszedł; y tey to świátłośći gdy czekáią/ stoiąc nabliżey grobu w Cerkwi S. grzmot wielki z sámego Grobu Chrystusá Páná iáko z dziáłá vderzy/ po nim nástąpi świátłość niewymownie śliczna/ á podniosszy się wszystkie Ormiány/ nád głowáni ich idąc/ przeydzie/ y swicę v iedney Zakonnice Graeckiey Chrześćiánki o podal z drugimi Práwosławnymi stoiącey zápali/ od tey drudzy swoie záświećili. Ormiánie ná
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 195.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Jeśli, cesarzu, słudze nie wierzysz twojemu, Uwierz ludu twojego płaczowi wielkiemu I narzekaniu, które niebiosa przechodzi, A jeden tego tylko wszytkiego dowodzi”.
LXXXVIII.
Jaki ten bywa, który pierwej pospolicie Usłyszy zgiełk i wielkich dzwonów gęste bicie, Niżli ogień obaczy, od wszytkich widziany, Okrom niego, co go ma nabliżej swej ściany: Taki beł właśnie cesarz, słysząc te nowiny I widząc gęste dymy i lekkie perzyny, Obraca się z swojemi ludźmi, gdzie wołanie I zgiełk słyszy i ono wielkie narzekanie.
LXXXIX.
Więtszą część wojewodów swoich i przedniejsze Rycerze cesarz z sobą bierze i godniejsze I chorągwie obraca prosto ku rynkowi, Gdzie Rodomont dogrzewał
Jeśli, cesarzu, słudze nie wierzysz twojemu, Uwierz ludu twojego płaczowi wielkiemu I narzekaniu, które niebiosa przechodzi, A jeden tego tylko wszytkiego dowodzi”.
LXXXVIII.
Jaki ten bywa, który pierwej pospolicie Usłyszy zgiełk i wielkich dzwonów gęste bicie, Niżli ogień obaczy, od wszytkich widziany, Okrom niego, co go ma nabliżej swej ściany: Taki beł właśnie cesarz, słysząc te nowiny I widząc gęste dymy i lekkie perzyny, Obraca się z swojemi ludźmi, gdzie wołanie I zgiełk słyszy i ono wielkie narzekanie.
LXXXIX.
Więtszą część wojewodów swoich i przedniejsze Rycerze cesarz z sobą bierze i godniejsze I chorągwie obraca prosto ku rynkowi, Gdzie Rodomont dogrzewał
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 379
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
boi/ niewie w które strony Ma nieborak obrócić lec sobie zwierzony. Niewie drogi/ a choćby i wiedział skutecznie/ Rozbiegłych koni zwładać nie może koniecznie. Na ten czas się promieńmi naprzód zrozrzewały G Zimne niebieskie wozy/ i daremnie chciały Maczać się w zakazanym morzu: Czasuż tego H I wąż/ który nabliżej jest lodowatego Przyośta położony/ co mrozem leniwy Pierwej był/ i nikomu z wieków nie straszliwy/ Zagrzał się niepodobnie, i nie przyzwoite Sobie gniewy z gorąca przywżyął jadowite. I I o tobie Boote wieść jest na wsze strony/ Iżeś i ty na ten czas uciekł przestraszony: Chociaś przedtym leniwy bywał/ i
boi/ niewie w ktore strony Ma nieborak obroćić lec sobie zwierzony. Niewie drogi/ á choćby y wiedźiał skutecznie/ Rozbiegłych koni zwładáć nie może koniecznie. Ná ten czas się promieńmi naprzod zrozrzewáły G Zimne niebieskie wozy/ y dáremnie chćiáły Maczáć się w zákazánym morzu: Czásuż tego H Y wąż/ ktory nabliżey iest lodowátego Przyośtá położony/ co mrozem leniwy Pierwey był/ y nikomu z wiekow nie strászliwy/ Zágrzał się niepodobnie, y nie przyzwoite Sobie gniewy z gorącá przywżiął iádowite. I Y o tobie Boote wieść iest ná wsze strony/ Iżeś y ty ná ten czás vćiekł przestrászony: Choćiaś przedtym leniwy bywał/ y
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 61
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
ugadzać/ tak jakoby za vięciem wodzy Koniowi b brody prawie w rowku leżeć mógł. A Monsztuk/ tak w dobrej jako we złej gębie żeby co najbliżej kłów przypuszczon był. Coby jedno w bieganiu Koniowi nie zapadł za kieł. Jest to sztuka najprzedniejsza w Secretum. u Kawalkatorów/ aby na każdym Koniu Munsztuk jak nabliżej kłów przypuszczan był/ za czym konia każdego/ więcej powolności dozna. A kto nie wierzy/ snadnie tego zawsze doświadczyć może. Osiodławszy potym/ Kawecan i poboczki rzemienne do Policzków do siodła/ tak od ogona do popręgu/ po obu stron przypiąć/ i bez których obojga/ dotąd dokąd/ już prawie wyprawnym/ abo
vgadzáć/ ták iákoby zá vięćiem wodzy Koniowi b brody práwie w rowku leżeć mogł. A Monsztuk/ ták w dobrey iáko we złey gębie żeby co naybliżey kłow przypuszczon był. Coby iedno w biegániu Koniowi nie západł zá kieł. Iest to sztuká nayprzednieysza w Secretum. v Káwálkátorow/ áby ná káżdym Koniu Munsztuk iák nabliżey kłow przypuszczan był/ zá czym koniá káżdego/ więcey powolnośći dozná. A kto nie wierzy/ snadnie tego záwsze doświádczyć może. Ośiodławszy potym/ Káwecan y poboczki rzemienne do Policzkow do śiodłá/ ták od ogoná do popręgu/ po obu stron przypiąć/ y bez ktorych oboygá/ dotąd dokąd/ iuż práwie wypráwnym/ ábo
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 11
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
następowaniu w jakichkolwiek naukach, że nieinaczej sprawować się mają ci, którzy w nich obierają się. Abowiem powinni oni sobie przed oczy przełożyć, abo wynaleźcę pierwszego tej nauki; abo tego , który onej przymnożył , i doskonalszą uczynił: i starać się aby ich torem idąc w onej to nauce, jako może być, jak nabliżej do onych swoich przodków przystępowali: i aby one ich wynalazki , jeśliż mogą abo polerowniejsze, abo jaśniejsze, abo też obfitsze i doskonalsze ludziom pokazowali. Tym trybem oni starzy Filozofi (że teraz opuszczę Malarze i Szniczerze, którzy się do Apelesa i Polikleta sztuk przysposabialisz) Plato i Arystoteles idąc, co przedtym Demokrytus,
następowániu w iákichkolwiek náukách, że nieinácżey spráwowáć się máią ći, ktorzy w nich obieráią się. Abowiem powinni oni sobie przed ocży przełożyć, ábo wynáleźcę pierwszego tey náuki; ábo tego , ktory oney przymnożył , y doskonálszą ucżynił: y stáráć się áby ich torem idąc w oney to náuce, iáko może bydź, iák nabliżey do onych swoich przodków przystępowáli: y áby one ich wynálazki , ieśliż mogą ábo polerownieysze, ábo iáśńieysze, ábo też obfitsze y doskonálsze ludźiom pokázowáli. Tym trybem oni stárzy Philozophi (że teraz opuszcżę Málárze y Sżnicżerze, ktorzy się do Apellesá y Polykletá sztuk przysposabiálisz) Plato y Arystoteles idąc, co przedtym Demokrytus,
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 3
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
nieodmiennie trwają aż do tąd ciepłe/ jako to i przy Padwi jest ich kilkanaście/ także i cieplice Karła Cesarza i w Węgrzech wody ciepłe. Przetoż opuściwszy już i Cardana, i inszych/ którzy cokolwiek o tych wodach wymyślali/ poszukajmy czego pewniejszego abyśmy mogli się domacać przyczyny prawdziwej/ abo przynamniej któraby jak nabliżej do prawdy przystępowała. Rozdział Czternasty. Scaliger de Subtilitate. O Cieplicach Rozdział Piętnasty. Ogień podziemny jest przyczyną ciepła wód cieplicznych, i którzy pisarze tak rozumieli.
POnieważ tedy żadna rzecz z tych wprzód pomienionych ani wiatr/ ani promienie słoneczne/ ani siarka/ ani ciepło przyrodzone ziemi/ ani zagniłość nie może ciepłej wody uczynić
nieodmiennie trwáią áż do tąd ćiepłe/ iáko to y przy Padwi iest ich kilkánaśćie/ tákże y ćieplice Kárłá Cesárzá y w Węgrzech wody ćiepłe. Przetoż opuśćiwszy iuż y Cardana, y inszych/ ktorzy cokolwiek o tych wodách wymyśláli/ poszukaymy cżego pewnieyszego ábysmy mogli sie domácáć przycżyny prawdźiwey/ ábo przynamniey ktoraby iák nabliżey do prawdy przystępowáłá. Rozdźiał Czternasty. Scaliger de Subtilitate. O Cieplicách Rozdział Piętnasty. Ogień podźiemny iest przyczyną ćiepłá wod ćieplicznych, y ktorzy pisárze ták rozumieli.
POnieważ tedy żadna rzecż z tych wprzod pomienionych áni wiátr/ áni promienie słonecżne/ áni śiárká/ áni ćiepło przyrodzone źiemi/ áni zágniłość nie może ćiepłey wody vcżynić
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 96.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
ognistego Lwa/ lecz właśnie tedy trafia w cień poziemny/ i utraca swoję od Słońca udzieloną światłość/ aczkowiekćmy tu/ gdyż jeszcze Księżyc nad cyrkuł oblicza naszego niewystąpił/ tego zaćmienia me obaczemy/ chyba co się ostatku abo końca jego dotycze/ który się na niektórych miejscach w Niemieckiej ziemi/ osobliwie onym/ co nabliżej ku wschodowi mieszkają/ pokaże/ którzy ztym/ że im księżyc wschodzi/ jeszcze trochę jego zaćmienia/ prawie na kraju/ będą mogli obaczyć. Chłodne i wesołe powietrze jak na więcej będzie! ¤ Ostatnia Kwadra 18. (8) Lutego/ o godz. 10. spol. widzi mi się/ że tym
ognistego Lwá/ lecz właśnie tedy tráfia w ćień poźiemny/ y utraca swoię od Słoncá udźieloną świátłość/ áczkowiekćmy tu/ gdysz ieszcze Księżyc nád cyrkuł oblicza naszego niewystąpił/ tego záćmienia me obaczemy/ chybá co śię ostátku ábo koncá iego dotycze/ ktory śię ná niektorych mieyscách w Niemieckiey źiemi/ osobliwie onym/ co nábliżey ku wschodowi mieszkáią/ pokaże/ ktorźy ztym/ że im kśiężyc wschodzi/ ieszcze trochę iego záćmienia/ práwie ná kráiu/ będą mogli obaczyć. Chłodne y wesołe powietrze iák na więcey będźie! ¤ Ostátnia Kwádrá 18. (8) Lutego/ o godz. 10. zpol. widźi mi śię/ że tym
Skrót tekstu: FurUważ
Strona: E4
Tytuł:
Astrophiczne uważanie o ułożeniu powietrza
Autor:
Stefan Furman
Drukarnia:
Dawid Frydrych Rhetiusz
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
mur na Krępaku, kiedy w Akwilony Wściekłe około niego gniewy rozciągąją, Które z korzeniem twarde dęby wywracają, Jako huczy Sarracen, gniewem zapalony I niezmiernem pragnieniem na krew przerażony; I jako piorun z grzmieniem bywa w jednem czesie, Tak jego gniew zarazem z sobą pomstę niesie.
XII.
Tego, co podeń podpadł nabliżej, z Dordony Ugięta tak ciął ostrą szablą bez obrony, Że choć miał doskonały szyszak, aż do gęby Przeciął mu łeb, że wszytkie widać było zęby; I samego też w onem czasie wszyscy bili Prawie po wszytkiem ciele, lecz mu to czynili, Co nakowalniej igły: tak Sarracen hardy Miał na sobie łuszczasty smoczy
mur na Krępaku, kiedy w Akwilony Wściekłe około niego gniewy rozciągąją, Które z korzeniem twarde dęby wywracają, Jako huczy Sarracen, gniewem zapalony I niezmiernem pragnieniem na krew przerażony; I jako piorun z grzmieniem bywa w jednem czesie, Tak jego gniew zarazem z sobą pomstę niesie.
XII.
Tego, co podeń podpadł nabliżej, z Dordony Ugięta tak ciął ostrą szablą bez obrony, Że choć miał doskonały szyszak, aż do gęby Przeciął mu łeb, że wszytkie widać było zęby; I samego też w onem czasie wszyscy bili Prawie po wszytkiem ciele, lecz mu to czynili, Co nakowalniej igły: tak Sarracen hardy Miał na sobie łuszczasty smoczy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 39
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
chce JEZUS być zhańbiony: więtsza to bowiem z tego przysługa/ a przy drugich być zelżonym: abyś ty wierna duszo/ na podobieństwo JEZUSA, tam się na hańby wydała/ gdzie ich jest więtsza gromada; tak być zatłumionym na świecie/ i despektami zawalonym/ jest w niebie wysoko głowę podnieść/ a zasieść jako nabliżej tego Monarchy/ który w głębokich wodach utrapienia pogrążony tu na świecie/ nad wszytkie w niebie jest wyniesiony. Wysoka barzo głowa JEZUSA w pałacach niebieskich/ która tak nisko była na tym padole płaczu pochylona. VII. W Stajni nie będzie czterdzieści mężów/ którzyby z krzeseł swych powstawszy cześć niską wyrządzili Dziecineczce/ i jemu
chce IEZVS być zháńbiony: więtsza to bowiem z tego przysługá/ á przy drugich być zelżonym: ábyś ty wierna duszo/ ná podobieństwo IEZVSA, tám się ná háńby wydáłá/ gdźie ich iest więtsza gromadá; ták być zátłumionym ná świećie/ y despektami zawálonym/ iest w niebie wysoko głowę podnieść/ á zaśieść iáko nábliżey tego Monárchy/ ktory w głębokich wodach vtrapienia pogrążony tu ná świećie/ nad wszytkie w niebie iest wynieśiony. Wysoka bárzo głowá IEZVSA w páłacách niebieskich/ ktora ták nisko byłá ná tym pádole płáczu pochylona. VII. W Stáyni nie będźie czterdźieśći mężow/ ktorzyby z krzeseł swych powstáwszy cześć niską wyrządźili Dźiećineczce/ y iemu
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 127
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
więzując się/ i w Insuły/ i w brzeg Asijski: a łacniejsza Casztilianom z nowej Hiszpaniej/ i z Peru/ a niż Arabom z ich krajów ta tu impreza: abowiem oprócz tego/ iż Hiszpani przechodzą Arabów mocą i siłami/ znalazła się nawa/ która za dwa miesiąca przybyła z Peru do Filipin/ (nabliżej tam z Acapulco/ i z Salisco) dokądby z Arabiej nie przyjachał za pół roka/ nie tylo dla tego iż Peru bliżej jest od Filipin/ a niż Arabia/ ale też iż wiatry pospolite dogadzają lepiej nawigacji Casztilianów/ a niż Maurów: bo Casztiliani jadą linią prostą/ a Maurowie krzywą. Przytym/
więzuiąc się/ y w Insuły/ y w brzeg Asiyski: á łácnieysza Cásztilianom z nowey Hiszpániey/ y z Peru/ á niż Arábom z ich kráiow tá tu impresá: ábowiem oprocz tego/ iż Hiszpani przechodzą Arábow mocą y śiłámi/ ználázłá się nawá/ ktora zá dwá mieśiącá przybyłá z Peru do Philippin/ (nabliżey tám z Acápulco/ y z Sálisco) dokądby z Arábiey nie przyiáchał zá puł roká/ nie tylo dla tego iż Peru bliżey iest od Philippin/ á niż Arábia/ ále też iż wiátry pospolite dogadzáią lepiey náuigátiey Cásztilianow/ á niż Maurow: bo Cásztiliani iádą linią prostą/ á Maurowie krzywą. Przytym/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_III
Strona: 195
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. III
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609