zacznijmy od tego, od którego zaczynać i kończyć powinniśmy. OBYCZAJ CHWAŁY BOSKIEJ I NABOŻEŃSTWA Stanisław:
A chcesz widzieć i poznać króla, panie Mikołaju? Pódźmyż wcześnie do kościoła Panien Wizytek, bo tam jutro solenny odpust, dziś nieszpór. Król na nim, wszytkich panów, pań i panien zgromadzenie i inszych ludzi nacisk wielki będzie, nie moglibyśmy się potem wcisnąć i domieścić sposobności widzenia Pana i poznania w tumulcie. Na pałacu trudno go widzieć przed wartami i rozeznać w archandii panów po cudzoziemsku. W karycie jako ptak lata, na koniu nieznacznie biega i wyjeżdża, najlepiej go tedy obaczymy w kościele i poznamy obadwa, bo i
zacznijmy od tego, od którego zaczynać i kończyć powinniśmy. OBYCZAJ CHWAŁY BOSKIEJ I NABOŻEŃSTWA Stanisław:
A chcesz widzieć i poznać króla, panie Mikołaju? Pódźmyż wcześnie do kościoła Panien Wizytek, bo tam jutro solenny odpust, dziś nieszpór. Król na nim, wszytkich panów, pań i panien zgromadzenie i inszych ludzi nacisk wielki będzie, nie moglibyśmy się potem wcisnąć i domieścić sposobności widzenia Pana i poznania w tumulcie. Na pałacu trudno go widzieć przed wartami i rozeznać w archandyi panów po cudzoziemsku. W karycie jako ptak lata, na koniu nieznacznie biega i wyjeżdża, najlepiej go tedy obaczymy w kościele i poznamy obadwa, bo i
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 237
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
onego to Boga Żydowstwo pojmało: Co przeszłej Niedziele/ Tłuszczy przeciwko niemu wychodziło wiele. Ścieląc pod nogi jego szaty/ i zielone Rózgi po drodze miecąc/ i palmy złocone Niosąc w ręku/ z weselem/ królem go witali Izraelskim: i Synem Dawidowym zwali. Ośmieliwszy się Piłat/ wyiźrzy/ ano roty/ I wielki nacisk ludu stoi przede wroty. Krzyczą: Panie starosto/ pokoj przynosimy/ Wielka sprawa: o posłuch łaskawy prosimy. Wniść teraz do Waszmości zgoła nie możemy: Dzień bliski Wielkonocny/ zakonu strzeżemy. Zapamiętała trzodo/ jednym przestąpieniem Niemych progów/ skrupułu używasz z sumnieniem. A krwie niewinnej przelać/ i zabić niesłusznie Człowieka
onego to Bogá Zydowstwo poimáło: Co przeszłey Niedźiele/ Tłuszczy przećiwko niemu wychodźiło wiele. Sćieląc pod nogi iego száty/ y źielone Rozgi po drodze miecąc/ y pálmy złocone Niosąc w ręku/ z weselem/ krolem go witáli Izráelskim: y Synem Dawidowym zwáli. Ośmieliwszy się Piłat/ wyiźrzy/ áno roty/ I wielki naćisk ludu stoi przede wroty. Krzyczą: Pánie stárosto/ pokoy przynośimy/ Wielka spráwá: o posłuch łáskáwy prośimy. Wniść teraz do Wászmośći zgołá nie możemy: Dźień bliski Wielkonocny/ zakonu strzeżemy. Zápámiętáła trzodo/ iednym przestąpieniem Niemych progow/ skrupułu vżywasz z sumnieniem. A krwie niewinney przelać/ y zábić niesłusznie Człowieká
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 38.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
lata był u dworu Jego Kro: M. Siostrzeniec mój Jego M. Pan Sapieha/ Marszałek Nadworny Litewski/ czytając te pisma u mnie/ chciał to mieć po mnie/ abym ostatka dopisał: uczyniłem to zaraz kwoli Jego M. A iż do mnie od wszystkich myśliwych/ jął być wielki o te Książki nacisk/ a przepisować je co raz/ ciężka rzecz była/ i nikczemnością pisarzów złych barzo się fałszowały: namyśliłem się darować je drukiem/ i zbawić z siebie tylkiego niewczasu/ a książek pofałszowania. Oddawam tedy tę pracą moję Waszej Kro: M. Panu myśliwemu/ myśliwy stary sługa. Proszę racz przyjąć z miłościwą łaską
látá był v dworu Iego Kro: M. Siestrzeniec moy Ie^o^ M. Pan Sápiehá/ Márszałek Nadworny Litewski/ cżytáiąc te pismá v mnie/ chćiał to mieć po mnie/ ábym ostátká dopisał: vcżyniłem to záraz kwoli Iego M. A iż do mnie od wszystkich myśliwych/ iął być wielki o te Kśiążki náćisk/ á przepisowáć ie co raz/ ćiężka rzecż byłá/ y nikcżemnośćią pisárzow złych bárzo sie fáłszowáły: námyśliłem sie dárowáć ie drukiem/ y zbáwić z śiebie tylkiego niewcżasu/ á kśiążek pofałszowánia. Oddawam tedy tę pracą moię Wászey Kro: M. Pánu myśliwemu/ myśliwy stary sługá. Proszę rácz przyiąć z miłośćiwą łáską
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 5
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
tym słupie/ miały się górne pałace ozdobić/ lubo ruiny nieba naprawić; przecię ja widzę sposób inszy do ozdobienia nieba/ do naprawienia nieba/ bez tego Dzieciątka cierpienia. Puszczam to/ że to Dzieciątko/ że tak ubogo się w stajni położyło/ mogło zasłużyć i zasłużyło aby się wszytkie niebiosa duszami napełniły/ żeby był nacisk w górnym mieszkaniu. Ale to tylko wam poradzę. Weźcie na krótki czas Dziecię od Matki/ zanieściesz ono do nieba/ położcież ono na tym miejscu gdzie są ruiny/ a przyrzekam wam że barziej świecić to dziecię będzie/ niż jak nawiększa liczba dusz ludzkich; stanie za wszytkie Dziecię ozdoby/ jako na ziemi żyjąc wszytkich
tym słupie/ miáły się gorne páłace ozdobić/ lubo ruiny niebá naprawić; przećię ia widzę sposob inszy do ozdobienia niebá/ do nápráwienia niebá/ bez tego Dźiećiątká ćierpienia. Puszczam to/ że to Dźiećiątko/ że ták vbogo się w stáyni położyło/ mogło zasłużyć y zásłużyło áby się wszytkie niebiosa duszámi nápełniły/ żeby był nácisk w gornym mieszkániu. Ale to tylko wam porádzę. Weźćie ná krotki czás Dźiećię od Mátki/ zánieśćiesz ono do niebá/ położćież ono ná tym mieyscu gdźie są ruiny/ á przyrzekam wam że bárźiey świećić to dźiećię będzie/ niż iak nawiększa liczbá dusz ludzkich; stánie zá wszytkie Dźiećię ozdoby/ iáko ná źiemi żyiąc wszytkich
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 216
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
do Obozu stawały/ kiedyby noclegi rozpisane mieli/ bo niemieliby się kędy zabawiać/ i Hetman wiedząc Trakty któremi idą/ mógłby ich Uniwersałami przygrzać/ jeśliby potrzeba Rzeczyposp: ukazowała/ Noclegi dyplikować kazać/ co tymby expeditius odprawic mogli/ kiedyby wozów żywnością obciążąnych nie mieli. 16. Większy nacisk do Wojska nie tylko Rodu Szlacheckiego/ ale i różnych Narodów Cudzoziemskich/ kiedyby wiedzieli/ że w Polsce nietylko Żołnierzowi płacą/ ale też i żywnością słuszną opatrują/ i umrzeć nikomu od głodu nie dadzą/ Więc i Szlacheckich Synów więcejby Ojcowie i Matki wyprawowali/ kiedyby kosztu na sprawowanie wozów/ koni/
do Obozu stawáły/ kiedyby noclegi rospisane mieli/ bo niemieliby się kędy zábáwiać/ y Hetman wiedząc Trácty ktoremi idą/ mogłby ich Vniwersáłámi przygrzać/ ieśliby potrzebá Rzeczyposp: vkázowałá/ Noclegi dyplikowáć kázáć/ co tymby expeditius odprawic mogli/ kiedyby wozow żywnośćią obćiążąnych nie mieli. 16. Większy náćisk do Woyská nie tylko Rodu Szlácheckiego/ ále y rożnych Narodow Cudzoźiemskich/ kiedyby wiedźieli/ że w Polszcze nietylko Zołnierzowi płácą/ ále też y żywnośćią słuszną opátruią/ y vmrzeć nikomu od głodu nie dádzą/ Więć y Szlácheckich Synow więceyby Oycowie y Matki wypráwowáli/ kiedyby kosztu ná spráwowánie wozow/ koni/
Skrót tekstu: FredKon
Strona: 93
Tytuł:
Potrzebne konsyderacje około porządku wojennego
Autor:
Andrzej Maksymilian Fredro
Drukarnia:
Franciszek Glinka
Miejsce wydania:
Słuck
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
okrutna w walona Trynakrijska: ta waga haniebną Tyfona Przyległa/ że do nieba szturmował niesłusznie. Krzepić się wrzkomo/ i wstać usiłuje dusznie; Lecz prawą rękę Pelor Ausoński przytłoczył/ Pachin lewą/ Lilibiej goleni okroczył: Etna głowę naległa: pod nią piaskiem ciska Wznak leżąc/ i płomienie Tyfon gębą pryska. Nie raz się nacisk ziemski zawodzi odwalić/ A miasta/ i wysokie mury/ z siebie zwalić. Przecz ziemia trząść się zwykła/ w trwodze/ i król ciemny/ Bywa; by się rozśadszy kraj nie rozwarł ziemny: I cieniów/ nie nakarmił strachu/ dzień wpuszczony. Pod takiej kleski strachem/ Pluto z ciemnej strony Wyjachawszy w rydwanie
okrutna w wáloná Trynakriyska: ta waga hániebną Typhoná Przyległá/ że do niebá szturmował niesłusznie. Krzepić się wrzkomo/ y wstáć vśiłuie dusznie; Lecz práwą rękę Pelor Ausonski przytłoczył/ Pachin lewą/ Lylibiey goleni okroczył: AEtná głowę náległá: pod nią piaskiem ciská Wznák leżąc/ y płomienie Typhon gębą pryska. Nie raz się náćisk źiemski záwodźi odwálić/ A miástá/ y wysokie mury/ z śiebie zwálić. Przecz źiemiá trząść się zwykłá/ w trwodze/ y krol ćiemny/ Bywa; by się rozśadszy kray nie rozwárł źiemny: Y ćieniow/ nie nákarmił stráchu/ dźien wpuszczony. Pod tákiey kleski stráchem/ Pluto z ćiemney strony Wyiáchawszy w rydwanie
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 116
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
tym wykrzyka, ze na jego cnotę Nie poruszy ich Anton pewnie fukiem Którego pychy nie mogący użyć Zechcą młodszemu dobrowolnie służyć. XCVIII. Jakoż tę skłonność w Komedyej ony Którą nie małym kosztem Anton wzbudza Pokażą; bo gdy ktoś tam przekupiony Wezwać Kasego, z Brutusem pobudza, Żeby w to większy nie był tłum wciągniony Gwałtowny nacisk wzmiankę tę wystudza I swym rumorem tak pomiesza sceny Ze statku one igrzyska nie wzieny. XCIX. Słysząc to Brutus z Kasjuszem zdala Ze Komedyą gmin się nie poruszy Ze ich nadzieje Cesarz poobala, I swą fakcją wszytko zawieruszy. Gdy z Dolabellą Anton im pozwala; Ten w Macedony, ów w Syrią ruszy, I zajezdzają
tym wykrzyka, ze na iego cnotę Nie poruszy ich Anton pewnie fukiem Ktorego pychy nie mogący użyć Zechcą młodszemu dobrowolnie służyć. XCVIII. Iakosz tę skłonnosć w Komedyey ony Ktorą nie małym kosztem Anton wzbudza Pokażą; bo gdy ktoś tam przekupiony Wezwać Kassego, z Brutusem pobudza, Zeby w to większy nie był tłum wciągniony Gwałtowny naćisk wzmiankę tę wystudza I swym rumorem tak pomiesza sceny Ze statku one igrzyska nie wźieny. XCIX. Słysząc to Brutus z Kassyuszem zdala Ze Komedyą gmin się nie poruszy Ze ich nadzieie Caesarz poobala, I swą fakcyą wszytko zawieruszy. Gdy z Dolabellą Anton im pozwala; Ten w Macedony, ow w Syryą ruszy, I zaiezdzaią
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 80
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
, Słychać puszkarzów wraz triumfujących, Ponieważ prochów dostatkiem dodają: Kraków w swych murach w opale Marsowym, Bo i w królewskim ogniu obozowym. 40
Hołdując Panu województw orszaki, Wstępują w bramy koronni synowie: Sadzi się modno, strojno jaki taki, Toż czynią z nimi litewscy panowie.
Rynek okryty, ulic pełne szlaki, Nacisk: zbliżają i senatorowie Z biskupy, z posły, wraz wojewodowie Dwojga narodów i kasztelanowie. 41
O, jak poważna ta to kawalkata, Która nakoło króla otoczyła, Wjeżdżającego w rynek; pańska szata Klejnotmi suta, złotem lita była, Na kapeluszu binda zbyt bogata Diamentowa, jak słońce świeciła, Pod baldachimem: bo Najaśniejszego
, Słychać puszkarzów wraz tryumfujących, Ponieważ prochów dostatkiem dodają: Kraków w swych murach w opale Marsowym, Bo i w królewskim ogniu obozowym. 40
Hołdując Panu województw orszaki, Wstępują w bramy koronni synowie: Sadzi się modno, strojno jaki taki, Toż czynią z nimi litewscy panowie.
Rynek okryty, ulic pełne szlaki, Nacisk: zbliżają i senatorowie Z biskupy, z posły, wraz wojewodowie Dwojga narodów i kasztelanowie. 41
O, jak poważna ta to kawalkata, Która nakoło króla otoczyła, Wjeżdżającego w rynek; pańska szata Klejnotmi suta, złotem lita była, Na kapeluszu binda zbyt bogata Dyjamentowa, jak słońce świeciła, Pod baldachimem: bo Najaśniejszego
Skrót tekstu: SchedMuzaBar_II
Strona: 382
Tytuł:
Muza z Helikonu na wieczny aplauz wjazdu i aktu koronacjej ... Augusta II
Autor:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1697
Data wydania (nie wcześniej niż):
1697
Data wydania (nie później niż):
1697
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
też wody łąki zalały. Nie obawia się niebezpieczeństwa, by niecierpliwy dziedzic trucizną lub innym sposobem życia mu nie skrócił, które już i tak bardzo krótkie: albo żeby się niecni łotrowie na niego nie zasadzili dla rozboju. Idzie śmiało w nocy jak we dnie, w bezludne bory jak na schadzki gromadne, gdzie jest największy nacisk. Dzierżawca Niczego, ma z sobą paszport Królewski, mówi jeden autor (a) który żył dalej jak przed ztem lat, a z tąd i owo przysłowie łacińskie. Cantabit vacuus coram latrone Viator. Będzie śpiewał próżny, przed zbójcą podróżny. Do czego wielce się stosuje to Epigramma jednego (b) z Pisorymów
też wody łąki zalały. Nie obawia się niebeśpieczeństwa, by niecierpliwy dziedzic trucizną lub innym sposobem życia mu nie skrocił, ktore iuż y tak bardzo krotkie: albo żeby się niecni łotrowie na niego nie zasadzili dla rozboiu. Idzie śmiało w nocy iak we dnie, w bezludne bory iak na schadzki gromadne, gdzie iest naywiększy nacisk. Dzierzawca Niczego, ma z sobą paszport Krolewski, mowi ieden author (a) ktory żył daley iak przed stem lat, a z tąd y owo przysłowie łacińskie. Cantabit vacuus coram latrone Viator. Będzie śpiewał prożny, przed zboycą podróżny. Do czego wielce się stosuie to Epigramma iednego (b) z Pisorymow
Skrót tekstu: CoqMinNic
Strona: B
Tytuł:
Nic francuskie na nic polskie przenicowane
Autor:
Louis Coquelet
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
traktaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
tak że mało się i jednemu kardynałowi w zamieszaniu od nich niedostało, rozdawali, pohamować mogły, żeby się do tego miejsca, gdzie brama ś. wymurowana była, wielką mocą cisnąć nie mieli; dopieroż kiedy za kilkakrotnem uderzeniem papieskiem brama ona ś., na to już zgotowana, opadła, był tak wielki nacisk, że zaledwie sam papież od urtonów uchronić się mógł; pospólstwo bowiem, pielgrzymi darli się, żeby każdy kawalec muru albo drewna bramy ś. zarwać mógł, mając to sobie za jedną relikwią. Skoro on gruz uprzątniono, a stało się to ledwie nie we mgnieniu oka, tak wskok ludzie roznieśli tę materią, wszedł
tak że mało się i jednemu kardynałowi w zamieszaniu od nich niedostało, rozdawali, pohamować mogły, żeby się do tego miejsca, gdzie brama ś. wymurowana była, wielką mocą cisnąć nie mieli; dopieroż kiedy za kilkakrotném uderzeniem papieskiém brama ona ś., na to już zgotowana, opadła, był tak wielki nacisk, że zaledwie sam papież od urtonów uchronić się mógł; pospólstwo bowiem, pielgrzymi darli się, żeby każdy kawalec muru albo drewna bramy ś. zarwać mógł, mając to sobie za jedną relikwią. Skoro on gruz uprzątniono, a stało się to ledwie nie we mgnieniu oka, tak wskok ludzie roznieśli tę materyą, wszedł
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 126
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854