błazeńskim przymalować odzieniu, bo też ad vivumłotr był taki, tacy byli i ci opryszkowie, co mu w szyderskiej posturze i ułożeniu ukłony swoje oddawali.
Nie miałem stąd postępować niżej, wzgląd i uwagę prostując na ostatni stan i kondycyją pracowitego ludu naszego, boć prawdziwie trudno go już dojźrzeć w tłumie i nacisku wszytkich ogółem dolegliwości i utrapienia wymyślnego. Zatarła tak piękny, a że doskonalej powiem, najprawdziwszy twarzy Boskiej rytrakt trzymająca się pyszno w dystynkcjach wzgarda nasza. Poszarpało nieznośne w panowaniach okrucieństwo, zdarło do szczętu niepomiarkowane w podatkowaniu zdzierstwo i niemiłosierdzie. Zadeptał i stratował szacowny na wymyślne ustawy koń żołnierski, strawił głód i niedostatek, znużyła
błazeńskim przymalować odzieniu, bo też ad vivumłotr był taki, tacy byli i ci opryszkowie, co mu w szyderskiej posturze i ułożeniu ukłony swoje oddawali.
Nie miałem stąd postępować niżej, wzgląd i uwagę prostując na ostatni stan i kondycyją pracowitego ludu naszego, boć prawdziwie trudno go już dojźrzeć w tłumie i nacisku wszytkich ogółem dolegliwości i utrapienia wymyślnego. Zatarła tak piękny, a że doskonalej powiem, najprawdziwszy twarzy Boskiej rytrakt trzymająca się pyszno w dystynkcyjach wzgarda nasza. Poszarpało nieznośne w panowaniach okrucieństwo, zdarło do szczętu niepomiarkowane w podatkowaniu zdzierstwo i niemiłosierdzie. Zadeptał i stratował szacowny na wymyślne ustawy koń żołnierski, strawił głód i niedostatek, znużyła
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 207
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
jego Królestwo karał/ jako głód/ grady kamienne/ i inne/ dla których lud rozumiał/ że już czasy Antychrysta następowały. Nad to karał go Bóg i przez Króla Angielskiego/ który jego państwo pustoszył/ i samego Króla z jego wojskiem poraził; a gdy z pogromu tego do zamku Giforu uchodził/ z mostu dla nacisku uciekających z nim przełamanego/ wpadł z koniem w rzekę/ skąd ledwie od swych wyratowany. Naostatek interdyktem Kościelnym Królestwu jego Papież pogroził. Miał o tym Królu Rodzic jego Ludwik w krótce po urodzeniu jego sen taki. Zdało mu się jakoby ten Synaczek roztruchan pełny krwi ludzkiej trzymał/ i nim Panów przednich w swym Królestwie
iego Krolestwo karał/ iáko głod/ grády kamienne/ i inne/ dla ktorych lud rozumiał/ że iuż czásy Antychrystá nástępowáły. Nád to karał go Bog i przez Krolá Angielskiego/ ktory iego państwo pustoszył/ i sámego Krolá z iego woyskiem poráźił; a gdy z pogromu tego do zamku Gifforu uchodźił/ z mostu dla náćisku ućiekaiących z nim przełamanego/ wpadł z koniem w rzekę/ zkąd ledwie od swych wyrátowány. Naostatek interdyktem Kośćielnym Krolestwu iego Papież pogroźił. Miał o tym Krolu Rodźic iego Ludwik w krotce po urodzeniu iego sen táki. Zdało mu się iákoby ten Synaczek rostruchan pełny krwi ludzkiey trzymał/ i nim Pánow przednich w swym Krolestwie
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 1
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
towarem,
Raz kupiwszy szlachectwo, ani zbędziesz darem. Chyba jeśli nie spełnisz, coć statutem każą, Jako cię napisano złotem, gównem zmażą. Kiedyć szkodzi wędzonka i słonina w grochu, Siedź w Krakowie przy żabie o sałacie, Włochu. Tyle Rzeczpospolita będzie miała w zysku, Że ujdzie do szlachectwa na sejmie nacisku.” Ujżrymy tych usarzów, kiedy staną szykiem, A Priami, z kałkanem, pierwszym pułkownikiem! Już ci wiedząc, co robią w Stambule, z gazetów, Kupił sobie krzosowych parę pistoletów. 446 (D). NOWA USARIA
Trzy konie po usarsku, z uchwały sejmowej, Winien stawić na wojnę każdy szlachcic nowy
towarem,
Raz kupiwszy szlachectwo, ani zbędziesz darem. Chyba jeśli nie spełnisz, coć statutem każą, Jako cię napisano złotem, gównem zmażą. Kiedyć szkodzi wędzonka i słonina w grochu, Siedź w Krakowie przy żabie o sałacie, Włochu. Tyle Rzeczpospolita będzie miała w zysku, Że ujdzie do szlachectwa na sejmie nacisku.” Ujżrymy tych usarzów, kiedy staną szykiem, A Pryjami, z kałkanem, pierwszym pułkownikiem! Już ci wiedząc, co robią w Stambule, z gazetów, Kupił sobie krzosowych parę pistoletów. 446 (D). NOWA USARIA
Trzy konie po usarsku, z uchwały sejmowej, Winien stawić na wojnę każdy szlachcic nowy
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 448
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
IX. Mieszkańci tusząc, ze z niedbalstwa straży, Ów się stał odchód, z pochodniami w nocy Wypadną z Miasta, i każdy się waży Machiny ogniem spalić do niemocy. Lecz gdy im z boku Rzymianin przypraży, W nogi co żywo do bram zaraz skoczy; Które już było zawarto nieblisku Bojąc się z swymi Rzymskiego nacisku. X. Tam niepuszczeni znaczną klęską padną, Bo niepodobna umknąć było komu; Przecięz wnet insi w południe wypadną I zbiegszy warty; ogniem nakształt gromu Zapalą wieże które gdy szkaradną Wybuchną łuną; owi wzad do domu Otwartą bramą, gwoli przeszłej trecie Uchodząc, wnieśli Rzymianów na grzbiecie. XI. W padło ich
IX. Mieszkańci tusząc, ze z niedbalstwa straży, Ow się stał odchod, z pochodniami w nocy Wypadną z Miasta, y kazdy się waży Machiny ogniem spalić do niemocy. Lecz gdy im z boku Rzymianin przypraży, W nogi co żywo do bram zaraz skoczy; Ktore iuz było zawarto nieblisku Boiąc się z swymi Rzymskiego nacisku. X. Tam niepusżczeni znaczną klęską padną, Bo niepodobna umknąć było komu; Przecięz wnet insi w południe wypadną I zbiegszy warty; ogniem nakształt gromu Zapalą wieże ktore gdy szkaradną Wybuchną łuną; owi wzad do domu Otwartą bramą, gwoli przeszłey trecie Uchodząc, wniesli Rzymianow na grzbiecie. XI. W padło ich
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 216
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
, z któregośmy na tę ceremonią patrzać mogli. Zgotowany był katafalk na 50 osób, właśnie przeciwko samej bramie ś., z którego i królewic imć i wszyscy co z nim byli (a przymieszało się do nas było nie mało cudzoziemców, ludzi zacnych, którzy pod tytułem królewicza imci weszli byli) wcześnie bardzo bez nacisku i tumultu patrzali na tę ceremonią, która iż jest od wielu a zwłaszcza w kościelnych księgach ritualium dostatecznie opisana, mnie o tem szerzyć się nie potrzeba. To tylko wspomnę, że tak sroga ciżba ludzi była, że ich ani straż papieska, chociaj we cztery rzędy stała, ani obuchowanie i kijowe świece, które tam
, z któregośmy na tę ceremonią patrzać mogli. Zgotowany był katafalk na 50 osób, właśnie przeciwko saméj bramie ś., z którego i królewic jmć i wszyscy co z nim byli (a przymieszało się do nas było nie mało cudzoziemców, ludzi zacnych, którzy pod tytułem królewica jmci weszli byli) wcześnie bardzo bez nacisku i tumultu patrzali na tę ceremonią, która iż jest od wielu a zwłaszcza w kościelnych księgach ritualium dostatecznie opisana, mnie o tém szérzyć się nie potrzeba. To tylko wspomnę, że tak sroga ciżba ludzi była, że ich ani straż papieska, chociaj we cztéry rzędy stała, ani obuchowanie i kijowe świéce, które tam
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 126
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854