, ni szczere posługi Za czas tak długi!
Patrz, jako Wenus śmieje się z wysoka Ani bystrego z ciebie spuszcza oka; Dziwiąc się twojej tak pięknej krnąbrności, Daje litości.
Już się i gniewa, widząc upór taki, Snadź i przemyśla twój upad wszelaki; Ale ty, o cna bogini miłości, Złóż z nadętości.
Bo masz-li nad nią użyć takiej złości, Wolę, że raczej smutne moje kości Pomstę odniosą, ja pierwszym w jej grobie Życzę być sobie.
Cóż ona winna, gdy jej młode lata Jeszcze nie wiedzą, co to rozkosz świata? Mniema, że gładkość jej nigdy nie minie, Przez którą słynie,
, ni szczere posługi Za czas tak długi!
Patrz, jako Wenus śmieje się z wysoka Ani bystrego z ciebie spuszcza oka; Dziwiąc się twojej tak pięknej krnąbrności, Daje lutości.
Już się i gniewa, widząc upór taki, Snadź i przemyśla twój upad wszelaki; Ale ty, o cna bogini miłości, Złóż z nadętości.
Bo masz-li nad nią użyć takiej złości, Wolę, że raczej smutne moje kości Pomstę odniosą, ja pierwszym w jej grobie Życzę być sobie.
Cóż ona winna, gdy jej młode lata Jeszcze nie wiedzą, co to rozkosz świata? Mniema, że gładkość jej nigdy nie minie, Przez którą słynie,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 346
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
) pozdrówcie mojego umiłowanego... który należy do pierwocin, złożonych Chrystusowi... (List św. Pawła do Rzymian, 16, 5), tobie, Wielmożny Mci Panie stolniku brzeski, a mój osobliwszy Dobrodzieju, w którym każdy oprócz innych przymiotów widzi dowcip w każdej materii mądrością wsparty, racją triumfujący bez nadętości, w konwersacji ludzkość, szczęśliwą w pozyskaniu afektów akomodacją, dobroć bez przysady. Zgoła widzi, widzi to i chwali w tobie każdy, co by honor rad w tych widział, których na najwyższe promowuje krzesła.
„Benedictio sit tibi, qui boni et optimi viri filius es” (Tob., 7) Bądź
) pozdrówcie mojego umiłowanego... który należy do pierwocin, złożonych Chrystusowi... (List św. Pawła do Rzymian, 16, 5), tobie, Wielmożny Mci Panie stolniku brzeski, a mój osobliwszy Dobrodzieju, w którym każdy oprócz innych przymiotów widzi dowcip w każdej materii mądrością wsparty, racją triumfujący bez nadętości, w konwersacji ludzkość, szczęśliwą w pozyskaniu afektów akomodacją, dobroć bez przysady. Zgoła widzi, widzi to i chwali w tobie każdy, co by honor rad w tych widział, których na najwyższe promowuje krzesła.
„Benedictio sit tibi, qui boni et optimi viri filius es” (Tob., 7) Bądź
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 499
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
są przyczyną tej mej choroby, niebezpieczeństw, zelżywości mej, zdrad, targów o zdrowie me czynionych, wolności mych gwałconych, prowincji, jednych pozaprzedanvch, drugich utraconych, odjętych, krwie rozlanej synów i córek moich, a braciej, sióstr waszych, także zelżywości i wstydu ich panieńskiego. Wygładźcież tych, którzy z hardej nadętości swej, z lekkiego was braciej swej poważenia są wielkiego mniemania o sobie jedni, a drudzy z wszetecznego swego języka i gęby równej swym postępkom, z głupstwa grubego, z przepychu, a z dostatku swego, którego na opressją waszę używają, i sami sobie wszystko przypisując i sprawę Rzpltej sami konkludując, radami swemi złego wszystkiego
są przyczyną tej mej choroby, niebezpieczeństw, zelżywości mej, zdrad, targów o zdrowie me czynionych, wolności mych gwałconych, prowincyi, jednych pozaprzedanvch, drugich utraconych, odjętych, krwie rozlanej synów i córek moich, a braciej, sióstr waszych, także zelżywości i wstydu ich panieńskiego. Wygładźcież tych, którzy z hardej nadętości swej, z lekkiego was braciej swej poważenia są wielkiego mniemania o sobie jedni, a drudzy z wszetecznego swego języka i gęby równej swym postępkom, z głupstwa grubego, z przepychu, a z dostatku swego, którego na opressyą waszę używają, i sami sobie wszystko przypisując i sprawę Rzpltej sami konkludując, radami swemi złego wszystkiego
Skrót tekstu: MowaKoprzCz_II
Strona: 99
Tytuł:
Żałosna mowa Rzpltej polskiej pod Koprzywnicą do zgromadzonego rycerstwa roku 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
nieba. A tak już poprzestańcie o niewiastach gadać Źle, bo przydzie przed Bogiem za to odpowiadać, Którego wszytkie sprawy dobre są na świecie, A wy jego stworzeniu złość zadawać śmiecie? Aza to złość niewieścia, iż się tak obchodzą Z wami, ze was od waszych nałogów odwodzą? Pysznego słusznie zgromić, by swej nadętości Próżność uznał; a z skromnym zażywać ludzkości Trzeba, aby nie zmarniał, zwątpiwszy sam sobą. Swarliwego, rzecz pewna, zetrwać między sobą Nie przystoi; lepiej mu odjąć te zwyczaje, Niech dobrorzeczy ludziom raczej, niźli łaje. Jeśli który ospały, roztrzeźwić go trzeba, Bo marnemu gnojkowi szkoda dąć i chleba. Pijatyka
nieba. A tak już poprzestańcie o niewiastach gadać Źle, bo przydzie przed Bogiem za to odpowiadać, Którego wszytkie sprawy dobre są na świecie, A wy jego stworzeniu złość zadawać śmiecie? Aza to złość niewieścia, iż się tak obchodzą Z wami, ze was od waszych nałogów odwodzą? Pysznego słusznie zgromić, by swej nadętości Próżność uznał; a z skromnym zażywać ludzkości Trzeba, aby nie zmarniał, zwątpiwszy sam sobą. Swarliwego, rzecz pewna, zetrwać między sobą Nie przystoi; lepiej mu odjąć te zwyczaje, Niech dobrorzeczy ludziom raczej, niźli łaje. Jeśli który ospały, roztrzeźwić go trzeba, Bo marnemu gnojkowi szkoda dąć i chleba. Pijatyka
Skrót tekstu: KenEwinBad
Strona: 205
Tytuł:
Apologia rodzaju ewinego
Autor:
Wierzchosława Kendzierzkowska
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
mu z siebie własnej zbawić skóry I tu, i ówdzie czołgając się miece, A wśliznąwszy się w dziurę precz uciecze, Tak też i Kozak będąc rozdwojony I tu, i ówdzie szuka z każdej strony Rady, co czynić? Czy Panu swojemu Ma pokłon oddać, czy szczęściu jakiemu Ma jeszcze ufać, czyli z nadętości I w swej zawziętej ma zostawać złości? Chytry wąż w radzie dokoła się wije, A na ostatek — podniózszy swą szyję Już przez kilka dni sobie rozważywszy Pokorę za wstyd, za żywot łożywszy Zgubę dusz swoich, za rycerską sprawę Ucieczkę wziąwszy i hańbę za sławę — Uciec umyślił. Więc przez błota one Przeprawę czyni i
mu z siebie własnej zbawić skóry I tu, i ówdzie czołgając się miece, A wśliznąwszy się w dziurę precz uciecze, Tak też i Kozak będąc rozdwojony I tu, i ówdzie szuka z każdej strony Rady, co czynić? Czy Panu swojemu Ma pokłon oddać, czy szczęściu jakiemu Ma jeszcze ufać, czyli z nadętości I w swej zawziętej ma zostawać złości? Chytry wąż w radzie dokoła się wije, A na ostatek — podniózszy swą szyję Już przez kilka dni sobie rozważywszy Pokorę za wstyd, za żywot łożywszy Zgubę dusz swoich, za rycerską sprawę Ucieczkę wziąwszy i hańbę za sławę — Uciec umyślił. Więc przez błota one Przeprawę czyni i
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 128
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
widzę masz wolą okazać, zawiera wsobie istotę nieśmiertelności. T. Zamarszczonego przychodzący po mnie nie obaczy czoła, cierpliwie i czule każdego wysłuchąm sprawy, łagodną dąm odpowiedź, obietnice w tej która należy dotrzymąm stateczności, odmówic bez urazy, gdzie odmówić należy, upomnię nie w nikczemności, odprawę dąm przystojnie, nie bez stopnie nadętości. B. I tu widzę Akt postępku twego bez wszelkiej nagany, gdyż przeciwnym sposobem człowiek porywczy, gniewliwy tetryk, żadną miarą być i okazać się nie może, ani przystępnym, abo ludzkim. Jak mruk nikczemny, i sęp melancholiczny, siedzi i chodzi zawsze markotny, wszystko mu nie miło, upraszającego nie tylko nie
widzę masz wolą okazáć, zawiera wsobie istotę nieśmiertelnośći. T. Zámárszczonego przychodzący po mnie nie obaczy czołá, ćierpliwie y czule káżdego wysłuchąm spráwy, łágodną dąm odpowiedź, obietnice w tey ktora należy dotrzymąm státecznośći, odmowic bez vrázy, gdźie odmowić naleźy, vpomnię nie w nikczemnośći, odpráwę dąm przystoynie, nie bez stopnie nádętośći. B. Y tu widzę Akt postępku twego bez wszelkiey nágány, gdyż przećiwnym sposobem człowiek porywczy, gniewliwy tetryk, żadną miárą być y okazáć się nie może, áni przystępnym, ábo ludzkim. Iák mruk nikczemny, y sęp melánkoliczny, śiedźi y chodźi záwsze márkotny, wszystko mu nie miło, vpraszáiącego nie tylko nie
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 56
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
zabieżeć mogą Mędrcowie Filofaci tej alteracji serem pieczonym, jajcy twardemi, suchemi gruszkami, przy tatarczuchu dobrze wypieczonym. B. Przydałem mówię te słowa z nieodmienicieli jej Sentencji, i Konkluzji swojej wylecą z was pępy. T. Proszę niechciej mi Wmść mieć za źłe, ta odpowiddz i gorzba była pełna pychy, pełna nadętości wyniosłej, cierpliwości zażywać we wszystkim zawsze jest to cel ozdobny uważnego postęku. Masz Wmść wiedzieć, iż cierpliwość nawet i ostrość karanie cukruje, a niecierpliwość wszytko z gorzka mięsza zołcią. Dobrze mieć i na to oko, iż pycha nigdy samej siebie nie widzi ani uważa, i jest Matką niecierpliwości, a Piastąnką głupstwa
zábieżeć mogą Mędrcowie Philopháći tey álterátiey serem pieczonym, iáycy twárdemi, suchemi gruszkámi, przy tátárczuchu dobrze wypieczonym. B. Przydáłem mowię te słowá z nieodmienicieli iey Sententiey, y Concluzyey swoiey wylecą z was pępy. T. Proszę niechćiey mi Wmść mieć zá źłe, tá odpowiddz y gorzbá byłá pełna pychy, pełna nádętośći wyniosłey, ćierpliwośći zázywáć we wszystkim záwsze iest to cel ozdobny vważnego postęku. Masz Wmść wiedźiec, iż ćierpliwość náwet y ostrość karánie cukruie, á niećierpliwość wszytko z gorzka mięsza zołćią. Dobrze mieć y ná to oko, iż pychá nigdy samey śiebie nie widźi áni vważa, y iest Mátką niećierpliwośći, á Piastąnką głupstwá
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 117
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695