chłopi habitu i mową Żydów exprimunt. Białogłowy krótko po kolana się noszą. NB
Dnia 15 Novembris. W tejże wsi słuchaliśmy mszy św. w kościele, w którym jest originale historyjej owego Oswalda Milsera, który chciał kapłańską hoscją świętą komunikować przed lat 293. Gdy tedy stanął u ołtarza, wdziawszy czapkę, z nadętością
serca chciał pożywać Ciała Pańskiego. Skoro wziął w usta hostię świętą, zaraz go skała poczęła żywo pożerać (bo ten kościół na skale stoi). Jakoż już po kolana w skale będąc, widzi, że permissu Dei za pychę pogrąża się, chwyci się ręka ołtarza, i ołtarz (lubo był kamienny) roz
chłopi habitu i mową Żydów exprimunt. Białogłowy krótko po kolana się noszą. NB
Dnia 15 Novembris. W tejże wsi słuchaliśmy mszy św. w kościele, w którym jest originale historiej owego Oswalda Milsera, który chciał kapłańską hostią świętą komunikować przed lat 293. Gdy tedy stanął u ołtarza, wdziawszy czapkę, z nadętością
serca chciał pożywać Ciała Pańskiego. Skoro wziął w usta hostię świętą, zaraz go skała poczęła żywo pożerać (bo ten kościoł na skale stoi). Jakoż już po kolana w skale będąc, widzi, że permissu Dei za pychę pogrąża się, chwyci się ręka ołtarza, i ołtarz (lubo był kamienny) roz
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 135
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Dopiero się wypita trucizna rozchodzi i tajemny swój zapał koło serca rodzi, gdyż w umysłach jest chciwych jad gniewu niemały, tak jako twe, Wenero, zaraźliwe strzały, albo jak gdy pod pianką w kufle nalewają – chmielnych zbytki napojów wielu zabijają. Patrz, jak mi piersi spuchły hardością i pychą, jakom marnie znędzniona nadętością lichą! Którym tedy mam źrzódłem żądze upragnione i wnętrzności trucizną gasić zapalone? Ach, bez Ciebie pragnienia mego żaden trunek nie ugasi, tylko Twój szczególny ratunek! Wiadoma bowiem Tobie, Kochanku, chęć moja, że tak pragnę do Ciebie, jak jeleń do zdroja, który więc, uciekając przed złymi brytany, często wpada
Dopiero się wypita trucizna rozchodzi i tajemny swój zapał koło serca rodzi, gdyż w umysłach jest chciwych jad gniewu niemały, tak jako twe, Wenero, zaraźliwe strzały, albo jak gdy pod pianką w kufle nalewają – chmielnych zbytki napojów wielu zabijają. Patrz, jak mi piersi spuchły hardością i pychą, jakom marnie znędzniona nadętością lichą! Którym tedy mam źrzódłem żądze upragnione i wnętrzności trucizną gasić zapalone? Ach, bez Ciebie pragnienia mego żaden trunek nie ugasi, tylko Twój szczególny ratunek! Wiadoma bowiem Tobie, Kochanku, chęć moja, że tak pragnę do Ciebie, jak jeleń do zdroja, który więc, uciekając przed złymi brytany, często wpada
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 162
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
. Głębiej o tym dziś dyskutować nie mam woli, wiedząc iż honor pożądany, dowodem jest i świadkiem widomym cnoty, która się w nas znajduje, honor nic nie jest inszego, tylko znak i dowód cnoty, która w nas mając swój port i fundament trwa, mieszka, żyje.
T. Urodzenie wysokie wzdyma się nadętością, zapomniawszy, iż pycha Matką niewiadomości, i głupstwa, a siostrą nienawiści. A zrozumiałeś mię Wmć.
B. Barzo dobrze, i wiem dokąd zmierzasz, na co galisz i który cel pretensyj twoich. Lecz że się ten dyskurs naprzykrzył, za co inszego, o wesołych Aktach mej walecznej należących osobie, Mars
. Głębiey o tym dźiś dyskutowáć nie mąm woli, wiedząc iż honor pożądány, dowodem iest y świádkiem widomym cnoty, ktora się w nas znáyduie, honor nic nie iest inszego, tylko znák y dowod cnoty, ktora w nas máiąc swoy port y fundáment trwa, mieszka, żyie.
T. Vrodzenie wysokie wzdyma się nádętośćią, zápomniawszy, iż pychá Mátką niewiádomośći, y głupstwá, á śiostrą nienawiśći. A zrozumiałeś mię Wmć.
B. Bárzo dobrze, y wiem dokąd zmierzasz, ná co galisz y ktory cel praetensyi twoich. Lecz że się ten dyskurs naprzykrzył, za co inszego, o wesołych Aktách mey waleczney należących osobie, Mars
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 73
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
cnotę i czułość honorowy majętności, zgadza się z Prawem Bożym, i z uchwałą i Konstytutiami wszystkich Filozofów. Dla tego też owę imposturę niektórych nikczemnych Ludzi koniecznie zanieść potrzeba, do potrzebnej komórki, który pod plaszczem jakiejsi pokory, takowy proceder w nabyciu przez cnotę, i czułość, honorów, i włości nazywają być wyniosłością i nadętością. T. Pewnie mój Dobrodzieju: ktokolwiek pracą, odwagą, umiejętnością, czułością, nabywa czci, honorów i majętności, ten się tytułować może, i cnotliwym, i zacnym, i odważnym Kawalerem. B. Tak jest, który nie śmie odbierać dowodu, świadectwa, płace, i nagro- dy, należących cnocie swej
cnotę y czułość honorowy máiętnośći, zgadza się z Práwem Bożym, y z vchwáłą y Constitutiami wszystkich Philosophow. Dla tego też owę imposturę niektorych nikczemnych Ludźi koniecznie zánieść potrzebá, do potrzebney komorki, ktory pod plaszczem iákieyśi pokory, tákowy proceder w nábyćiu przez cnotę, y czułość, honorow, y włośći nazywáią być wyniosłością y nádętośćią. T. Pewnie moy Dobrodźieiu: ktokolwiek pracą, odwagą, vmieiętnośćią, czułośćią, nábywa czci, honorow y máiętnośći, ten się tytułowáć może, y cnotliwym, y zacnym, y odwaznym Káwálerem. B. Ták iest, ktory nie śmie odbieráć dowodu, świadectwá, płace, y nagro- dy, należących cnoćie swey
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 127
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
radzie Nie poprzestaniesz dyskurować wzwadzie? Co więcej nad nas proszę cię rozumiesz? I co, czego my nie umiemy, umiesz? I myśmy na świat nie wyszli z obory, Wartujem pisma, czytamy Doktory Nad Przodków twoich jesteśmy bieglejsi, I w starodawnym prawie zakonniejsi. Gdybyś bezpiecznym językien nie zgrzeszył, I nadętością nie szermował, co go Wstrzymywa, ani ważył się tak drogo, Czemu wyniosłe serce masz? i czemu Jakobyś Stwórcy uwleć chciał samemu Zdumiałe oczy, i myśl zaprzątniona W niepotrzebnym Cię zachwyceniu kona? Dla czego duch twój wyniosły ku BOGU, Ze mu pokorą nieprzycierasz rogu? A podobnasz to, żeby człowiek żywy
radźie Nie poprzestániesz dyskurowáć wzwadźie? Co więcey nád nas proszę ćię rozumiesz? I co, czego my nie umiemy, umiesz? I myśmy ná świat nie wyszli z obory, Wartuiem pismá, czytámy Doktory Nád Przodkow twoich iesteśmy biegleyśi, I w stárodawnym práwie zákonnieyśi. Gdybyś beśpiecznym ięzykien nie zgrzeszył, I nádętośćią nie szermował, co go Wstrzymywa, áni ważył się ták drogo, Czemu wyniosłe serce masz? i czemu Iákobyś Stworcy uwleć chćiał sámemu Zdumiałe oczy, i myśl záprzątniona W niepotrzebnym Cię záchwyceniu kona? Dla czego duch twoy wyniosły ku BOGV, Ze mu pokorą nieprzyćierasz rogu? A podobnasz to, żeby człowiek żywy
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 55
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
być PANU? kto podobien jest PAnu miedzy Synami mocarzów. 8. I w zgromadzeniu świętych/ barzo jest Bóg straszliwy/ a straszny nade wszystkich/ którzy są około niego. 9. PAnie/ Boże zastępów/ któż jest jakoś ty PAn mocny? bo prawda twoja jest około ciebie. 10. Ty panujesz nad nadętością morską: gdy się podnoszą nawałności jego/ ty je skracasz. 11. Tyś potarł Egipt jako zranionego: mocą ramienia twego rozproszyłeś nieprzyjaciół twoje. 12. Twojeć są niebiosa/ twoja też i ziemia: okrąg świata i pełność jego tyś ugruntował. 13. Tyś stworzył Północy i południe: Tabor i
bydź PANU? kto podobien jest PAnu miedzy Synámi mocárzow. 8. Y w zgromádzeniu świętych/ bárzo jest Bog strászliwy/ á strászny náde wszystkich/ ktorzy są około niego. 9. PAnie/ Boże zastępow/ ktoż jest jákoś ty PAn mocny? bo práwdá twojá jest około ćiebie. 10. Ty pánujesz nád nadętośćią morską: gdy śię podnoszą náwáłnośći jego/ ty je skracasz. 11. Tyś potárł Egipt jáko zránionego: mocą rámienia twego rosproszyłeś nieprzyjaćioł twoje. 12. Twojeć są niebiosá/ twojá też y źiemiá: okrąg świata y pełność jego tyś ugruntował. 13. Tyś stworzył Połnocy y południe: Tábor y
Skrót tekstu: BG_Ps
Strona: 596
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Psalmów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
niespokojnych, wartogłowów, natrętów nieumiarkowanych karzą; a na niebie co? podniósł rebelią w niebie, Ojciec wszelkiego niepokoju Luciper przeklęty: dumą swoją z urodzenia tak wysokiego nadęty: podobnym się chciał uczynić samemu Bogu pomieszał pokoj w niebie, wszytkie chory Anielskie poturbował; tak wielu, niemal trzecią część Aniołów, złością swoją, nadętością swoją diabelską pogorszeł. Trahebat tertiam partem stellarum. Cóż za tym? prędko bardzo pysznej onej poczwarze rogów przytarto, na łeb z nieba zepchniono: kiedy Michał Święty, stawając oponując się przy honorze Boskim, Quis vt DEVS? uderzeł się z Wojskiem swoim, o szyki rebelizanta onego; wygnał z nieba, i aż na
niespokoynych, wártogłowow, nátrętow nieumiárkowánych karzą; á ná niebie co? podniosł rebellią w niebie, Oyćiec wszelkiego niepokoiu Luciper przeklęty: dumą swoią z urodzęnia ták wysokiego nádęty: podobnym się chćiał uczynić sámemu Bogu pomięszał pokoy w niebie, wszytkie chory Anielskie poturbował; ták wielu, niemal trzećią część Aniołow, złośćią swoią, nádętośćią swoią diabelską pogorszeł. Trahebat tertiam partem stellarum. Coż zá tym? prędko bárdzo pyszney oney poczwárze rogow przytárto, ná łeb z niebá zepchniono: kiedy Michał Swięty, stawáiąc opponuiąc się przy honorze Boskim, Quis vt DEVS? uderzeł się z Woyskiem swoim, o szyki rebellizántá onego; wygnał z niebá, y áż ná
Skrót tekstu: PiskorKaz
Strona: 837
Tytuł:
Kazania na Dni Pańskie
Autor:
Sebastian Jan Piskorski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1706
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1706