horyzont, i zaraz morze zaczęło bałwany rzucać, jakby wszystkie wiatry razem zgromadzone wiały.
1688. 1 Marca trzęsienie ziemi znaczne w całej Jamajce, jednej minuty trzy razy ponowione, złączone z jęczeniem podziemnym. Wszystkie domy nadwątliło, i wzruszyło. Okręty w portach stojące skołatało. Jeden zaś płynący z Europy znacznie był wiatrem burzliwym nadwątlony. Ziemia podnosiła się, i nakształt bałwanów morskich pomykała się ku pułnocy. 5 Czerwca o 4 z południa nader gwałtowne w Neapolum trzecią część miasta obaliło, wiele okrętów w portach zatopiło. Zrzodła, i studnie w górę wodę wyrzucały. Nazajutrz nastąpiła burza, która trwała trzy dni.
5 Czerwca we dwóch miastach Romanij
horyzont, y zaraz morze zaczęło bałwany rzucać, iakby wszystkie wiatry razem zgromadzone wiały.
1688. 1 Marca trzęsienie ziemi znaczne w całey Jamajce, iedney minuty trzy razy ponowione, złączone z ięczeniem podziemnym. Wszystkie domy nadwątliło, y wzruszyło. Okręty w portach stoiące skołatało. Jeden zaś płynący z Europy znacznie był wiatrem burzliwym nadwątlony. Ziemia podnosiła się, y nakształt bałwanow morskich pomykała się ku pułnocy. 5 Czerwca o 4 z południa nader gwałtowne w Neapolum trzecią część miasta obaliło, wiele okrętow w portach zatopiło. Zrzodła, y studnie w górę wodę wyrzucały. Nazaiutrz nastąpiła burza, która trwała trzy dni.
5 Czerwca we dwuch miastach Romaniy
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 140
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
czasie rzeczy. I lubo łasce bożej, od którego zwycięstwa pochodzą, którymiś W. K. M. Pan mój Miłościwy światu się wsławił, przyczytano wszytko być musi, przez dzielność jednak i męstwo W. K. Mci, tenże Bóg to sprawił, że rzeczpospolita, jako okręt jaki od długich i ciężkich nawałności nadwątlony, stanęła w swym porcie i w pożądanym opływa pokoju. A pomiarkowanie umysłu W. K. M. w wielu królach ledwo pomiarkowanego, więtszej pochwały jest godne, a niżbyś był W. K. M. należącą sobie podbił Szwecją, szeroką posiadał Moskwę, abo pod Konstantynopolem rozbijał namioty. Rozumiem, że
czasie rzeczy. I lubo łasce bożej, od którego zwycięstwa pochodzą, którymiś W. K. M. Pan mój Miłościwy światu się wsławił, przyczytano wszytko być musi, przez dzielność jednak i męstwo W. K. Mci, tenże Bóg to sprawił, że rzeczpospolita, jako okręt jaki od długich i ciężkich nawałności nadwątlony, stanęła w swym porcie i w pożądanym opływa pokoju. A pomiarkowanie umysłu W. K. M. w wielu królach ledwo pomiarkowanego, więtszej pochwały jest godne, a niżbyś był W. K. M. należącą sobie podbił Szwecyą, szeroką posiadał Moskwę, abo pod Konstantynopolem rozbijał namioty. Rozumiem, że
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 146
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
Kartaginy; gdzie się w nim Dydo zakochawszy, pod dach go, i do afektu przyjęła; a potym gdy od niej odjeżdżał, znając się niby pogardzoną, sama się z żalu, na stosie drzew spaliła żywo. Dydo Enee. List jej do Eneasza.
JAk po bagnistych tułając się iłach, W swoich za laty nadwątlony siłach, Przy Meandrowym gdzie opadszy brzegu, Wyrzekła łabęć w swoim czysty śniegu; Tak Kartagińska do ciebie Królowa Śle; choć nie tuszy, że cię wzruszą słowa, Ani jej prośba; której Bóg snadź przeczył, Lubo wzajemny ślub ją ubezpieczył. Ale poczciwość, honor, cnotę, sławę Gdym utraciła przez moję złą
Kártáginy; gdźie się w nim Dydo zákocháwszy, pod dách go, y do áffektu przyiełá; á potym gdy od niey odieżdżał, znáiąc się niby pogárdzoną, sáma się z żalu, ná stośie drzew spaliłá żywo. Dido Æneæ. List iey do Eneasza.
IAk po bágnistych tułaiąc się iłách, W swoich zá láty nádwątlony siłách, Przy Meándrowym gdźie opadszy brzegu, Wyrzekła łábęć w swoim czysty śniegu; Ták Kártágińska do ćiebie Krolowa Sle; choć nie tuszy, że ćię wzruszą słowá, Ani iey proźbá; ktorey Bog snadź przeczył, Lubo wzaiemny ślub ią ubespieczył. Ale poczćiwość, honor, cnotę, słáwę Gdym utráćiłá przez moię złą
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 83
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, krzesła, dalszych pożogę niechęci Rozdano adherentom, tak działy kiedy te Staną dwie się być zdadzą Rzeczypospolite. W jednej Polsce, a szlachta niewie której stronie Asystować, i korej kłaniać się koronie. Karol by tę fabrykę mocniej ugruntował Prosto do Saksonii, swoi marsz nakierował. Mając za to, że August w Polsce nadwątlony Dla swej Ojczyzny, Polskiej, odstąpi korony A za tą okazją, i podskubać Sasy, Którzy dobrze porośli przez spokojne czasy, Zdało się nie od rzeczy; gdy zwłaszcza Moskale Tkwią w głowie, a sił na nich jeszcze jest omale. Jakże się ta impreza Szwedowi udała Gdy mu się Saksonia prawie łupem stała, Bo
, krzesłá, dalszych pożogę niechęci Rozdano adherentom, tak działy kiedy te Staną dwie się bydz zdadzą Rzeczypospolite. W iedney Polszcze, á szlachta niewie ktorey stronie Assystować, y korey kłániać się koronie. Károl by tę fabrykę mocniey ugruntował Prosto do Saxonii, swoi marsz nakierował. Mając za to, że August w Polszcze nadwątlony Dla swey Oyczyzny, Polskiej, odstąpi korony A za tą okazyą, y podskubać Sasy, Którzy dobrze porośli przez spokojne czasy, Zdało się nie od rzeczy; gdy zwłaszcza Moskale Tkwią w głowie, a sił na nich ieszcze jest omale. Jakże się ta impreza Szwedowi udała Gdy mu się Saxonia prawie łupem stała, Bo
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 7
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
o obraniu Jana Sobieskiego na Królestwo Polskie Turczynowi denuncjowal i jego dzielność opowiadał, i perswadował, żeby z nim, zaniechawszy dalszych dysensji i zapomniawszy chocimskiej klęski, raczej przeciwko Moskwie szedł z koniunkcyją, którą sobie Tatarowie lekceważyli, a Turcy przedtym trochę się ich obawiali.
Tą tedy radą molifikowany Turczyn, a niemniej stratą ludzi swych nadwątlony, ku Wołochom powrócił się. A sołtan gałga Sirka przejmował, ale mniej się na nim obłowił i owszem swoich trochę natracił. Chan krymski Rok 1674
tymczasem jako to poprzysiężony Sobieskiego, obranego już króla polskiego, jeszcze pod Podhajcami pobratym, ustawicznie go przez posłów solicytował, aby poniechawszy koniunkcji moskiewskiej, raczej na niego Moskwicyna i
o obraniu Jana Sobieskiego na Królestwo Polskie Turczynowi denuncjowal i jego dzielność opowiadał, i perswadował, żeby z nim, zaniechawszy dalszych dysensyi i zapomniawszy chocimskiej klęski, raczej przeciwko Moskwie szedł z koniunkcyją, którą sobie Tatarowie lekceważyli, a Turcy przedtym trochę się ich obawiali.
Tą tedy radą molifikowany Turczyn, a niemniej stratą ludzi swych nadwątlony, ku Wołochom powrócił się. A sołtan gałga Sirka przejmował, ale mniej się na nim obłowił i owszem swoich trochę natracił. Chan krymski Rok 1674
tymczasem jako to poprzysiężony Sobieskiego, obranego już króla polskiego, jescze pod Podhajcami pobratym, ustawicznie go przez posłów solicytował, aby poniechawszy koniunkcyi moskiewskiej, raczej na niego Moskwicyna i
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 429
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
dziewki opłakany, Nuż inszych wielka liczba ze Włoch, z Gaszkoniej, Z Niderlandu, z niemieckiej ziemie i z Anglii.
XXXI.
Iż starszy jeszcze dotąd nie miał wiadomości, Iż na niespodziewane natrafi tu gości, Zaczem w porcie odpocząć myślił i swojego Półokręcia połatać do świtu ranego. Bo od potężnych wiatrów kęs beł nadwątlony, Gdy go w przeciwne gnały pod Bizertę strony; A widząc na lądzie lud, tak śpiesznie do niego Biegł, jak zwykła jaskółką do gniazda swojego.
XXXII.
Rozumiał ich za swoje; ale skoro znaki Cesarskie zoczył z ptakiem, co ma łeb dwojaki, I lilie francuskie, gardy z kły ostremi, Zbladł i
dziewki opłakany, Nuż inszych wielka liczba ze Włoch, z Gaszkoniej, Z Niderlandu, z niemieckiej ziemie i z Angliej.
XXXI.
Iż starszy jeszcze dotąd nie miał wiadomości, Iż na niespodziewane natrafi tu gości, Zaczem w porcie odpocząć myślił i swojego Półokręcia połatać do świtu ranego. Bo od potężnych wiatrów kęs beł nadwątlony, Gdy go w przeciwne gnały pod Bizertę strony; A widząc na lądzie lud, tak śpiesznie do niego Biegł, jak zwykła jaskółką do gniazda swojego.
XXXII.
Rozumiał ich za swoje; ale skoro znaki Cesarskie zoczył z ptakiem, co ma łeb dwojaki, I lilie francuskie, gardy z kły ostremi, Zbladł i
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 191
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905