się, przeciw Wacławowi królowi wielką fakcją podniósł nadęty ambicją, aby mu koronę odebrał; ale się to nie nadało za modlitwami pobożnego Wacława, który udał się do Pana Boga, i przez czas nie mały zamkniony na modlitwie, tandem wyszedłszy z niej, rozerwał fakcję, że wszystkie wojowania sposoby Zawisza stracić musiał, a zatem nadzieje swoich zamysłów przedsięwziętych. Sam z wielą stronnikami wzięty i tej fakcji autorami, zwłaszcza z Władysławem węgierskim królem, Henrykiem księciem wrocławskim i inszymi, zamki powracać musiał i śmierć w nagrodę odebrać (Johan. Dubravius Episc. Olomucensis in histor. Bohaem. Lib. XVIII, fol. 474. Aeneas Sylvius Cardin. Histor.
się, przeciw Wacławowi królowi wielką fakcyą podniósł nadęty ambicyą, aby mu koronę odebrał; ale się to nie nadało za modlitwami pobożnego Wacława, który udał się do Pana Boga, i przez czas nie mały zamkniony na modlitwie, tandem wyszedłszy z niéj, rozerwał fakcyę, że wszystkie wojowania sposoby Zawisza stracić musiał, a zatém nadzieje swoich zamysłów przedsięwziętych. Sam z wielą stronnikami wzięty i téj fakcyi autorami, zwłaszcza z Władysławem węgierskim królem, Henrykiem księciem wrocławskim i inszymi, zamki powracać musiał i śmierć w nagrodę odebrać (Johan. Dubravius Episc. Olomucensis in histor. Bohaem. Lib. XVIII, fol. 474. Aeneas Sylvius Cardin. Histor.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 3
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
? Wygrasz niechybnie, Bóg przy twojej stronie.
Wolałaby dziś druga przy żebraku Bez takiej prace wyżywienie słuszne Mając, po siołach prosić o jałmużnę.
Żołnierz obozy, ty wolisz dworaku Pańskie pałace, my miejskie przyjęły, Bodaj żeśmy tu za mąż pochodziły.
Bóg ci jest przy nas, na warownym haku Dobre nadzieje nasze zawieszone, Na niewzruszonym gruncie zasadzone.
Już nie chcę robić, pojdę i szyszaku Dostawszy, włożę na włos rozpuszczony, Wmieszam się w pułki, żołnierz nieznajomy.
I ja powieszę rapir na temblaku A tam pobiegę, gdzie się krwie niesyta Bellona z śmiercią nieuchronną wita.
Dzisia z postrzałem lotnego kiesmaku Kogoś niesiono, bądź
? Wygrasz niechybnie, Bog przy twojej stronie.
Wolałaby dziś druga przy żebraku Bez takiej prace wyżywienie słuszne Mając, po siołach prosić o jałmużnę.
Żołnierz obozy, ty wolisz dworaku Pańskie pałace, my miejskie przyjęły, Bodaj żeśmy tu za mąż pochodziły.
Bog ci jest przy nas, na warownym haku Dobre nadzieje nasze zawieszone, Na niewzruszonym gruncie zasadzone.
Już nie chcę robić, pojdę i szyszaku Dostawszy, włożę na włos rozpuszczony, Wmieszam się w pułki, żołnierz nieznajomy.
I ja powieszę rapir na temblaku A tam pobiegę, gdzie się krwie niesyta Bellona z śmiercią nieuchronną wita.
Dzisia z postrzałem lotnego kiesmaku Kogoś niesiono, bądź
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 367
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
pożegnaniu
.
Już konie siodłają, Już wsiadać wołają, Już cię odjechać muszę, Przez co nieznośna żałość trapi duszę.
Komuż cię zostawię? Kiedyż się zaś stawię, Gdy oczy wypłakane Oglądają cię, me dziewczę kochane?
Już konie wywodzą, Już drudzy wychodzą, A me serce kamienieje, Kiedy tu jego zostają nadzieje.
Kiedyż nieużyte I trosk mych niesyte Fata mię tu stawicie, Kiedyż nieznośny żal mój uśmierzycie?
Już konie trzymają, Już się i żegnają, Ach serce nieszczęśliwe Twardsze kamienia, gdy zostajesz żywe.
Cóż w tak ciężkiej dobie Cóż ja pocznę sobie? Niech raczej nieszczęśliwy Umrę cale, niech trup nie chodzę żywy
pożegnaniu
.
Już konie siodłają, Już wsiadać wołają, Już cię odjechać muszę, Przez co nieznośna żałość trapi duszę.
Komuż cię zostawię? Kiedyż się zaś stawię, Gdy oczy wypłakane Oglądają cię, me dziewczę kochane?
Już konie wywodzą, Już drudzy wychodzą, A me serce kamienieje, Kiedy tu jego zostają nadzieje.
Kiedyż nieużyte I trosk mych niesyte Fata mię tu stawicie, Kiedyż nieznośny żal moj uśmierzycie?
Już konie trzymają, Już się i żegnają, Ach serce nieszczęśliwe Twardsze kamienia, gdy zostajesz żywe.
Coż w tak ciężkiej dobie Coż ja pocznę sobie? Niech raczej nieszczęśliwy Umrę cale, niech trup nie chodzę żywy
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 388
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
A przy tym — chociaż nie cale znajoma, Ale życzliwa i bardzo łakoma Przyjść do lepszego z siostrzyczką poznania — Moja się Jaga twojej Zozie kłania. OGRÓD MIŁOŚCI
Nie zawsze strzały Kupido zawodzi, Czasem łuk złoży i bez broni chodzi I gospodarskiej pilnując pogody, Gracuje z trawy pafijskie ogrody. W ogrodzie jego zioła są nadzieje, Chwast — obietnice, które wiatr rozwieje, Męczeństwa, posty są suche gałęzi, Labirynt — pęta, w których swoje więzi,
Niewola — kwiatkiem, owocem jest szkoda, Fontaną — oczy i gorzkich łez woda, Wzdychania — letnim i miłym wietrzykiem, Nieszczerość — łapką, figiel — ogrodnikiem, Szalej, omylnik,
A przy tym — chociaż nie cale znajoma, Ale życzliwa i bardzo łakoma Przyjść do lepszego z siostrzyczką poznania — Moja się Jaga twojej Zozie kłania. OGRÓD MIŁOŚCI
Nie zawsze strzały Kupido zawodzi, Czasem łuk złoży i bez broni chodzi I gospodarskiej pilnując pogody, Gracuje z trawy pafijskie ogrody. W ogrodzie jego zioła są nadzieje, Chwast — obietnice, które wiatr rozwieje, Męczeństwa, posty są suche gałęzi, Labirynt — pęta, w których swoje więzi,
Niewola — kwiatkiem, owocem jest szkoda, Fontaną — oczy i gorzkich łez woda, Wzdychania — letnim i miłym wietrzykiem, Nieszczerość — łapką, figiel — ogrodnikiem, Szalej, omylnik,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 9
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
z proce: „Bardzo słuszna owocem nagradzać owoce. Jednak że wiśnie nie masz, na ten czas się figą Kontentujcie.” Zrozumiał i poszedł za dygą. 306. NA CHUSTKĘ W RÓŻĘ SZYTĄ PANU STAROŚCIE SĄDECKIEMU OD ŻONY JEGO
Ślicznie kwitnącą, cóż, gdy lecie tylko, różą Bóg stworzył, ale mnie tak me nadzieje wróżą, Że jako ta, którąć dziś posyłam na płótnie, Wszytkie niesmaki, wszytkie wyrzuciwszy kłótnie, I świeckich, i niebieskich pociech wdzięcznym kwiatem Nieskończonym twe serce rozwije się latem, Które po przeszłych trudów ma nastąpić zimie, Czegoć z dusze, nie tylko w podłym życzę rymie. 307 (P). NIECHCĄCY
z proce: „Bardzo słuszna owocem nagradzać owoce. Jednak że wiśnie nie masz, na ten czas się figą Kontentujcie.” Zrozumiał i poszedł za dygą. 306. NA CHUSTKĘ W RÓŻĘ SZYTĄ PANU STAROŚCIE SĄDECKIEMU OD ŻONY JEGO
Ślicznie kwitnącą, cóż, gdy lecie tylko, różą Bóg stworzył, ale mnie tak me nadzieje wróżą, Że jako ta, którąć dziś posyłam na płótnie, Wszytkie niesmaki, wszytkie wyrzuciwszy kłótnie, I świeckich, i niebieskich pociech wdzięcznym kwiatem Nieskończonym twe serce rozwije się latem, Które po przeszłych trudów ma nastąpić zimie, Czegoć z dusze, nie tylko w podłym życzę rymie. 307 (P). NIECHCĄCY
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 321
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Bożego? Kontentował że się sławą wojenną? Nie! chciało mu się być, Emanuelem. że Ociec miał Proroctwo, iż Panna począć miała, rozumiał że on miał być Emanuelem i że tej obietnicy skutek na nim miał być. W tym gdy widzi że przyszło umierać, gdy widzi że Emanuelstwo jego w-kawy, nadzieje o ziemię, obietnice uczynione w-obietnicach chodzić miały, rozpłakał się. Boć się to trafia tym Ezechiaszom, tym wodzom ludu Bożego łzami obfitować, a łez okazja nadzieje niedopięte, Se ipsum putarat Emmanuelem esse. 7. Z-okazyj tych słów powiada wspomniany Święty Augustyn, że przeto płakał Ezechiasz: iz potomka
Bożego? Kontentował że się sławą woienną? Nie! chćiało mu się bydź, Emánuelem. że Oćiec miał Proroctwo, iż Pánna począć miáłá, rozumiał że on miał bydź Emánuelem i że tey obietnicy skutek ná nim miał bydź. W tym gdy widźi że przyszło vmieráć, gdy widźi że Emánuelstwo iego w-káwy, nádźieie o źięmię, obietnice vczynione w-obietnicách chodźić miáły, rozpłakał się. Boć się to tráfia tym Ezechiaszom, tym wodzom ludu Bożego łzámi obfitowáć, á łez okázyia nádźieie niedopięte, Se ipsum putarat Emmanuelem esse. 7. Z-okázyi tych słow powiádá wspomniány Swięty Augustyn, że przeto płákáł Ezechiasz: iz potomká
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 40
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
i że tej obietnicy skutek na nim miał być. W tym gdy widzi że przyszło umierać, gdy widzi że Emanuelstwo jego w-kawy, nadzieje o ziemię, obietnice uczynione w-obietnicach chodzić miały, rozpłakał się. Boć się to trafia tym Ezechiaszom, tym wodzom ludu Bożego łzami obfitować, a łez okazja nadzieje niedopięte, Se ipsum putarat Emmanuelem esse. 7. Z-okazyj tych słów powiada wspomniany Święty Augustyn, że przeto płakał Ezechiasz: iz potomka nie zostawował. Eżechiasz tłumaczy się z-Zydowskiego, Fortitudo Domini Męstwo Pana, a nie nowina to tym ludziom mężnym, bitnym, potomka nie zostawować, i owszem ani stanowić się.
i że tey obietnicy skutek ná nim miał bydź. W tym gdy widźi że przyszło vmieráć, gdy widźi że Emánuelstwo iego w-káwy, nádźieie o źięmię, obietnice vczynione w-obietnicách chodźić miáły, rozpłakał się. Boć się to tráfia tym Ezechiaszom, tym wodzom ludu Bożego łzámi obfitowáć, á łez okázyia nádźieie niedopięte, Se ipsum putarat Emmanuelem esse. 7. Z-okázyi tych słow powiádá wspomniány Swięty Augustyn, że przeto płákáł Ezechiasz: iz potomká nie zostáwował. Eżechiasz tłumáczy się z-Zydowskiego, Fortitudo Domini Męstwo Páná, á nie nowiná to tym ludźiom mężnym, bitnym, potomká nie zostáwowáć, i owszem áni stánowić się.
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 40
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
śmierci niezwyciężony. Pułk kamieniecki wtem wyprawiony Na czatę z drugiemi, Miasto spodziewanej, Spize i rubli Drohobusz pali, Pan ruszenie się wojska uchwali. O jutrzence ranej. WIERSZ DZIEWIĄTY.
Już ognie pogaszone, wyrównane doły, Fortuna po powietrzu rozbiegłemi koły Polska szumi; niemasz ich, ani się oparli, Co tak pyszne nadzieje byli już pożarli. Konaj o bohatyrze, kończ naród niewierny, Sięgaj ich w Acheruntach i śrzód krwawej Lerny, Czyli tył raz podawszy gruby i zelżywy, Obrócą się i zniosą wżrok twój popędliwy. Jeden jeszcze zostawał ku stronie północnej Ostróg wielki Sehinów ogromny i mocny, Gdzie, jako się do serca po pleurze przeszłej Wszystka
śmierci niezwyciężony. Pułk kamieniecki wtem wyprawiony Na czatę z drugiemi, Miasto spodziewanej, Spize i rubli Drohobusz pali, Pan ruszenie się wojska uchwali. O jutrzence ranej. WIERSZ DZIEWIĄTY.
Już ognie pogaszone, wyrównane doły, Fortuna po powietrzu rozbiegłemi koły Polska szumi; niemasz ich, ani się oparli, Co tak pyszne nadzieje byli już pożarli. Konaj o bohatyrze, kończ naród niewierny, Sięgaj ich w Acheruntach i śrzód krwawej Lerny, Czyli tył raz podawszy gruby i zelżywy, Obrócą się i zniosą wżrok twój popędliwy. Jeden jeszcze zostawał ku stronie północnej Ostróg wielki Sehinów ogromny i mocny, Gdzie, jako się do serca po pleurze przeszłej Wszystka
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 19
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
trony i którzy sięgają Głową nieba, z drugimi króle umierają. Któremu prorokowi, i której Kasandrze, Żebyś i ty miał umrzeć, piękny Aleksandrze, Wierzyłbym był; gdzie nic to, żeś jako kto inny, Z tych początków, żeś z miękkiej ulepiony gliny. Ach, ach, jakie nadzieje w tobie upłynęły! Jakie zgasły ozdoby, by nigdy nie były! Próżno już Symplegady gonim upłynione, Próżno złote i jabłka chwytamy przyśnione.
Co stąd za żal i rozruch po wszystkiej koronie? Jako znaczna ruina i w królewskim tronie? Upadł piąty baldekin, zatrzęsły się mury, Złote jako podcięta krwawa jędza sznury. Ty
trony i którzy sięgają Głową nieba, z drugimi króle umierają. Któremu prorokowi, i której Kasandrze, Żebyś i ty miał umrzeć, piękny Alexandrze, Wierzyłbym był; gdzie nic to, żeś jako kto inny, Z tych początków, żeś z miękkiej ulepiony gliny. Ach, ach, jakie nadzieje w tobie upłynęły! Jakie zgasły ozdoby, by nigdy nie były! Próżno już Symplegady gonim upłynione, Próżno złote i jabłka chwytamy przyśnione.
Co ztąd za żal i rozruch po wszystkiej koronie? Jako znaczna ruina i w królewskim tronie? Upadł piąty baldekin, zatrzęsły się mury, Złote jako podcięta krwawa jędza sznury. Ty
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 37
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
zgraję prowadzi! Ledwie z tą ozdobą Matka Bogów Cybele do Midy wieżatej Na frygijskiej przyjeżdża karocy bogatej. Z nią wszystko jej potomstwo i wnuków tak siła, Które różno po niebie wielkiem rozsadziła. A w tym Sreńska orszaku baba świątobliwa, Jako świeca na stole późno dogorywa, W domu już swym ostatnia, które z niej nadzieje, I wszystkie się ozdoby zlały na Firleje. Tych o! jaka i dawna i po dziś dzień cera, Od pierwszego począwszy w Polsce Filegera! I jakie zasiadają kuruły bez końca, Snać by południowego nie widział kto słońca. Tuż i starzy książęta ruscy się ozową, Ostrogscy i Zasławscy, i drugą już nową Po
zgraję prowadzi! Ledwie z tą ozdobą Matka Bogów Cybele do Midy wieżatej Na frygijskiej przyjeżdża karocy bogatej. Z nią wszystko jej potomstwo i wnuków tak siła, Które różno po niebie wielkiem rozsadziła. A w tym Sreńska orszaku baba świątobliwa, Jako świeca na stole późno dogorywa, W domu już swym ostatnia, które z niej nadzieje, I wszystkie się ozdoby zlały na Firleje. Tych o! jaka i dawna i po dziś dzień cera, Od pierwszego począwszy w Polsce Filegera! I jakie zasiadają kuruły bez końca, Snać by południowego nie widział kto słońca. Tuż i starzy książęta ruscy się ozową, Ostrogscy i Zasławscy, i drugą już nową Po
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 120
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861