zdejmowali drudzy czapki przed Bożą męką/ on się z nich śmiał/ a tym więcej gdy mu grozili/ skarze cię Bóg. Jadąc dalej i dojeżdzając drugiej Bożej męki/ z trafunku spyta go Pan sprawiłli co mu rozkazał/ gdy odpowie/ żem do dusze zabił/ kazał mu tamże blisko Bożej męki na morawie nahajkami smolno pulsu pomacać/ co Towarzystwo chętnie uczyniło/ przydając żego Bóg i Boża męka karze. Ilekroć potym mimo Bożą mękę jachał/ wprzód przed innemi i zdaleka schylał się aż do łęku mówiąc/ czołem tobie Boża muka. Tegożby i tym guślarkom potrzeba/ bo na Kapłańskie upominanie nic niedbają. Takie są też miary
zdeymowali drudzy czapki przed Bożą męką/ on się z nich śmiał/ á tym więcey gdy mu groźili/ skarze ćię Bog. Iádąc dáley y doieżdzáiąc drugiey Bożey męki/ z trafunku spyta go Pan spráwiłli co mu roskazał/ gdy odpowie/ żem do dusze zabił/ kazał mu támże blisko Bożey męki ná moráwie náháykámi smolno pulsu pomácáć/ co Towárzystwo chętnie vczyniło/ przydáiąc żego Bog y Boża męká karze. Ilekroć potym mimo Bożą mękę iáchał/ wprzod przed innemi y zdáleká schylał się áż do łęku mowiąc/ czołem tobie Boża muka. Tegożby y tym guślarkom potrzebá/ bo ná Kápłáńskie vpominanie nic niedbáią. Tákie są też miáry
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 25
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
I o takiego pana Boga mielibyśmy prosić, z jakiegobyśmy się ucieszyć, i nie cudzoziemce, ale narodu swego ludzie zacne i bogobojne obierać za króle byśmy mogli. Przez co, proszę, Ukraina opłakana stała się, której więcej niż po trzy kroć sto tysięcy narodu naszego, braciej naszej, Tatarzyn nahajkami siekąc, w niewolę wieczną i do Turek i do Tatar zagnali, jedno przez króle narodu cudzoziemskiego, a nieżyczliwego? Nuż, co popalił wsi, miasteczek, dworów, i co pobrał wszelakich dostatków i do szczętu zgoła w niwecz obrócił, że nie tylko człowieka, ale ledwie zwierzę i ptastwo na tych miejscach obaczyć może
I o takiego pana Boga mielibyśmy prosić, z jakiegobyśmy się ucieszyć, i nie cudzoziemce, ale narodu swego ludzie zacne i bogobojne obierać za króle byśmy mogli. Przez co, proszę, Ukraina opłakana stała się, której więcej niż po trzy kroć sto tysięcy narodu naszego, braciej naszej, Tatarzyn nahajkami siekąc, w niewolę wieczną i do Turek i do Tatar zagnali, jedno przez króle narodu cudzoziemskiego, a nieżyczliwego? Nuż, co popalił wsi, miasteczek, dworów, i co pobrał wszelakich dostatków i do szczętu zgoła w niwecz obrócił, że nie tylko człowieka, ale ledwie zwierzę i ptastwo na tych miejscach obaczyć może
Skrót tekstu: DecPerorCz_III
Strona: 67
Tytuł:
Votum albo ostatnia decyzya rokoszowych peroracyj pod Sędomirzem szlachcica polskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Nie każdy i żołnierza; wszak i to niewola, Gdy nie masz co do gęby, a jeść się chce, włożyć. Kraść trudno.” „Służyć — rzekę — a tak się nie bożyć. Kłamać było przynajmniej douczyć, hultaju! Nie chciałeś na Budziakach, wnet będziesz w Nahaju, Skoroć grzbiet nahajkami, że ludzi śmiesz błaźnić, Strzępią; wolisz niż służyć tak młodo psy drażnić?” 20 (P). NIE DLA CIEBIE, DLA TWEGO
Zacny szlachcic, nadobną żonę mając, ale Wielkiej to swej przede mną przyznawał pochwale, Że u niego panowie bywają wielmożni,
Jedni umyślnie, drudzy wstępują podrożni. „Znać
Nie każdy i żołnierza; wszak i to niewola, Gdy nie masz co do gęby, a jeść się chce, włożyć. Kraść trudno.” „Służyć — rzekę — a tak się nie bożyć. Kłamać było przynajmniej douczyć, hultaju! Nie chciałeś na Budziakach, wnet będziesz w Nahaju, Skoroć grzbiet nahajkami, że ludzi śmiesz błaźnić, Strzępią; wolisz niż służyć tak młodo psy drażnić?” 20 (P). NIE DLA CIEBIE, DLA TWEGO
Zacny szlachcic, nadobną żonę mając, ale Wielkiej to swej przede mną przyznawał pochwale, Że u niego panowie bywają wielmożni,
Jedni umyślnie, drudzy wstępują podrożni. „Znać
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 366
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
koniech wszędzie. Bankiety/ utrącania/ Luxum niezwyczajny Na Stanowiskach widzieć/ a ty chłopku dołaj/ I dawaj co potrzeba. aż ci też nastąpi/ Ale kokosza wojna/ i gęsia utarczka. Na którą ci kokosi gdy ciągną Żołnierze O mój Boże/ jako więc ubogim dokucza/ Dopirosz stanąwszy tam gdziekolwiek obozem/ Już grożą nahajkami zapędzić gdzie Szweda Za Morze/ nazywając go śledziem/ nie wiem czym. Supra mensam, wojują/ biją Aleksandra A gdy trzeba nalepiej za łeb/ alić w nogi. Powiedzą im o wojskach gromadnych i bitnych/ Alić zaraz zedrwieją/ nie tak naszy starzy. Nie pytali się qualis hostis sit, et quantus, Sed
koniech wszędźie. Bánkiety/ vtrącania/ Luxum niezwyczayny Ná Stanowiskách widźieć/ á ty chłopku dołay/ Y daway co potrzebá. áż ći też nástąpi/ Ale kokosza woyna/ y gęśia vtarczka. Ná ktorą ći kokośi gdy ćiągną Żołnierze O moy Boże/ iáko więc vbogim dokucza/ Dopirosz stanąwszy tám gdźiekolwiek obozem/ Iuż grożą nahaykámi zápędźić gdźie Szweda Zá Morze/ názywáiąc go śledźiem/ nie wiem czym. Supra mensam, woiuią/ biją Alexandrá A gdy trzebá nalepiey zá łeb/ álić w nogi. Powiedzą im o woyskách gromadnych y bitnych/ Alić záraz zedrwieią/ nie ták nászy starzy. Nie pytali się qualis hostis sit, et quantus, Sed
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 89
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650