nauki: Miejscy zaś wpartykularnych Miastach, jako wiejscy chłopcy, na podbieraniu ptasząt z gniazd, początki et scintillas crudelitatis zabierają, potym po cudzych sadach, ogrodach, nocnym sposobem, przez płoty, przechodząc, chęć im się ostrzy do złodziejstwa, i na cudze rzeczy chciwość, której potym ani Spowiednik, ani Kaznodzieja przez ekshorty najżwawsze, i admonicje, wykorzenić niepotrafi, ale ów nałóg, częstokroć, i na szubienicę nie jednego zaprowadzi. Ale gdyby w każdej wsi Bakałarz był, do którego by zaraz w trzech leciech dzieci chodziły, nie tak na naukę, jako dla nabycia skromności, układności, i modestyj, niebyliby tak dzicy ludzie
náuki: Mieyscy zaś wpártykularnych Miástach, iáko wieyscy chłopcy, ná podbieraniu ptasząt z gniazd, początki et scintillas crudelitatis zábieraią, potym po cudzych sadach, ogrodach, nocnym sposobem, przez płoty, przechodząc, chęc im się ostrzy do złodzieystwa, y ná cudze rzeczy chciwość, ktorey potym áni Spowiednik, áni Káznodzieia przez exhorty náyżwawsze, y admonicye, wykorzenić niepotrafi, ále ow náłog, częstokroć, y ná szubienicę nie iednego záprowadzi. Ale gdyby w każdey wsi Bákałarz był, do ktorego by záraz w trzech leciech dzieci chodziły, nie ták ná náukę, iáko dla nábycia skromności, układności, y modestyi, niebyliby ták dzicy ludzie
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 110
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
szepczą wrzekomo pacierz. Ci zaś których przepomniałeś, zalewających ci za skórę w zdrowiu jeszcze, lub z zapomnienia, Boże mocny! co za miny, patrząc na cię, czynią, czasu ci o Stwórcy pomyślić nie dając. O, przebrzydła nad inne dla poczciwego człeka, śmierci domowa! Radbyś natenczas na najżwawsze poszedł i wpadł ognie, lecz ni czas, a barziej jeszcze pora, którąś samochcąc utracił, sedenterią się bawiąc, nie dopuszcza. 47. Gdy zaś w porze dysponowania dobrami będą, proszę ichmościów panów opiekunów, by między nimi dóbr uczynili i skarbów podział, który, jako żadnej nie podlegający ordynacji, równy - zaklinam
szepczą wrzekomo pacierz. Ci zaś których przepomniałeś, zalewających ci za skórę w zdrowiu jeszcze, lub z zapomnienia, Boże mocny! co za miny, patrząc na cię, czynią, czasu ci o Stwórcy pomyślić nie dając. O, przebrzydła nad inne dla poczciwego człeka, śmierci domowa! Radbyś natenczas na najżwawsze poszedł i wpadł ognie, lecz ni czas, a barziej jeszcze pora, którąś samochcąc utracił, sedenterią się bawiąc, nie dopuszcza. 47. Gdy zaś w porze dysponowania dobrami będą, proszę ichmościów panów opiekunów, by między nimi dóbr uczynili i skarbów podział, który, jako żadnej nie podlegający ordynacji, równy - zaklinam
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 194
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak