de Harcourt i de Grantam. Posłów u Dworu Wersalskiego Madryckiego. Tegoż samego dnia przybiegł kurier z Lisbony z wielkiemi ekspedycjami od Konsullów i Agentów Angielskich w Portach Portugalskich. Wszystkie te ekspedycje wraz były Królowi Imci w Richmond oddane. Gorliwość Hrabi de Sandwich pierwszego Komisarza Marynarstwa względem przyprowadzenia potęgi morskiej w Wielkiej Brytanii do stanu jak najdoskonalszego, jest podziwienia godna. Oświadcza się ten Pan, iż wkrótce w takim ona znajdzie się stanie, iż wszystkim Potencjom Europejskim straszna będzie. Fałsz jest, iż ten Hrabia złożyć chciał swój urząd; to atoli jest rzecz nieomylna, iż Radzie naszej takie podał projekta do Marynarstwa ściagające się, które jej do gustu wcale nie
de Harcourt i de Grantham. Posłow u Dworu Wersalskiego Madryckiego. Tegoż samego dnia przybiegł kuryer z Lisbony z wielkiemi expedycyami od Konsullow i Agentow Angielskich w Portach Portugalskich. Wszystkie te expedycye wraz były Królowi Imci w Richmond oddane. Gorliwość Hrabi de Sandwich pierwszego Kommissarza Marynarstwa względem przyprowadzenia potęgi morskiey w Wielkiey Brytanii do stanu iak naydoskonalszego, iest podziwienia godna. Oświadcza się ten Pan, iż wkrótce w takim ona znaydzie się stanie, iż wszystkim Potencyom Europeyskim straszna będzie. Fałsz iest, iż ten Hrabia złożyć chciał swoy urząd; to atoli iest rzecz nieomylna, iż Radzie naszey takie podał proiekta do Marynarstwa sciagaiące się, które iey do gustu wcale nie
Skrót tekstu: GazWil_1771_37
Strona: 7
Tytuł:
Gazety Wileńskie
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1771
Data wydania (nie wcześniej niż):
1771
Data wydania (nie później niż):
1771
teraźniejsze od Stron obudwu Traktaty po Ratificowaniu ich od Obudwu Cesarzów/ mają być i powinny we 30. dniach wzajemnie oddane i zamienione.
XX. Ten tedy teraźniejszy Pokoj i Wojenne Armistitium na lat 24. po sobie nieprzerwanie idące Umówiony i postanowiony/ wolno jest i dalej utwierdzic lub i przedłuzyć. Dla terzniejszego zaś jako najdoskonalszego otymze Pokoju Utwierdzenia ma być Serio zakazano Tatarskiemu Chamowi od Porty Ottomański aby się niewazył nic takiego czynić cobykolwiek tym umówionym Artykułom miało się przeciwic najmniejszym sposobem; A to pod Ostrem bardzo karaniem Anno 1718. No. 7. Poczta Królewiecka. w Królewcu/ 17. Septembra: z Wiednia/ 3. Septembra.
OSobliwości które
teraznieysze od Stron obudwu Traktaty po Ratificowaniu ich od Obudwu Cesarzow/ maią byc y powinny we 30. dniách wzaiemnie oddane y zamieńione.
XX. Ten tedy teraznieyszy Pokoy y Woienne Armistitium ná lat 24. po sobie nieprzerwánie idące Umowiony y postanowiony/ wolno iest y daley utwierdzic lub y przedłuzyć. Dla terznieyszego záś iáko naydoskonalszego otymzé Pokoiu Utwierdzenia ma byc Serio zákazano Tátárskiemu Chamowi od Porty Ottomanski aby śię niewazył nic takiego czynić cobykolwiek tym umowionym Artikułom miało śię przeciwic naymnieyszym sposobem; A to pod Ostrem bárdzo karániem Anno 1718. No. 7. Posztá Krolewiecka. w Krolewcu/ 17. Septembrá: z Wiedńiá/ 3. Septembrá.
OSobliwośći ktore
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 48d
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
lekkowierności nie wystrzegali się, drudzy dla chęci podobania się czytelnikom, umyślnie fałszywemi cudami prawdziwe powieści przeplatali. Dowodem są tego Swetoniusz, i Liwiusz, który lubo od natury obdarzony osobliwszą przezornością i dowcipem, przecież się nie wstydził swoję nadziać bajkami, które zabobonność pogańska za prawdziwe cuda przyjmowała. Jego sposobu pisania historyj, jako najdoskonalszego przykładu, naśladując pozniejsi dziejopisowie, nie omieszkali też naśladować i łacno- wierności. Z tym wszystkim powieść ta, którąm teraz przywiódł, żadnej podlegać wątpliwości nie może. Prócz tego bowiem iż jest wyjęta z ksiąg, które Kościół Z. za słowo Boże uznaje: ma w sobie wszystkie te charaktery, które prawdziwej powieści zwykły
lekkowierności nie wystrzegali się, drudzy dla chęci podobania się czytelnikom, umyślnie fałszywemi cudami prawdziwe powieści przeplatali. Dowodem są tego Swetoniusz, y Liwiusz, ktory lubo od natury obdarzony osobliwszą przezornością y dowcipem, przecież się nie wstydził swoię nadziać baykami, ktore zabobonność pogańska za prawdziwe cuda przyimowała. Jego sposobu pisania historyi, iako naydoskonalszego przykładu, naśladuiąc poznieysi dzieiopisowie, nie omieszkali też naśladować y łacno- wierności. Z tym wszystkim powieść ta, ktorąm teraz przywiodł, żadney podlegać wątpliwości nie może. Procz tego bowiem iż iest wyięta z ksiąg, ktore Kościoł S. za słowo Boże uznaie: ma w sobie wszystkie te charaktery, ktore prawdziwey powieści zwykły
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 164
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
koniu. Wypłacać się jednak, choć tak jak zły dłużnik, obiecuję, bylem jako najprędzej w dobrym zdrowiu oglądał królewnę serca mego, bez której widzenia już też dalej żyć niepodobna, i lepiej nie żyć, niżeli nie zażywać, nie obłapiać, nie całować milion milionów razów to, co jest naśliczniejszego, najwdzięczniejszego i najdoskonalszego na świecie. Wielbić będę P. Boga: da szczęśliwą noc, moja najpiękniejsza Marysieńku, a niechaj się przyśni przynajmniej twoi najwierniejszy Celadon, który obumiera już bez widzenia swej najukochańszej Jutrzenki. A M. 1'Ambassadeur mes treshumbles respects. A M. łowczy, łowczyna et Beaulieu niski pokłon, Imp. łowczy, jeśli każe
koniu. Wypłacać się jednak, choć tak jak zły dłużnik, obiecuję, bylem jako najprędzej w dobrym zdrowiu oglądał królewnę serca mego, bez której widzenia już też dalej żyć niepodobna, i lepiej nie żyć, niżeli nie zażywać, nie obłapiać, nie całować milion milionów razów to, co jest naśliczniejszego, najwdzięczniejszego i najdoskonalszego na świecie. Wielbić będę P. Boga: da szczęśliwą noc, moja najpiękniejsza Marysieńku, a niechaj się przyśni przynajmniej twoi najwierniejszy Celadon, który obumiera już bez widzenia swej najukochańszej Jutrzenki. A M. 1'Ambassadeur mes treshumbles respects. A M. łowczy, łowczyna et Beaulieu niski pokłon, Jmp. łowczy, jeśli każe
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 91
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
go przecię Brandymart z ostatnią gromadą Sił swych trzyma, jak zrazu wziął za plecy zdradą. Zgrzyta grabia zębami, a potem letniego Oliwiera w wierzch trafił szyszaka jasnego, Trafił ogromną pięścią; ten padszy, blednieje, Z uszu, z nosa, z gęby krew strumieniami leje.
LI.
I by beł hełmu nie miał najdoskonalszego, Nie wstałby już beł, nie wstał od razu dużego; Bo i tak zapomniał się ani zbytnie głosy Otrzeźwiły go, które szły z hukiem w niebiosy. Tem czasem Dudon, Astolf wraz obadwaj wstali I Brandymarta swego znowu ratowali. Przypada i Sansonet, co piękny raz sprawił, Gdy najostrzejszą szablą kija grabię zbawił
go przecię Brandymart z ostatnią gromadą Sił swych trzyma, jak zrazu wziął za plecy zdradą. Zgrzyta grabia zębami, a potem letniego Oliwiera w wierzch trafił szyszaka jasnego, Trafił ogromną pięścią; ten padszy, blednieje, Z uszu, z nosa, z gęby krew strumieniami leje.
LI.
I by beł hełmu nie miał najdoskonalszego, Nie wstałby już beł, nie wstał od razu dużego; Bo i tak zapomniał się ani zbytnie głosy Otrzeźwiły go, które szły z hukiem w niebiosy. Tem czasem Dudon, Astolf wraz obadwaj wstali I Brandymarta swego znowu ratowali. Przypada i Sansonet, co piękny raz sprawił, Gdy najostrzejszą szablą kija grabię zbawił
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 196
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
KOLĘDA NAPISANA W KRÓLEWCU D NIA 2 STYCZNIA 1674
Tobie gwoli jedynie, ukochana Żono, Drogi mój przyjacielu, głowy mej korono, Ten wiersz ma miłość pisze, który-ć po kolędzie Na wieczną jej pamiątkę niech oddany będzie, Zdrowia-ć życząc dobrego, szczęśliwości trwałych W długie lata i wszytkich pociech doskonałych Tobie, któraś przyczyną najdoskonalszego — Po Tym, który mi cię dał — jest szczęścia mojego. Nie to bowiem szczęśliwy, co w sławie opływa, Którego tysiąc wieńców zwycięskich okrywa; Nie ten, który panuje, komu miliony Poddanych niewolnicze oddają pokłony; Nie ten, którego skrzydła rozumu bystrego Wznoszą nad inszych, że mu trudno o równego; Nie
KOLĘDA NAPISANA W KRÓLEWCU D NIA 2 STYCZNIA 1674
Tobie gwoli jedynie, ukochana Żono, Drogi mój przyjacielu, głowy mej korono, Ten wiersz ma miłość pisze, który-ć po kolędzie Na wieczną jej pamiątkę niech oddany będzie, Zdrowia-ć życząc dobrego, szczęśliwości trwałych W długie lata i wszytkich pociech doskonałych Tobie, któraś przyczyną najdoskonalszego — Po Tym, który mi cię dał — jest szczęścia mojego. Nie to bowiem szczęśliwy, co w sławie opływa, Którego tysiąc wieńców zwycięskich okrywa; Nie ten, który panuje, komu milijony Poddanych niewolnicze oddają pokłony; Nie ten, którego skrzydła rozumu bystrego Wznoszą nad inszych, że mu trudno o rownego; Nie
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 235
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975