w Perou.
Deszcz kamienny w Japonii w okolicy Meaco.
Trzęsienie powtórzone. w Genewie: częstsze w Hrabstwie Vaudum, osobliwie w stronie ku Aigle, albo Aquilegia.
22 Września trzy razy ponowione trzęsienie w Bazylei, pierwsze miedzy 2 i 3 godziną zrana, drugie mniej gwałtowne o 5 w wie- czor: trzecie najgwałtowniejsze nocy następującej. Zamek Sroutique po kilka razy był skołatany w przeciągu tego roku.
28 Grudnia zorza północa.
1578
372
373
374
375 Cztery komety: trzy w miesiącu Maju, czwarta w Październiku w znaku dzbana.
Deszcze wielkie, sprawiły głód. Powietrze W Saksonii.
1580
376. 17 Października wKonstelacyj wieloryba, zniknęła
w Perou.
Deszcz kamienny w Japonii w okolicy Meaco.
Trzęsienie powtorzone. w Genewie: częstsze w Hrabstwie Vaudum, osobliwie w stronie ku Aigle, albo Aquilegia.
22 Września trzy razy ponowione trzęsienie w Bazylei, pierwsze miedzy 2 y 3 godziną zrana, drugie mniey gwałtowne o 5 w wie- czor: trzecie naygwałtownieysze nocy następuiącey. Zamek Sroutique po kilka razy był skołatany w przeciągu tego roku.
28 Grudnia zorza pułnocna.
1578
372
373
374
375 Cztery komety: trzy w miesiącu Maiu, czwarta w Październiku w znaku dzbana.
Deszcze wielkie, sprawiły głód. Powietrze W Saxonii.
1580
376. 17 Października wKonstellacyi wieloryba, zniknęła
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 89
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
osiadło w tutejszim porcie; alić we trzy prawie minuty, morze znienacka wezbrało na dwie stopy, i podniosło okręty tak gwałtownie, że wyrwawszy kotwice płynąć poczęły; ratowano jednak one bez żadnej szkody. Marynarze za rzecz osobliwszą i nadzwyczajną to mieli, że pewny glej, który się na dnie morskim formuje, i który zaledwie najgwałtowniejsze burze wyruszyć mogą, po wierzchu pływający postrzegli. Wezbranie to nadzwyczajne trwało przez ćwierć godziny, z wzruszeniem się ustawicznym; Osiadło nagle, i w 16 minutach woda na 5 stop i niżej opadła. Nazajutrz w Niedzielę, 6 tego Miesiąca, morze zwyczajnie wezbrało; Ten przypadek tym godniejszy jest uwagi, że się zdarzył tego
osiadło w tuteysźym porcie; alić we trzy prawie minuty, morze znienacka wezbrało na dwie stopy, i podniosło okręty tak gwałtownie, że wyrwawszy kotwice płynąć poczęły; ratowano iednak one bez zadney szkody. Marynarze za rzecz osobliwszą i nadzwyczayną to mieli, że pewny gley, który się na dnie morskim formuie, i który zaledwie naygwałtownieysze burze wyruszyć mogą, po wierzchu pływaiący postrzegli. Wezbranie to nadzwyczayne trwało przez ćwierć godziny, z wzruszeniem się ustawicznym; Osiadło nagle, i w 16 minutach woda na 5 stop i niżey opadła. Nazaiutrz w Niedzielę, 6 tego Miesiąca, morze zwyczaynie wezbrało; Ten przypadek tym godnieyszy iest uwagi, że sie zdarzył tego
Skrót tekstu: GazWil_1767_42
Strona: 4
Tytuł:
Gazety Wileńskie
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767
grób posłały, PIEŚŃ XXVII.
CXXVI.
Albo żeby go z państwa wygnali własnego, Przymusiwszy żywota jąć się żebraczego, A on w nieszczęściach takich i w ciężkiem frasunku Na stolicę go wsadził i dodał ratunku, Szczerej swej wiary korzyść tę przeciwko niemu Ukazując, iż służy, chocia niewdzięcznemu, I jako przyjaciela nie zmienią wiernego Najgwałtowniejsze razy szczęścia przeciwnego.
CXXVII.
Tak pałając chciwością pomsty ku królowi, Żadnego odpoczynku nie dał Frontynowi; We dnie i w nocy bieży, od żalu umiera, Sen łzami obciążonych powiek nie zawiera, Aż na gościniec inszy przypadł dnia trzeciego U Sonny, co do morza wiedzie głębokiego; Którem do swej Afryki jechać się gotuje
grób posłały, PIEŚŃ XXVII.
CXXVI.
Albo żeby go z państwa wygnali własnego, Przymusiwszy żywota jąć się żebraczego, A on w nieszczęściach takich i w ciężkiem frasunku Na stolicę go wsadził i dodał ratunku, Szczerej swej wiary korzyść tę przeciwko niemu Ukazując, iż służy, chocia niewdzięcznemu, I jako przyjaciela nie zmienią wiernego Najgwałtowniejsze razy szczęścia przeciwnego.
CXXVII.
Tak pałając chciwością pomsty ku królowi, Żadnego odpoczynku nie dał Frontynowi; We dnie i w nocy bieży, od żalu umiera, Sen łzami obciążonych powiek nie zawiera, Aż na gościniec inszy przypadł dnia trzeciego U Sonny, co do morza wiedzie głębokiego; Którem do swej Afryki jechać się gotuje
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 352
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905