leci, Sowięta się na gnieździe jako żaby gniotą. Rzekszy: „Już też to brzydkie”, pozjada z ochotą. Potkawszy się z nim sowa trzeciego dnia, powie: „Zjedzże diabła, pojadszy dzieci siostrze sowie.” A ów: „Nie trzeba na mnie swojej walić winy, Rzekłaś: Co najpiękniejsze moje mijaj syny. Aż ono diabeł dziwy, poszedł też do zadka; Chyba że inaksze ma oczy każda matka.” 98 (P). NIE MA SIĘ CZŁOWIEK Z CZEGO PYSZNIC
Widząc strojnopysznego, a on stąpa z góry: Co też ten ma swego, prócz włosy a pazury, Które mu odrastają? bo
leci, Sowięta się na gniaździe jako żaby gniotą. Rzekszy: „Już też to brzydkie”, pozjada z ochotą. Potkawszy się z nim sowa trzeciego dnia, powie: „Zjedzże diabła, pojadszy dzieci siestrze sowie.” A ów: „Nie trzeba na mnie swojej walić winy, Rzekłaś: Co najpiękniejsze moje mijaj syny. Aż ono diaboł dziwy, poszedł też do zadka; Chyba że inaksze ma oczy każda matka.” 98 (P). NIE MA SIĘ CZŁOWIEK Z CZEGO PYSZNIC
Widząc strojnopysznego, a on stąpa z góry: Co też ten ma swego, prócz włosy a pazury, Które mu odrastają? bo
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 50
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
; wiara ich jednak skłąda się z zabobonów Syzmatyckich Ormiańskich, cała zależy na ścisłych postach. Georgia dzieli się na wschodnią i zachodnią. Zachodnia styka się z morzem czarnym, zawiera trzy Księstwa Mingrelskie, Gurielskie, Imererskie, Książęta byli Turkom poddani, płacili roczną daninę płótnami i włąsnemi dziećmi posyłając co rok chłopięta i dziewczęta co najpiękniejsze do Carogrodu: Nieznośnym to było ciężarem dla Rodziców na hańbę swą ustawicznie utyskujących, co też bez wątpienia pochop dało do teraźniejszej wojny. Książę Gurielski albo Emir najpotężniejszy między innemi Emirami mógł wystawić na 50. tysięcy wojska, chociaż nigdy niemógł dla sztuk Ministrów Ottomańskich mieć zupełnej ugody z Panami swego Kraju: ponieważ Porta odległe
; wiara ich iednak skłąda śię z zabobonów Syzmatyckich Ormiańskich, cała zależy na śćisłych postach. Georgia dźieli śię na wschodnią i zachodnią. Zachodnia styka śię z morzem czarnym, zawiera trzy Xięstwa Mingrelskie, Gurielskie, Imererskie, Xiążęta byli Turkom poddani, płacili roczną daninę płótnami i włąsnemi dźiećmi posyłaiąc co rok chłopięta i dźiewczęta co naypięknieysze do Carogrodu: Nieznośnym to było ćiężarem dla Rodziców na hańbę swą ustawicznie utyskuiących, co też bez wątpienia pochop dało do teraźnieyszey woyny. Xiążę Guryelski albo Emir naypotężnieyszy między innemi Emirami mogł wystawić na 50. tyśięcy woyska, choćiaż nigdy niemógł dla sztuk Ministrów Ottomańskich mieć zupełney ugody z Panami swego Kraiu: ponieważ Porta odległe
Skrót tekstu: GazWil_1766_24
Strona: 7
Tytuł:
Gazety Wileńskie
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1766
Data wydania (nie wcześniej niż):
1766
Data wydania (nie później niż):
1766
na onych grubych cholewach odbijała się i na przodzie i nazadzie botów tez tam Polskich nie było bo Wojsko komunikiem poszedszy każdy wtych puścił się co je miał na nogach anie mogły być tak trwałe żeby przez ten wszystek czas do słuzyły do powrotu za Granicę. Ten tedy strój obrócił się w modę ze zaraz suknie choć najpiękniejsze kazano robić krótko, i boty choć Polskie to zdługiemi Cholewami, z podwiąskami które były srebrne złote rubina diamentami sadząne na jakie kogo mogło stać. I dlatego ze by widziono podwiąski to już i suknią krótko kazano robiz a wraz się tego wszyscy wchycili nawet i szewscy krawcy bo taki zwyczaj u nas w Polsce że choć kto
na onych grubych cholewach odbiiała się y na przodzie y nazadzie botow tez tam Polskich nie było bo Woysko kommunikiem poszedszy kazdy wtych puscił się co ie miał na nogach anie mogły bydz tak trwałe zeby przez ten wszystek czas do słuzyły do powrotu za Granicę. Tęn tedy stroy obrocił się w modę ze zaraz suknie choc naypięknieysze kazano robic krotko, y boty choc Polskie to zdługiemi Cholewami, z podwiąskami ktore były srebrne złote rubina dyamentami sadząne na iakie kogo mogło stac. I dlatego ze by widziono podwiąski to iuz y suknią krotko kazano robiz a wraz się tego wszyscy wchycili nawet y szewscy krawcy bo taki zwyczay u nas w Polszcze że choc kto
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 79
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Boszkom. W Meaco mają jednę Statuą Miedzianą wyzłacaną wysoką, i w pewne ich solenne święta wewnątrz ją iluminują rozpalonym ogniem, i kiedy płomien zaczyna wychodzić przez paszczękę i innie dziury: i że już czerwona Statua, w ten czas tam wrzucają niewinne dziecię, które w strasznych mękach umierać musi. Podczas każdej zaś Pełni ofiarują najpiękniejsze Panny ich bałwanom, które często Panieństwo swoje ofiarują służącym bałwanom. YENDO Miasto Stołeczne tej Monarchii nad Rzeką Tukon wystawione, musi być wielkie, kiedy jedna Ulica szeroka ciągnie się w zdłuż prostą linią 2. mili, ozdobione wielą Pałaców Królików Japońskich, Pałac zaś Cesarski jest dobrze ufortyfikowany wałami i fosami, przytym wspaniały i
Boszkom. W Meaco máią iednę Statuą Miedzianą wyzłácaną wysoką, y w pewne ich solenne swięta wewnątrz ią illuminuią rospalonym ogniem, y kiedy płomien záczyná wychodzić przez pászczękę y innye dziury: y że iuż czerwoná Státua, w ten czás tám wrzucáią niewinne dziecię, ktore w strásznych mękách umieráć musi. Podczas káżdey záś Pełni ofiáruią naypięknieysze Panny ich báłwánom, ktore często Pánieństwo swoie ofiáruią służącym báłwánom. YENDO Miásto Stołeczne tey Monárchii nád Rzeką Tukon wystáwione, musi bydź wielkie, kiedy iedná Ulica szeroká ciągnie się w zdłuż prostą linią 2. mili, ozdobione wielą Páłácow Krolikow Japońskich, Páłác záś Cesárski iest dobrze ufortyfikowány wáłámi y fosami, przytym wspániáły y
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 606
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
Ci sami kłaniają się prosto stojąc tylko ręce wyciągając, a Japonowie tyłem się kłaniają tak, że ledwie nie wszystek tył o ziemię ocierają, Wąsów nie noszą, na wesela i wszelkie wesołe Akty koloru czarnego, i czerwonego zażywają, a na żałobne Akty białego, na konia po prawej stronie wsiadają, zęby czarne za najpiękniejsze mają, kiedy zaś witają się z kim to Miasto czapki boty zdejmują, wizyty siedzący przyjmują, nie ruszając się z miejsca na przywitanie, w lecie ciepłe trunki piją, płaszczów w Domu zażywają, a na mieście bez płaszcza, o czym świadczy Nobłot. WYSPY AZJATYCKIE. CEJLAN WYSPA.
TA Wyspa jest między najznaczniejszemi na
Ci sami kłániaią się prosto stoiąc tylko ręce wyciągaiąc, á Japonowie tyłem się kłániaią ták, że ledwie nie wszystek tył o ziemię ocieráią, Wąsow nie noszą, ná wesela y wszelkie wesołe Akty koloru czarnego, y czerwonego záżywáią, á ná żáłobne Akty białego, ná konia po prawey stronie wsiadáią, zęby czárne zá náypięknieysze máią, kiedy záś witaią się z kim to Miásto czápki boty zdeymuią, wizyty siedzący przyimuią, nie ruszáiąc się z mieysca ná przywitánie, w lecie ciepłe trunki piią, płászczow w Domu záżywáią, á ná miescie bez płászczá, o czym swiadczy Noblot. WYSPY AZYATYCKIE. CEYLAN WYSPA.
TA Wyspá iest między náyznácznieyszemi ná
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 607
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
roboty, I po szerokich plecach wolno rozpuszczony, Do zdumienia wielkiego przywiódł goście ony. „Co to - mówią - za cud jest, że tak męskie siły W ciele subtelnem dziewczem miejsce ulubiły?”
LXXIX.
Jako na nocnej scenie miedzy pochodniami Tysiąc nimf najwdzięczniejszych widać z obrazami, Kiedy się czarna nagle zasłona przerwała, Najpiękniejsze persony co nam zakrywała; Jako, gdy jasnej twarzy z chmur słońce dobędzie, Przeraźliwsze z promienia strzały ciska wszędzie: Tak ta raj w ślicznej twarzy, we wszytkie obfity Rozkoszy, otworzyła, szyszak zdjąwszy lity.
LXXX.
Już włosy, co jej beł brat uciął z przymuszenia Dla prędszego w ciemieniu rany zagojenia, Urosły
roboty, I po szerokich plecach wolno rozpuszczony, Do zdumienia wielkiego przywiódł goście ony. „Co to - mówią - za cud jest, że tak męskie siły W ciele subtelnem dziewczem miejsce ulubiły?”
LXXIX.
Jako na nocnej scenie miedzy pochodniami Tysiąc nimf najwdzięczniejszych widać z obrazami, Kiedy się czarna nagle zasłona przerwała, Najpiękniejsze persony co nam zakrywała; Jako, gdy jasnej twarzy z chmur słońce dobędzie, Przeraźliwsze z promienia strzały ciska wszędzie: Tak ta raj w ślicznej twarzy, we wszytkie obfity Rozkoszy, otworzyła, szyszak zdjąwszy lity.
LXXX.
Już włosy, co jej beł brat uciął z przymuszenia Dla prędszego w ciemieniu rany zagojenia, Urosły
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 21
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, twą siebie cieszyłem grzecznością. Bitwa wprzód z Tatarzynem dużem przeszkodziła, O której, że cię pewna wieść uwiadomiła, Nie wątpię; potem insze zabawy, kłopoty Nadpleniły tej we mnie z mem żalem ochoty”.
LXXXII.
Z chęcią tę Bradamanta wymówkę przyjmuje, Ledwie łzy w oczach jasnych wilgotne hamuje. Nakoniec najpiękniejsze bojowniczki obie W tysiącznem zaklinają Rugiera sposobie I przysięgą stwierdzają, to postanowiwszy, Aby bez żadnej zwłoki, swój czas upatrzywszy, Do cesarza przyjechał; choć teraz swojemu Ukazać się jeszcze ma królowi pierwszemu.
LXXXIII.
Cieszy Marfiza smutną Bradamantę swoję: „Nie bój się, siostro, i wierz, na uczciwość moję, Iż
, twą siebie cieszyłem grzecznością. Bitwa wprzód z Tatarzynem dużem przeszkodziła, O której, że cię pewna wieść uwiadomiła, Nie wątpię; potem insze zabawy, kłopoty Nadpleniły tej we mnie z mem żalem ochoty”.
LXXXII.
Z chęcią tę Bradamanta wymówkę przymuje, Ledwie łzy w oczach jasnych wilgotne hamuje. Nakoniec najpiękniejsze bojowniczki obie W tysiącznem zaklinają Rugiera sposobie I przysięgą stwierdzają, to postanowiwszy, Aby bez żadnej zwłoki, swój czas upatrzywszy, Do cesarza przyjechał; choć teraz swojemu Ukazać się jeszcze ma królowi pierwszemu.
LXXXIII.
Cieszy Marfiza smutną Bradamantę swoję: „Nie bój się, siostro, i wierz, na uczciwość moję, Iż
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 127
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
żyzną Sarracenom odjąć Prowincją, Skąd czaty naszych często mordują i biją. Zaczem część jednę pułków na morze gotuje I Dudona wyprawić z niemi obiecuje.
XX
Gdy to w swej zamknął myśli, stanął nad wodami, Napełniwszy swe dłonie obie gałązkami Z cedru, z oliwy, z lauru; to razem na wody Wyrzucił w najpiękniejsze zaranne pogody. O, jak szczęśliwe dusze i błogosławione, Co są miłości Bożej chęcią zapalone! Patrz dziwu, co stąd urósł, patrz niesłychanego: Ledwie rózgi dopadły morza głębokiego,
XXVII.
Alić tak wiele zaraz okrętów się rodzi, Więtszych, śrzednich i mniejszych zakrzywionych łodzi, Jako sama na ten czas potrzeba mieć chciała
żyzną Sarracenom odjąć Prowincyą, Skąd czaty naszych często mordują i biją. Zaczem część jednę pułków na morze gotuje I Dudona wyprawić z niemi obiecuje.
XX
Gdy to w swej zamknął myśli, stanął nad wodami, Napełniwszy swe dłonie obie gałązkami Z cedru, z oliwy, z lauru; to razem na wody Wyrzucił w najpiękniejsze zaranne pogody. O, jak szczęśliwe dusze i błogosławione, Co są miłości Bożej chęcią zapalone! Patrz dziwu, co stąd urósł, patrz niesłychanego: Ledwie rózgi dopadły morza głębokiego,
XXVII.
Alić tak wiele zaraz okrętów się rodzi, Więtszych, śrzednich i mniejszych zakrzywionych łodzi, Jako sama na ten czas potrzeba mieć chciała
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 190
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
lub szczęście sprawiło, Mnie jej mężem za wolą wszystkich naznaczyło. Szerokość pól obfitych, które wkoło leżą, Stawy, jeziora, rzeki, co ich gruntem bieżą, Na dwadzieścia mil wielkich staruszek zgrzybiały Dał mi z chęcią w posagu i skarb pozostały. II.
XVIII.
Tak nadobna, tak wdzięcznych obyczajów była, Iż najpiękniejsze wieku swego przewyższyła; Co się tknie w haftowaniu subtelnej roboty, Zrównać jej Pallas temi nie mogła przymioty. Chód wspaniały, roztropna mowa, gdy śpiewała, Niebieski głos, nie ludzki wszystkiem się mieć zdała. Ociec biegły w rozumie, biegły i w mądrości, W naukach ją od najpierwszej wyćwiczył młodości.
XIX.
Z
lub szczęście sprawiło, Mnie jej mężem za wolą wszystkich naznaczyło. Szerokość pól obfitych, które wkoło leżą, Stawy, jeziora, rzeki, co ich gruntem bieżą, Na dwadzieścia mil wielkich staruszek zgrzybiały Dał mi z chęcią w posagu i skarb pozostały. II.
XVIII.
Tak nadobna, tak wdzięcznych obyczajów była, Iż najpiękniejsze wieku swego przewyszszyła; Co się tknie w haftowaniu subtelnej roboty, Zrównać jej Pallas temi nie mogła przymioty. Chód wspaniały, roztropna mowa, gdy śpiewała, Niebieski głos, nie ludzki wszystkiem się mieć zdała. Ociec biegły w rozumie, biegły i w mądrości, W naukach ją od najpierwszej wyćwiczył młodości.
XIX.
Z
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 284
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
której się dopraszał. (a) Prowincja Francuska tym imieniem (province) z tytułem Hrabstwa. Niczego.
Cóż człowiek z sobą przynosi przychodząc na świat? Nic. Cóż z sobą bierze gdy z niego wychodzi? Nic.
Saladyn jeden z najcelniejszych i najdzielniejszych Sułtanów, którzy byli między Saracenami, i który miał pod sobą najpiękniejsze państwa na Wschodzie, umierając, rozkazał zatknąć na końcu kopij sztukę śmiertelnego prześcieradła, w którym był pogrzebiony, i Heroldom (a) po całym mieście wołać: owoż to wszystko! co wielki Saladyn z sobą bierze, ze wszystkich łupów świata, i bogactw niezmiernych. (a) Herold po francusku Heraut, Poseł
ktorey się dopraszał. (a) Prowincya Francuzka tym imieniem (province) z tytułem Hrabstwa. Niczego.
Coż człowiek z sobą przynosi przychodząc na świat? Nic. Coż z sobą bierze gdy z niego wychodzi? Nic.
Saladyn ieden z naycelnieyszych y naydzielnieyszych Sułtanow, ktorzy byli między Saracenami, y ktory miał pod sobą naypięknieysze państwa na Wschodzie, umieraiąc, rozkazał zatknąć na końcu kopij sztukę śmiertelnego prześcieradła, w ktorym był pogrzebiony, y Heroldom (a) po całym mieście wołać: owoż to wszystko! co wielki Saladyn z sobą bierze, ze wszystkich łupow świata, y bogactw niezmiernych. (a) Herold po francuzku Heraut, Poseł
Skrót tekstu: CoqMinNic
Strona: B6
Tytuł:
Nic francuskie na nic polskie przenicowane
Autor:
Louis Coquelet
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
traktaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769