tedy cztery dni zmieszkawszy, z prokacym lądem już powróciłem, pięć dni w drodze straciwszy ut est moris, z Neapolim w Rzymie piątego dnia stawają wszyscy peregrinantes.
Konie neapolitanskie są barzo pięknie proporcją, niesłychanie tureckim podobne i nie drogie, tak iż za 15 dopi, to jest za trzydzieście czerwonych złotych, niemal najprzedniejszego kupić może.
Powróciłem tedy z Neapolim do Rzymu. Rzym II
Dnia 7 Martii. Z rania po południu, byłem w Ogrodzie jednym principis Ludovisji, wielkim i pięknym barzo, w którym statui różnych antiquitatis barzo wiele.
We śrzodku tego ogroda jest pałac nieszpetny, w którym łóżko stoi Ojcowi Świętemu, który był
tedy cztery dni zmieszkawszy, z prokacym lądem już powróciłem, pięć dni w drodze straciwszy ut est moris, z Neapolim w Rzymie piątego dnia stawają wszyscy peregrinantes.
Konie neapolitanskie są barzo pięknie proporcją, niesłychanie tureckim podobne i nie drogie, tak iż za 15 dopi, to jest za trzydzieście czerwonych złotych, niemal najprzedniejszego kupić może.
Powróciłem tedy z Neapolim do Rzymu. Rzym II
Dnia 7 Martii. Z rania po południu, byłem w Ogrodzie jednym principis Ludovisii, wielkim i pięknym barzo, w którym statui różnych antiquitatis barzo wiele.
We śrzodku tego ogroda jest pałac nieszpetny, w którym łóżko stoi Ojcowi Świętemu, który był
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 217
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
potym po mieście tym sposobem. Praeibant z ukrzyżowanym Chrystusem Panem et sequebantur chłopcy, pospólstwo, staruszkowie - wszyscy z oliwnemi różdżkami i z palmowemi gałązkami; tego wielka moc była na każdej ulicy. I ten się dzień zowie jako u nas Kwietna Niedziela, po włosku zaś Dies Olivarum.
Chodząc wstępowałem do jednego szpitala, najprzedniejszego w tym mieście, jako rzec mogę, et in tota Europa, kędy chorzy leżą. Sala niesłychanie wielka, w krzyżowa robotę, tak iż we strzodku ołtarz wyśmienity, stojący, gdy się msza św. odprawuje, aby wszyscy na łóżkach leżąc, których maxima copia, słuchać mogli. Z boków jako dwa
potym po mieście tym sposobem. Praeibant z ukrzyżowanym Chrystusem Panem et sequebantur chłopcy, pospólstwo, staruszkowie - wszyscy z oliwnemi różdżkami i z palmowemi gałązkami; tego wielka moc była na kożdej ulicy. I ten się dzień zowie jako u nas Kwietna Niedziela, po włosku zaś Dies Olivarum.
Chodząc wstępowałem do jednego szpitala, najprzedniejszego w tym mieście, jako rzec mogę, et in tota Europa, kędy chorzy leżą. Sala niesłychanie wielka, w krzyżowa robotę, tak iż we strzodku ołtarz wyśmienity, stojący, gdy się msza św. odprawuje, aby wszyscy na łóżkach leżąc, których maxima copia, słuchać mogli. Z boków jako dwa
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 264
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
moje okoliczności, że punktom ugodliwym warszawskim książę kanclerz przeciwne na piśmie Pniewskiemu, plenipotentowi swemu, dał instrukcje, że kalumniatorka baba według tychże punktów nie jest stawiona, a zatem, że mi potrzeba drugiej, nowej z plenipotentami księcia kanclerza kon-
certacji. Prosiłem tedy, abym u Hołowczyca, surogatora ziemskiego orszańskiego, najprzedniejszego trybunalskiego patrona, który w Mińsku przeciwko nam od księcia kanclerza stawał, miał konferencją z plenipotentem i patronami księcia kanclerza i aby patronowi memu Oranowskiemu, skarbnikowi brzeskiemu, który bez pozwolenia jego nie chce nawet ze mną gadać, wolno było być na tej konferencji. A że ukoncertowanie nowej planty i ułożenie dekretu czasu potrzebuje, za
moje okoliczności, że punktom ugodliwym warszawskim książę kanclerz przeciwne na piśmie Pniewskiemu, plenipotentowi swemu, dał instrukcje, że kalumniatorka baba według tychże punktów nie jest stawiona, a zatem, że mi potrzeba drugiej, nowej z plenipotentami księcia kanclerza kon-
certacji. Prosiłem tedy, abym u Hołowczyca, surogatora ziemskiego orszańskiego, najprzedniejszego trybunalskiego patrona, który w Mińsku przeciwko nam od księcia kanclerza stawał, miał konferencją z plenipotentem i patronami księcia kanclerza i aby patronowi memu Oranowskiemu, skarbnikowi brzeskiemu, który bez pozwolenia jego nie chce nawet ze mną gadać, wolno było być na tej konferencji. A że ukoncertowanie nowej planty i ułożenie dekretu czasu potrzebuje, za
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 762
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
jego/ aby się pełniła wola jego święta/ aby dał nam chleba naszego powszedniego/ aby nam odpuścił winy nasze/ aby nas nie w wodził w pokusy/ aby nas wybawił odewszego złego. Ale to tylko ogólnie wiemy/ w osobności zaś snać ani wiemy ani umiemy. 9. Bo lubo wiemy że wewszystkim jako najprzedniejszego naszego końca/ czci/ i chwały imienia Pańskiego szukać mamy. Sanctificetur nomen tuum: jednakże będzie to/ że my rozumemy/ iż Bóg pewną jaką cześć przyjmie z rąk naszych: a on jej chce od naści/ ale przez kogo innego/ my się spuścimy na cudze ręce: a on chce z pracy naszej
iego/ aby się pełńiła wola iego święta/ aby dał nam chlebá nászego powszedniego/ aby nam odpuśćił winy násze/ aby nás nie w wodźił w pokusy/ áby nás wybáwił odewszego złego. Ale to tylko ogulnie wiemy/ w osobnośći zaś snać áńi wiemy áni umiemy. 9. Bo lubo wiemy że wewszystkim iáko náyprzednieyszego násze^o^ końcá/ czći/ y chwały imieniá Pańskiego szukać mamy. Sanctificetur nomen tuum: iednakże będźie to/ że my rozumemy/ iż Bog pewną iáką cześć przyimie z rąk nászych: a on iey chce od naśći/ ale przez ko^o^ innego/ my się spuśćimy ná cudze ręce: a on chce z pracy nászey
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 209
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
? jaki w niej smak? jak częste ugęszczenie? jakie w niej ułożenie? jaka prośb materia? jaka Duchowi Z. powolność? jaka na Boskie jego natchnienia sposobność/ etc. etc. A uznawszy gdzie źle/ gdzie błąd/ według poznanej prawdy i nauki podanej na czas przyszły skutecznie obmyślaj. Szukaj we wszytkim jako najprzedniejszego końca łaski Boskiej/ Boga kładź na czele prośb twoich/ a on cię wysłucha. Psal:, Luc: 12. Invocabit me et ego exaudiam eum, mówi i obiecuje Pan. Ale tu patrz: Me non mea. Quaerite primùm Regnum Dei et iustitiam eius, et haec omnia adiicientur vobis. TRZYNASTE STAJE.
? iáki w niey smák? iák częste ugęszczenie? iákie w niey ułożenie? iáka proźb máteria? iáka Duchowi S. powolność? iáka ná Boskie iego nátchnieniá sposobność/ etc. etc. A uznawszy gdźie źle/ gdźie błąd/ według poznaney prawdy y náuki podáney ná czás przyszły skutecznie obmyślay. Szukay we wszytkim iáko náyprzednieyszego końcá łáski Boskiey/ Boga kłádź ná czele proźb twoich/ á on ćię wysłucha. Psal:, Luc: 12. Invocabit me et ego exaudiam eum, mowi y obiecuie Pan. Ale tu pátrz: Me non mea. Quaerite primùm Regnum Dei et iustitiam eius, et haec omnia adiicientur vobis. TRZYNASTE STAIE.
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 221
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
poddyma ogień którego płomien prędzej zwyczajnie w zamkniętej ugasić może izbie niżeli kiedy już wynidzie na dach. Ponieważ Melius in. semente quam in segete Bella excindere .
Zły jest związek. Zły znowu i ten kto się związku nie chwyta. Inszy grzeszył inszy za Niego pokutować ma Tę sprawiedliwość niech osądzi Niebo. Ja w Niewinności mojej najprzedniejszego mam samego Boga Testimonium. Mam teraz Naprędce i Światków tysiąc sumnienie moje ponieważ powiedają że Conscientia Mille Testes. Będzie ich i więcej za Czasem ze Niewinność Moja Elucescet Majestatowi WKMŚCi i jako Lapis Lidius , pokaże się jawnie proba poczciwości mojej ajezeli się nietak jako mówię pokaże. Dąm vinctas manus . Zastąpiono mi na dobrowolnej drodze gdy
poddyma ogięń ktorego płomięn prędzey zwyczaynie w zamkniętey ugasić moze izbie nizeli kiedy iuz wynidzie na dach. Poniewaz Melius in. semente quam in segete Bella excindere .
Zły iest związek. Zły znowu y ten kto się związku nie chwyta. Inszy grzeszył inszy za Niego pokutować ma Tę sprawiedliwość niech osądzi Niebo. Ia w Niewinnosci moiey nayprzednieyszego mam samego Boga Testimonium. Mam teraz Naprędce y Swiatkow tysiąc sumnienie moie poniewaz powiedaią że Conscientia Mille Testes. Będzie ich y więcey za Czasem ze Niewinność Moia Elucescet Maiestatowi WKMSCi y iako Lapis Lidius , pokaze się iawnie proba poczciwosci moiey aiezeli się nietak iako mowię pokaze. Dąm vinctas manus . Zastąpiono mi na dobrowolney drodze gdy
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 149
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
komu inszemu. Otoż czytać poczynąm, pod pieczęcią cichego milczenia, ha, ha, ha. T. Panie mój, dajże go zabitej śmierci, toć się Wmść uśmiał serdecznie, pewnie to pisanie od Pana Gratiana Doktora Komedianta z dawna sławnego i uciesznego. B. Od Petrarchy nie tylko sławnego, ale najprzedniejszego Poety Tuszkańskiego. T. Jako? Petrarcha pisze, usłyszem pewnie coś osobliwego, z dowcipu bystrego i głębokiego. B. Pisze mi, pisze, iż się uskarża na mnie Parnassus, i lamentuje, żem Poezją Epikę Zonę jego, miał wczoraj u siebie na poduszcze, i żem go uczynił Arcykornutem, i
komu inszemu. Otoż czytáć poczynąm, pod pieczęćią ćichego milczenia, há, há, há. T. Pánie moy, dayże go zábitey śmierći, toć się Wmść vśmiał serdecznie, pewnie to pisanie od Páná Grátianá Doktorá Komedyántá z dawna sławnego y vćiesznego. B. Od Petrárchy nie tylko sławnego, ále nayprzednieyszego Poety Tuszkánskiego. T. Iáko? Petrárchá pisze, vsłyszem pewnie coś osobliwego, z dowćipu bystrego y głębokiego. B. Pisze mi, pisze, iż się vskarża ná mnię Párnássus, y lámentuie, żem Poezyą Epikę Zonę iego, miał wczoray v śiebie ná poduszcze, y żem go vczynił Arcykornutem, y
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 39
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
. Wszyscy przedniejszy Urzędnicy/ będący na ten czas w Konstantynopolu/ przychodzą do Saraju trzy albo cztery godziny przededniem. Jak prędko rozednieje/ jedzie Cesarz na koniu w pośrzodku ich do Meczetu świętej Zofiej na Modytwę poranną/ i zaraz po odprawieniu jej powraca do Saraju. Przyjechawszy z Meczetu/ idzie zaraz do Chasody, to jest najprzedniejszego Pokoju/ i usiada na Majestacie/ mając po lewej ręce Eunucha starszego nad Pokojowymi. Synowie Hana Tatarskiego/ którzy pospolicie zakładem mieszkają na Dworze Cesarskim/ jak im znak uczynią/ przychodzą najpierwszy powinszować mu świąt szczęśliwych/ i jako mi powiadano/ postępuje Cesarz na trzy kroki przeciwko nim/ a oni się kładą na ziemię/
. Wszyscy przednieyszi Vrzędnicy/ będący ná ten czas w Konstántynopolu/ przychodzą do Sáráiu trzy álbo cztery godźiny przededniem. Iák prętko rozednieie/ iedźie Cesarz ná koniu w pośrzodku ich do Meczetu świętey Zofiey ná Moditwę poránną/ y záraz po odpráwieniu iey powráca do Sáráiu. Przyiechawszy z Meczetu/ idźie záraz do Chasody, to iest nayprzednieyszego Pokoiu/ y vsiádá ná Máiestaćie/ máiąc po lewey ręce Evnuchá stárszego nád Pokoiowymi. Synowie Háná Tátárskiego/ ktorzy pospolićie zákłádem mieszkáią ná Dworze Cesárskim/ iák im znak vczynią/ przychodzą naypierwszi powinszowáć mu świąt szczęśliwych/ y iáko mi powiádano/ postępuie Cesarz ná trzy kroki przećiwko nim/ á oni się kłádą ná źiemię/
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 196
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
w mieście Nubiej króla pobożnego; Oględuje pyszny gmach, gdzie na wszystkie strony Jasne złoto po ścianach śle blask nieścigniony. Z którego klamki, skoble, zawiasy, zapory I u wzwodów głębokich wisi łańcuch spory. Nie może chciwem objąć drogich kruszców okiem, Świecą, jak Febus, rządkiem odziany obłokiem.
C.
Widzi z najprzedniejszego kryształu robione Słupy, pod strop kruczganków długich wyniesione; Każda ściana, różnych barw perłami drogiemi Natkniona, wzrok sposoby cieszy tysiącznemi: Tu rubin zapalony wydaje płomienie, Tu karbunkuł czarnawe precz wygania cienie, Tu smaragi z wdzięcznemi błyszczą szafirami, Diamenty wesołe strzelają ogniami.
CI.
Wszystkie dachy wysokich obłamków z murami Najprzedniejszego złota okryte
w mieście Nubiej króla pobożnego; Oględuje pyszny gmach, gdzie na wszystkie strony Jasne złoto po ścianach śle blask nieścigniony. Z którego klamki, skoble, zawiasy, zapory I u wzwodów głębokich wisi łańcuch spory. Nie może chciwem objąć drogich kruszców okiem, Świecą, jak Febus, rządkiem odziany obłokiem.
C.
Widzi z najprzedniejszego kryształu robione Słupy, pod strop kruczganków długich wyniesione; Każda ściana, różnych barw perłami drogiemi Natkniona, wzrok sposoby cieszy tysiącznemi: Tu rubin zapalony wydaje płomienie, Tu karbunkuł czarnawe precz wygania cienie, Tu smaragi z wdzięcznemi błyszczą szafirami, Dyamenty wesołe strzelają ogniami.
CI.
Wszystkie dachy wysokich obłamków z murami Najprzedniejszego złota okryte
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 54
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Widzi z najprzedniejszego kryształu robione Słupy, pod strop kruczganków długich wyniesione; Każda ściana, różnych barw perłami drogiemi Natkniona, wzrok sposoby cieszy tysiącznemi: Tu rubin zapalony wydaje płomienie, Tu karbunkuł czarnawe precz wygania cienie, Tu smaragi z wdzięcznemi błyszczą szafirami, Diamenty wesołe strzelają ogniami.
CI.
Wszystkie dachy wysokich obłamków z murami Najprzedniejszego złota okryte blachami; Wdzięczność drogich balsamów, który się tam rodzi, Po wspaniałych pokojach mile się rozchodzi. Pełno ambry i inszych rozkosznych wonności, Co ich Jerozolima nie zna w swojej włości I które na wszystek świat stamtąd rozsyłają: Słusznie szczęśliwą ziemią ten kąt nazywają.
CII.
Jak słuch jest, iż mu trybut wielki
Widzi z najprzedniejszego kryształu robione Słupy, pod strop kruczganków długich wyniesione; Każda ściana, różnych barw perłami drogiemi Natkniona, wzrok sposoby cieszy tysiącznemi: Tu rubin zapalony wydaje płomienie, Tu karbunkuł czarnawe precz wygania cienie, Tu smaragi z wdzięcznemi błyszczą szafirami, Dyamenty wesołe strzelają ogniami.
CI.
Wszystkie dachy wysokich obłamków z murami Najprzedniejszego złota okryte blachami; Wdzięczność drogich balsamów, który się tam rodzi, Po wspaniałych pokojach mile się rozchodzi. Pełno ambry i inszych rozkosznych wonności, Co ich Jerozolima nie zna w swojej włości I które na wszystek świat stamtąd rozsyłają: Słusznie szczęśliwą ziemią ten kąt nazywają.
CII.
Jak słuch jest, iż mu trybut wielki
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 54
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905