w onej chwili I Dardanel z Balastrem królem nastąpili. Ale już beł na koniu i nieuchroniony To tam, to sam nakoło kręcił miecz skrwawiony, To tego, to owego w piekło posyłając, Nowinami tamten świat z tego obsyłając.
LXXXIV.
Pan z Białej Góry, który zawżdy taki bywał, Aby swej broni na co najwiętszych używaj Widząc, jakie Agramant próby swej śmiałości Na chrześcijanach czynił i jakie dzielności, Wszędzie, gdzie się obrócił, gęsty szyk mieszając, Bieży nań wielkiem pędem, wodze wypuszczając, I przypadszy tak mocno trąca go Bajardem, Że i z koniem uderzył ziemię bokiem twardem.
LXXXV.
Kiedy tak obie wojska w polu się
w onej chwili I Dardanel z Balastrem królem nastąpili. Ale już beł na koniu i nieuchroniony To tam, to sam nakoło kręcił miecz skrwawiony, To tego, to owego w piekło posyłając, Nowinami tamten świat z tego obsyłając.
LXXXIV.
Pan z Białej Góry, który zawżdy taki bywał, Aby swej broni na co najwiętszych używaj Widząc, jakie Agramant próby swej śmiałości Na chrześcijanach czynił i jakie dzielności, Wszędzie, gdzie się obrócił, gęsty szyk mieszając, Bieży nań wielkiem pędem, wodze wypuszczając, I przypadszy tak mocno trąca go Bajardem, Że i z koniem uderzył ziemię bokiem twardem.
LXXXV.
Kiedy tak obie wojska w polu się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 378
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
się inszą drogę, Kiedy fusta odeszła w onę wielką trwogę. PIEŚŃ XX.
XCVIII.
Ale dajmy mu pokój; niechaj zdrowy jedzie Tam, gdzie go jego wola i chęć jego wiedzie. Nie bójcie się oń, że sam ma tak wielką drogę Odprawić przez pogańskie kraje, bo was mogę Upewnić, że z najwiętszych niebezpieczeństw drogiem I z najwiętszych złych razów wyńdzie swojem rogiem, A puśćmy się za jego wciąż towarzyszami, Co morzem uciekają, ujęci strachami.
XCIX.
Kiedy się oddalili, płynąc w pełnem biegu, Od niepobożnej ziemie, od srogiego brzegu Tak daleko, że ich już więcej nie dochodził, Już jem więcej straszliwej trąby dźwięk
się inszą drogę, Kiedy fusta odeszła w onę wielką trwogę. PIEŚŃ XX.
XCVIII.
Ale dajmy mu pokój; niechaj zdrowy jedzie Tam, gdzie go jego wola i chęć iego wiedzie. Nie bójcie się oń, że sam ma tak wielką drogę Odprawić przez pogańskie kraje, bo was mogę Upewnić, że z najwiętszych niebezpieczeństw drogiem I z najwiętszych złych razów wyńdzie swojem rogiem, A puśćmy się za jego wciąż towarzyszami, Co morzem uciekają, ujęci strachami.
XCIX.
Kiedy się oddalili, płynąc w pełnem biegu, Od niepobożnej ziemie, od srogiego brzegu Tak daleko, że ich już więcej nie dochodził, Już jem więcej straszliwej trąby dźwięk
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 138
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
fusta odeszła w onę wielką trwogę. PIEŚŃ XX.
XCVIII.
Ale dajmy mu pokój; niechaj zdrowy jedzie Tam, gdzie go jego wola i chęć jego wiedzie. Nie bójcie się oń, że sam ma tak wielką drogę Odprawić przez pogańskie kraje, bo was mogę Upewnić, że z najwiętszych niebezpieczeństw drogiem I z najwiętszych złych razów wyńdzie swojem rogiem, A puśćmy się za jego wciąż towarzyszami, Co morzem uciekają, ujęci strachami.
XCIX.
Kiedy się oddalili, płynąc w pełnem biegu, Od niepobożnej ziemie, od srogiego brzegu Tak daleko, że ich już więcej nie dochodził, Już jem więcej straszliwej trąby dźwięk nie szkodził, Tak ich
fusta odeszła w onę wielką trwogę. PIEŚŃ XX.
XCVIII.
Ale dajmy mu pokój; niechaj zdrowy jedzie Tam, gdzie go jego wola i chęć iego wiedzie. Nie bójcie się oń, że sam ma tak wielką drogę Odprawić przez pogańskie kraje, bo was mogę Upewnić, że z najwiętszych niebezpieczeństw drogiem I z najwiętszych złych razów wyńdzie swojem rogiem, A puśćmy się za jego wciąż towarzyszami, Co morzem uciekają, ujęci strachami.
XCIX.
Kiedy się oddalili, płynąc w pełnem biegu, Od niepobożnej ziemie, od srogiego brzegu Tak daleko, że ich już więcej nie dochodził, Już jem więcej straszliwej trąby dźwięk nie szkodził, Tak ich
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 138
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, której ty jedyną sam jesteś ozdobą. Chęć i chciwość zawsze mię niezmierna do tego Prowadziła, abym cię oglądał zdrowego; Ale patrz niefortuny: gdym posługi moje Miał ci oddać, w okrutne wszedłem z tobą boje!
XXXII.
Odpuść mi, odpuść, proszę, bo niewiadomości Grzechu nie są przyczyną i najwiętszych złości; Odpuść, a daj pokutę, którą ja gotowy Pełnić jestem, bym tylko zgładził grzech takowy. Nic mi zadać nie możesz nigdy tak przykrego, Abym z chęcią nie konał rozkazania twego”. Na te skargi Rynald zaś odpowieda jemu, Iż w tej mierze winę dać ma nieszczęściu złemu.
XXXIII.
, której ty jedyną sam jesteś ozdobą. Chęć i chciwość zawsze mię niezmierna do tego Prowadziła, abym cię oglądał zdrowego; Ale patrz niefortuny: gdym posługi moje Miał ci oddać, w okrutne wszedłem z tobą boje!
XXXII.
Odpuść mi, odpuść, proszę, bo niewiadomości Grzechu nie są przyczyną i najwiętszych złości; Odpuść, a daj pokutę, którą ja gotowy Pełnić jestem, bym tylko zgładził grzech takowy. Nic mi zadać nie możesz nigdy tak przykrego, Abym z chęcią nie konał rozkazania twego”. Na te skargi Rynald zaś odpowieda jemu, Iż w tej mierze winę dać ma nieszczęściu złemu.
XXXIII.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 436
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
milszego Ojcu? wiedział/ i dla tego się na krzyże podał/ stąd też imienia/ i wywyższenia wielkiego dostał/ czego mu Paweł nie przyczytuje/ choć jego cnoty znał barzo dobrze które w pieluszkach pokazował. Więc taką sztukę Bóg ma na świecie/ że w najwiętszych boleściach często więc takie słodyczy ludziom daje/ że też najwiętszych ludzie w pokoju nie znali/ i owszem mniejsze miewali. W w suchym chlebie poda słodyczy ręka JEZUSA. XXII. ZLecono wszytkim Duchom niebieskim do straży Dziecineczkę/ i pokazują nad zwyczaj pilność swoję przy tym żłobie/ czyniąc Dziecinie świetną dość asystencją/ czyniąc triumfy po powietrzu/ i drugich wabiąc do przywitania Dziecięcia. Nie dziw
milszego Oycu? wiedźiáł/ y dla tego się ná krzyże podał/ ztąd też imienia/ y wywyższenia wielkiego dostał/ czego mu Páweł nie przyczytuie/ choć iego cnoty znał bárzo dobrze ktore w pieluszkách pokázował. Więc táką sztukę Bog ma ná świećie/ że w naywiętszych boleśćiach często więc takie słodyczy ludźiom daie/ że też naywiętszych ludźie w pokoiu nie ználi/ y owszem mnieysze miewali. W w suchym chlebie poda słodyczy ręká IEZVSA. XXII. ZLecono wszytkim Duchom niebieskim do straży Dźiećineczkę/ y pokázuią nád zwyczay pilność swoię przy tym żłobie/ czyniąc Dźiećinie świetną dość ássystencyą/ czyniąc tryumphy po powietrzu/ y drugich wabiąc do przywitania Dźiećięćiá. Nie dźiw
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 62
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
, w sceptr, w zwycięstwa swoje, Niezmierną osadziwszy swe strażą podwoje: Najdzie czas niefortuna, kiedy go ułowi I wydrze z dostojeństwem majestat królowi.
Taką miał ufność w męstwie Rugier zawołany, Skoro zwyciężył greckie co przedniejsze pany, Tak o szczęściu rozumiał, o swej mocy siła, Iżby jej rzeźwia czerstwość nigdy nie pożyła Najwiętszych nieprzyjaciół jego, lub to zbrojny Będzie na koniu pragnął lub pieszo z niem wojny; Myśli miedzy tysiącmi nierozerwanemi Zabić ojca i syna rękami własnemi.
Ale ta, co za pieniądz statku nie ma w sobie I w rozmaitem ten niższy świat rządzi sposobie, Prędko mu swojej władzej skutek oświadczyła, Macochą miasto własnej matki się stawiła
, w sceptr, w zwycięstwa swoje, Niezmierną osadziwszy swe strażą podwoje: Najdzie czas niefortuna, kiedy go ułowi I wydrze z dostojeństwem majestat królowi.
Taką miał ufność w męstwie Rugier zawołany, Skoro zwyciężył greckie co przedniejsze pany, Tak o szczęściu rozumiał, o swej mocy siła, Iżby jej rzeźwia czerstwość nigdy nie pożyła Najwiętszych nieprzyjaciół jego, lub to zbrojny Będzie na koniu pragnął lub pieszo z niem wojny; Myśli miedzy tysiącmi nierozerwanemi Zabić ojca i syna rękami własnemi.
Ale ta, co za pieniądz statku nie ma w sobie I w rozmajtem ten niższy świat rządzi sposobie, Prędko mu swojej władzej skutek oświadczyła, Macochą miasto własnej matki się stawiła
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 336
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
umieli? Przyjaźń miedzy ludźmi złemi być nie może. A tak ty, ze złemi ludźmi bractwo mając, ni zebrać, ni zachować niceś nie mógł; i wiem pewnie, że tobie zewsząd ginęło, ale nie dziw, źle nabyte nigdy długo trwać nie może, nie jedno to u złodziej, ale i u najwiętszych bogaczów, którzy krzywdząc ludzie majętności dostają. Bo jeśli oni sami nie utracą, tedy pierwszy, abo wtóry potomek ich ono wszytko źle nabyte w wychod wleje. Ale wracając się do rzemiesła twego, prawda, żeś rzadko abo nigdy nie patrzył śmiele. Wiec aniś śmiele mówił, a to niskąd inąd nie pochodziło
umieli? Przyjaźń miedzy ludźmi złemi być nie może. A tak ty, ze złemi ludźmi bractwo mając, ni zebrać, ni zachować niceś nie mógł; i wiem pewnie, że tobie zewsząd ginęło, ale nie dziw, źle nabyte nigdy długo trwać nie może, nie jedno to u złodziei, ale i u najwiętszych bogaczów, którzy krzywdząc ludzie majętności dostają. Bo jeśli oni sami nie utracą, tedy pierwszy, abo wtóry potomek ich ono wszytko źle nabyte w wychod wleje. Ale wracając się do rzemiesła twego, prawda, żeś rzadko abo nigdy nie patrzył śmiele. Wiec aniś śmiele mówił, a to niskąd inąd nie pochodziło
Skrót tekstu: GórnDem
Strona: 249
Tytuł:
Demon Socratis
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
nie miał/ złym położeniem i dobrego psując łacniuchno je straci. Takież by narządniejsze stado zebrane/ bez ostróżności dobrej i opatrzności chowania trwać długo nie może. W czym iżem się napatrzał wiele ludzi mało dbałych/ jednych prze skępstwo/ drugich podobno prze niewiadomość/ przestrzec mi się obój ten rodzaj zdało. Dla czterech najwiętszych przyczyn straży i pilności w stadzie potrzeba. Jedna dla pamięci/ z jakim się koniem która klacza odchowawszy/ jakiego a jakiej sierści konika klaczkęli spłodziła: bo podobieństwem tym kilkakroć postrzegszy którego konia z którą świerzopą odchowywać/ napotym łacno porozumieć możesz. Druga dla przemienienia abo podrzucenia źrzebięcia (co że sztuczni ludkowie niektórzy umieją/ i
nie miał/ złym położeniem y dobrego psuiąc łácniuchno ie stráći. Tákież by narządnieysze stádo zebráne/ bez ostrożnośći dobrey y opátrznośći chowánia trwáć długo nie może. W czym iżem się nápátrzał wiele ludźi máło dbáłych/ iednych prze skępstwo/ drugich podobno prze niewiádomość/ przestrzedz mi się oboy ten rodzay zdáło. Dla czterech naywiętszych przyczyn straży y pilnośći w stádźie potrzebá. Iedná dla pámięći/ z iákim się koniem ktora kláczá odchowawszy/ iákiego á iákiey śierśći koniká kláczkęli spłodźiłá: bo podobieństwem tym kilkákroć postrzegszy ktorego koniá z ktorą świerzopą odchowywáć/ nápotym łácno porozumieć możesz. Druga dla przemienienia ábo podrzucenia źrzebięćiá (co że sztuczni ludkowie niektorzy vmieią/ y
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Ev
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
, którego nie przesadzisz wiecznie, W haniebną odchłań bieżąc na zgubę koniecznie. Nada-ć się raz animusz. Lis ten farbowany, Lecz zwierzchność zawsze ciężka poddanych na pany. MICROCOSMOS.
W dawny wiek światem mniejszym człeka nazywają, Pono złożenie i wzrost kiedy uważają. Ale mu tczcze nadzieje tak brzuch rozetkały, Żeby dziesięć najwiętszych połknął ten świat mały.
, którego nie przesadzisz wiecznie, W haniebną odchłań bieżąc na zgubę koniecznie. Nada-ć się raz animusz. Lis ten farbowany, Lecz zwierzchność zawsze ciężka poddanych na pany. MICROCOSMOS.
W dawny wiek światem mniejszym człeka nazywają, Pono złożenie i wzrost kiedy uważają. Ale mu tczcze nadzieje tak brzuch rozetkały, Żeby dziesięć najwiętszych połknął ten świat mały.
Skrót tekstu: NiebAnBad
Strona: 262
Tytuł:
Animusz, animasz
Autor:
Adam Nieboraczkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1648
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950