powzięte, wkorzeniają się głęboko, i z wielką chyba ciężkością przezwyciężone być mogą. Nim zaś do tego stopnia człowiek przyść może, częstokroć zdrowiem i niebezpieczeństwy życia przypłacić musi przywary dzieciństwa swojego.
Nie godzi się mówić w prawowiernej wierze wychowanemu, iż dusze po wyiściu z ciała ukazać się żyjącemu nie mogą. Ale wierzyć ladajakim ludzi płochych powieściom także też nie należy. Aparycyj rzetelności przyświadcza Pismo Boże wielokrotnie, Autorowie nawet Pogańscy osobliwie Plutarchus wspominają o zdarzonych w ich czasiech. Lukrecjusz lubo Epikurejczyk, a przeto sprzeciwiający się dusz nieśmiertelności, nie śmiał zadać fałszu oczywistym dowodom i świadectwom. Nie wiedząc jednak jak pogodzić dwie między sobą tka przeciwne rzeczy, udał się do
powzięte, wkorzeniaią się głęboko, y z wielką chyba ciężkością przezwyciężone bydź mogą. Nim zaś do tego stopnia człowiek przyść może, częstokroć zdrowiem y niebespieczeństwy życia przypłacić musi przywary dzieciństwa swoiego.
Nie godzi się mowić w prawowierney wierze wychowanemu, iż dusze po wyiściu z ciała ukazać się żyiącemu nie mogą. Ale wierzyć ladaiakim ludzi płochych powieściom także też nie należy. Apparycyi rzetelności przyświadcza Pismo Boże wielokrotnie, Autorowie nawet Pogańscy osobliwie Plutarchus wspominaią o zdarzonych w ich czasiech. Lukrecyusz lubo Epikureyczyk, á przeto sprzeciwiaiący się dusz nieśmiertelności, nie śmiał zadać fałszu oczywistym dowodom y świadectwom. Nie wiedząc iednak iak pogodzić dwie między sobą tka przeciwne rzeczy, udał się do
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 113
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
onę drogąz gościńcem bitym/ wszytkich stanów i kondycje ludzi /nazywa. Drugi zaś powiedział: że człowiek narodzony z niewiasyt/ krótkich jest dni barzo/ a pełen utrapienia/ wyrasta jakokolwiek a bywa podcięty/ przemija jako cień/ a nieostoi się. Owo zgoła: Narodziwszy się wszyscy zaraz umieramy. Początek zaraz z koncem płochych lat sprzągamy. Pisze Filozof nie który o Zwierzętach nie jakich /przy rzece Hypanis/ która jest w Tatarskim Kraju iże się na świtaniu legą pod południe latają z południa z starżawszy się omdlewają/ pod wieczor z zachodem Słońca umierają. Tym zwierządkom które jedno dziennymi z Greckiego języka inszy Filozof nazwałieden Poeta Grecki/ naród ludzki być
onę drogąz gośćincem bitym/ wszytkich stanow y condycye ludźi /názywa. Drugi záś powiedźiał: że cżłowiek národzony z niewiásyt/ krotkich iest dni bárzo/ á pełen vtrapienia/ wyrasta iákokolwiek á bywa podćięty/ przemija iáko ćień/ á nieostoi sie. Owo zgołá: Národźiwszy sie wszyscy záraz vmieramy. Początek zaraz z koncem płochych lat sprzągamy. Pisze Philozoph nie ktory o Zwierzętach nie iákich /przy rzece Hyppánis/ ktora iest w Tatarskim Kraiu iże sie na świtániu legą pod południe latáią z południá z stárżawszy sie omdlewáią/ pod wiecżor z zachodem Słońcá vmieráią. Tym źwierządkom ktore iedno dźiennymi z Greckiego ięzyká inszy Philozoph názwałieden Poetá Grecki/ narod ludzki być
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: E3v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
były, raczej łapikury Bylibyście, jak tchórzom zwyczaj jest wojować, Bżdżąc od strachu z duszonej kury tryjumfować. Uchowajcie sromoty tej na Polskę, nieba, Gdy za wiarę, za wolność szczerze bić się trzeba. Zarzut trzeci
Już po skrypcie skończonym zarzut przyszedł trzeci. Odpowiedź
Lecz nie jak od żołnierzów, jak od płochych dzieci: Wojsko teraz niepłatne! To racja gładka, Niegodnaż zmiłowania ojczyzna, bo matka, Nielekce zatrudniona od Moskwy, Kozaków, Od Sasów, od kałmuckich, wstyd wspomnieć, charłaków. Wojsko teraz niepłatne — przez piętnaście roków Kiedyście ani piersi, ni odważnych boków Nie stawiali za Polskę, a biorąc zapłatę Niemylną
były, raczej łapikury Bylibyście, jak tchórzom zwyczaj jest wojować, Bżdżąc od strachu z duszonej kury tryjumfować. Uchowajcie sromoty tej na Polskę, nieba, Gdy za wiarę, za wolność szczerze bić się trzeba. Zarzut trzeci
Już po skrypcie skończonym zarzut przyszedł trzeci. Odpowiedź
Lecz nie jak od żołnierzów, jak od płochych dzieci: Wojsko teraz niepłatne! To racyja gładka, Niegodnaż zmiłowania ojczyzna, bo matka, Nielekce zatrudniona od Moskwy, Kozaków, Od Sasów, od kałmuckich, wstyd wspomnieć, charłaków. Wojsko teraz niepłatne — przez piętnaście roków Kiedyście ani piersi, ni odważnych boków Nie stawiali za Polskę, a biorąc zapłatę Niemylną
Skrót tekstu: ZarzLudzRzecz
Strona: 179
Tytuł:
Zarzuty niektóre od jakichś małego serca ludzi...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1734
Data wydania (nie wcześniej niż):
1734
Data wydania (nie później niż):
1734
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
Apostołskiemu Chrześcijanina, w powołaniu swoim trwałego.
Bo chymerą jedną i Babilonem zamięszania pełnym stałby się Kościół nasz Święty Katolicki Rzymski, gdyby każdemu począwszy stan, powołanie, godziło się przez odrazę i obrzydzenie powinności jego porzucać.
Niechciał Chrystus mieć w swoim Kościele tego pomieszania. Nieuzna za swoich na strasznym sądzie takich niestatków płochych. Odprawi onych owemi głupim Pannom słowy powiedzianemi: Nescio vos (Nieznam was.) Pełne jest piekło takich niestatków, którzy poczynali służyć Bogu, ale nigdy niekończyli. Którzy chimerycznemi Boga paśli ofiarami. Ofiarując mu to, czego nie mieli. I chcąc być Świętemi doskonałemi, ale w inszym stanie i powołaniu nie
Apostolskiemu Chrześcianina, w powołaniu swoim trwałego.
Bo chymerą iedną y Babilonem zamięszania pełnym stałby się Kościoł nasz Swięty Katolicki Rzymski, gdyby każdemu począwszy stan, powołanie, godziło się przez odrazę y obrzydzenie powinności iego porzucać.
Niechciał Chrystus mieć w swoim Kościele tego pomięszania. Nieuzna za swoich na strasznym sądzie takich niestatkow płochych. Odprawi onych owemi głupim Pannom słowy powiedzianemi: Nescio vos (Nieznam was.) Pełne iest piekło takich niestatkow, ktorzy poczynali służyć Bogu, ale nigdy niekończyli. Ktorzy chimerycznemi Boga paśli ofiarami. Ofiaruiąc mu to, czego nie mieli. Y chcąc być Swiętemi doskonałemi, ale w inszym stanie y powołaniu nie
Skrót tekstu: PiotrKaz
Strona: 71
Tytuł:
Kazania przeciwko zdaniom i zgorszeniom wieku naszego
Autor:
Gracjan Józef Piotrowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
gwoli pragną być w niewoli, Pragną, by serca ich pojmane Były w więzieniu twoim chowane.
Lecz ja na nich władze zażyć tej nie radzę, Bowiem nietrwała bywa tęsknica, Która z pięknego pochodzi lica.
Czas z dłuższymi laty te nadobne kwiaty Otrząsa, także świetne jagody Z twarzy zrywają złe niepogody –
Natychmiast kochanie sług płochych ustanie: Każdy niewolnik od tego czasu Zechce uchodzić z twego tarasu.
Przeto ty, niebogo, żebyć było błogo, Jednego tylko między tysiącem Miłuj statecznie sercem gorącem,
Który na czas długi odda-ć swe usługi, A przyjacielem żywszy, i w grobie Nie zapamięta zimnym o tobie. JEDENASTY: LUBOMIR
Niebieskie oko
gwoli pragną być w niewoli, Pragną, by serca ich poimane Były w więzieniu twoim chowane.
Lecz ja na nich władze zażyć tej nie radzę, Bowiem nietrwała bywa tesknica, Która z pięknego pochodzi lica.
Czas z dłuższymi laty te nadobne kwiaty Otrząsa, także świetne jagody Z twarzy zrywają złe niepogody –
Natychmiast kochanie sług płochych ustanie: Każdy niewolnik od tego czasu Zechce uchodzić z twego tarasu.
Przeto ty, niebogo, żebyć było błogo, Jednego tylko między tysiącem Miłuj statecznie sercem gorącem,
Który na czas długi odda-ć swe usługi, A przyjacielem żywszy, i w grobie Nie zapamięta zimnym o tobie. JEDENASTY: LUBOMIR
Niebieskie oko
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 69
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
po katechizowali wszytek on lud. Nawracali się też powoli i niektórzy niewolnicy abo towarzysze Portugalczyków wojenni; lecz więcej dla nabycia łaski u panów abo urzędów królewskich/ a niż za statecznym rozmysłem: tak iż więtsza część nowych Chrześcijan/ mało co więcej miała z doskonałości Chrześcijańskiej/ oprócz chrztu a imienia: co się trafiało częścią dla płochych postępków ich i niedbalstwa; częścią dla niedostatku robotników: abowiem gdy ich barzo mało było/ nie mogli dogodzić i ćwiczeniu Katechumenów/ i utwierdzaniu nawróconych. Szkodziło im też obcowanie i towarzystwo z Pogany swowolnemu i rozpustnymi: i tak łacniej było/ iż starzy Chrześcijanie psować się mogli/ a niżby się nowi mieli ratować:
po kátechizowáli wszytek on lud. Náwrácáli się też powoli y niektorzy niewolnicy ábo towárzysze Portogálczykow woienni; lecz więcey dla nabyćia łáski v pánow ábo vrzędow krolewskich/ á niż zá státecznym rozmysłem: ták iż więtsza część nowych Chrześćian/ máło co więcey miáłá z doskonáłośći Chrześćiáńskiey/ oprocz chrztu á imieniá: co się tráfiáło częśćią dla płochych postępkow ich y niedbálstwá; częśćią dla niedostátku robotnikow: ábowiem gdy ich bárzo máło było/ nie mogli dogodźić y ćwiczeniu Cáthechumenow/ y vtwierdzániu náwroconych. Szkodźiło im też obcowánie y towárzystwo z Pogány swowolnemu y rospustnymi: y ták łácniey było/ iż stárzy Chrześćiánie psowáć się mogli/ á niżby się nowi mieli rátowáć:
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 173
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
wydam, i na los pokuty: Idź Agaspie przyprowadź razem z niemi kata, Niechaj idą, gdzie dąży własna życia strata; Obnażę ich z odzienia na pośmiech ludowi, A każę dać tysiąc plag nagiemu grzbietowi. SCENA XIV.
Dulciusz, Agasp, Agapa, Chionia, Irena, Żołnierze, Dulciusz: BEzbożne Czarownice, płochych wdzięków zwierzę, Zewleccie ich z tych sukien do naga Żołnierze: Niech się ciała napatrzę, a potym w dozorze Ostrociernista rózga, niech im skurę porze; Weź, odrzej z tej odzieży, ty ręką waleczną, Pasuj się, bij, nieszanuj tę małpę wszteczną. Agapa. Ach Panie! niezbroczonych łask Dawco szczodrości
wydam, y na los pokuty: Idź Agaspie przyprowadź razem z niemi kata, Niechay idą, gdźie dąży własna życia strata; Obnażę ich z odźienia na pośmiech ludowi, A każę dać tysiąc plag nagiemu grzbietowi. SCENA XIV.
Dulciusz, Agasp, Agappa, Chionia, Irena, Zołnierze, Dulciusz: BEzbożne Czarownice, płochych wdźiękow zwierzę, Zewleccie ich z tych sukien do naga Zołnierze: Niech się ciała napatrzę, á potym w dozorze Ostrociernista rozga, niech im skurę porze; Weź, odrzey z tey odźieży, ty ręką waleczną, Passuy się, biy, nieszanuy tę małpę wszteczną. Agappa. Ach Panie! niezbroczonych łask Dawco szczodrośći
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFSędzia
Strona: F2v
Tytuł:
Sędzia bez rozsądku
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
też z czyim ukrzywdzeniem/ abo też chowa zebrane dostatki złym obyczajem nabyte/ bądź to od przodków swoich zostawione/ bądź sukcesją przypadłe Bóg nic nie bierze/ i temu nie dawa serca pospolicie by co dobrego dla Boga/ abo też dla obrony kościoła po sobie zostawił. Wszytkie dostatki takowych podobne trzcinie będą/ bo się od płochych potomka obyczajów wszytkie wyniszczą i za lada poradnikami/ za złej czeladzi namową/ za ustawicznym zbytkiem/ jako od wiatru trzcina/ rozchwieją/ tak że pieniądźmi sklepy napełnione prędko czce zostaną/ a majętności zastawnikom pójdą w posiłek/ i co ok odchodząc od potomka szerokie włości gołotą światu na wieczny pośmiech pokażą. Gdzie woli Bożej kto
też z czyim vkrzywdzeniem/ ábo też chowa zebráne dostatki złym obyczáiem nábyte/ bądź to od przodkow swoich zostáwione/ bądź successyą przypádłe Bog nic nie bierze/ y temu nie dawa sercá pospolićie by co dobrego dla Bogá/ ábo też dla obrony kośćiołá po sobie zostáwił. Wszytkie dostatki tákowych podobne trzćinie będą/ bo się od płochych potomká obyczáiow wszytkie wyniszczą y za ládá poradnikámi/ zá złey czeladźi namową/ zá vstáwicznym zbytkiem/ iáko od wiátru trzćina/ rozchwieią/ tak że pieniądźmi sklepy nápełnione prędko czce zostáną/ á máiętności zástáwnikom poydą w pośiłek/ y co ok odchodząc od potomká szerokie włości gołotą świátu ná wieczny pośmiech pokażą. Gdźie woli Bożey kto
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 635
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
skoro i matka te wieści przejęła, Uszczypliwemi słowy syna łając, klęła; Jawnie przeciwko temu jest, przeszkadza, broni, Płacze, z gniewu pierś bije, wrzeszcząc, łamie dłoni I wszystkiemi się na to usadza siłami Do Leona ją z jego wyprawić posłami. Uparł się dobry Rynald w przeciwnem sposobie, Nie chce z płochych słów puścić niesławy po sobie.
XXXVII.
Beatryce serdecznej dziewki zawołała, Tusząc, iż na jej wolą przypaść będzie chciała. Radzi, aby śmierć raczej nagłą ulubiła, A ubogiego żoną rycerza nie była. Bo jeśli słuchać będzie Rynaldowej rady, Przed wszystkiemi jej zaraz zaprze się sąsiady; Gdyż snadno przyłożywszy śmiałości i chcenia
skoro i matka te wieści przejęła, Uszczypliwemi słowy syna łając, klęła; Jawnie przeciwko temu jest, przeszkadza, broni, Płacze, z gniewu pierś bije, wrzeszcząc, łamie dłoni I wszystkiemi się na to usadza siłami Do Leona ją z jego wyprawić posłami. Uparł się dobry Rynald w przeciwnem sposobie, Nie chce z płochych słów puścić niesławy po sobie.
XXXVII.
Beatryce serdecznej dziewki zawołała, Tusząc, iż na jej wolą przypaść będzie chciała. Radzi, aby śmierć raczej nagłą ulubiła, A ubogiego żoną rycerza nie była. Bo jeśli słuchać będzie Rynaldowej rady, Przed wszystkiemi jej zaraz zaprze się sąsiady; Gdyż snadno przyłożywszy śmiałości i chcenia
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 318
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
mym dekrecie pokawił. Pij ty piwo, Mazurze, kto czemu włożony; Nie dziw, że kawy pija, kto jada gawrony. 344. NA USTĄPIENIE POLAKÓW Z WĘGIER
Śmieszna, ale rzecz ledwie podobna do wiary: Żeną z Niemiec Polacy Turki i Tatary; Na Polakach, gdy się tam zimowiskiem kładą, Kuruci, płochych ludzi garść, z Węgier wyjadą. Nie masz się czemu dziwić, wiedzą to i dzieci, Że i pies, i kur zawsze śmielszy na swej śmieci; Druga: ma tajemnicę jakąś w tym natura, Że się słoń myszy, a lew mężny boi kura. Najgorsza zimna jesień i z mrozami pluty, Tać wydarła
mym dekrecie pokawił. Pij ty piwo, Mazurze, kto czemu włożony; Nie dziw, że kawy pija, kto jada gawrony. 344. NA USTĄPIENIE POLAKÓW Z WĘGIER
Śmieszna, ale rzecz ledwie podobna do wiary: Żeną z Niemiec Polacy Turki i Tatary; Na Polakach, gdy się tam zimowiskiem kładą, Kuruci, płochych ludzi garść, z Węgier wyjadą. Nie masz się czemu dziwić, wiedzą to i dzieci, Że i pies, i kur zawsze śmielszy na swej śmieci; Druga: ma tajemnicę jakąś w tym natura, Że się słoń myszy, a lew mężny boi kura. Najgorsza zimna jesień i z mrozami pluty, Tać wydarła
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 390
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987