ucho z-ręką chodzi, mają być pospołu wiara i uczynki. Na większą chwałę Pana Boga naszego. NA NIEDZ: II. PO WIELKIEJ NOCY. PIERWSZA CZĘSC
1. PRZYSZŁA do JERUZALEM Oblubienica, a z-tym umysłem: Co mi potym iść za mąż, zaślubię się ja Panu Bogu mojemu, to to najwierniejszy przyjaciel. Nie chciała jednak tego uczynić bez rady. I pyta się, gdzież tu jest Duchowięństwo? odpowiedzą jej: podź tam ku przybytkowi Pańskiemu, pełno tam tego mięszka. rzecze ona: pragnęła bym napaść na człowieka świętego, ale tym się nie kontentuję, pragnęłabym napaść i na mądrego, dokądże
vcho z-ręką chodźi, máią bydź pospołu wiárá i vczynki. Ná większą chwałę Páná Bogá nászego. NA NIEDZ: II. PO WIELKIEY NOCY. PIERWSZA CZĘSC
1. PRZYSZŁA do IERUZALEM Oblubienicá, á z-tym vmysłem: Co mi potym iść zá mąż, záślubię się ia Pánu Bogu moiemu, to to naywiernieyszy przyiaćiel. Nie chćiáłá iednák tego vczynić bez rády. I pyta się, gdzież tu iest Duchowięństwo? odpowiedzą iey: podź tám ku przybytkowi Páńskiemu, pełno tám tego mięszka. rzecze oná: prágnęłá bym nápáść ná człowieká świętego, ále tym się nie kontentuię, prágnęłábym nápáść i ná mądrego, dokądże
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 45
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
w brzuchuć się zamnożą. Na co mu ow: gdy się twa wróżka spraktykuje, Wszytkieć ryby za pierwszym spustem ofiaruję. 834. Kwestia.
Zapolski ow, kto go znał, w żartach niezrownany, Będąc na posiedzeniu z dobrymi kumpany, Zgadnicie, prawi, kto z was tu najdowcipniejszy, Któryli członek w człeku jest najwierniejszy. Gdy tedy rożni rożne członki mianowali, Jednak właśnie skutecznych racyj mu nie dali, Ow rzecze sam, że ręka największej niewiary Nad insze wszytkie, czego dowodzę z tej miary, Bo choć wie, że tam damy mają niedopyrza, ... przecię go maca i jakby nie dowierza. 835. O tymże
w brzuchuć się zamnożą. Na co mu ow: gdy się twa wrożka spraktykuje, Wszytkieć ryby za pierwszym spustem ofiaruję. 834. Kwestia.
Zapolski ow, kto go znał, w żartach niezrownany, Będąc na posiedzeniu z dobrymi kumpany, Zgadnicie, prawi, kto z was tu najdowcipniejszy, Ktoryli członek w człeku jest najwierniejszy. Gdy tedy rożni rożne członki mianowali, Jednak właśnie skutecznych racyj mu nie dali, Ow rzecze sam, że ręka największej niewiary Nad insze wszytkie, czego dowodzę z tej miary, Bo choć wie, że tam damy mają niedopyrza, ... przecię go maca i jakby nie dowierza. 835. O tymże
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 299
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Nader wielkim poważeniem Osoby mojej w każdej niemal okoliczności mnie usuługiwał z niejaką dystynkcją, która wnet znacznie oczy wszystkich pociągnęła. Odważył się podczas o takiej mi powiadać skłonności, którąm się brzydziła. Przecięż nie potrafiłam poważeniu, którym wszystkie swoje mowy sztucznie przeplatał, dosyć się oprzyć. Byłam tak wierną, jak kto najwierniejszy, lecz podobno nie dość przezorna w pozwierzchownym oświadczeniu. Przez com Książęcia śmielszym uczyniła. Nie opowiedziawszy się przyszedł raz po południu do mnie. Różnemi pieszczotliwemi żarcikami przymilić mi się usiłował, lecz przy pierwszym ośmieleniu, z którym mię potkał, powiedziałam mu: Pozwól mi Mości Książę, żebym ja W. X
Nader wielkim poważeniem Osoby moiey w każdey niemal okoliczności mnie usuługiwał z niejaką dystynkcyą, ktora wnet znacznie oczy wszystkich pociągnęła. Odważył śię podczas o takiey mi powiadać skłonności, ktorąm śię brzydziła. Przecięż nie potrafiłam poważeniu, ktorym wszystkie swoie mowy sztucznie przeplatał, dosyć śię oprzyć. Byłam tak wierną, iak kto naywiernieyszy, lecz podobno nie dość przezorna w pozwierzchownym oświadczeniu. Przez com Xiążęćia śmielszym uczyniła. Nie opowiedziawszy się przyszedł raz po południu do mnie. Rożnemi pieszczotliwemi żarcikami przymilić mi śię usiłował, lecz przy pierwszym ośmieleniu, z ktorym mię potkał, powiedziałam mu: Pozwol mi Mości Xiążę, żebym ja W. X
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 23
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
mego, bez której widzenia już też dalej żyć niepodobna, i lepiej nie żyć, niżeli nie zażywać, nie obłapiać, nie całować milion milionów razów to, co jest naśliczniejszego, najwdzięczniejszego i najdoskonalszego na świecie. Wielbić będę P. Boga: da szczęśliwą noc, moja najpiękniejsza Marysieńku, a niechaj się przyśni przynajmniej twoi najwierniejszy Celadon, który obumiera już bez widzenia swej najukochańszej Jutrzenki. A M. 1'Ambassadeur mes treshumbles respects. A M. łowczy, łowczyna et Beaulieu niski pokłon, Imp. łowczy, jeśli każe folgować krewnym swym i sąsiadom niech mi wcześnie oznajmuje. W Dzień Zaduszny 2 X 1665 przede dniem, a Swiniarzewo. Wszystkie duszy
mego, bez której widzenia już też dalej żyć niepodobna, i lepiej nie żyć, niżeli nie zażywać, nie obłapiać, nie całować milion milionów razów to, co jest naśliczniejszego, najwdzięczniejszego i najdoskonalszego na świecie. Wielbić będę P. Boga: da szczęśliwą noc, moja najpiękniejsza Marysieńku, a niechaj się przyśni przynajmniej twoi najwierniejszy Celadon, który obumiera już bez widzenia swej najukochańszej Jutrzenki. A M. 1'Ambassadeur mes treshumbles respects. A M. łowczy, łowczyna et Beaulieu niski pokłon, Jmp. łowczy, jeśli każe folgować krewnym swym i sąsiadom niech mi wcześnie oznajmuje. W Dzień Zaduszny 2 X 1665 przede dniem, a Swiniarzewo. Wszystkie duszy
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 92
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
częścią wojska; drugie wojsko na różnych rozstawiłem pasach. Wielką potęgą nieprzyjaciel się wybiera do nas z Ukrainy. Ma być Tatarów sto tysięcy, Kozaków pięćdziesiąt tysięcy, a nas przeciwko temu siedm tysięcy. Nadzieja jednak w P. Bogu, że On za nas wojować będzie, a pozwoli jeszcze tej szczęśliwej godziny, której najwierniejszy Celadon upadnie do nóg najśliczniejszej Astrei i opowie przynajmniej, że umiera jej sługą. Czapeczki i duchenki, którą mi Wć moja dobrodziejko posyłasz, z wielką oczekiwam impacjencją. Jako to Wć moja dobrodziejko pomnisz, że mi moja zawsze ginie czapka? To prawda, że wszystek ten czas bez niej sypiam, bo mi zawsze ginie
częścią wojska; drugie wojsko na różnych rozstawiłem pasach. Wielką potęgą nieprzyjaciel się wybiera do nas z Ukrainy. Ma być Tatarów sto tysięcy, Kozaków pięćdziesiąt tysięcy, a nas przeciwko temu siedm tysięcy. Nadzieja jednak w P. Bogu, że On za nas wojować będzie, a pozwoli jeszcze tej szczęśliwej godziny, której najwierniejszy Celadon upadnie do nóg najśliczniejszej Astrei i opowie przynajmniej, że umiera jej sługą. Czapeczki i duchenki, którą mi Wć moja dobrodziejko posyłasz, z wielką oczekiwam impacjencją. Jako to Wć moja dobrodziejko pomnisz, że mi moja zawsze ginie czapka? To prawda, że wszystek ten czas bez niej sypiam, bo mi zawsze ginie
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 211
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, Jeżeli żubra w polu obaczy przestronem, Chce się i on zaraz bić, zaraz chce na nasze Wsiąść obozy; hetmany zwoławszy i basze, Presumpcja pogańska CZĘŚĆ CZWARTA
Każe wojska szykować, choć już i niesprawą, Dla pola cieśniejszego, iść na nas obławą. Kto mu wspomni nie w polskim wieczerzą obozie, Choć najwierniejszy sługa, będzie na powrozie. Tedy o tak haniebnej usłyszawszy karze, Biednego ognia składać nie śmieli kucharze. Nie zdało-ć się to starszym, ale z tak porywczym Trudno co radzić panem, bo ich nigdy ni w czym Nie słucha, za swą dumą idąc i uporem. Zawsze drwi; zawsze się mści swych
, Jeżeli żubra w polu obaczy przestronem, Chce się i on zaraz bić, zaraz chce na nasze Wsieść obozy; hetmany zwoławszy i basze, Presumpcja pogańska CZĘŚĆ CZWARTA
Każe wojska szykować, choć już i niesprawą, Dla pola cieśniejszego, iść na nas obławą. Kto mu wspomni nie w polskim wieczerzą obozie, Choć najwierniejszy sługa, będzie na powrozie. Tedy o tak haniebnej usłyszawszy karze, Biednego ognia składać nie śmieli kucharze. Nie zdało-ć się to starszym, ale z tak porywczym Trudno co radzić panem, bo ich nigdy ni w czym Nie słucha, za swą dumą idąc i uporem. Zawsze drwi; zawsze się mści swych
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 117
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
odrodzi się w Sokoła.) Nieuważny na jedno się zapatrzy, dziesiąciu nie widzi, (tak ratować jedno trzeba, aby drugie nie zepsować, mądry Medyk upatruje, aby wątrąbę chłodząc, nie zaziębił żołądka.) Nieumiejętnie naprawując, barziej zepsuje. Nie każda poprawa na lepsze. Lepszy mierny szkodźca byle rozumny sługa, niżeli najwierniejszy prostak (bo ten więcej przez głupstwo uczyni szkody, niż tamten przez kradziesz, małe występki trzeba niewidzieć w słudze, dla wielkiej w czym inszym cnoty, cale dobrego nie dostaniesz, a miernie dobrego sobie opuścisz.) Złe, albo dobre tym od siebie różnią, że dobrego nie uznać, tylko kiedy już przeminie
odrodźi się w Sokołá.) Nieuważny ná iedno się zápátrzy, dźieśiąćiu nie widźi, (ták rátowáć iedno trzebá, áby drugie nie zepsowáć, mądry Medyk vpátruie, áby wątrąbę chłodząc, nie záźiębił żołądká.) Nieumieiętnie nápráwuiąc, bárźiey zepsuie. Nie káżda popráwá ná lepsze. Lepszy mierny szkodźcá byle rozumny sługá, niżeli naywiernieyszy prostak (bo ten więcey przez głupstwo vczyni szkody, niż támten przez kradźiesz, máłe występki trzebá niewidźieć w słudze, dla wielkiey w czym inszym cnoty, cále dobrego nie dostániesz, á miernie dobrego sobie opuśćisz.) Złe, álbo dobre tym od śiebie rożnią, że dobrego nie vznáć, tylko kiedy iuż przeminie
Skrót tekstu: FredPrzysł
Strona: Cv
Tytuł:
Przysłowia mów potocznych
Autor:
Andrzej Maksymilian Fredro
Drukarnia:
Jerzy Forster
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659