POETÓW TERAŹNIEJSZYCH NIEUKÓW
Poeci, których dzisia najobfitsze żniwo, Gdy opłaźnie do wierszów rzuci się co żywo, Że już ledwie nie baby owe pod kądzielą Albo za krosienkami na nie się ośmielą, Pełne ich libraryje, pełne ich są druki, Równo puszy Apollo mądre i nieuki, Tylko że różnym duchem: i u Apollina Jest natchnienie do wierszów, znajdzie się i bździna. Nie dopiero to umie niecnotliwy bożek: Jednym poetom chucha, drugim pierdzi w rożek; Prawdać, że to oboje odprawuje rymem: Tamto pachnie, parnaskim a to śmierdzi dymem. Insza pisać po składzie, insza wiersz nierówno. I pomarańczać żółta, a wżdy gównem gówno. 361
POETÓW TERAŹNIEJSZYCH NIEUKÓW
Poeci, których dzisia najobfitsze żniwo, Gdy opłaźnie do wierszów rzuci się co żywo, Że już ledwie nie baby owe pod kądzielą Albo za krosienkami na nie się ośmielą, Pełne ich libraryje, pełne ich są druki, Równo puszy Apollo mądre i nieuki, Tylko że różnym duchem: i u Apollina Jest natchnienie do wierszów, znajdzie się i bździna. Nie dopiero to umie niecnotliwy bożek: Jednym poetom chucha, drugim pierdzi w rożek; Prawdać, że to oboje odprawuje rymem: Tamto pachnie, parnaskim a to śmierdzi dymem. Insza pisać po składzie, insza wiersz nierówno. I pomarańczać żółta, a wżdy gównem gówno. 361
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 344
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
moi prostacy, Extollite manus vestras in sancta podnoście ręce wasze ku świątnicy Pańskiej, rękami waszemi które wam dla prac prawie zwielbłądziały, wyżebrzcie zgodę Koronie 3. Drugie przystosowanie tych słów. Modicum et non videbitis me. Maluczko i nie oglądacie mię, niech będzie dla tych, co ich to lub lata podeszłe, lub natchnienie od Pana Boga naszego dane, upomina: umrzesz, wkrótce pożegnasz się z-światem, jesteś, nie będziesz; Przenieś się myślą do domu twojego, w-którym mieszkasz, do komórki w-której żyjesz, mów ścianom twoim: Modicum et non videbitis me. Zegnam cię domie, żegnam was ściany, żegnam was progi. Oto
moi prostacy, Extollite manus vestras in sancta podnośćie ręce wásze ku świątnicy Páńskiey, rękámi wászemi ktore wam dla prac práwie zwielbłądźiáły, wyżebrzćie zgodę Koronie 3. Drugie przystosowánie tych słow. Modicum et non videbitis me. Máluczko i nie oglądaćie mię, niech będźie dla tych, co ich to lub látá podeszłe, lub nátchnienie od Páná Bogá nászego dáne, upomina: umrzesz, wkrotce pożegnasz się z-świátem, iesteś, nie będźiesz; Przenieś się myślą do domu twoiego, w-ktorym mieszkasz, do komorki w-ktorey żyiesz, mow śćiánom twoim: Modicum et non videbitis me. Zegnam ćię domie, żegnam was śćiány, żegnam was progi. Oto
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 94
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Bogu swemu/ za nie potysiąc kroć podziękowawszy godna rzecz że szczerze/ serdecznie rzeczemy donec super est hali-
tus in me, et Spiritus Dei in naribus meis, donec deficiam, non recedam ab innocentia mea, iustificationem meam quam caepi tenere, non deseram. Nie tylko póki to Ducha Z. Boskie na duszy mej natchnienie trwa/ i grzeje/ ale póki duch mój w ciele oczyszczonego (jako w Bogu nadzieja) przez serdeczną spowiedź/ skruchę i pokutę sumnienia/ i przywróconej niewinności/ żadnym grzechem kalać nie będę. Usprawiedliwionych i na prawą drogę za łaską Bożą nakierowanych prac i dróg moich/ i tego za Zbawicielem Panem moim tropu któregom się
Bogu swemu/ zá nie potyśiąc kroć podźiękowawszy godna rzecz że szczerze/ serdecznie rzeczemy donec super est hali-
tus in me, et Spiritus Dei in naribus meis, donec deficiam, non recedam ab innocentia mea, iustificationem meam quam caepi tenere, non deseram. Nie tylko poki to Duchá S. Boskie ná duszy mey nátchnienie trwa/ y grźeie/ ále poki duch moy w ćiele oczyszczonego (iáko w Bogu nádźieiá) przez serdeczną spowiedź/ skruchę y pokutę sumnieniá/ y przywroconey niewinnośći/ żadnym grzechem kálać nie będę. Vspráwiedliwionych y ná práwą drogę zá łáską Bożą nákierowanych prac y drog moich/ y tego zá Zbáwićielem Panem moim tropu ktoregom się
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 431
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
dla tegoż też zowie się być małym Światem: Ziemi bowiem równe ma Ciało/ Wodzie krew/ Powietrzu tchnienie/ Ogniowi ciepło; Głowa jego okrągła kształt Nieba na sobie nosi/ w której Dwoje Oczy/ jako na Niebie dwie wielkie światłości świecą/ siedm lochów/ jako siedm Planetnych okręgów zdobią. Piersi w których bywa natchnienie i wytchnienie/ wydaje powietrze na którym powietrze i pioruny bywają/ jako w piersiach krztuszenie się i kaszel. W żywocie/ jako w niejakim morzu wszelkie humory zawierają się. Nogi ciężar Ciała ponoszą/ jakoby Ziemia grunt wszytkich. Z Ognia/ ma wzrok/ z wyższego powietrza słuch. Z wody smak/ z Ziemi dotknienie
dla tegoż też zowie się bydź máłym Swiátem: Zięmi bowiem rowne ma Ciáło/ Wodźie krew/ Powietrzu tchnienie/ Ogniowi ćiepło; Głowá iego okrągła kształt Niebá ná sobie nośi/ w ktorey Dwoie Oczy/ iáko ná Niebie dwie wielkie świátłośći świecą/ śiedm lochow/ iáko śiedm Plánetnych okręgow zdobią. Pierśi w ktorych bywa nátchnienie y wytchnienie/ wydáie powietrze ná ktorym powietrze y pioruny bywáią/ iáko w pierśiách krztuszenie się y kászel. W żywoćie/ iáko w nieiákim morzu wszelkie humory záwieráią się. Nogi ćiężar Ciáłá ponoszą/ iákoby Ziemiá grunt wszytkich. Z Ognia/ ma wzrok/ z wyzszego powietrza słuch. Z wody smák/ z Ziemi dotknienie
Skrót tekstu: AnzObjWaś
Strona: 20
Tytuł:
Objaśnienie trudności teologicznych zebrane z doktorów św. od Anzelma świętego
Autor:
Wojciech Waśniowski
Drukarnia:
Łukasz Kupisz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
? Którymi jego tchną nauczyciele Z czoła i z oczu zdarszy mu zasłonę Wytknie; i przeciw nim przyda obronę? Kto słowa jego, i Dyskursy cudne, Wykretne mowy, nauki obłudne, Z ust zaraźliwych pochodzące zgromi? W których lgną często ludzie nieświadomi? Kto, prócz mnie, bramy warg jego otworży? Któremi jego natchnienie, sposobm i przestrogę, Ze człowiek pozna złą i dobrą drogę? Strach jego zęby na koło przeplata, Które on będzie miał z Mocarzów świata, A ci; czego on zdradą nie nachyli Mocą swej władzy będą się srożyli. Ciało zaś jego, w kształt ulanych turczy, Których w skroś przebić strżała nie wystarczy,
? Ktorymi iego tchną náuczyćiele Z czoła i z oczu zdarszy mu zásłonę Wytknie; i przećiw nim przyda obronę? Kto słowá iego, i dyszkursy cudne, Wykretne mowy, náuki obłudne, Z ust zaraźliwych pochodzące zgromi? W ktorych lgną często ludźie nieświádomi? Kto, procz mnie, bramy warg iego otworży? Ktoremi iego natchnienie, sposobm i przestrogę, Ze człowiek pozna złą i dobrą drogę? Strách iego zęby ná koło przeplata, Ktore on będźie miał z Mocarzow świátá, A ći; czego on zdradą nie nachyli Mocą swey władzy będą sie srożyli. Ciáło záś iego, w kształt ulánych turczy, Ktorych w skroś przebić strżáła nie wystarczy,
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 164
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
cudaków po świecie biegają. Miewają osobliwe cnoty/ a zwłaszcza ten człowiek/ w którym ja znajduję tak wielką świątobliwość/ że się nie kładę być godnym/ abym sługą jego był. Dla tego Turcy mieli zawsze od tego czasu w poszanowaniu błaznów/ i cudaków/ rozumiejąc iż miewają Rewelacie od Boga/ i że to natchnienie Niebieskie wysadza ich umysł z zwyczajnego u inszych ludzi postanowienia. Był ten Herewi barzo biegły w Chimiej/ i miasto Aspr/ dawał złoto tym co przyjmowali jego Regułę. Chodził w sukni zieloniej/ i żył barzo skromnie i trzeźwo. Sam sobie sukmany swoje łatał/ i gotował jeść dla swego Klasztoru. Nadał wielkie fundacie Meczetom
cudákow po świećie biegáią. Miewáią osobliwe cnoty/ á zwłászcza ten człowiek/ w ktorym ia znayduię ták wielką świątobliwość/ że się nie kłádę bydź godnym/ ábym sługą iego był. Dla tego Turcy mieli záwsze od tego czásu w poszánowániu błaznow/ y cudákow/ rozumieiąc iż miewáią Rewelácie od Bogá/ y że to nátchnienie Niebieskie wysádza ich vmysł z zwyczaynego v inszych ludźi postánowienia. Był ten Herewi bárzo biegły w Chimiey/ y miásto Aspr/ dáwał złoto tym co przyimowáli iego Regułę. Chodźił w sukni źieloniey/ y żył bárzo skromnie y trzeźwo. Sam sobie sukmány swoie łátał/ y gotował ieść dla swego Klasztoru. Nádał wielkie fundácie Meczetom
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 183
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
, By mię z nim jedna pochłonęła sfera. Przełożonego Zwierzchność lekce ważę, Towarzystwem się Braci moich brzydzę, Z szemraniem słucham, gdy mi co rozkaże, Sam siebie tylko doskonałym widzę, Rozumiem: że mię w cnotach żaden Święty Nie przeszedł, tak mną złudził czart przeklęty. W takowych myślach bluźniąc przeciw Panu, Jakieś natchnienie gwałtowne mię wzruszy,
Bierż się Zozymie ku Rżece Jordanu, Tam poznasz jawnie ślepotę Twej Duszy. Wieleś lat przebiegł w zawodzie daremnym Chcesz drugich wodzić, a sam jesteś ciemnym. Tak mocno ten głos w serce mię uderzył, Zem jako strzała puszczona z cięciwy Do mety lecąc anim kroków mierzył, W punkcie
, By mię z nim iedna pochłonęła sfera. Przełożonego Zwierzchność lekce ważę, Towarzystwem się Braci moich brzydzę, Z szemraniem słucham, gdy mi co rozkaże, Sam siebie tylko doskonałym widzę, Rozumiem: że mię w cnotach żaden Swięty Nie przeszedł, tak mną złudził czart przeklęty. W tákowych myślach bluźniąc przeciw Panu, Jákieś nátchnienie gwałtowne mię wzruszy,
Bierż się Zozymie ku Rżece Jordanu, Tam poznasz iawnie ślepotę Twey Duszy. Wieleś lat przebiegł w záwodzie daremnym Chcesż drugich wodzić, á sam iesteś ciemnym. Ták mocno ten głos w serce mię uderzył, Zem iáko strzáła puszczona z cięciwy Do mety lecąc anim krokow mierzył, W punkcie
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 157
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, nie człowiekiem kto żył, Więcej ciało niż duszę na świecie wielmożył:
Dusza na pośledź, ciało, że chodziło w przedzie, Nie masz dziwu, że tamto tę do piekła wiedzie, Słabszą mocniejsze; stokroć szczęśliwsze tu bydła, Gdzie ciało ziemią, dusza wiatrami wystydła; W człowieku, że jest wieczna, bo natchnienie boże, W niebie czy w piekle będzie żyć, zginąć nie może. 211. DO WOJCIECHA Z MARCJALISA
Niech ci kucharz laktukę i miękki ślaz warzy, Bo że masz twardy stolec, znać z nadętej twarzy; Albo jeśli też zażyć chcesz lekarstwa wcześnie, Mydła w zadek, kijem w brzuch, pewnie i twarz sklęśnie
, nie człowiekiem kto żył, Więcej ciało niż duszę na świecie wielmożył:
Dusza na pośledź, ciało, że chodziło w przedzie, Nie masz dziwu, że tamto tę do piekła wiedzie, Słabszą mocniejsze; stokroć szczęśliwsze tu bydła, Gdzie ciało ziemią, dusza wiatrami wystydła; W człowieku, że jest wieczna, bo natchnienie boże, W niebie czy w piekle będzie żyć, zginąć nie może. 211. DO WOJCIECHA Z MARCJALISA
Niech ci kucharz laktukę i miękki ślaz warzy, Bo że masz twardy stolec, znać z nadętej twarzy; Albo jeśli też zażyć chcesz lekarstwa wcześnie, Mydła w zadek, kijem w brzuch, pewnie i twarz sklęśnie
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 320
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Gdyż człowiek nie sam sobie gwoli żyć nnią/ ale naprzód gwoli najwyższego Boga/ którego rąk jest naczyniem/ potym k woli Ojczyźnie swej/ a nakoniec/ i k woli bliźniemu swemu/ w jednakowych pracach z nim postanowionemu. Przeto mądrze onon rzeczono: Homo homine vinit, aby jeden któremu matka natura/ i natchnienie niebieskie więcej dało/ drugiemu w czym inszym obfitującemu/ i mniej umiejętnemu udzielał daru swego/ abo też i pochop podal mędrszemu ku grzeczniejszemu wypolerowaniu rzeczy/ od niego wźnieconych/ żeby za początkiem jednego/ a za przydaniem następującym drugiego/ tak każda nauka nauka i umiejętność im dalej tym więtszy wzrost biorąc/ do doskonałości przychodziła/
Gdyż człowiek nie sam sobie gwoli żyć nnią/ ále naprzod gwoli naywyzszego Bogá/ ktorego rąk iest naczyniem/ potym k woli Oyczyźnie swey/ á nákoniec/ y k woli bliźniemu swemu/ w iednákowych pracách z nim postánowionemu. Przeto mądrze onon rzeczono: Homo homine vinit, áby ieden ktoremu mátká náturá/ y nátchnienie niebieskie więcey dáło/ drugiemu w czym inszym obfituiącemu/ y mniey vmieiętnemu vdzielał dáru swego/ ábo też y pochop podal mędrszemu ku grzecznieyszemu wypolerowániu rzeczy/ od niego wźnieconych/ żeby zá początkiem iednego/ á zá przydániem nástępuiącym drugiego/ ták káżda náuká náuká y vmieiętność im dáley tym więtszy wzrost biorąc/ do doskonáłośći przychodziłá/
Skrót tekstu: GostSpos
Strona: 15
Tytuł:
Sposob jakim góry złote, srebrne, w przezacnym Królestwie Polskim zepsowane naprawić
Autor:
Wojciech Gostkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
ekonomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
kwoli żyć ma/ ale naprzód kwoli chwale najwyższego Boga/ którego rąk jest czynem/ potym kwoli ojczyźnie swej/ a nakoniec i kwoli blizniemu swemu/ w jednakowych pracach i w jednakowych sprawach z nim postanowionemu. Przeco mądrze ono rzeczono/ Homo homine viuit. Człowiek człowiekiem żywie: aby jeden któremu matka natura i natchnienie niebieskie więcej dało/ drugiemu w czym inszym obfitującemu/ i mniej umiejętnemu udzielał daru swego/ abo też i pochop podał mędrszemu ku grzeczniejszemu wypolerowaniu rzeczy od niego wznieconych/ żeby za początkiem jednego/ a za przydaniem następującym drugiego/ tak każda nauka i umiejętność/ im dalej tym więtszy wzrost biorąc do doskonałości przychodziła/ jako za
kwoli żyć ma/ ále naprzod kwoli chwale naywyższego Bogá/ ktorego rąk iest czynem/ potym kwoli oyczyznie swey/ á nákoniec y kwoli blizniemu swemu/ w iednákowych pracách y w iednákowych spráwách z nim postánowionemu. Przeco mądrze ono rzeczono/ Homo homine viuit. Człowiek człowiekiem żywie: áby ieden ktoremu mátká náturá y nátchnienie niebieskie więcey dáło/ drugiemu w czym inszym obfituiącemu/ y mniey vmieiętnemu vdzielał dáru swego/ ábo też y pochop podał mędrszemu ku grzecznieyszemu wypolerowániu rzeczy od niego wznieconych/ żeby zá początkiem iednego/ á zá przydániem nástępuiącym drugiego/ ták káżda náuká y vmieiętność/ im dáley tym więtszy wzrost biorąc do doskonáłośći przychodziłá/ iáko zá
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: 3
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603