.
Męskie się głowy kochają w kołpaku, Panieńskie w wieńcu; lecz na naszym czele Już dawno jako niepostało ziele.
Długoż okrutny w żelaznym serdaku Mars chodzić będzie? rychłoli pogodne Słoneczko wróci nam czasy swobodne?
Szabla przystoi dobremu junaku A pannom igła, nam szczęście szalone Wtrąciło w ręce tłuczki ustalone.
Tak wielkiej nawie, jako i bajdaku Trafia się rozbić a wżdy nie utonie, Nie trać nadzieje, choć w ostatnim zgonie.
Lubo cię teraz biedzimy holaku, Kiedy nas samych w tej nieszczęsnej chwili Ledwie nie z skory źli ludzie złupili.
Cierpisz ci od nas męki, nieboraku, Lecz nam niemniejsze czynisz; tak się tłuką Sporni,
.
Męskie się głowy kochają w kołpaku, Panieńskie w wieńcu; lecz na naszym czele Już dawno jako niepostało ziele.
Długoż okrutny w żelaznym serdaku Mars chodzić będzie? rychłoli pogodne Słoneczko wroci nam czasy swobodne?
Szabla przystoi dobremu junaku A pannom igła, nam szczęście szalone Wtrąciło w ręce tłuczki ustalone.
Tak wielkiej nawie, jako i bajdaku Trafia się rozbić a wżdy nie utonie, Nie trać nadzieje, choć w ostatnim zgonie.
Lubo cię teraz biedzimy holaku, Kiedy nas samych w tej nieszczęsnej chwili Ledwie nie z skory źli ludzie złupili.
Cierpisz ci od nas męki, nieboraku, Lecz nam niemniejsze czynisz; tak się tłuką Sporni,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 365
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
zmieścić się może w Kościele, którego nawa srzędnia, ode drzwi aż do kratek Ołtarzowych, jest długa na 100 łokci, a szeroka na 10, dawszy każdej osobie miejsca po łokciu jednym kwadratowym, dla sposobnego uklęknienia. Gdy albowiem 100, przemultyplikujesz przez 20; wynidzie liczba ludzi 2000 ile by się ich zmieścić mogło w nawie średniej Kościoła, gdyby ławki nie były szersze nad łokieć. Wiele Piechoty może stanąć w Dziedzińcu Pałacowym na kwadrat podłuźny, którego ściana jedna ma łokci 80, druga 60; dawszy każdemu miejsca wszerz po 3. stopy, a wzdłuż po stop piąci, tak wyrachujesz. Ze łokieć długi zawiera w sobie stop dwie, obrócić
zmieśćić się może w Kośćiele, ktorego nawá srzędnia, ode drzwi áż do kratek Ołtarzowych, iest długa ná 100 łokći, á szeroka ná 10, dawszy káżdey osobie mieysca po łokćiu iednym kwádratowym, dla sposobnego vklęknięnia. Gdy álbowiem 100, przemultyplikuiesz przez 20; wynidźie liczbá ludźi 2000 ile by się ich zmieśćić mogło w nawie srzedniey Kośćiołá, gdyby ławki nie były szersze nád łokieć. Wiele Piechoty może stánąć w Dżiedźińcu Páłacowym ná kwádrat podłuźny, ktorego śćiáná iedná ma łokći 80, druga 60; dawszy káżdemu mieyscá wszerz po 3. stopy, á wzdłuż po stop piąći, ták wyráchuiesz. Ze łokieć długi záwiera w sobie stop dwie, obroćić
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 76
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
rzek bystro płynącym potokiem popędzona nawa. Wielmożna Mościwa Pani Stolnikowa Koronna, niech mi się tu godzi, proszę, kotwicą uprzejmego afektu onej trochę zatamować kursu! I tę lotną tryremę, która po troistych przezacnych przodków Twoich cnót i sławy nieśmiertelnej rzekach nienaruszonym żegluje styrem, pobożnego i świątobliwego pragnienia napełnić towarami, które w tej przezornej nawie tym wyższą swych godności otrzymać obiecują stymę, im za sprzyjających zefirów faworem w pożądanym brzegu wdzięczniejsza one odbierać będzie ręka. Inaczej niegdy Jazon z Argonautami ku krainie Kolchis chciwe swe kierował żagle; inaczej zaś na Twoich herbownych rzekach odważnych kawalerów i mężnych bohatyrów sławne nawigują galeony. Tam złote powabiły i tak zachęciły łupy, że nie
rzek bystro płynącym potokiem popędzona nawa. Wielmożna Mościwa Pani Stolnikowa Koronna, niech mi się tu godzi, proszę, kotwicą uprzejmego afektu onej trochę zatamować kursu! I tę lotną tryremę, która po troistych przezacnych przodków Twoich cnót i sławy nieśmiertelnej rzekach nienaruszonym żegluje styrem, pobożnego i świątobliwego pragnienia napełnić towarami, które w tej przezornej nawie tym wyższą swych godności otrzymać obiecują stymę, im za sprzyjających zefirów faworem w pożądanym brzegu wdzięczniejsza one odbierać będzie ręka. Inaczej niegdy Jazon z Argonautami ku krainie Kolchis chciwe swe kierował żagle; inaczej zaś na Twoich herbownych rzekach odważnych kawalerów i mężnych bohatyrów sławne nawigują galeony. Tam złote powabiły i tak zachęciły łupy, że nie
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 17
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
za umarłe bywa post cõsecrationemkonsecrationem iż Chrystus Pan/ który Lazarza od umarłych wskrzesił/ obecnym będąc w Naświętszym Sakramencie/ chce i tych co w Czyśćcu są jako naprędzej wyzwolić/ za modlitwą kościoła wszytkiego. O czym pięknie Joannes Grittus. Powiada Grzegorz święty o Biskupie Panormitańskim/ iż wyjachawszy z Sycylii morzem/ na jednej nawie nie małej/ gdy był prawie w pół drogi/ sroga nawałność morska nań nastąpiła/ że już zwątpił był o zdrowiu swoim. Atoli polecając się Panu Bogu/ i Pannie Naświętszej/ zaledwie w kilka dni przybił się do Wyspu rzeczonego Urtica. Aże przy onym okręcie/ w którym on jachał/ był na zadzi uwiązany
zá vmárłe bywa post cõsecrationemconsecrationem iż Chrystus Pan/ ktory Lázárzá od vmárłych wskrześił/ obecznym będąc w Naświętszym Sákrámenćie/ chce y tych co w Czyscu są iáko naprędzey wyzwolić/ zá modlitwą kośćiołá wszytkiego. O czym pięknie Ioannes Grittus. Powiáda Grzegorz święty o Biskupie Pánormitáńskim/ iż wyiáchawszy z Sycyliey morzem/ ná iedney nawie nie máłey/ gdy był práwie w puł drogi/ sroga náwáłność morska náń nástąpiłá/ że iuż zwątpił był o zdrowiu swoim. Atoli polecáiąc się Pánu Bogu/ y Pánnie Naświętszey/ záledwie w kilká dni przybił się do Wyspu rzeczonego Vrtica. Aże przy onym okręćie/ w ktorym on iáchał/ był ná zádźi vwiązány
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 47
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
Regi, od którego niechcieli wiziąć pułtora tysiąca Realów co im dawał za nią: przyjęli jednak dwie Nawy/ jednę nazwaną Bargantino/ a drugą Tartaną/ i puścili się w nich do Neapolim: z kąd 16. dnia Lutego przyjachali do Rzymu/ z piącią pomienionych białychgłów/ i ze trzydziestą towarzyszów przedniejszych/ na tej nawie którazwano Bargatino. Tam nazajutrz chcąc pokazać wdzięczność swoję przeciwko Panu Bogu i upokorzenie/ a posłuszeństwo przeciw Stolicy Apostołskiej/ oddali do nóg Ojca świętego chorągiew zacną i wielką/ z białego jedwabiu/ na której pięknie uhartowane były cztery Miesiące Tureckie/ pełne charakterów Arabskich/ i po wszystkiej chorągwi pełno także było tych charakterów haftowanych. Oddali
Regi, od ktorego niechćieli wiźiąć pułtora tyśiąca Realow co im dáwał zá nię: przyięli iednák dwie Nawy/ iednę názwáną Bargantino/ á drugą Tartaną/ y puśćili się w nich do Neápolim: z kąd 16. dnia Lutego przyiácháli do Rzymu/ z piąćią pomienionych białychgłow/ y ze trzydźiestą towárzyszow przednieyszych/ ná tey nawie ktorazwano Bargatino. Tám názáiutrz chcąc pokażáć wdźięczność swoię przećiwko Pánu Bogu y vpokorzenie/ á posłuszeństwo przećiw Stolicy Apostolskiey/ oddáli do nog Oycá świętego chorągiew zacną y wielką/ z białego iedwabiu/ ná ktorey pięknie vhártowáne były cztery Mieśiące Tureckie/ pełne chárákterow Arábskich/ y po wszystkiey chorągwi pełno tákże było tych chárákterow hawtowánych. Oddáli
Skrót tekstu: OpisGal
Strona: A3v
Tytuł:
Opisanie krótkie zdobycia galery przedniejszej aleksandryjskiej
Autor:
Marco Marnaviti
Tłumacz:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
przepaść nie gotowa, Uderzy gromem strzała piorunowa. Niżelibyś miał, Tessalskiemi wiosły Zapienić morza; coby cię z tąd niosły, A jabym z brzegu patrzać miała na nie, Jako uwożą ciebie, me kochanie. Jeśli zaś myślisz z tej powrócić drogi, I jedziesz zwiedzić stwe Ojczyste progi, Nie wielki ciężar w twojej nawie będzie, Kiedy do Pana służebnica wsiądzie. Za mym zwycięzcą, pójdę branka zgubna, I za Małżonkiem dziweka choć nie ślubna, Ani się lękam w tej niewoli nędze, Mam zgodne ręce, do wełny i przęde. Niech na twe, co być najpiękniejsza może Między Greckiemi, żona idzie łoże, Nie będę na to
przepáść nie gotowá, Vderzy gromem strzałá piorunowa. Niżelibyś miał, Tessálskiemi wiosły Zápienić morzá; coby ćię z tąd niosły, A iabym z brzegu pátrzáć miałá ná nie, Iáko uwożą ćiebie, me kochánie. Ieśli záś myślisz z tey powroćić drogi, Y iedźiesz zwiedźić stwe Oyczyste progi, Nie wielki ćiężar w twoiey náwie będźie, Kiedy do Páná służebnicá wśiędźie. Zá mym zwyćięzcą, poydę bránká zgubna, Y zá Małżonkiem dźiweká choć nie ślubna, Ani się lękam w tey niewoli nędze, Mam zgodne ręce, do wełny y przęde. Niech ná twe, co bydź naypięknieysza może Między Greckiemi, żoná idźie łoże, Nie będę ná to
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 31
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
nadszedł, abyśmy siadali W okręt i w drogę naszę żeglowali. Więc że ten dzień jest, w którym na śmierć Boga Hierozolima obwiniła sroga, Bojąc się z sobą wozić nieprawości, Ciężkie w kościele pogrzebliśmy złości I Chleb Anielski dla szczęścia pewnego Z rąk przyjęliśmy piastuna Bożego — A mając dobry już prowijant w nawie Zstępując z brzegów, myślim o popławie. Ośmdziesiąt Niemców, bosmanów gromada, Nas tylko Lechów trzydzieści zasiada. Portowy Gdańsku! z tobą się żegnamy Z twych bram i fortec zacnych wychadzamy, Z Ojczyzny jedziem. Poszczęść, Febie, naszę Drogę i wyjazd świecąc na Pegasie! I ty, Trytonie, i, co morzem
nadszedł, abyśmy siadali W okręt i w drogę naszę żeglowali. Więc że ten dzień jest, w którym na śmierć Boga Hierozolima obwiniła sroga, Bojąc się z sobą wozić nieprawości, Ciężkie w kościele pogrzebliśmy złości I Chleb Anielski dla szczęścia pewnego Z rąk przyjęliśmy piastuna Bożego — A mając dobry już prowijant w nawie Zstępując z brzegów, myślim o popławie. Ośmdziesiąt Niemców, bosmanów gromada, Nas tylko Lechów trzydzieści zasiada. Portowy Gdańsku! z tobą się żegnamy Z twych bram i fortec zacnych wychadzamy, Z Ojczyzny jedziem. Poszczęść, Febie, naszę Drogę i wyjazd świecąc na Pegasie! I ty, Trytonie, i, co morzem
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 40
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
! Jeźlić tak dłużej na morzu będziemy, Pewnie mnichami wszyscy zostaniemy!” Oni się zatym do mnie obrócili, A mój żart temi słowami płacili: „Tylkoś sam jeden spojśrzodka nas, Lachu, Iże się zmyślasz wolnym być od strachu? Dopieroś ożył? nie umiałeś prawie Tych żartów wczora dokazować w nawie? Sądź lepiej z nami, a społem zawzięte W nieba ofiaruj nabożeństwa święte. Dzisiaj wilią świętej Anny mamy, Jutro samego festu doczekamy. A jeźli w państwach i kościołach słynie, Niech do niej nasz głos i z wody popłynie! Jaką możemy, chwałę wyrządzajmy I w jej opiekę naszę drogę dajmy!” Kiedy to
! Jeźlić tak dłużej na morzu będziemy, Pewnie mnichami wszyscy zostaniemy!” Oni się zatym do mnie obrócili, A mój żart temi słowami płacili: „Tylkoś sam jeden spojśrzodka nas, Lachu, Iże się zmyślasz wolnym być od strachu? Dopieroś ożył? nie umiałeś prawie Tych żartów wczora dokazować w nawie? Sądź lepiej z nami, a społem zawzięte W nieba ofiaruj nabożeństwa święte. Dzisiaj wiliją świętej Anny mamy, Jutro samego festu doczekamy. A jeźli w państwach i kościołach słynie, Niech do niej nasz głos i z wody popłynie! Jaką możemy, chwałę wyrządzajmy I w jej opiekę naszę drogę dajmy!” Kiedy to
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 53
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
i w tym więcej panowała. Więc kiedy jeszcze pijany przystąpił Humor, żaden z nas w hojności nie skąpił, Owszem już miarkę we wszytkim przebrawszy A na ostatnie koła nie patrzawszy — Daliśmy oczy marnej rozrzutności Od potrzebnej nam zasłonić jasności; Zgoła — olsnąwszy, jako w nocy, prawie — Co jeno było prowijantu w nawie Rozdajem wszystkim spiżarni nie chroniąc Ani napoju z beczek nie żałując. Wszytko to radość nasza sprawowała, Która nas jutro na brzeg stawić miała. Nawet eksaktor, któremu jest dana Moc od okrętu płacy wybierania, Przepasawszy się zwyczajną karboną Z odkrytą chodził do każdego dłonią Napominając, aby wczas płacili, Ponieważ Lubek tylko w ósmej mili
i w tym więcej panowała. Więc kiedy jeszcze pijany przystąpił Humor, żaden z nas w hojności nie skąpił, Owszem już miarkę we wszytkim przebrawszy A na ostatnie koła nie patrzawszy — Daliśmy oczy marnej rozrzutności Od potrzebnej nam zasłonić jasności; Zgoła — olsnąwszy, jako w nocy, prawie — Co jeno było prowijantu w nawie Rozdajem wszystkim spiżarni nie chroniąc Ani napoju z beczek nie żałując. Wszytko to radość nasza sprawowała, Która nas jutro na brzeg stawić miała. Nawet eksaktor, któremu jest dana Moc od okrętu płacy wybierania, Przepasawszy się zwyczajną karboną Z odkrytą chodził do każdego dłonią Napominając, aby wczas płacili, Ponieważ Lubek tylko w ósmej mili
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 65
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wymierzę, A wątłą sztabą na roztręt uderzę. Wszakże komu Bóg naznaczył żyć więcej I między wałów nie zginie tysięcy, A przecie snadniej u brzegu jakiego Ratować możem zdrowia wątpliwego.” To skoro skończył, o! jakie łykania, Jaki wrzask powstał i z płaczem wzdychania! Jakie lamenty już zgubionych prawie Ludzi panują w opłakanej nawie! O Boskie ucho! przez smutne niebiosy Słysz nasze troski i płaczliwe głosy! Podaj swą rękę, a ratuj tonących! Ty umiesz cieszyć w Tobie ufających! Tak jedni mówim, a drudzy padają Z bojaźni na wznak, ledwie duszę mają W oziębłym ciele; drudzy się żegnamy Z sobą i piersi płaczem polewamy Często się
wymierzę, A wątłą sztabą na roztręt uderzę. Wszakże komu Bóg naznaczył żyć więcej I między wałów nie zginie tysięcy, A przecie snadniej u brzegu jakiego Ratować możem zdrowia wątpliwego.” To skoro skończył, o! jakie łykania, Jaki wrzask powstał i z płaczem wzdychania! Jakie lamenty już zgubionych prawie Ludzi panują w opłakanej nawie! O Boskie ucho! przez smutne niebiosy Słysz nasze troski i płaczliwe głosy! Podaj swą rękę, a ratuj tonących! Ty umiesz cieszyć w Tobie ufających! Tak jedni mówim, a drudzy padają Z bojaźni na wznak, ledwie duszę mają W oziębłym ciele; drudzy się żegnamy Z sobą i piersi płaczem polewamy Często się
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 67
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971