w różne zakręty jak Meander snuje, I Wilia, co imię swoje w Niemnie traci, I Dźwina, która w Rydze myto morzu płaci. Ale jeśli-ć by tyle rzek na strawę mało I kosztować ci by się wód słonych zachciało, Masz morza, lubo Białe, co po długich biegach Holenderskie przy naszych stawia nawy brzegach, Lubo Czarne, którego choć Ordyńczyk broni, Naszej jednak zdobyczą będzie, da Bóg, broni. Samej mi tylko, radzę-ć, nie tykaj Śreniawy, Której nurt nieraz bywał krwią pogańską krwawy; Niechaj ją Zefir wiecznie powiewając chłodzi, Niech jej wód zbytnią suszą krople nie odchodzi, Niech spokojnie w ozdobę
w różne zakręty jak Meander snuje, I Wilija, co imię swoje w Niemnie traci, I Dźwina, która w Rydze myto morzu płaci. Ale jeśli-ć by tyle rzek na strawę mało I kosztować ci by się wód słonych zachciało, Masz morza, lubo Białe, co po długich biegach Holenderskie przy naszych stawia nawy brzegach, Lubo Czarne, którego choć Ordyńczyk broni, Naszej jednak zdobyczą będzie, da Bóg, broni. Samej mi tylko, radzę-ć, nie tykaj Śreniawy, Której nurt nieraz bywał krwią pogańską krwawy; Niechaj ją Zefir wiecznie powiewając chłodzi, Niech jej wód zbytnią suszą krople nie odchodzi, Niech spokojnie w ozdobę
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 176
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
do Aleksandrii na przedanie/ także Chrześcijańkę/ imieniem Katarzynę: Tę poślec mianowaną/ obrał sobie za żonę Marek/ Kapitanem jużód towarzystwa będąc obranym: a drugie pojęli także inszy przedniejszy z towarzystwa. Naostatek zostawiwszy Galerę Vice Regi, od którego niechcieli wiziąć pułtora tysiąca Realów co im dawał za nią: przyjęli jednak dwie Nawy/ jednę nazwaną Bargantino/ a drugą Tartaną/ i puścili się w nich do Neapolim: z kąd 16. dnia Lutego przyjachali do Rzymu/ z piącią pomienionych białychgłów/ i ze trzydziestą towarzyszów przedniejszych/ na tej nawie którazwano Bargatino. Tam nazajutrz chcąc pokazać wdzięczność swoję przeciwko Panu Bogu i upokorzenie/ a posłuszeństwo przeciw Stolicy
do Alexándriey ná przedánie/ tákże Chrześciáńkę/ imieniem Káthárzynę: Tę pośledz miánowáną/ obrał sobie zá żonę Márek/ Kápitanem iużod towárzystwá będąc obránym: á drugie poięli tákże inszy przednieyszy z towarzystwá. Náostátek zostáwiwszy Galerę Vice Regi, od ktorego niechćieli wiźiąć pułtora tyśiąca Realow co im dáwał zá nię: przyięli iednák dwie Nawy/ iednę názwáną Bargantino/ á drugą Tartaną/ y puśćili się w nich do Neápolim: z kąd 16. dnia Lutego przyiácháli do Rzymu/ z piąćią pomienionych białychgłow/ y ze trzydźiestą towárzyszow przednieyszych/ ná tey nawie ktorazwano Bargatino. Tám názáiutrz chcąc pokażáć wdźięczność swoię przećiwko Pánu Bogu y vpokorzenie/ á posłuszeństwo przećiw Stolicy
Skrót tekstu: OpisGal
Strona: A3v
Tytuł:
Opisanie krótkie zdobycia galery przedniejszej aleksandryjskiej
Autor:
Marco Marnaviti
Tłumacz:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
ludzkiej dogodzi imprezie, I mojej wiernej nadziei, i spezie. Aleć mię próżne rozumienie zwodzi, Gdy cię ani ród Królewski uwodzi, Ani mojego Domu chętne progi, Gdziebyś się obmył przyjechawszy z drogi. Tak mi na oczach twa postawa stoi, Jak gdyś odkładać miał z krainy moi; Też widzę nawy, co je pomnieć mogę, Które się z tobą gotowały w drogę. Po tyle razy, miłym przytuleniem Ściskałeś szyję swoim obłapieniem, I dziękując mi za wierne kochanie, Nad zwyczaj było twoje całowanie. Mieszałeś i łzy, przy wdzięcznym obłapie, Którymi twoja twarz, i moja, skapie, Zaląc; że
ludzkiey dogodźi impreźie, Y moiey wierney nádźiei, y speźie. Aleć mię prożne rozumienie zwodźi, Gdy ćię áni rod Krolewski uwodźi, Ani moiego Domu chętne progi, Gdźiebyś się obmył przyiechawszy z drogi. Ták mi ná oczách twa postáwá stoi, Iák gdyś odkłádáć miał z kráiny moi; Też widzę náwy, co ie pomnieć mogę, Ktore się z tobą gotowáły w drogę. Po tyle rázy, miłym przytuleniem Sćiskałeś szyię swoim obłápieniem, Y dźiękuiąc mi zá wierne kochánie, Nád zwyczay było twoie cáłowánie. Mieszałeś y łzy, przy wdźięcznym obłápie, Ktorymi twoiá twarz, y moiá, skápie, Zaląc; że
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 19
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
drogę. Po tyle razy, miłym przytuleniem Ściskałeś szyję swoim obłapieniem, I dziękując mi za wierne kochanie, Nad zwyczaj było twoje całowanie. Mieszałeś i łzy, przy wdzięcznym obłapie, Którymi twoja twarz, i moja, skapie, Zaląc; żeć ciche niebieskie pogody Skłonne w żeglugę ułożyły wody. I obracając nawy w morze nosem, Toś wyrzekł wielkim, i ostatnim głosem; Filli kochana, bądź cierpliwa, aże Twój Demofoon z drogić się pokaże. A jakoż mam być? jako tego czekać? Coś śmiał; abyś mię nie widział; uciekać, I nie pozwalać; by twoje karyny Za Trackim wiatrem,
drogę. Po tyle rázy, miłym przytuleniem Sćiskałeś szyię swoim obłápieniem, Y dźiękuiąc mi zá wierne kochánie, Nád zwyczay było twoie cáłowánie. Mieszałeś y łzy, przy wdźięcznym obłápie, Ktorymi twoiá twarz, y moiá, skápie, Zaląc; żeć ćiche niebieskie pogody Skłonne w żeglugę ułożyły wody. Y obracáiąc náwy w morze nosem, Toś wyrzekł wielkim, y ostátnim głosem; Filli kochána, bądź ćierpliwa, áże Twoy Demofoon z drogić się pokaże. A iákoż mam bydź? iáko tego czekáć? Coś śmiał; ábyś mię nie widźiał; ućiekać, Y nie pozwaláć; by twoie káryny Zá Tráckim wiátrem,
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 20
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
śmiech stroi? . Czy nie tęsknica owych panien broi? Przecię nie stoim, choć nas wiatr weksuje, Okręt po wałach chodzi, nie próżnuje. Przez dzień i przez noc spławiliśmy ledwie To, co się spławić może w godzin we dwie; Aż trzecim razem z puckich gór łaskawy Dmuchnął wiatr na nas i popędził nawy. Ale zaś słońce, skoro się rozśmiało, I ten nam pojazd wkrótce hamowało, Bo gdy swe jasne rozniosło promienie, Wszystko uciekło z nieba posępienie; Woda, co częste pagórki sypała, Jako szkło gładkie — tak się wyrównała. Leniwiej żółwia okręt postępuje, Kiedy biczyka na żaglach nie czuje. I gdy tak prawie
śmiech stroi? . Czy nie tęsknica owych panien broi? Przecię nie stoim, choć nas wiatr weksuje, Okręt po wałach chodzi, nie próżnuje. Przez dzień i przez noc spławiliśmy ledwie To, co się spławić może w godzin we dwie; Aż trzecim razem z puckich gór łaskawy Dmuchnął wiatr na nas i popędził nawy. Ale zaś słońce, skoro się rozśmiało, I ten nam pojazd wkrótce hamowało, Bo gdy swe jasne rozniosło promienie, Wszystko uciekło z nieba posępienie; Woda, co częste pagórki sypała, Jako śkło gładkie — tak się wyrównała. Leniwiej żółwia okręt postępuje, Kiedy biczyka na żaglach nie czuje. I gdy tak prawie
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 43
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ptasząt kędy przy krzewinie, Już i cyranek napatrzym we trzcinie, Różnych igraszek i głośnego wrzasku Słuchamy — siedząc przy brzegach na piasku. A zaś na morzu, lub się tam zlewają Gwałtowne wody i tam swój stok mają, Przecię nie słychać ni dzikich śpiewania Ptasząt, ni gęsi domowych pływania, Tylkośmy z dala na nawy patrzali, Któremi różnie ludzie kierowali Do różnych krain, z różnemi andlami Prosto swojemi jadąc gościńcami. Gdzie też przeciw nam w same prawie oczy Siedm naw z wiatrowej lotem płynie mocy; Na nich bosmani w szarych sukniach stali, A z dala na nas kuczmami kiwali, Co nasz Marynarz obaczywszy skoczył, A kilka żaglów prędko
ptasząt kędy przy krzewinie, Już i cyranek napatrzym we trzcinie, Różnych igraszek i głośnego wrzasku Słuchamy — siedząc przy brzegach na piasku. A zaś na morzu, lub się tam zlewają Gwałtowne wody i tam swój stok mają, Przecię nie słychać ni dzikich śpiewania Ptasząt, ni gęsi domowych pływania, Tylkośmy z dala na nawy patrzali, Któremi różnie ludzie kierowali Do różnych krain, z różnemi andlami Prosto swojemi jadąc gościńcami. Gdzie też przeciw nam w same prawie oczy Siedm naw z wiatrowej lotem płynie mocy; Na nich bosmani w szarych sukniach stali, A z dala na nas kuczmami kiwali, Co nasz Marynarz obaczywszy skoczył, A kilka żaglów prędko
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 58
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
mię łagodził — ja więcej do niego Słowa nie rzekszy, tylko z ręku jego Jakoś wypadszy — com jeno sił miała, Jako na skrzydłach od niegom leciała. On zatym, chcąc mi bokiem przepaść w oczy Bieży (własny wiatr, który gdy więc skoczy Na gładkie morze, bez wszelakiej sprawy Zwykł zewsząd smutne obskakiwać nawy, Że choćby one w drogę bieżeć chciały, Nie mogą, bo je zewsząd tłuką wały). Tak też i Arnolf nad morskiemi brzegi Koło mnie czynił -— jako wiatr — przebiegi. Gdzie jeno kinę sobą lub nogami, On za mną bieży, a z dala rękami Chwyta mię grożąc i trząsając głową I twarzą
mię łagodził — ja więcej do niego Słowa nie rzekszy, tylko z ręku jego Jakoś wypadszy — com jeno sił miała, Jako na skrzydłach od niegom leciała. On zatym, chcąc mi bokiem przepaść w oczy Bieży (własny wiatr, który gdy więc skoczy Na gładkie morze, bez wszelakiej sprawy Zwykł zewsząd smutne obskakiwać nawy, Że choćby one w drogę bieżeć chciały, Nie mogą, bo je zewsząd tłuką wały). Tak też i Arnolf nad morskiemi brzegi Koło mnie czynił -— jako wiatr — przebiegi. Gdzie jeno kinę sobą lub nogami, On za mną bieży, a z dala rękami Chwyta mię grożąc i trząsając głową I twarzą
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 189
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nocy wiekuistej strach na ludzie padnie, Cień niepraw, że glanc traci pochodnia tak wdzięczna, Lubo światła odstrada błędna twarz miesięczna, Cień temu jest przyczyną. Świat nic nie wywodzi, Aż do włoska małego, zaczym cień nie chodzi. Lotem ptaki, a w biegu zwierza najrętszego Cień wycieka, cień wpośród morza głębokiego Ściga nawy, żaglami i wiosły niesione, Poprzedzając w swym pędzie Eurusy szalone. Cień nauczył po słońcu godziny najdować I rozliczne po ścianach kompasy malować. Egipskie piramidy, niebotyczne skały, Talesowi za cieniem pomierne się stały. Cień dworski marnotrawca półmiski plondruje, Pełne czary, puhary, szklenice nicuje. Jaką dziecię ma radość, kiedy je
nocy wiekuistej strach na ludzie padnie, Cień niepraw, że glanc traci pochodnia tak wdzięczna, Lubo światła odstrada błędna twarz miesięczna, Cień temu jest przyczyną. Świat nic nie wywodzi, Aż do włoska małego, zaczym cień nie chodzi. Lotem ptaki, a w biegu zwierza najrętszego Cień wycieka, cień wpośrod morza głębokiego Ściga nawy, żaglami i wiosły niesione, Poprzedzając w swym pędzie Eurusy szalone. Cień nauczył po słońcu godziny najdować I rozliczne po ścianach kompasy malować. Egipskie piramidy, niebotyczne skały, Talesowi za cieniem pomierne się stały. Cień dworski marnotrawca połmiski plundruje, Pełne czary, puhary, szklenice nicuje. Jaką dziecię ma radość, kiedy je
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 282
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
: w których oni/ dla krótkiego okręgu ich nawigacij/ i dla ustawicznych dróg/ byli dobrzy praktycy. Taporbasi/ iż nie wiedzieli nigdy północych stron/ wozili z sobą niemało ptastwa/ a czasu potrzeby wypuszczali raz tego/ drugi raz drugiego: a iż ptastwo z przyrodzenia szukają ziemie/ tedy oni kierowali za nimi swe nawy. Lecz jeśli niebo było ciemne/ i morze pomieszane rozmaitemi wiatry; nie mogli oni starzy rozeznać/ gdzieby byli. Co osobliwie pokazał Vergilius/ tak pisząc in AEneidis: Postquam altum tenuêre rates: neciam amplus vllae Apparent terrae: caelum vndique, et vndique Pontus: Oto Trojani byli na wielkim morzu daleko od ziemie
: w ktorych oni/ dla krotkiego okręgu ich náuigáciy/ y dla vstáwicznych drog/ byli dobrzy práktycy. Táporbási/ iż nie wiedźieli nigdy pułnocnych stron/ woźili z sobą niemáło ptástwá/ á czásu potrzeby wypusczáli raz tego/ drugi raz drugiego: á iż ptástwo z przyrodzenia szukáią źiemie/ tedy oni kierowáli zá nimi swe nawy. Lecz iesli niebo było ćiemne/ y morze pomieszáne rozmáitemi wiátry; nie mogli oni stárzy rozeznáć/ gdźieby byli. Co osobliwie pokazał Vergilius/ ták pisząc in AEneidis: Postquam altum tenuêre rates: neciam amplus vllae Apparent terrae: caelum vndique, et vndique Pontus: Oto Troiáni byli ná wielkim morzu dáleko od źiemie
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 263
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
mieście królestwa Aryma/ kędy ojcowie mieli dom/ i mieszkało tam 450. neofitów w roku 1563. Pod tym czasem szerzyła się wiara i imię Chrystusowe na wysepce Amacusa/ w Fundo/ i w Ksichi. To jest jeden kasztel nie daleko od Amacusy/ którego Pan obłudnie został Chrześcijaninem/ aby tylko powabił do swego portu nawy i handle Portugalskie: a potym odstąpił/ i podniósł srogie prześladowanie na neofity swe poddane/ którzy się jednak mężnie popisali. W roku 1571. Nabunanga król de Voar/ dał pomoc zaraz Cauadonowi bratu Kubusa z Meaco/ którego był zabił Pan z Imory w roku 1565. Za czym gdy przyszło wielkie zamieszanie i poburzenie w
mieśćie krolestwá Arymá/ kędy oycowie mieli dom/ y mieszkáło tám 450. neofitow w roku 1563. Pod tym czásem szerzyłá się wiárá y imię Chrystusowe ná wysepce Amácusá/ w Fundo/ y w Xichi. To iest ieden kásztel nie dáleko od Amácusy/ ktorego Pan obłudnie został Chrześćiáninem/ áby tylko powabił do swego portu nawy y hándle Portogálskie: á potym odstąpił/ y podniosł srogie przeszládowánie ná neofity swe poddáne/ ktorzy się iednák mężnie popisáli. W roku 1571. Nábunángá krol de Voar/ dał pomoc záraz Cáuádonowi brátu Kubusá z Meáco/ ktorego był zábił Pan z Imory w roku 1565. Zá czym gdy przyszło wielkie zámieszánie y poburzenie w
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 187
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609