thura iungit Cassiamque cinamum Pretiosa dona fundit Dei minora donis. Sol iste mentis ardet Animaeque vita vivit Fontem hunc sitimus omnes Hunc aerera ciemus Hoc spiritu movemur Hoc rore terra cordis Gravatur et tepescit. Quid reddis huic colono Infructuosa tellus ?
10. Dobrodziejstwa boże.
Ktokolwiek deszcz leje mnogi Amomu bogatego, Kto balsam i potok drogi Nektaru sabejskiego, Mirry z kadzidłem zmieszane Cassje z cynamonem, Dary jego niezrownane Z niebieskich milionem. Bóg słońcem w umyśle świeci, Stąd żywot dusze mamy; Do zdroju pragnienie nieci Świętego; w nim dychamy, W nim się ruchamy, tą rosą Serca role skropione. Co też za owoc przyniosą Panu ziemie płone? 11.
thura iungit Cassiamque cinamum Pretiosa dona fundit Dei minora donis. Sol iste mentis ardet Animaeque vita vivit Fontem hunc sitimus omnes Hunc aerera ciemus Hoc spiritu movemur Hoc rore terra cordis Gravatur et tepescit. Quid reddis huic colono Infructuosa tellus ?
10. Dobrodziejstwa boże.
Ktokolwiek deszcz leje mnogi Amomu bogatego, Kto balsam i potok drogi Nektaru sabejskiego, Mirry z kadzidłem zmieszane Cassye z cynamonem, Dary jego niezrownane Z niebieskich millionem. Bog słońcem w umyśle świeci, Ztąd żywot dusze mamy; Do zdroju pragnienie nieci Świętego; w nim dychamy, W nim się ruchamy, tą rosą Serca role skropione. Co też za owoc przyniosą Panu ziemie płone? 11.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 418
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
zbogaci na świecie. I jeszczeby się więcej napisało, Ale już imię i pióro ustało. Bankiet bogów.
Tam kędy bramy Olimpu jasnego Najwarowniejsze, gdzie się Cyklopowie Chcieli dobywać za wieku dawnego, W kupę zebrani niebiescy bogowie
I z boginiami wespół, piękne koło Zasiadszy sobie w lubej kompanijej, Niebieski bankiet zaczęli wesoło, Nektaru ani skąpiąc ambroziej.
Wszytkie powagi i swe dostojeństwa W tak dobrej myśli złożyli na stronę. I mały z większym zażył bezpieczeństwa, Ani tam dbano na złotą koronę
Ani na srogi piorunu Jowiszowy, Ale jak za brat z nim bogowie mniejszy. Jak sobie dobrze już zagrzali głowy, Apollo naprzod ze wszech najświetniejszy
Uderzył w słodkie
zbogaci na świecie. I jeszczeby się więcej napisało, Ale już imię i pioro ustało. Bankiet bogow.
Tam kędy bramy Olimpu jasnego Najwarowniejsze, gdzie się Cyklopowie Chcieli dobywać za wieku dawnego, W kupę zebrani niebiescy bogowie
I z boginiami wespoł, piękne koło Zasiadszy sobie w lubej kompaniej, Niebieski bankiet zaczęli wesoło, Nektaru ani skąpiąc ambroziej.
Wszytkie powagi i swe dostojeństwa W tak dobrej myśli złożyli na stronę. I mały z większym zażył bezpieczeństwa, Ani tam dbano na złotą koronę
Ani na srogi piorunu Jowiszowy, Ale jak za brat z nim bogowie mniejszy. Jak sobie dobrze już zagrzali głowy, Apollo naprzod ze wszech najświetniejszy
Uderzył w słodkie
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 460
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
werdei, lecz z chęcią Przyjm ślinkę za rzecz i ciesz się pamięcią. Piłeś łagodne wina od Kremony, I z gron bagnajskich, i roncyglijony, I co przodkuje na parmeńskim stole Tłoczone blisko cudnej Kaprarole; Pomnisz i alban, godzien swego rymu, Godzien i poić ojce święte z Rzymu, I bogi, kiedy nektaru dopiją I nieśmiertelną strawią ambrozyją (Jeśli go Monte Caval nie ustrzeże I głupi bogom ustąpią papieże). Piłeś ochotnie mondragońskie tace, Gdyś tuskulańskie nawiedzał pałace; I gdyś fraskackie objeżdżał fontanny, Wprzód-eś się pytał, kędy loch kowany, I był ci milszy chłód ze dzbana wina Niż wiatry z wody
werdei, lecz z chęcią Przyjm ślinkę za rzecz i ciesz się pamięcią. Piłeś łagodne wina od Kremony, I z gron bagnajskich, i roncyglijony, I co przodkuje na parmeńskim stole Tłoczone blisko cudnej Kaprarole; Pomnisz i alban, godzien swego rymu, Godzien i poić ojce święte z Rzymu, I bogi, kiedy nektaru dopiją I nieśmiertelną strawią ambrozyją (Jeśli go Monte Caval nie ustrzeże I głupi bogom ustąpią papieże). Piłeś ochotnie mondragońskie tace, Gdyś tuskulańskie nawiedzał pałace; I gdyś fraskackie objeżdżał fontany, Wprzód-eś się pytał, kędy loch kowany, I był ci milszy chłód ze dzbana wina Niż wiatry z wody
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 53
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Wyrazi i wymówi. Utwierdź ją w tym Boże. Nadobnej Paskwaliny,
Nakoniec po skończonej tej uroczystości/ Prowadzi ją do sale przedziwnej jasności/ Okna mając kowane w Paryiskim Krzysztale/ A po stronach/ po ścianach krwawe w niej korale/ I Rubiny pałały/ kędy z nią pospołu Chleba udzielonego z niebieskiego stołu/ I Nektaru skosztuje. Obiad górne potym Przynoszą Oready na naczyniu złotym/ Które służą. A sama Ksieni ją częstuje W potrawach kredencując. Przy czym ukazuje Po kosztownych podłogach diamentem ryte Kiedyś od Polikleta dzieje znamienite Wielkiej tej Monarszynej. Jako można! jako Jowiszowi samemu brykać więc nijako Przed nią bywa/ będąc mu nie tylko Boginią/ I
Wyrázi y wymowi. Vtwierdź ią w tym Boże. Nadobney Pasqualiny,
Nákoniec po skończoney tey vroczystości/ Prowádzi ią do sále przedziwney iásności/ Okná máiąc kowáne w Páryiskim krysztale/ A po stronách/ po ściánách krwáwe w niey korale/ Y Rubiny pałáły/ kędy z nią pospołu Chlebá vdzielonego z niebieskiego stołu/ Y Nektáru skosztuie. Obiad gorne potym Przynoszą Oreády ná naczyniu złotym/ Ktore służą. A sámá Xięni ią częstuie W potráwách kredencuiąc. Przy czym vkázuie Po kosztownych podłogách dyámentem ryte Kiedys od Polikletá dzieie známienite Wielkiey tey Monárszyney. Iáko można! iáko Iowiszowi sámemu brykáć więc niiáko Przed nią bywa/ będąc mu nie tylko Boginią/ Y
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 116
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
jeden: Duas ut mamillas pensiles habent, quod hae saecundiores sint etc. T. Biadaszkuz, żem tam z Wmcią. nie był, mogłoby też tego słodkiego mięsa i dla mnie spaść co z wąsa Wmci. B. Które mi właśnie ad palatum przypadły, po tych dwóch potrawach czarę dużą wypiłem wystałego nektaru, śmierci Saturnusowej, lubo dobrze dowarzonej, tylko com skosztował, Ale łeb Vulcanów doznał, co to jest apetyt Bohatyrski. T. Jako więc Jadacze cielęcą obracają główkę? B. Skorom pięknie chędogo oczustrzył on łeb Vulkanów, przypadnie Wenera z uszczypliwemi słowy, plując mi w kaszę. Czemu pozyrasz prawi głowę najprzedniejszy
ieden: Duas ut mamillas pensiles habent, quod hae saecundiores sint etc. T. Biádaszkuz, żem tám z Wmćią. nie był, mogłoby też tego słodkiego mięsá y dla mnie spáść co z wąsá Wmći. B. Ktore mi właśnie ad palatum przypádły, po tych dwuch potráwách czárę dużą wypiłem wystałego nektaru, śmierći Sáturnusowey, lubo dobrze dowárzoney, tylko com skosztował, Ale łeb Vulcánow doznał, co to iest áppetyt Bohátyrski. T. Iáko więc Iádácze cielęcą obracáią głowkę? B. Skorom pięknie chędogo oczustrzył on łeb Vulkánow, przypádnie Venerá z uszczypliwemi słowy, pluiąc mi w kaszę. Czemu pozyrasz práwi głowę nayprzednieyszy
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 38
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Wenera z uszczypliwemi słowy, plując mi w kaszę. Czemu pozyrasz prawi głowę najprzedniejszy członek miłego Małżonka mojego, ty Tyranie, ty chłopie, ty lestrygonie, ty nie litościwy Antropofagu, grożąc mi swoim rozkosznickiem Marsem. T. Przecię i to potrawy niezwyczajne, przy takim halasie zażyte, nic Wmci nie zaskodziły, ba i nektaru czasza opętana wystałego, jako nie zawróciła Wmci mózgownice. B. Nie mogąc dłużej znieść, uszczypliwej mowy, niewstydliwej Wenery, porwawszy za rozkudłany warkocz, wrzuciłem ją tam precz do Zantuzu wesołego Cypru, gdzie była obrana Monarchinią wszystkich Nierżądnic. T. A jam zrozumiał, iż ona miała być tylko Mistrzynią, wszetecznych
Venerá z uszczypliwemi słowy, pluiąc mi w kaszę. Czemu pozyrasz práwi głowę nayprzednieyszy członek miłego Małżonká moiego, ty Tyránnie, ty chłopie, ty lestrygonie, ty nie lutośćiwy Antropophágu, grożąc mi swoim roskosznickiem Marsem. T. Przećię y to potráwy niezwyczáyne, przy tákim haláśie záżyte, nic Wmći nie záskodźiły, bá y nektaru czászá opętána wystałego, iáko nie záwroćiłá Wmći mozgownice. B. Nie mogąc dłużey znieść, vszczypliwey mowy, niewstydliwey Venery, porwawszy zá rozkudłány wárkocz, wrzućiłem ią tám precz do Zántuzu wesołego Cypru, gdźie byłá obrána Monárchinią wszystkich Nierżądnic. T. A iam zrozumiał, iż oná miáłá być tylko Mistrzynią, wszetecznych
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 38
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
. Trąbże już sama wiekopomna sławo Imię Monarchy niezwyciężonego Tobie to niechaj już należy prawo Opiewać światu JANINĘ Polskiego A jeśli gdzie co usłyszysz arkawo Szemrzące wargi; brońże dzieła swego, I nie dopuszczaj tych Osłów do Lutni Coby mieli być ztobą różnonutni. 4. Toć to jest imię Niebiosa któremu Ambrozjiskiego nalały nektaru Gdy się zwać łaską Janowi każdemu Kazały pełną słodkiego Kanaru. Cóż jeszcze mogły dać w liczbie trzeciemu? Nad te, które ma z ichze samych daru Doskonałości; w Tarczy zaś herbowny Całość i pokoj zawarły kosztowny. 5. O urodzony! Polski Herkulesie I Chrześcijaństwa całego pieszczoto Trąba wielkości Twych moja nie zniesie, I
. Trąbże iuż sámá wiekopomna sławo Imię Monárchy niezwyćiężonego Tobie to niechay iuż należy práwo Opiewáć swiatu IANINĘ Polskiego A ieśli gdźie co vsłyszysz árkáwo Szemrzące wárgi; brońże dźiełá swego, Y nie dopuszczay tych Osłow do Lutni Coby mieli bydź ztobą roznonutni. 4. Toć to iest imię Niebiosá któremu Ambrozyiskiego nálały nektáru Gdy się zwáć łáską Ianowi káżdemu Kázáły pełną słodkiego Kánáru. Coż ieszcze mogły dáć w liczbie trzećiemu? Nád te, które ma z ichze sámych dáru Doskonáłośći; w Tarczy záś herbowny Cáłość y pokoy záwárły kosztowny. 5. O vrodzony! Polski Herkuleśie Y Chrześćiáństwá cáłego pieszczoto Trąbá wielkośći Twych moiá nie znieśie, Y
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: A4v
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
/ I (ku prawdzieli) w biedrze ojcowskiej zaszyte. Gdzie dostawało czasów/ których mać stradała. Ino ciotka skrycie go w przód pielegnowała: Stąd wziętego/ Nysejskie w swych odchowywały Jamach Nimfy/ a mleczną karmią podsycały. To gdy na ziemi robią urady przedwieczne/ A dwuródnego Bacha kołyski bezpieczne: Strafunku snadź Jupiter/ Nektaru trąciwszy/ Zwolną Junoną/ ważne sprawy odłożywszy/ Zartował: mówiąc: Wierę/ więtszą niż mężowie Rozkosz macie? Ta jej przy. tedy obie głowie Na skaźń Tyresiasa mądrego się zdały; Któremu znać się mądrego się zdały; Któremu znać sięobie lubieżności dały. Bo kaź dwóch sporych wężów/ pod piękną dąbrową Sprzęgłych laską był
/ Y (ku prawdźieli) w biedrze oycowskiey zászyte. Gdźie dostawáło czásow/ ktorych máć stradáłá. Ino ćiotká skryćie go w przod pielegnowáłá: Ztąd wźiętego/ Nyseyskie w swych odchowywáły Iámách Nymphy/ á mleczną karmią podsycáły. To gdy ná źiemi robią vrády przedwieczne/ A dwurodnego Bacchá kołyski bespieczne: Ztrafunku snadz Iupiter/ Nektaru trąćiwszy/ Zwolną Iunoną/ ważne spráwy odłożywszy/ Zártował: mowiąc: Wierę/ więtszą niż mężowie Roskosz maćie? Tá iey przy. tedy obie głowie Ná skáźń Tyresiásá mądrego się zdáły; Ktoremu znać się mądrego się zdáły; Ktoremu znáć sięobie lubieżności dały. Bo kaź dwoch sporych wężow/ pod piękną dąbrową Sprzęgłych laską był
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 64
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636