za przełożonego.
XIX.
Arganiemu dał pod moc ludzie z Libikany, Po zmarłem Dudrynasie Brunel z Tyngintany Swe prowadził na popis z wzrokiem niewesołem I smętnem i do ziemie pochylonem czołem; Bo potem, jako w lesie, blisko stalonego, Od Atlanta przez czary zamku sprawionego, Odjęła mu on sławny pierścień Bradamanta, Wpadł w niełaskę do króla wielką Agramanta.
XX.
I by beł Izolier, co był Feratowi Brat bliski, nie dał o niem świadectwa królowi, Że go zastał u dębu uwiązanem, pewnie Jużby beł wisiał Brunel na troistem drewnie; I już mu beło powróz na szyję włożono, Ale iż króla za niem gorąco proszono, Odpuścił
za przełożonego.
XIX.
Arganiemu dał pod moc ludzie z Libikany, Po zmarłem Dudrynasie Brunel z Tyngintany Swe prowadził na popis z wzrokiem niewesołem I smętnem i do ziemie pochylonem czołem; Bo potem, jako w lesie, blizko stalonego, Od Atlanta przez czary zamku sprawionego, Odjęła mu on sławny pierścień Bradamanta, Wpadł w niełaskę do króla wielką Agramanta.
XX.
I by beł Izolier, co był Feratowi Brat blizki, nie dał o niem świadectwa królowi, Że go zastał u dębu uwiązanem, pewnie Jużby beł wisiał Brunel na troistem drewnie; I już mu beło powróz na szyję włożono, Ale iż króla za niem gorąco proszono, Odpuścił
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 300
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
dojść mogła, byle się przez nią Ojczyźnie dobrze działo. Spytano mię, kto zato ręczy? co za pewność, że Wm. M. Mści Pan tego dotrzyma? pokazałem pewność stąd, że z Poddanym sprawa, który z Domem, Krewnymi, Przyjaciółmi wszytek funduje się na łasce Królewskiej, któremu napasć na niełaskę u Pana, byłoby zgubić się z temi wszytkiemi. Na ostatek świadectwo wielu przyjaciół, którzyby byli wiadomi słowa i obietnice Wm. M. M. Pana w niedotrzymaniu, służyłyby za wyznanie samego Wm. M. M. Pana. Tak na to odpowiedziano, że było tak wiele obietnic, a przecię
doyść mogła, byle się przez nię Oyczyznie dobrze dźiało. Spytano mię, kto záto ręczy? co zá pewność, że Wm. M. Mśći Pan tego dotrzyma? pokazałem pewność ztąd, że z Poddánym spráwá, ktory z Domem, Krewnymi, Przyiaćiołmi wszytek funduie się ná łasce Krolewskiey, ktoremu nápásć ná niełáskę v Páná, byłoby zgubić się z temi wszytkiemi. Ná ostátek świádectwo wielu przyiaćioł, ktorzyby byli wiádomi słowá i obietnice Wm. M. M. Páná w niedotrzymániu, służyłyby zá wyznánie sámego Wm. M. M. Páná. Ták ná to odpowiedźiano, że było ták wiele obietnic, á przećię
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 39
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
się kazać, i wewlekać tak fałszywą potwarz na mię, do czegom namniejszego nie dał podobieństwa? Snadź to tego, abo tych samych concept, którzy powziąwszy raz odium na mię, i opanowawszy kierowne i do wierzenia pochopne I. K. Mości serce, chcieli mię jako różnymi sposobami, tak i pismami bezecnemi o niełaskę I. K. M. przywieść. Co się im i powiodło. Taki obyczaj we Francjej ludzi wielkich, i godnością fortuną znacznych znosić, na zmyślawszy na nich, i uprządszy sobie różne suspicje, to z niemi do Bastiliej, to ich przez zdradę i gwałt sprzątać. Siódmy. quasi cóiurationem, Pana Marszałka,
się kázáć, y wewlekáć ták fałszywą potwarz ná mię, do czegom namnieyszego nie dał podobieństwá? Snadź to tego, ábo tych samych concept, ktorzy powźiąwszy raz odium ná mię, y opánowawszy kierowne y do wierzenia pochopne I. K. Mośći serce, chćieli mię iáko rożnymi sposobámi, ták y pismámi bezecnemi o niełáskę I. K. M. przywieść. Co się im y powiodło. Táki obyczay we Fráncyey ludźi wielkich, y godnością fortuną znácznych znośić, ná zmyślawszy ná nich, y vprządszy sobie rożne suspicye, to z niemi do Bástiliey, to ich przez zdrádę y gwałt zprzątáć. Siodmy. quasi cóiurationem, Páná Márszałká,
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 82
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
i Brata W. K. Mości w Honorach, i fortunach pomnożony tak znamienicie, że nigdy winna wygasnąć wemnie niemoże, tak wielkich Dobrodziejstw wdzięczność. Przyjmowałeś W. K. Mość łaskawie moje ku sobie wierne usługi, i godne rozumiał konfidencji, i tak wielkiej dobroczynności. Jako w tak wielką w padłem niełaskę W. K. Mości, że tego, któregoś wyniósł, upuszczasz, któregoś stworzył niszczysz, i którego niedawno uczyniłeś widokiem łaski, teraz przykładem wystawiasz gniewu i niełaski, ani wiem, ani się badać śmiem. Proszę W. K. Mości pokornie, do nóg jego upadając, niewchodź w Sąd z Sługą
y Brátá W. K. Mośći w Honorách, y fortunách pomnożony ták známienićie, że nigdy winna wygásnąć wemnie niemoże, ták wielkich Dobrodzieystw wdźięczność. Prziymowałeś W. K. Mość łáskáwie moie ku sobie wierne vsługi, y godne rozumiał confidentiey, y ták wielkiey dobroczynnośći. Iáko w ták wielką w padłem niełáskę W. K. Mośći, że tego, ktoregoś wyniosł, vpuszczasz, ktoregoś stworzył niszczysz, y ktorego niedawno vczyniłeś widokiem łáski, teraz przykłádem wystáwiasz gniewu y niełáski, áni wiem, áni się bádáć śmiem. Proszę W. K. Mośći pokornie, do nog iego vpadáiąc, niewchodź w Sąd z Sługą
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 141
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
byłaźby tak zapamiętała, że nie regulując się ad potiorem partem, chciałaby opierając się recurrere ad pluralitatem, mogąc być pewna, że ten kandydat stanie Królem, któremu się oponowała; a tego minie korona, którego promovebat? chciałaźby novum Electum exacerbare, nie mógłszy mu zaszkodzić, zarobić sobie tylko na jego indygnacją, i niełaskę? a zatym trzeba przyznać, że sama instytucja hujus casualis remedii będąc powodem do powszechcnej zgody, toby sprawiła, żeby nie trzeba nigdy recurrere ad hanc pluralitatem votorum, i tenby skutek zbawienny powszechnej zgody uczyniła etiam nie będąc in praxi; gdyż contradicentes miasto persewerancyj w uporze, uczyniliby sobie meritum i u Rzeczypospolitej
byłaźby tak zapámiętała, źe nie reguluiąc się ad potiorem partem, chćiałáby opieráiąc się recurrere ad pluralitatem, mogąc bydź pewna, źe ten kándydat stánie Krolem, ktoremu się opponowáła; á tego minie korona, ktorego promovebat? chćiałaźby novum Electum exacerbare, nie mogłszy mu zaszkodźić, zárobić sobie tylko na iego indygnácyą, y niełaskę? á zatym trzeba przyznáć, źe sama instytucya hujus casualis remedii będąc powodem do powszechcney zgody, toby spráwiła, źeby nie trzeba nigdy recurrere ad hanc pluralitatem votorum, y tenby skutek zbáwienny powszechney zgody ucźyniła etiam nie będąc in praxi; gdyź contradicentes miásto persewerancyi w uporze, ucźyniliby sobie meritum y u Rzeczypospolitey
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 171
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
przepuściwszy/ ale zaraz nazajutrz Oczywiście i publicznie w Rynku/ z każał go na strape di corda, które trzy razy wytrzymać musiał. O którą sromotę ująwszy się wszytka naczyja Niemiecka/ zaraz zmówiwszy się i ułożywszy prędko wszyscy/ pośli z miasta. O co potym Gubernator u Ojca Z. Papieża/ o wielką przyszedł niełaskę. Prędko potym zroskazania Ojca ś. Gregorza XIII po całym publikowano i wołano mieście/ że ktoby tylko naczyjej Niemieckiej się znajdował z studentów/ Prywilei i wolność dając/ broń każda tak wednie jak pod czas nocy przy sobie mosić/ żadnych czyńszów/ podatków/ ani czła nie placić/ wszelki respekt/ i poszanowanie
przepuśćiwszy/ ále zaraz názáiutrz Oczywiśćie y publicznie w Rynku/ z káżáł go ná strape di corda, ktore trzy rázy wytrzymáć muśiał. O ktorą sromotę viąwszy się wszytká náczyiá Niemiecká/ záraz zmowiwszy się y vłożywszy prętko wszyscy/ pośli z miástá. O co potym Gubernátor v Oycá S. Pápiezá/ o wielką przyszedł niełáskę. Prętko potym zroskazániá Oycá ś. Gregorzá XIII po cáłym publikowano y wołano mieśćie/ że ktoby tylko náczyiey Niemieckiey się znáydował z studentow/ Priuilei y wolność dáiąc/ broń kázda ták wednie iák pod czás nocy przy sobie mośić/ żadnych czyńszow/ podatkow/ ani człá nie pláćić/ wszelki respekt/ y poszánowánie
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 54
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
ten przywiązawszy się mocno do króla Augusta i do cara Piotra Aleksiejewicza i znalazłszy u nich wielki fawor, prędko został podskarbim wielkim lit. Będąc podskarbim, monetę za konsensem królewskim zaczął bić srebrną, to jest tynfy, które były podlejszego ośmią groszami waloru od dawnych tynfów, o co wielką przeciwko sobie wzbudził aklamacją, nawet królewską niełaskę, ale króla prędko przebłagał.
Tymczasem Sapiehowie, jak się przywiązali do króla szwedzkiego, i wojsko litewskie, częścią z przyjaciół Sapieżyńskich złożone, częścią potencją szwedzką, wiktoryzującą nad Moskalem, przymuszane, w komendzie Sapiehy, hetmana wielkiego, zostawało. Nawet i Korona Polska, tąż potencją szwedzką przymuszona, po ujechaniu króla Augusta
ten przywiązawszy się mocno do króla Augusta i do cara Piotra Aleksiejewicza i znalazłszy u nich wielki fawor, prędko został podskarbim wielkim lit. Będąc podskarbim, monetę za konsensem królewskim zaczął bić srebrną, to jest tynfy, które były podlejszego ośmią groszami waloru od dawnych tynfów, o co wielką przeciwko sobie wzbudził aklamacją, nawet królewską niełaskę, ale króla prędko przebłagał.
Tymczasem Sapiehowie, jak się przywiązali do króla szwedzkiego, i wojsko litewskie, częścią z przyjaciół Sapieżyńskich złożone, częścią potencją szwedzką, wiktoryzującą nad Moskalem, przymuszane, w komendzie Sapiehy, hetmana wielkiego, zostawało. Nawet i Korona Polska, tąż potencją szwedzką przymuszona, po ujechaniu króla Augusta
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 66
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
że wrzeszczał, łając mię i szkalując, i żadnej nie przyjmując justyfikacji. Poszedł odgłos po całej Litwie, że jakobym ja, będąc posłanym od księcia z Szeluttą do domu chorążego liwskiego, zdradziłem Szeluttę i zamiast jego siebie rekomendowałem, a zatem, że z owych wielkich księcia kanclerza faworów w wielką u niego niełaskę wpadłem. Lubo się wszystkim podczas moich faworów zasługowałem, jednakże mało kompasją nade mną mających znalazłem.
Brat mój umartwiony odjechał do Rasnej. Ja tymczasem z Warszawy pojechałem do Częstochowy. Jechałem na Piotrków i byłem dla ciekawości na sądach trybunalskich w Piotrkowie. Zostawiwszy konie moje, nająłem z saniami
że wrzeszczał, łając mię i szkalując, i żadnej nie przyjmując justyfikacji. Poszedł odgłos po całej Litwie, że jakobym ja, będąc posłanym od księcia z Szeluttą do domu chorążego liwskiego, zdradziłem Szeluttę i zamiast jego siebie rekomendowałem, a zatem, że z owych wielkich księcia kanclerza faworów w wielką u niego niełaskę wpadłem. Lubo się wszystkim podczas moich faworów zasługowałem, jednakże mało kompasją nade mną mających znalazłem.
Brat mój umartwiony odjechał do Rasnej. Ja tymczasem z Warszawy pojechałem do Częstochowy. Jechałem na Piotrków i byłem dla ciekawości na sądach trybunalskich w Piotrkowie. Zostawiwszy konie moje, nająłem z saniami
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 358
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
odebrałem, zacząłem zważać, że Zabiełło chce pieniądze wziąć francuskie, ale w obowiązki przyjaźni, choć żadnej kondycji i fakcji w tym nie było, nie chce wchodzić.
Zważałem też, że dawać Zabielle, właśnie jak na przepadłe i na oszukanie, pieniądze — sam bym w suspicją złej wiary i w niełaskę wpadł u tak łaskawego pana hetmana wielkiego koronnego, umyśliłem mu nie posyłać tego tysiąca czerw, zł i zacząłem list pisać do Zabiełły, remonstrując, że mu tych pieniędzy bez asekurowania przytomnego, nie za żadne fakcje, ale tylko z przyjacielskiej poufałości przyjaźni, posyłać nie mogę, a oraz czyniąc refleksje, dlaczego tak
odebrałem, zacząłem zważać, że Zabiełło chce pieniądze wziąć francuskie, ale w obowiązki przyjaźni, choć żadnej kondycji i fakcji w tym nie było, nie chce wchodzić.
Zważałem też, że dawać Zabielle, właśnie jak na przepadłe i na oszukanie, pieniądze — sam bym w suspicją złej wiary i w niełaskę wpadł u tak łaskawego pana hetmana wielkiego koronnego, umyśliłem mu nie posyłać tego tysiąca czerw, zł i zacząłem list pisać do Zabiełły, remonstrując, że mu tych pieniędzy bez asekurowania przytomnego, nie za żadne fakcje, ale tylko z przyjacielskiej poufałości przyjaźni, posyłać nie mogę, a oraz czyniąc refleksje, dlaczego tak
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 685
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
żem na stężyckim zjeździe tą przestrogą dosyć powinności swej uczynieł, nie chciałem być na lubelskim zjeździe, aż za gorącą niektórych instancją. Tedy i to podobno wina, żem tak libere KiMci w tych rzeczach oponował się z odrażeniem sobie łaski KiMci, którąm dosyć wielką znał, a narażeniem się na wielką niełaskę, o której nie trzeba powiadać; ato, iż z samej tylko miłości ku panu i ojczyźnie, nie trzeba innego wywodu nad to, żem urząd marszałkowski przez dzięki przyjąwszy, zasiem go ultro porzucieł, tak, iż ani znaczne starostwo zatrzymać mię na nim nie mogło, że i województwo przed tak dwuletnim sejmem
żem na stężyckim zjeździe tą przestrogą dosyć powinności swej uczynieł, nie chciałem być na lubelskim zjeździe, aż za gorącą niektórych instancyą. Tedy i to podobno wina, żem tak libere KJMci w tych rzeczach oponował się z odrażeniem sobie łaski KJMci, którąm dosyć wielką znał, a narażeniem się na wielką niełaskę, o której nie trzeba powiadać; ato, iż z samej tylko miłości ku panu i ojczyźnie, nie trzeba innego wywodu nad to, żem urząd marszałkowski przez dzięki przyjąwszy, zasięm go ultro porzucieł, tak, iż ani znaczne starostwo zatrzymać mię na nim nie mogło, że i województwo przed tak dwuletnim sejmem
Skrót tekstu: ZebrzSkryptCz_III
Strona: 144
Tytuł:
Skrypt in vim testamenti podany
Autor:
Mikołaj Zebrzydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918