, Były i żyzne lata, i wesołe kraje. Teraz, kędyśmy bujne posiali jęczmiony, Kąkol brzydki panuje abo owsik płony. Prawie nas Bóg zapomniał! Komu imię miłe Dafnisowe, kwiatkami na jego mogiłę Ciskajcie, cienie czyńcie chłodne nad studniami I nagrobek postawcie, i napis rymami Wyryjcie: „Tu Dafnis jest pogrzebion nieżywy, Pięknego bydła pasterz i sam urodziwy”. Zawieście i piszczałkę nad grobem. Już ona Nie będzie tak łagodnym graniem zalecona, Jako gdy na niej grawał Dafnis usty swymi. Dafnis i Boga wielbił rymy nabożnymi, I wielkich bohatyrów sławił mężne dzieje. Jako żywa krynica hojne wody leje, Tak z ust jego płynęły pieśni
, Były i żyzne lata, i wesołe kraje. Teraz, kędyśmy bujne posiali jęczmiony, Kąkol brzydki panuje abo owsik płony. Prawie nas Bóg zapomniał! Komu imię miłe Dafnisowe, kwiatkami na jego mogiłę Ciskajcie, cienie czyńcie chłodne nad studniami I nagrobek postawcie, i napis rymami Wyryjcie: „Tu Dafnis jest pogrzebion nieżywy, Pięknego bydła pasterz i sam urodziwy”. Zawieście i piszczałkę nad grobem. Już ona Nie będzie tak łagodnym graniem zalecona, Jako gdy na niej grawał Dafnis usty swymi. Dafnis i Boga wielbił rymy nabożnymi, I wielkich bohatyrów sławił mężne dzieje. Jako żywa krynica hojne wody leje, Tak z ust jego płynęły pieśni
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 168
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
siłę Ma z nas więtszą i który lepiej trafia w żyłę”. I Bajardowi wodze puściwszy i razem Dawszy mu w bok ostrogi, tak go pchnął żelazem, Że i piersi i blachy obadwa przegnało I ostry koniec w grzbiecie tyłem ukazało. Leci, wszytkiej krwie próżny, z konia nieszczęśliwy I czołem ziemię bije Dardynel nieżywy.
CLIII.
Jako mdlejąc umiera, ostrem podjachany Lemięzem kwiat, na bujnej roli wychowany, Jako mak, wilgotnością zbytnią obciążony, Spuszcza głowę i spada na mokre zagony: Tak przyrodzonej krasy na on czas pozbywszy I pierwszą swoję barwę Dardynel straciwszy, Schyla głowę na ziemię i świat zostawuje; Afrykańskiego wojska serca strach zdejmuje.
siłę Ma z nas więtszą i który lepiej trafia w żyłę”. I Bajardowi wodze puściwszy i razem Dawszy mu w bok ostrogi, tak go pchnął żelazem, Że i piersi i blachy obadwa przegnało I ostry koniec w grzbiecie tyłem ukazało. Leci, wszytkiej krwie próżny, z konia nieszczęśliwy I czołem ziemię bije Dardynel nieżywy.
CLIII.
Jako mdlejąc umiera, ostrem podjachany Lemięzem kwiat, na bujnej roli wychowany, Jako mak, wilgotnością zbytnią obciążony, Spuszcza głowę i spada na mokre zagony: Tak przyrodzonej krasy na on czas pozbywszy I pierwszą swoję barwę Dardynel straciwszy, Schyla głowę na ziemię i świat zostawuje; Afrykańskiego wojska serca strach zdejmuje.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 74
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pilnuje.
VIII.
Klorydan, który widzi, że go nie ratuje, I który chce z niem umrzeć, sposoby najduje, Aby mógł niejednego z nieprzyjaciół pożyć, Niżby mu przyszło żywot samemu położyć; I między gałęziami strzałę do cięciwy Pierzystą przyłożywszy, łuk wyciąga krzywy I tak ugadza w czoło jednemu Szotowi, Że nieżywy wypada z siodła ku dołowi.
IX.
Wszyscy się inszy zatem tam i sam mięszają I w tę stronę, skąd strzała przypadła, patrzają. On tem czasem drugi bełt pchnie, aby jednego Zabiwszy, podle niego obalił drugiego. Ten drugi, kiedy tego i owego pytał, Ktoby strzelił, i wołał i zębami
pilnuje.
VIII.
Klorydan, który widzi, że go nie ratuje, I który chce z niem umrzeć, sposoby najduje, Aby mógł niejednego z nieprzyjaciół pożyć, Niżby mu przyszło żywot samemu położyć; I między gałęziami strzałę do cięciwy Pierzystą przyłożywszy, łuk wyciąga krzywy I tak ugadza w czoło jednemu Szotowi, Że nieżywy wypada z siodła ku dołowi.
IX.
Wszyscy się inszy zatem tam i sam mięszają I w tę stronę, skąd strzała przypadła, patrzają. On tem czasem drugi bełt pchnie, aby jednego Zabiwszy, podle niego obalił drugiego. Ten drugi, kiedy tego i owego pytał, Ktoby strzelił, i wołał i zębami
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 87
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
żołnierz Zerbina mężnego, Nie mając względu namniej na pana swojego, Niepostrzeżony, z wielkiem przyskoczywszy gniewem, Młodzieńczykowi w piersi zadał ranę drzewem. Zbyt się Zerbin nieludzkiem postępkiem uraził, Tem więcej, kiedy ujźrzał, że go tak obraził, Że próżny krwie na twarzy upadł nieszczęśliwy Na ziemię, i rozumiał, że już beł nieżywy. PIEŚŃ XIX.
XIV.
I takiem beł ku niemu żalem poruszony, Że zawołał: „Nie będzie pewnie niezemszczony!” I skoczył rozgniewany przeciw żołnierzowi, Co proszącemu ranę zadał Medorowi; Ale on gniewliwego w miejscu nie chciał czekać Królewicza i zbiegszy, w czas począł uciekać. Klorydan widząc, że ów już na
żołnierz Zerbina mężnego, Nie mając względu namniej na pana swojego, Niepostrzeżony, z wielkiem przyskoczywszy gniewem, Młodzieńczykowi w piersi zadał ranę drzewem. Zbyt się Zerbin nieludzkiem postępkiem uraził, Tem więcej, kiedy ujźrzał, że go tak obraził, Że próżny krwie na twarzy upadł nieszczęśliwy Na ziemię, i rozumiał, że już beł nieżywy. PIEŚŃ XIX.
XIV.
I takiem beł ku niemu żalem poruszony, Że zawołał: „Nie będzie pewnie niezemszczony!” I skoczył rozgniewany przeciw żołnierzowi, Co proszącemu ranę zadał Medorowi; Ale on gniewliwego w miejscu nie chciał czekać Królewica i zbiegszy, w czas począł uciekać. Klorydan widząc, że ów już na
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 88
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
: Mnie ustawicznie moje męki prześladują. Miłość to ten wiatr czyni, która mię ogniami Pali, które rozżarza, machając skrzydłami. Twój to cud, o miłości, że choć mię tak palisz I w ogniu zawsze trzymasz, nigdy mię nie spalisz.
CXXVIII.
Nie jestem tem, czem się zdam z twarzy: już nieżywy, Już dawno jest pod ziemią Orland nieszczęśliwy; Jego go niewdzięcznica, która go zdradziła, Nie strzymawszy mu wiary, okrutnie zabiła. Jam jest tylko jego duch, ale rozdzielony Od niego, ustawicznie w tem piekle męczony Przy jego cieniu, który sam został na świecie, Przykład wam, co w miłości nadzieję kładziecie
: Mnie ustawicznie moje męki prześladują. Miłość to ten wiatr czyni, która mię ogniami Pali, które rozżarza, machając skrzydłami. Twój to cud, o miłości, że choć mię tak palisz I w ogniu zawsze trzymasz, nigdy mię nie spalisz.
CXXVIII.
Nie jestem tem, czem się zdam z twarzy: już nieżywy, Już dawno jest pod ziemią Orland nieszczęśliwy; Jego go niewdzięcznica, która go zdradziła, Nie strzymawszy mu wiary, okrutnie zabiła. Jam jest tylko jego duch, ale rozdzielony Od niego, ustawicznie w tem piekle męczony Przy jego cieniu, który sam został na świecie, Przykład wam, co w miłości nadzieję kładziecie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 227
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
który z góry spadającej Szable się srodze boi, straszliwie świszczącej, Pana swojego z wielkiem swojem złem ratuje: Wspina się i chcąc uciec, przodek wystawuje, A wtem go sroga szabla w pół głowy trafiła, Która na jego pana wyprawiona była; Nie miał Hektorowego hełmu, nieszczęśliwy, Jako pan, i zostawa martwy i nieżywy.
CV.
Ale Mandrykard prędko powstawa na nogi Po onem ogłuszeniu i kręci miecz srogi; Zrze się w sobie i gniew go pali jadowity Wewnątrz o to, że mu beł dzielny koń zabity. Afrykański go rycerz chce potrącić koniem; Ale nie tak beł słaby, jako trzymać o niem: Tak stał mocno na
który z góry spadającej Szable się srodze boi, straszliwie świszczącej, Pana swojego z wielkiem swojem złem ratuje: Wspina się i chcąc uciec, przodek wystawuje, A wtem go sroga szabla w pół głowy trafiła, Która na jego pana wyprawiona była; Nie miał Hektorowego hełmu, nieszczęśliwy, Jako pan, i zostawa martwy i nieżywy.
CV.
Ale Mandrykard prędko powstawa na nogi Po onem ogłuszeniu i kręci miecz srogi; Zrze się w sobie i gniew go pali jadowity Wewnątrz o to, że mu beł dzielny koń zabity. Afrykański go rycerz chce potrącić koniem; Ale nie tak beł słaby, jako trzymać o niem: Tak stał mocno na
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 256
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Rządcę/ będzieć rzecz poznana. Z łacińskiego. Księgi Wtóre.
W Jednej skrzydło jest ręce/ w ręce kamie wtóry/ Ten mnie grąży/ a pióro podnosi do góry: Mnieby górą dowcipem wylecieć przystało/ By zazdrosne ubóstwo mię niepogrążało.
Nagrobek Sobkowi. NAgiś wszedł na świat Sobku/ nagiś jest nieżywy: Toś dał Matce/ coś z niej wziął: Jesteś sprawiedliwy.
Z Anakreonta. TY Jaskołko niecnotliwa Pobudko Domu wrzaskliwa/ Którąli cię karą skarzę! W twoim przeraźliwym gwarze? Czy chcesz/ iżeć bystrolotne/ Ostrą stalą skrzydła otnę/ Lub jeżyk/ jak Tereu owej Potomce Pandyonowej? Bo co pod
Rządcę/ będźieć rzecz poznána. Z łáćińskiego. Kśięgi Wtore.
W Iedney skrzydło iest ręce/ w ręce kámie wtory/ Ten mnie grążi/ á pioro podnośi do gory: Mnieby gorą dowćipem wylećieć przystáło/ By zazdrosne vbostwo mię niepogrążáło.
Nagrobek Sobkowi. NAgiś wszedł ná świát Sobku/ nágiś iest nieżywy: Toś dał Mátce/ coś ź niey wźiął: Iesteś spráwiedliwy.
Z Anákreontá. TY Iáskołko niecnotliwa Pobudko Domu wrzaskliwa/ Ktorąli ćię karą skárzę! W twoim przeráźliwym gwarze? Czy chcesz/ iżeć bystrolotne/ Ostrą stalą skrzydłá otnę/ Lub ieżyk/ iák Thereu owey Potomce Pándyonowey? Bo co pod
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 75
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
dały I kochać się nie wstydały.
I Cyntia swego Endymiona Kochać musiała i Adona
Śliczna Wenus obłapiła l nic przez to nie zgrzeszyła.
Wspomni na to, a serce miłosierne Skłoń na me prośby tobie wierne.
Patrz na mój płacz i wzdychanie Niech cię zmiękczy me płakanie.
Umierając twój sługa nieszczęśliwy, Choć już strapiony i nieżywy,
Głosić będę me wierności, Płacząc na twe niewdzięczności.
Mściwe nieba słuchać będą mej mowy, Skończę me życie tymi słowy:
Z ciebie śmierci mam przyczynę, Wiedz że z ręki twojej ginę. 346. Pieśń wtora.
Wdzięczne gaje, wy zielone Łąki, ogrody pieszczone, Do których myśl moja stroni Gdy się zgraje
dały I kochać się nie wstydały.
I Cynthia swego Endymiona Kochać musiała i Adona
Śliczna Wenus obłapiła l nic przez to nie zgrzeszyła.
Wspomni na to, a serce miłosierne Skłoń na me prośby tobie wierne.
Patrz na moj płacz i wzdychanie Niech cię zmiękczy me płakanie.
Umierając twoj sługa nieszczęśliwy, Choć już strapiony i nieżywy,
Głosić będę me wierności, Płacząc na twe niewdzięczności.
Mściwe nieba słuchać będą mej mowy, Skończę me życie tymi słowy:
Z ciebie śmierci mam przyczynę, Wiedz że z ręki twojej ginę. 346. Pieśń wtora.
Wdzięczne gaje, wy zielone Łąki, ogrody pieszczone, Do ktorych myśl moja stroni Gdy się zgraje
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 155
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910