jego grzeczności, Że nad wszystkich nadzieję dopięła swej złości. A któremu w żelazie śmierć Bellona inną, Ona, niebu na lekkość, uprzędła dziecinną. Teraz się już rodzeni napatrzcie do woli, Co wieczór niesie póżny. Kto wie, kto, rychłoli Zbierzecie się napotem (eheu!) niewiadomi, Kiedy z tego niebaczna gniazda was rozgromi! Co zna Ida kochania, i Pafo wdzięczności, Co uciechy Cytera i Pest wesołości: Wszystko to, wszystko zniósłszy, ile czasu, ile Godzin drogich zostawa, nacieszcie się mile. Czas rętszym nad Pegazy leci kołowrotem: Co w momencie upłynie, gonić próżno potem; I wy nie opłaczecie jutro minionego
jego grzeczności, Że nad wszystkich nadzieję dopięła swej złości. A któremu w żelezie śmierć Bellona inną, Ona, niebu na lekkość, uprzędła dziecinną. Teraz się już rodzeni napatrzcie do woli, Co wieczór niesie póżny. Kto wie, kto, rychłoli Zbierzecie się napotem (eheu!) niewiadomi, Kiedy z tego niebaczna gniazda was rozgromi! Co zna Ida kochania, i Paffo wdzięczności, Co uciechy Cytera i Pest wesołości: Wszystko to, wszystko zniósłszy, ile czasu, ile Godzin drogich zostawa, nacieszcie się mile. Czas rętszym nad Pegazy leci kołowrotem: Co w momencie upłynie, gonić próżno potem; I wy nie opłaczecie jutro minionego
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 45
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Jakoby cię też żaba chropawa lizała. Oluchna Szczęście twoje, że odszedł starosta na stronę, Wzięłabyś była pewnie na boty czerwone Abo na grzbiet upstrzony za to winszowanie. Słyszysz, jakie Maruszce tam daje śniadanie? A słaba jest nieboga: dziś trzeci dzień wstała Z choroby, a przedsię ją na żniwo wygnała Niebaczna gospodyni. Tak ci służba umie, Rzadko czeladnikowi kto dziś wyrozumie. Patrz, jako ją katuje. Za głowę się jęła Nieboga. Przez łeb ją ciął, krwią się oblinęła. Podobno mu coś rzekła; każdemu też rada Domówi. Tak to bywa, gdy kto siła gada. Dobrze mieć, jako mówią, język
Jakoby cię też żaba chropawa lizała. Oluchna Szczęście twoje, że odszedł starosta na stronę, Wzięłabyś była pewnie na boty czerwone Abo na grzbiet upstrzony za to winszowanie. Słyszysz, jakie Maruszce tam daje śniadanie? A słaba jest nieboga: dziś trzeci dzień wstała Z choroby, a przedsię ją na żniwo wygnała Niebaczna gospodyni. Tak ci służba umie, Rzadko czeladnikowi kto dziś wyrozumie. Patrz, jako ją katuje. Za głowę się jęła Nieboga. Przez łeb ją ciął, krwią się oblinęła. Podobno mu coś rzekła; każdemu też rada Domówi. Tak to bywa, gdy kto siła gada. Dobrze mieć, jako mówią, język
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 158
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
się ciemna dobywszy Helice Do małżeńskiej mi każe iść łożnice; Nie płaczę, ale beczę, ryczę, wyję, Smutną składając pod pawilon szyję. Gdzie miasto spania, i zawarcia oczy, Łez hojny strumień, z mych się zrzenic toczy; Od Męża, jako od nieprzyjaciela, W łóżku mię namiot przestronny rozdziela. Często niebaczna myśl się dziwi wemnie, Gdy zapomniawszy, kto leży wedle mnie; Nieraz się kniemu, jak do ciebie zmykąm, I niewiadomą ręką go dotykąm. A postrzegszy się i w miejscu i w rzeczy, Zal mi, żem jego dotknęła się plecy: Więc się odsuwąm, i ręce zmazane Kryję, i
się ćiemna dobywszy Helice Do małżeńskiey mi każe iść łożnice; Nie płáczę, ále beczę, ryczę, wyię, Smutną składáiąc pod páwilon szyię. Gdźie miásto spánia, y záwárćia oczy, Łez hoyny strumień, z mych się zrzenic toczy; Od Mężá, iako od nieprzyiaćielá, W łożku mię namiot przestronny rozdźiela. Często niebaczna myśl się dźiwi wemnie, Gdy zápomniawszy, kto leży wedle mnie; Nieraz się kniemu, iák do ćiebie zmykąm, I niewiádomą ręką go dotykąm. A postrzegszy się y w mieyscu y w rzeczy, Zal mi, żem iego dotknęła się plecy: Więc się odsuwąm, y ręce zmázáne Kryię, y
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 110
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
nie mógł się wykrztusić; Ale za swoje żądze prawie szkapie, Pojuszył wody, choć nie po harapie. Lecz na cóż się ta pamiątka przygodzi? Gdy mię piszącą nowina dochodzi: Ze suknia, którą posłałam ci w dary, Na stosy, albo, wniesie cię na mary. Przebóg! cóżem ja zrobiła niebaczna? Miłość, i wiara zwiodła mię opaczna! Gdzieżbym zabrnęła nieszczęśliwa Zona? Czemuż z nim razem nie mam być zgubiona? Takli Herkules zgórę mój na Oecie; A ja mam dłużej po nim żyć na świecie? Ja, com przyczynę dała do zapału, I znam się winną tego kryminału
nie mogł się wykrztuśić; Ale zá swoie żądze práwie szkápie, Poiuszył wody, choć nie po hárápie. Lecz ná coż się tá pámiątká przygodźi? Gdy mię piszącą nowiná dochodźi: Ze suknia, ktorą posłáłám ći w dáry, Ná stosy, álbo, wnieśie ćię ná máry. Przebog! cożem ia zrobiłá niebaczna? Miłość, y wiárá zwiodłá mię opáczna! Gdźieżbym zábrnęłá nieszczęśliwa Zoná? Czemuż z nim rázem nie mam bydź zgubiona? Tákli Herkules zgore moy ná Oećie; A ia mam dłużey po nim żyć ná świećie? Ia, com przyczynę dáłá do zápału, Y znam się winną tego kryminału
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 124
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
w południe potrzeba latarnie Z Dyjogenesem, żebyś w wielkiej liczbie ludzkiej Znalazł sługę, jaki był twój Stanisław Żmudzki. Strawiwszy przy twym boku trzydziestu lat blisko, On w grób poszedł z obozu, ty na stanowisko. Nie masz u nas bazarów, niech Turczyn przygania; Każdy sługę przyjmuje do upodobania; Lecz jeśli gdzie niebaczna fortuna, jako tu, Okazja mizernym ludziom jest kłopotu: Choć też komu pochlebi, czego przykład w tobie, A cóż po tym, kiedy śmierć przywłaszczy go sobie? Rzadką rzecz drożej cenim; co zaś cenim drożej, Pożytek i ku sobie większą miłość mnoży; Im co bardziej kochamy, tym, jeżeli ginie,
w południe potrzeba latarnie Z Dyjogenesem, żebyś w wielkiej liczbie ludzkiej Znalazł sługę, jaki był twój Stanisław Żmudzki. Strawiwszy przy twym boku trzydziestu lat blisko, On w grób poszedł z obozu, ty na stanowisko. Nie masz u nas bazarów, niech Turczyn przygania; Każdy sługę przyjmuje do upodobania; Lecz jeśli gdzie niebaczna fortuna, jako tu, Okazyja mizernym ludziom jest kłopotu: Choć też komu pochlebi, czego przykład w tobie, A cóż po tym, kiedy śmierć przywłaszczy go sobie? Rzadką rzecz drożej cenim; co zaś cenim drożej, Pożytek i ku sobie większą miłość mnoży; Im co bardziej kochamy, tym, jeżeli ginie,
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 536
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jej, choć w wieku młodym, płochość nie przemaga), Póki cię w domu czuła; skoroś do obozu Odjechał, jako róża uwiędła od mrozu. Nie wiedziała, co to gniew, nigdy nie posępna, Gospodarna, najlichszym poddanym przystępna. Nie rozrzutna (bo często, co mąż worem garnie, Garścią wyda niebaczna żona ze spiżarnie), Na sługi sprawiedliwa, na ubogie hojna, W porządnym domu cicha, w gościnie przystojna, Choćby druga nalazła z czego się nadymać. Nikogo nie obmówić, przyjaźni dotrzymać; Choć co między białychgłów trafiło się tłumem, Umiała cierpliwością znosić a rozumem. Dowcipu wszędy, ale i tuś mógł postrzegać
jej, choć w wieku młodym, płochość nie przemaga), Póki cię w domu czuła; skoroś do obozu Odjechał, jako róża uwiędła od mrozu. Nie wiedziała, co to gniew, nigdy nie posępna, Gospodarna, najlichszym poddanym przystępna. Nie rozrzutna (bo często, co mąż worem garnie, Garścią wyda niebaczna żona ze spiżarnie), Na sługi sprawiedliwa, na ubogie hojna, W porządnym domu cicha, w gościnie przystojna, Choćby druga nalazła z czego się nadymać. Nikogo nie obmówić, przyjaźni dotrzymać; Choć co między białychgłów trafiło się tłumem, Umiała cierpliwością znosić a rozumem. Dowcipu wszędy, ale i tuś mógł postrzegać
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 539
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tłumaczy o tobie! Jak roznie wroży o twej podroży!
Choć żyję — prawiem jedną nogą w grobie, Gdy wspomnię, moja małżonko, o tobie I twych przygodach na morskich wodach.
Wyprawiła cię na przykre żeglugi Małżeńska miłość — i niewczas tak długi, Moje kochanie, niech na tym stanie!
Pokiż, niebaczna o podroży, póki Będziesz pociechy puszczała w odwłoki Rozdwojonego serca mojego?
Czego trzymacie, wiatry popędliwe, Wiatry przeciwne i bałwany siwe, Na oceanie — moje kochanie? Czas by zakończyć nieznośne tęsknice! Czas by wypuścić ckliwą gołębicę, Co jak zamkniona w łódź Deukaliona.
Codzień swe nocy prowadzę niespane Godziny licząc nieprzerachowane,
tłumaczy o tobie! Jak roznie wroży o twej podroży!
Choć żyję — prawiem jedną nogą w grobie, Gdy wspomnię, moja małżonko, o tobie I twych przygodach na morskich wodach.
Wyprawiła cie na przykre żeglugi Małżeńska miłość — i niewczas tak długi, Moje kochanie, niech na tym stanie!
Pokiż, niebaczna o podroży, poki Będziesz pociechy puszczała w odwłoki Rozdwojonego serca mojego?
Czego trzymacie, wiatry popędliwe, Wiatry przeciwne i bałwany siwe, Na oceanie — moje kochanie? Czas by zakończyć nieznośne tęsknice! Czas by wypuścić ckliwą gołębicę, Co jak zamkniona w łodź Deukaliona.
Codzień swe nocy prowadzę niespane Godziny licząc nieprzerachowane,
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 85
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949