, Wszakże nie diamentem twardym zahartował, Patrząc na me łzy, snadźby swoim nie folgował. A ja na tenczas ciebie, ba i dziś, przez skały Będę mijał, choćby też i morskie mię wały Pożarły, byłem kraje opuścił mierzione, Gdzie mię fale i wiatry zaniosą szalone. Tam na swoje nieszczęście i niebaczność twoję, Morzu, wiatrom i skałom powiem skargi moje, Opowiem i przepaściom; przepaści snadź ruszę, Który serca twardego poruszyć nie tuszę. Zwierzom dzikim i głuchym będę skarżyć lasom, I też skargi najdalszym przez wiersz podam czasom. A wy wiatry, co morzem rzucacie burzliwym, Zatopcie mię, niżbym się wrócił jej życzliwym
, Wszakże nie dyamentem twardym zahartował, Patrząc na me łzy, snadźby swoim nie folgował. A ja na tenczas ciebie, ba i dziś, przez skały Będę mijał, choćby też i morskie mię wały Pożarły, byłem kraje opuścił mierzione, Gdzie mię fale i wiatry zaniosą szalone. Tam na swoje nieszczęście i niebaczność twoję, Morzu, wiatrom i skałom powiem skargi moje, Opowiem i przepaściom; przepaści snadź ruszę, Ktory serca twardego poruszyć nie tuszę. Zwierzom dzikim i głuchym będę skarżyć lasom, I też skargi najdalszym przez wiersz podam czasom. A wy wiatry, co morzem rzucacie burzliwym, Zatopcie mię, niżbym się wrocił jej życzliwym
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 251
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
/ aby się był obaczył/ ad reprimendam illius audaciam, która zbrzegów wylewała bez miary. W grodzie Krakowskim/ gdy Akademik jeden/ od studentów Akademickich obecnych tam mowieł/ z lekkim i nieprzystojnym wspominaniem studentów Jezuickich/ i zniewagą samychże Jezuitów/ że się mu tamże ozwano z tymże/ aby jego inconsideracją i niebaczność wmowie pokazano/ i tu niewiem co zdrogi? Gdy powiadają Jezuitom grożąc że ten abo ów Pan/ ten abo ów szlachcić odpowiada wam/ że tak abo owak zwami będziem suo tempore postępować/ co za dziw/ że sę Jezuici podczas ozowią/ mówiąc. A któż temu Panu/ abo szlachcicowi/ nie
/ áby się był obaczył/ ad reprimendam illius audaciam, ktora zbrzegow wylewáła bez miáry. W grodźie Krákowskim/ gdy Akádemik ieden/ od studentow Akádemickich obecnych tám mowieł/ z lekkim y nieprzystoynym wspominániem studentow Iezuickich/ y zniewagą sámychże Iezuitow/ że się mu támże ozwáno z tymże/ áby iego inconsideracyą y niebácżność wmowie pokazano/ y tu niewiem co zdrogi? Gdy powiádáią Iezuitom grożąc że ten ábo ow Pan/ ten ábo ow szláchćić odpowiáda wam/ że ták ábo owák zwámi będźiem suo tempore postępowáć/ co zá dźiw/ że sę Iezuići podczás ozowią/ mowiąc. A ktosz temu Pánu/ ábo szláchćicowi/ nie
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 143
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
po pół. około 4. wtrzecim stop. krwawego Wodnika/ mogłaby przy następowaniu pochmurnemi obłokami niebo powlec/ i płacmi mokrości z Wiatry pobudzić więc się zaś wnaśladujących dniach ciepła i przyjemnego lata spodziewamy! Panie do niebezpiecznego tańca zaciągają! Możesz przepatrować/ jako się/ ztego labiryntu wywikłasz/ gdyżeś się przez niebaczność do niego dostała! Prędcy zawodnicy teraźniejszego czasy muszą oczy i serca otwarte mieć! Gdy się jeden człowiek pobożny frasował/ (pisze on Rabbi) jakoby drogość przyszłą przetrwał/ i wyziwić się mógł/ widział we śnie trżech Aniołów. Pierwszy kleczał i modliłsię: podnoszę do Pana oczy moje! Drugi korzanki z ziemie wykopywał mówiąc
po poł. około 4. wtrzećim stop. krwáwego Wodniká/ mogłáby przy następowániu pochmurnemi oblokámi niebo powlec/ y płácmi mokrośći z Wiátry pobudźić więc się zás wnáśláduiących dniách ćiepłá y przyiemnego látá spodźiewamy! Pánie do niebespiecznego táńca záćiągáią! Możesz przepátrowáć/ iáko śię/ ztego lábiryntu wywikłasz/ gdyżeś śię przez niebáczność do niego dostáłá! Prędcy zawodnicy teraznieyszego czásy muszą oczy y sercá otwárte mieć! Gdy się ieden człowiek pobożny frásował/ (pisze on Rábbi) iákoby drogość przyszłą przetrwał/ y wyźywić śię mogł/ widźiał we snie trżech Aniołow. Pierwszy kleczał y modliłsię: podnoszę do Páná oczy moie! Drugi korzanki z źiemie wykopywał mowiąc
Skrót tekstu: FurUważ
Strona: G3
Tytuł:
Astrophiczne uważanie o ułożeniu powietrza
Autor:
Stefan Furman
Drukarnia:
Dawid Frydrych Rhetiusz
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664