We Wstędze/ Mołodzian/ pamięć od swej Damy bierze. Wstęga/ jak jest potrzebna/ abyście wiedzieli/ Be Wstęgi/ nie ozdobisz/ nawet i i pościeli. Ja wiem/ na coby jeszcze/ Wstęga się przydała: Ścieścić ust; aby Panna nie wiele gadała. I w Raju/ Ewie/ gadać niebezpieczno z Wężem/ Gdzie/ gadaniem/ zgubiła nas/ i siebie z Mężem. Lecz puśćmy Wstęgi na wiatr/ niechaj je przewieje: Z innych/ w strojeniu zbytków/ kto się nie naśmieje? Trudno się nie śmiać z ludzi/ widząc ich z rogami/ Na głowach: które Damy zowią/ Kornetami. Trzy siatki
We Wstędze/ Mołodźian/ pámięć od swey Damy bierze. Wstęgá/ iák iest potrzebná/ ábyśćie wiedźieli/ Be Wstęgi/ nie ozdobisz/ náwet y y pośćieli. Ia wiem/ ná coby ieszcze/ Wstęgá się przydáłá: Sćieśćić vst; áby Pánná nie wiele gadáłá. Y w Ráiu/ Ewie/ gadáć niebespieczno z Wężem/ Gdźie/ gadániem/ zgubiłá nas/ y śiebie z Mężem. Lecz puśćmy Wstęgi ná wiátr/ niecháy ie przewieie: Z innych/ w stroieniu zbytkow/ kto się nie náśmieie? Trudno się nie śmiać z ludźi/ widząc ich z rogami/ Ná głowách: ktore Dámy zowią/ Kornetámi. Trzy śiatki
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Wsiadszy na koń, pojechał; gdy już był za wroty, Wziąwszy laskę w garść, idę zajźreć do roboty, Kiedy ów do mnie leci, wyjąwszy od łęku, W pół podworca mnie zastał, z pistoletem w ręku. Nie mogę się rozgarnąć, już trudno uciekać, On na koniu, ja pieszo, niebezpieczno czekać, Więc stoję w obu ręku trzymając kosturek, Aż on, przypadszy do mnie, ukazuje kurek: „Proszę o sprawiedliwość, Mości panie, że tu Wykręcono mi w stajni krzemień z pistoletu.” Skoro się czeladź zbieży, trzebać by mu tu dać Łacinę, myślę sobie, ale może udać, Włóczący się
Wsiadszy na koń, pojechał; gdy już był za wroty, Wziąwszy laskę w garść, idę zajźreć do roboty, Kiedy ów do mnie leci, wyjąwszy od łęku, W pół podworca mnie zastał, z pistoletem w ręku. Nie mogę się rozgarnąć, już trudno uciekać, On na koniu, ja pieszo, niebezpieczno czekać, Więc stoję w obu ręku trzymając kosturek, Aż on, przypadszy do mnie, ukazuje kurek: „Proszę o sprawiedliwość, Mości panie, że tu Wykręcono mi w stajni krzemień z pistoletu.” Skoro się czeladź zbieży, trzebać by mu tu dać Łacinę, myślę sobie, ale może udać, Włóczący się
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 181
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
siebie szpotawnych skoczny musi być/ przez rzeczy wysokie/ i na ubiodrzach/ Koń tedy od kolan suchej nogi kota krótkiego/ leniwym/ nie może być. Koń który na wysokiem kopycie abo rogu niskiego/ abo bialego/ rad omyla. Zaś gdy/ przodek niższy niż zad/ nie może być na nogach pewny/ i niebezpieczno na nim bieżeć/ bo przodek kiedy na głowie utknie/ choćby był namocniejszy zad/ tedy trudno się na nim ma pachołek odzierżeć. W prawdzie który koń w przodku niż w zadzie rubszy/ i mocniejszy/ co z tąd znać iż kłusząc wyższej/ i nogi podniósłszy zadnie/ tedy może w obracaniu kształtny być. A
śiebie szpotáwnych skoczny muśi bydź/ przez rzeczy wysokie/ y ná vbiodrzách/ Koń tedy od kolan suchey nogi kotá krotkiego/ leniwym/ nie może bydź. Koń ktory ná wysokiem kopyćie ábo rogu niskiego/ ábo bialego/ rad omyla. Záś gdy/ przodek niższy niz zad/ nie może bydź ná nogách pewny/ y niebespieczno ná nim bieżeć/ bo przodek kiedy ná głowie vtknie/ chocby był namocnieyszy zad/ tedy trudno sie ná nim ma páchołek odźierżeć. W prawdźie ktory koń w przodku niż w zádźie rubszy/ y mocnieyszy/ co z tąd znáć iż kłusząc wyższey/ y nogi podnioższy zádnie/ tedy może w obracániu ksztáłtny bydź. A
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 6
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
potężnie budowaną i ufortyfikowaną Fortecę: a ta nie barzo dawno stanęła. Moja rada/ abyś się z Larys/ do Genuj wodą puścił/ stąd jednym dniem staniesz w Genuj. Jednak gdy lądem zechcesz/ niezaniechałem ci niżej lądem opisać Drogi. W tym tylko przestrzegam/ że po większej części/ górzysto i niebezpieczno. Delicje Ziemie Włoskiej GENOVA. Droga Lądem.
Z Porto Wenere, do Remedio Wieś 8. mil/ stąd do Porgeto Wieś/ 8. mil/ potym do Matarana Gospoda 6. mil/ z tej/ do Bracco Wieś 6. mil/ stąd do Cestri Wieś 6. mil/ potym do Chiauary Wieś 6
potężnie budowáną y vfortyfikowáną Fortecę: á tá nie bárzo dawno stánęłá. Moiá rádá/ ábyś się z Láris/ do Genuy wodą puśćił/ ztąd iednym dniem stániesz w Genuy. Iednák gdy lądem zechcesz/ niezániecháłem ći niżey lądem opisáć Drogi. W tym tylko przestrzegam/ że po większey częśći/ gorzysto y niebespieczno. Delicye Ziemie Włoskiey GENOVA. Drogá Lądem.
Z Porto Venere, do Remedio Wieś 8. mil/ ztąd do Porgeto Wieś/ 8. mil/ potym do Mattarana Gospodá 6. mil/ z tey/ do Bracco Wieś 6. mil/ ztąd do Cestri Wieś 6. mil/ potym do Chiauari Wieś 6
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 236
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
ma je kazać Hetman wyfypać w nocy przed batalią, albo tez na Wozach tarcicami usłanych i mocno ustawionych działka postawić wojenne, skądby Nieprzyjaciela mógł razić. Blisko zaś gór wysokich lokować się, jest to Grób i Mogiły sobie i Wojsku sypać swojemu, gdyż Nieprzyjaciel je wziąwszy, mógłby potężnie szkodzić tam uszykowanemu Wojsku. Niebezpieczno też jest bardzo na gotowego uderzyć Nieprzyjaciela w paracu stojącego, lecz Stratagemate rozdzielić go potrzeba i rozerwać z kupy.
Notandum że Grecy zawfze upatrowali miejsca na lokację obozu, któreby od natury było bezpieczeństwem obwarowane. Rzymianie zaś è contra więcej arti, niżeli nature ufając miejsca, swoją inwencją na Obozu uszyko wanie, ubezpieczali.
ma ie kázać Hetman wyfypać w nocy przed batálią, albo tez na Wozach tarcicami usłanych y mocno ustawionych działka postawić woienne, zkądby Nieprzyiaciela mogł razić. Blisko zas gor wysokich lokować się, iest to Grob y Mogiły sobie y Woysku sypać swoiemu, gdyż Nieprzyiaciel ie wziąwszy, mogłby potężnie szkodzić tam uszykowanemu Woysku. Niebespieczno też iest bardzo na gotowego uderzyć Nieprzyiaciela w paracu stoiącego, lecz Stratagemate rozdzielić go potrzeba y rozerwać z kupy.
Notandum że Grecy zawfze upatrowali mieysca na lokacyę obozu, ktoreby od natury było bespieczeństwem obwarowane. Rzymianie zaś è contra wiecey arti, niżeli naturae ufaiąc mieysca, swoią inwencyą na Obozu uszyko wanie, ubespieczali.
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 341
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
wyjeżdżać. Wyszedł od króla mając jeszcze nadzieję, jak ferwor pana minie, nie utracić łaski jego, ale gdy król przysłał, aby zaraz z Drezna wyjeżdżał i już więcej widzieć się mu nie pozwolił, wpadł w wielką alteracją i wyjechać musiał z żoną i dziećmi z Drezna, zostawiwszy potomnym przykład i przestrogę, jak jest niebezpieczno faworytom od pana samochcąc oddalać się i jak trzeba ostrożnie z panami i pokornie postępować.
Wracając się zaś do komisji generalnej grodzieńskiej, z początku było coś rygoru w egzaminowaniu inwentarzów królewszczyzn i słuchaniu na realności onych przysięgi, ale potem od wielu nawet administratorów tacto pectore przyjmowali juramenta. Inwentarze oczywiście niesprawiedliwe były. I tak nullo fructu
wyjeżdżać. Wyszedł od króla mając jeszcze nadzieję, jak ferwor pana minie, nie utracić łaski jego, ale gdy król przysłał, aby zaraz z Drezna wyjeżdżał i już więcej widzieć się mu nie pozwolił, wpadł w wielką alteracją i wyjechać musiał z żoną i dziećmi z Drezna, zostawiwszy potomnym przykład i przestrogę, jak jest niebezpieczno faworytom od pana samochcąc oddalać się i jak trzeba ostrożnie z panami i pokornie postępować.
Wracając się zaś do komisji generalnej grodzieńskiej, z początku było coś rygoru w egzaminowaniu inwentarzów królewszczyzn i słuchaniu na realności onych przysięgi, ale potem od wielu nawet administratorów tacto pectore przyjmowali iuramenta. Inwentarze oczywiście niesprawiedliwe były. I tak nullo fructu
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 133
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
potem podskarbiemu nadwornemu lit., na dobra Secymin w województwie rawskim leżące. A gdy partia szwedzka bardziej zaczęła być od partii augustowskiej ściskana, tedy ociec mój musiał razem z Sapiehami, starostą bobrujskim i z bratem jego Józefem, potem podskarbim nadwornym lit., to jest z ich dywizją, po Polsce chodzić, gdyż mu niebezpieczno było w domu siedzieć.
Zdarzyło się zatem, że z tąż parcją zaszli w województwo płockie i przyszli do Bębnowa, dóbr śp. Kunegundy Kępskiej, podkomorzyny płockiej, z domu Mostowskiej, podkomorzanki płockiej, siostry rodzonej Teodora Mostowskiego, naówczas stolnika płockiego, potem sierpskiego, dalej raciążskiego, a na koniec kasztela-
na płockiego
potem podskarbiemu nadwornemu lit., na dobra Secymin w województwie rawskim leżące. A gdy partia szwedzka bardzej zaczęła być od partii augustowskiej ściskana, tedy ociec mój musiał razem z Sapiehami, starostą bobrujskim i z bratem jego Józefem, potem podskarbim nadwornym lit., to jest z ich dywizją, po Polszczę chodzić, gdyż mu niebezpieczno było w domu siedzieć.
Zdarzyło się zatem, że z tąż partią zaszli w województwo płockie i przyszli do Bębnowa, dóbr śp. Kunegundy Kępskiej, podkomorzyny płockiej, z domu Mostowskiej, podkomorzanki płockiej, siostry rodzonej Teodora Mostowskiego, naówczas stolnika płockiego, potem sierpskiego, dalej raciążskiego, a na koniec kasztela-
na płockiego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 390
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
nie znalazłem innego do ratowania się od tak mocnego i zawziętego opresora sposobu, jako mu wydać pozew do trybunału do stawienia tej kalumniatorki i ad sumendas poenas o dyfamacją honoru naszego. Uważałem albowiem, że milczeć w tak delikatnej honoru materii i dać się rozpościerać, i rość złej sławie barzo nam byłoby sromotnie i niebezpieczno, bo książę kanclerz i Fleming, podskarbi lit., luboby sami z osób swoich nie brali na siebie onus delationis, jako rzecz ich powadze nieprzystojną, ale zapewne mogliby przekupić kogo nic nie mającego, który by, zadawszy nam przez manifest imparitatem, mógł potem pójść gdzie na Ukrainę, a choćbyśmy na
nie znalazłem innego do ratowania się od tak mocnego i zawziętego opresora sposobu, jako mu wydać pozew do trybunału do stawienia tej kalumniatorki i ad sumendas poenas o dyfamacją honoru naszego. Uważałem albowiem, że milczeć w tak delikatnej honoru materii i dać się rozpościerać, i rość złej sławie barzo nam byłoby sromotnie i niebezpieczno, bo książę kanclerz i Fleming, podskarbi lit., luboby sami z osób swoich nie brali na siebie onus delationis, jako rzecz ich powadze nieprzystojną, ale zapewne mogliby przekupić kogo nic nie mającego, który by, zadawszy nam przez manifest imparitatem, mógł potem pójść gdzie na Ukrainę, a choćbyśmy na
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 473
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
prostej kondycji tej kalumniatorki i ojca jej, i na kalumnii, że nigdy taż kalumniatorka nie była i nie jest krewną naszą, na cóż jest potrzebna et quo fine jest wykonana?
Na które dwie obiekcje, jeżeliby kto kiedy one czynił, tak odpowiedam; idąue na pierwszą, że nam i niepodobna, i niebezpieczno było pod kondemnatami zostawać, bo i być cywilnie umarłymi, do żadnych publicznych funkcji iść nie mogąc i za lada okazją zirytowania księcia kanclerza być pod resuscytacją tych dwóch kondemnat i dalszej popieraniem konwikcji. Trzeba tedy było z tego obojga wydźwignąć się złego, a nadto że regularność procesu prawnego od księcia kanclerza intentowanego zniesienia tych kondemnat wyciągała
prostej kondycji tej kalumniatorki i ojca jej, i na kalumnii, że nigdy taż kalumniatorka nie była i nie jest krewną naszą, na cóż jest potrzebna et quo fine jest wykonana?
Na które dwie obiekcje, jeżeliby kto kiedy one czynił, tak odpowiedam; idąue na pierwszą, że nam i niepodobna, i niebezpieczno było pod kondemnatami zostawać, bo i być cywilnie umarłymi, do żadnych publicznych funkcji iść nie mogąc i za lada okazją zirytowania księcia kanclerza być pod resuscytacją tych dwóch kondemnat i dalszej popieraniem konwikcji. Trzeba tedy było z tego obojga wydźwignąć się złego, a nadto że regularność procesu prawnego od księcia kanclerza intentowanego zniesienia tych kondemnat wyciągała
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 805
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Pałacowi; jako to kuchnie z obszernym ogniskiem, piecykami, z kominem wysokim, i szerokim, z kanałami, dla steku wody i pomyj; przy niej ma być piekarnia, dla pasztetników z piecem wygodnym i stolnicami. Rrzecz by wygodna była mieć bliską Pokojów kuchnię, dla przyniesienia gorących potraw; tylko że dla ognia, niebezpieczno, zasiekiwanie w Pokojach in- O Ekonomice osobliwie o Arędarzu.
komoduje, i budzi spiących, a przytym fetory zalatują: satius tedy potrawy blaszanemi nakrywać kapturami, wynosząc z kuchni nastoł, albo w wazach, a kuchnie mieć daleko. Stajnia także ma być opatrznona, aby w lecie chłodna, w zimie ciepła była,
Pałacowi; iako to kuchnie z obszernym ogniskiem, piecykami, z kominem wysokim, y szerokim, z kanałami, dla steku wody y pomyi; przy niey ma bydź piekarnia, dla pasztetnikow z piecem wygodnym y stolnicami. Rrzecz by wygodna była mieć bliską Pokoiow kuchnię, dla przyniesienia gorących potraw; tylko że dla ognia, niebespieczno, zasiekiwanie w Pokoiach in- O Ekonomice osobliwie o Arędarzu.
kommoduie, y budzi spiących, á przytym fetory zalatuią: satius tedy potrawy blaszanemi nakrywać kapturami, wynosząc z kuchni nastoł, albo w wazach, á kuchnie miec daleko. Staynia także ma bydź opatrznona, aby w lecie chłodna, w zimie ciepła była,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 361
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754