dom Runa wstąpi bogatego, Wytruje stada bydła rogatego, Gwałtowną zniszczy zboża niepogodą, Ale oliwę okryje jagodą. Jeśli się z Bracią Heleny przywita, Bakchus obfity i Ceres sowita Pracującego oracza spanoszy; Ale powietrze miasta wypustoszy I z kosą śmierci na panów się rzuci I miły pokój za miedzę wyrzuci. Na koniec, jeśli na niebieskiej włości Miesiąc się w domu u Raka rozgości, Wysuszy ziemię i wilgoć wrodzoną Z wierzchu zasklepi skorupą spaloną I tak upiększy zboża, oprócz szkody, Przywiedzie ciężkie z niedostatku głody. NADGROBEK PERLISI
Perła tu leży, nie ta, co Szczęśliwe Wyspy więc noszą ani brzegi krzywe Oryjentalskie, ani te skorupy, Które bogate w sobie
dom Runa wstąpi bogatego, Wytruje stada bydła rogatego, Gwałtowną zniszczy zboża niepogodą, Ale oliwę okryje jagodą. Jeśli się z Bracią Heleny przywita, Bakchus obfity i Ceres sowita Pracującego oracza spanoszy; Ale powietrze miasta wypustoszy I z kosą śmierci na panów się rzuci I miły pokój za miedzę wyrzuci. Na koniec, jeśli na niebieskiej włości Miesiąc się w domu u Raka rozgości, Wysuszy ziemię i wilgoć wrodzoną Z wierzchu zasklepi skorupą spaloną I tak upiększy zboża, oprócz szkody, Przywiedzie ciężkie z niedostatku głody. NADGROBEK PERLISI
Perła tu leży, nie ta, co Szczęśliwe Wyspy więc noszą ani brzegi krzywe Oryjentalskie, ani te skorupy, Które bogate w sobie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 157
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Czas głowy podnieść i gnuśnogłęboki Sen przerwać sobie i, niźli do końca Wnidzie, uważyć wdzięk i piękność słońca. Ale po cóż mię słońce z łóżka zwodzi, Kiedy go w jasność dziewczę me przechodzi? Tam raczej pójdę, gdzie masz swe pokoje, Me światło, moja zorzo, słońce moje! Słońce jest królem na niebieskiej sferze I każda gwiazda z niego światło bierze; A tyś gładkości sama monarchini I twoja-ć o to płeć sporu nie czyni: Każda przy twarzy, która świeci jaśnie, Jako przy słońcu drobne gwiazdy gaśnie. Słońce oświeca świat, rozpędza cienie; A twoje jedno, dziewczyno, pojrzenie Wieczne południe w smutnych myślach
Czas głowy podnieść i gnuśnogłęboki Sen przerwać sobie i, niźli do końca Wnidzie, uważyć wdzięk i piękność słońca. Ale po cóż mię słońce z łóżka zwodzi, Kiedy go w jasność dziewczę me przechodzi? Tam raczej pójdę, gdzie masz swe pokoje, Me światło, moja zorzo, słońce moje! Słońce jest królem na niebieskiej sferze I każda gwiazda z niego światło bierze; A tyś gładkości sama monarchini I twoja-ć o to płeć sporu nie czyni: Każda przy twarzy, która świeci jaśnie, Jako przy słońcu drobne gwiazdy gaśnie. Słońce oświeca świat, rozpędza cienie; A twoje jedno, dziewczyno, pojrzenie Wieczne południe w smutnych myślach
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 242
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
I w ich łaskawym pojrzeniu kłopoty Osłodzić moje bez strachu ślepoty! Tyś me słońce, za tobą pewnikiem,
Stawszy się twoim wiecznym słonecznikiem, Obracać będę, ty lat moich czasem, Ty życia mego sporządzaj kompasem, Ty dni, miesiące rozpisuj i wieki, Niech ci mej słońce ustąpi opieki, Kiedy choć depce po niebieskiej ścieżce, Ustąpić musi w gładkości Jagnieszce. PRZĄDKA
Któż cię między te, którym już wiek słaby Twardszej roboty broni, wmieszał baby? Swawola pewnie, ta cię komornicą Czyni, ta wznieca tę przyjaźń z przęślicą, Ta cię na gadki tej wieczornej chwile I na wieśniackie wiedzie krotofile! Szczęśliwa kądziel, którą ty całujesz,
I w ich łaskawym pojrzeniu kłopoty Osłodzić moje bez strachu ślepoty! Tyś me słońce, za tobą pewnikiem,
Stawszy się twoim wiecznym słonecznikiem, Obracać będę, ty lat moich czasem, Ty życia mego sporządzaj kompasem, Ty dni, miesiące rozpisuj i wieki, Niech ci mej słońce ustąpi opieki, Kiedy choć depce po niebieskiej ścieżce, Ustąpić musi w gładkości Jagnieszce. PRZĄDKA
Któż cię między te, którym już wiek słaby Twardszej roboty broni, wmieszał baby? Swawola pewnie, ta cię komornicą Czyni, ta wznieca tę przyjaźń z przęślicą, Ta cię na gadki tej wieczornej chwile I na wieśniackie wiedzie krotofile! Szczęśliwa kądziel, którą ty całujesz,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 244
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
się to nieźle udało, Gdzie każdemu, co duszę prowadzi do nieba,
Pokutą z cierpliwością ciało strudzić trzeba. Król wziął konia, wspaniałym który animuszem Pod elektem u Persów zarżał Daryjuszem, Przez co godnym go berła w złotym tronie sadza; Nieme bydlę, a wżdy się z wolą bożą zgadza. Senatorom dał konia na niebieskiej sferze, Jako ten przodek w świetle przed gwiazdami bierze, Żeby też i ci cnotą, wiarą, zdrową radą, Ponieważ się wyższymi fortunami kładą, Bez wszelakiej chromoty, bez wszego usterku Świecili na tym niebie sarmackiego cyrku. Szlacheckiemu stanowi koń on, który w Troi Wielkich rodził rycerzów, najlepiej przystoi, Niechaj jako orłowie
się to nieźle udało, Gdzie każdemu, co duszę prowadzi do nieba,
Pokutą z cierpliwością ciało strudzić trzeba. Król wziął konia, wspaniałym który animuszem Pod elektem u Persów zarżał Daryjuszem, Przez co godnym go berła w złotym tronie sadza; Nieme bydlę, a wżdy się z wolą bożą zgadza. Senatorom dał konia na niebieskiej sferze, Jako ten przodek w świetle przed gwiazdami bierze, Żeby też i ci cnotą, wiarą, zdrową radą, Ponieważ się wyższymi fortunami kładą, Bez wszelakiej chromoty, bez wszego usterku Świecili na tym niebie sarmackiego cyrku. Szlacheckiemu stanowi koń on, który w Troi Wielkich rodził rycerzów, najlepiej przystoi, Niechaj jako orłowie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 271
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
A po przeszłem zaćmieniu nastał dzień wesoły, I zgodą wszech sprzysięgła na ojczystym tronie Starszy usiadł, w królewskim płaszczu i koronie. On czapkę i ozdoby zniósłszy przedeń swoje, Jako Febe i złote gwiazd niebieskich roje Przypadają przed słońcem i końmi żartkiemi, Porażone ze światły ustępują swemi. Ukłonił się królowi, kontent na uchwale Niebieskiej dyrekcji, i fortuny dziale, A ten nie Garamanty, ani ostatniemi Słupy mógł się pomierzyć Herkulesowemi. Tedy grom on północy słyszeć było tęgi, Gdy danej nie strzymawszy wiary i przysięgi, Siewior Moskwa zwojuje, i porożem hardem W górę trzęsąc, Smoleńsko pasem ściśnie twardym. Przyszło znosić teatra, przyszło triumfalne Zmiatać łuki,
A po przeszłem zaćmieniu nastał dzień wesoły, I zgodą wszech sprzysięgła na ojczystym tronie Starszy usiadł, w królewskim płaszczu i koronie. On czapkę i ozdoby zniósłszy przedeń swoje, Jako Febe i złote gwiazd niebieskich roje Przypadają przed słońcem i końmi żartkiemi, Porażone ze światły ustępują swemi. Ukłonił się królowi, kontent na uchwale Niebieskiej dyrekcyi, i fortuny dziale, A ten nie Garamanty, ani ostatniemi Słupy mógł się pomierzyć Herkulesowemi. Tedy grom on północy słyszeć było tęgi, Gdy danej nie strzymawszy wiary i przysięgi, Siewior Moskwa zwojuje, i porożem hardem W górę trzęsąc, Smoleńsko pasem ściśnie twardym. Przyszło znosić teatra, przyszło tryumfalne Zmiatać łuki,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 42
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
które jest nad wszytkie dobra w Trójcy jedynego Boga/ którego żadne tu ogladać jedno duchownemi nie może oczyma: jako czytam u S^o^ Damascena/ i u ś^o^ Jana Ewangelisty. Jakoby go Mojżesz i pierwszy Męczennik Stefan/ tudzież i Abraham na dolinie rzeczonej Mambre widzieli/ najdziesz w Progresie/ czytaj S^o^ Dionisiusza/ w Księdze o Niebieskiej Chierarchiej/ w Róz: 4. Dam: lib: I. c. I. Z. Stefan jako człeka widział, bo Bóg niestoi dni siedzi. Traktatu wtórego CVD XVII. ROKV PO NARÓDZENIV PAŃSKIM, 1619. Aug: 8.
W tył głowy krzywiącą się gdy twarz Bóg prostuje. Patrzcie jak dziatki
ktore iest nád wszytkie dobrá w Troycy iedynego Bogá/ ktorego żadne tu ogladáć iedno duchownemi nie możę oczymá: iáko czytam v S^o^ Dámáscená/ y v ś^o^ Ianá Ewángelisty. Iákoby go Moyzesz y pierwszy Męczennik Stephan/ tudziesz y Abráhám ná dolinie rzeczoney Mámbre widźieli/ naydźiesz w Progressie/ czytay S^o^ Dionisiuszá/ w Xiędze o Niebieskiey Chierárchiey/ w Roz: 4. Dám: lib: I. c. I. S. Stephan iáko człeká widźiał, bo Bog niestoi dni śiedźi. Tráctatu wtorego CVD XVII. ROKV PO NARODZENIV PANSKIM, 1619. Aug: 8.
W tył głowy krzywiącą się gdy twarz Bog prostuie. Pátrzćie iák dźiatki
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 143.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
swą mają, Jak więc gdy się od słońca tęcze odrażają. Oczy czarne nad kruki, toczą zrzenicami Niespokojnymi, równie jak niebo sferami. A kędy je obrócisz, takową moc mają, Że tysiąc serc w momencie jednym zniewalają. Nosek subtelny słuszną miarą pociągniony Równiejszy niżeli sznur misternie pleciony. Sama twarz twa nadobna w płci niebieskiej kryje Wdzięcznym błędem zmieszane roże i lilije. Przed którą gasnąć musi w swej ozdobie zorza, Choć tysiącem farb strojna występuje z morza. Tą twarzą ty, Hanusiu, tak mądrze szafujesz, Że niepożyte serca w okowy wprawujesz. O wargach twych cóż rzekę, wstyd i koralowi Czynią i sydońskiemu nawet szarłatowi. Tych słodkość równać
swą mają, Jak więc gdy się od słońca tęcze odrażają. Oczy czarne nad kruki, toczą zrzenicami Niespokojnymi, rownie jak niebo sferami. A kędy je obrocisz, takową moc mają, Że tysiąc serc w momencie jednym zniewalają. Nosek subtelny słuszną miarą pociągniony Rowniejszy niżeli sznur misternie pleciony. Sama twarz twa nadobna w płci niebieskiej kryje Wdzięcznym błędem zmieszane roże i lilije. Przed ktorą gasnąć musi w swej ozdobie zorza, Choć tysiącem farb strojna występuje z morza. Tą twarzą ty, Hanusiu, tak mądrze szafujesz, Że niepożyte serca w okowy wprawujesz. O wargach twych coż rzekę, wstyd i koralowi Czynią i sydońskiemu nawet szarłatowi. Tych słodkość rownać
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 236
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
ż pożar on tak srogi Nie obszedł Tamerlanów, i jego zabiegi Po sam aż Medyteran, i Sycylskie brzegi; Cóż? Liga ta narodów z-Kozacką wielkością I ćwiczeniem, i Wojną i równą prędkością, Sobie barzo podobnych, nie większej uwagi Mieć musiała? Której grzech nabawił nas plagi A bezecne Prywaty. Jednak co sprawieło Przy niebieskiej pomocy rąk śmiertelnych dzieło W-takim naszym ginieniu, Tobie wprzód, o Panie, Samemu to należy, Twoje to staranie I piecza sprawiedliwa, i rada i sieły, Nie tylko pracowała, ale[...] ęce bieły. I tedy cię doznała w-razie swoim takim Ojczyźna upadając, jakim eś jej, jakim Ojcem jest, i Pasterzem
ż pożar on tak srogi Nie obszedł Támerlánow, i iego zabiegi Po sam áż Medyteran, i Sycylskie brzegi; Coż? Liga ta narodow z-Kozacką wielkośćią I ćwiczeniem, i Woyną i rowną prętkośćią, Sobie barzo podobnych, nie większey uwagi Mieć musiała? Ktorey grzech nabawił nas plagi A bezecne Prywaty. Iednak co sprawieło Przy niebieskiey pomocy rąk śmiertelnych dźieło W-takim naszym ginieniu, Tobie wprzod, o Pánie, Samemu to należy, Twoie to stáranie I piecza sprawiedliwa, i rada i sieły, Nie tylko pracowáła, ale[...] ęce bieły. I tedy ćię doznałá w-ráźie swoim tákim Oyczyźná upadáiąc, iakim eś iey, iakim Oycem iest, i Pásterzem
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 103
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
przedłuży szczęśliwej wieczności, śmierć zaś końca nie uzna w swojej surowości. Jedna będzie w rozkoszach dusza opływała, druga mękom nieznośnym będzie podlegała; ta w niebie będzie piła nektar roztruchanem, owa gasi pragnienie wrzącej smoły dzbanem; ta cytarą anielską w niebie wielbi Pana, owa zgrzyta zębami, wyciem zmordowana; ta w tańcu przy niebieskiej muzyce rej wodzi, owa za twym, Megiero, wężem w piekle chodzi; tę ani lody ziębią, ani słońce pali, na ową zaś mróz z ogniem furyje swe wali; ta sobie po niebieskich łąkach spaceruje, owa w smutnych robotach na wieki pracuje; ta bólów żadnych nie zna, nie cierpi nic złego,
przedłuży szczęśliwej wieczności, śmierć zaś końca nie uzna w swojej surowości. Jedna będzie w rozkoszach dusza opływała, druga mękom nieznośnym będzie podlegała; ta w niebie będzie piła nektar roztruchanem, owa gasi pragnienie wrzącej smoły dzbanem; ta cytarą anielską w niebie wielbi Pana, owa zgrzyta zębami, wyciem zmordowana; ta w tańcu przy niebieskiej muzyce rej wodzi, owa za twym, Megiero, wężem w piekle chodzi; tę ani lody ziębią, ani słońce pali, na ową zaś mróz z ogniem furyje swe wali; ta sobie po niebieskich łąkach spaceruje, owa w smutnych robotach na wieki pracuje; ta bólów żadnych nie zna, nie cierpi nic złego,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 70
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, zwarzona myśl upada twoim uważeniem, lecz gdy już w pożądanej Ojczyźnie osiędę, tam i głosem, i myślą śpiewać – da Bóg – będę. KSIĘGA TRZECIA WZDYCHANIA DUSZE KOCHAJĄCE I
Poprzysięgam was, córki jerozolimskie, jeżeli znajdziecie Kochanka mego, abyście mu oznajmiły, że od Jego miłości mdleję. Canticum canticorum 5
Na niebieskiej Solimy wychowanki chlebie, które nogą śniegową chodzicie po niebie, was ja rytmy moimi, was, niebieskie dusze, gdzie teraz mój Kochanek zawsze pytać muszę. Mówcie mu, że tak mdleję miłością Onego, jako kwiat asyryjski od słońca srogiego, albowiem gdy dopiero strzały swe wyronił, zaraz się między nimi i sam kędyś schronił
, zwarzona myśl upada twoim uważeniem, lecz gdy już w pożądanej Ojczyźnie osiędę, tam i głosem, i myślą śpiewać – da Bóg – będę. KSIĘGA TRZECIA WZDYCHANIA DUSZE KOCHAJĄCE I
Poprzysięgam was, córki jerozolimskie, jeżeli znajdziecie Kochanka mego, abyście mu oznajmiły, że od Jego miłości mdleję. Canticum canticorum 5
Na niebieskiej Solimy wychowanki chlebie, które nogą śniegową chodzicie po niebie, was ja rytmy moimi, was, niebieskie dusze, gdzie teraz mój Kochanek zawsze pytać muszę. Mówcie mu, że tak mdleję miłością Onego, jako kwiat asyryjski od słońca srogiego, albowiem gdy dopiero strzały swe wyronił, zaraz się między nimi i sam kędyś schronił
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 126
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997