wyszła z kościoła, znowu jej poczęło być żal tego pierścienia, wróciła się nazad, chcąc znowu odebrać, gdy poczyna zdejmować, statua palec skrzywiła i zdjąć sobie nie dała. Owa, widząc ten cud, przestraszona, dość uczyniła pierwszemu obligowi swemu i więcej się do zbrodni swoich nigdy nie wracała.
Kościołek barzo niewielki i niebogaty, także i klasztor, jeno że na wesołym barzo miejscu.
Skąd jadąc, mimo miasto nazywające się Buran jechaliśmy. Toż miasto, także na morzu, spectat do Wenecji, jest tak wielkie jako Muran. Od Muranu jeno o pół mile, od Wenecji zaś o milę włoską, tak, iż z daleka
wyszła z kościoła, znowu jej poczęło być żal tego pierścienia, wróciła się nazad, chcąc znowu odebrać, gdy poczyna zdejmować, statua palec skrzywiła i zdjąć sobie nie dała. Owa, widząc ten cud, przestraszona, dość uczyniła pierwszemu obligowi swemu i więcej się do zbrodni swoich nigdy nie wracała.
Kościołek barzo niewielki i niebogaty, także i klasztor, jeno że na wesołym barzo miejscu.
Skąd jadąc, mimo miasto nazywające się Buran jechaliśmy. Toż miasto, także na morzu, spectat do Wenecjej, jest tak wielkie jako Muran. Od Muranu jeno o pół mile, od Wenecjej zaś o milę włoską, tak, iż z daleka
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 168
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
przeszłą pocztą, na co jeszcze nie mam responsu. Ale tu temu nie wierzą, pochlibnice też poświadczają, bij zabij o to na im. ks. Bielickiego, że o tym do mnie pisał. Die 2 aprilis
Imp. krakowski obchodząc wczora Groby Pańskie zachwalił królowi im. grób u oo. franciszkanów, który lubo niebogaty, ale z włoska dobrze był z kwiecia robionego akomodowany: w słońcu było venerabile, baranek na dole wymalowany zemdlony, nad którym ta deskrypcja była: „Tulute me floribus etc quia amore langueo“. Tam tedy pojachał na mszą i wesołego alleluja winszować sobie kazał, po którym jadł obiad w tym klasztorze. Królowa im
przeszłą pocztą, na co jeszcze nie mam responsu. Ale tu temu nie wierzą, pochlibnice też poświadczają, bij zabij o to na jm. ks. Bielickiego, że o tym do mnie pisał. Die 2 aprilis
Jmp. krakowski obchodząc wczora Groby Pańskie zachwalił królowi jm. grób u oo. franciszkanów, który lubo niebogaty, ale z włoska dobrze był z kwiecia robionego akomodowany: w słońcu było venerabile, baranek na dole wymalowany zemdlony, nad którym ta deskrypcyja była: „Tulute me floribus etc quia amore langueo“. Tam tedy pojachał na mszą i wesołego alleluja winszować sobie kazał, po którym jadł obiad w tym klasztorze. Królowa jm
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 210
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
Sakramentu tego Zostaniesz pewnie godny z daru Boga twego. Co z strony twych pieniędzy, które mnie, i memu Towarzystwu w zakonie zemną będącemu Ofiarujesz, kto widział, abyś ty ubogiem Sam będąc, nas miał skarbem ubogacać drogiem. Którzy mamy sprzęt bogactw w zgromadzeniu mnogi, Owszem bogatym na skarb ma służyć ubogi, Niebogaty ubogim? bo daj wiarę temu, Ze niejesteś w bogactwach równy namniejszemu Z Towarzystwa mojego. Jak masz hojne za tym Dary przy twem ubóstwie nam czynić bogatym? Lecz miłosierdziem Boga mego zwyciężony Trzymam, że niezadługo będziesz zbogacony. Których bogactw gdy dojdziesz, niebarzo rozrutny W nich będziesz, ani zgoła do rozdania chutny.
Sákrámentu tego Zostániesz pewnie godny z dáru Bogá twego. Co z strony twych pieniędzy, ktore mnie, y memu Towárzystwu w zakonie zemną będącemu Ofiáruiesz, kto widźiał, ábyś ty vbogiem Sam będąc, nas miał skárbem vbogacáć drogiem. Ktorzy mámy sprzęt bogactw w zgromadzeniu mnogi, Owszem bogátym ná skarb ma służyć vbogi, Niebogáty vbogim? bo day wiárę temu, Ze nieiesteś w bogáctwách rowny namnieyszemu Z Towárzystwá moiego. Iák masz hoyne zá tym Dáry przy twem vbostwie nam czynić bogátym? Lecz miłośierdźiem Bogá mego zwyciężony Trzymam, że niezádługo będźiesz zbogacony. Ktorych bogactw gdy doydziesz, niebárzo rozrutny W nich będziesz, áni zgołá do rozdánia chutny.
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 132
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
święte towarzysze, Mój Generale; wszak wiesz, że w takie dni Pamiątkę świętych obchodzą powszedni I chcąc patrona uczcić, każdy w trząski Do ziemskich druhów rożne niesie związki, Winszując sławy, fortuny i zdrowia. A jako dawne uczą nas przysłowia, Kto niema darów drogiego szacunku, Przynajmniej jabłko odda w upominku; Kto niebogaty, komu nie dostaje, Przecię w prezencie przyniesie i jaje.
Pewnie że ten wiersz nic więcej nie stoi, Lecz że jest świadkiem uprzejmości mojej, Kiedy mię na co lepszego nie stanie, Przyjm, proszę, z łaską to powinszowanie, Które, gdy kościół twe święto obchodzi, Życzliwy afekt w moim sercu rodzi.
święte towarzysze, Moj Generale; wszak wiesz, że w takie dni Pamiątkę świętych obchodzą powszedni I chcąc patrona uczcić, każdy w trząski Do ziemskich druhow rożne niesie związki, Winszując sławy, fortuny i zdrowia. A jako dawne uczą nas przysłowia, Kto niema darow drogiego szacunku, Przynajmniej jabłko odda w upominku; Kto niebogaty, komu nie dostaje, Przecię w prezencie przyniesie i jaje.
Pewnie że ten wiersz nic więcej nie stoi, Lecz że jest świadkiem uprzejmości mojej, Kiedy mię na co lepszego nie stanie, Przyjm, proszę, z łaską to powinszowanie, Ktore, gdy kościoł twe święto obchodzi, Życzliwy afekt w moim sercu rodzi.
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 119
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Mężny wielkiego wodza poruczniku, Z którymem nieraz w zacnej braci szyku I surowemu (co częściej) Marsowi, I szalonemu służył Bachusowi; Tamtego srogie krwią farbując pole, A temu pełniąc ofiary na stole! Teraz w domowe dostawszy się ściany, Rzucam do ciebie prezent obiecany. Ubogi-ć wprawdzie, bom sam niebogaty, Nie mam nic nad ten birkut i bułaty, Ćwiczonej ręki Czerkiesina dzieło — Tak wiele się też pod Żwańcem zdobyło. Wiem, że cię zastał, a ty z swą drużyną Liczysz godziny, rychłoli przeminą, Wiarołomnemu kiedy Rusinowi Macie ćwiczenie dać, Moskwicinowi. Jeżeli-ć w polu tak stawać będziecie Jako w Warszawie
Mężny wielkiego wodza poruczniku, Z którymem nieraz w zacnej braci szyku I surowemu (co częściej) Marsowi, I szalonemu służył Bachusowi; Tamtego srogie krwią farbując pole, A temu pełniąc ofiary na stole! Teraz w domowe dostawszy się ściany, Rzucam do ciebie prezent obiecany. Ubogi-ć wprawdzie, bom sam niebogaty, Nie mam nic nad ten birkut i bułaty, Ćwiczonej ręki Czerkiesina dzieło — Tak wiele się też pod Żwańcem zdobyło. Wiem, że cię zastał, a ty z swą drużyną Liczysz godziny, rychłoli przeminą, Wiarołomnemu kiedy Rusinowi Macie ćwiczenie dać, Moskwicinowi. Jeżeli-ć w polu tak stawać będziecie Jako w Warszawie
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 20
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975