dziś cię widząc cienkiej: Nie będą, choć nóż zginął, próżnować nożenki. Jeśli się Waszmość — rzekę — nie żadzisz małżonkiem, Gotowym z nieułomnym naraić go trzonkiem.” A ta: „Dobrze, byłeś stal uważał najpierwej; Porwon katu swój trzonek i otyłe ścierwy. Jużem się odcisnęła, żyjąc z nieboszczykiem, Panie, odpuść mi ten grzech, kilka lat kozikiem; Chociażbyś go wecował na każdy dzień brusem, Mój kochany sąsiedzie, nie poradzisz z kusem.” 427. A RUFO, CALVO ET BLAESO LIBERA ME, DOMINE, KwesO
Widzisz jednookiego, łysego, momota; W tak obarczonym ciele ma być cała cnota
dziś cię widząc cienkiej: Nie będą, choć nóż zginął, próżnować nożenki. Jeśli się Waszmość — rzekę — nie żadzisz małżonkiem, Gotowym z nieułomnym naraić go trzonkiem.” A ta: „Dobrze, byłeś stal uważał najpierwej; Porwon katu swój trzonek i otyłe ścierwy. Jużem się odcisnęła, żyjąc z nieboszczykiem, Panie, odpuść mi ten grzech, kilka lat kozikiem; Chociażbyś go wecował na każdy dzień brusem, Mój kochany sąsiedzie, nie poradzisz z kusem.” 427. A RUFO, CALVO ET BLAESO LIBERA ME, DOMINE, QUAESO
Widzisz jednookiego, łysego, momota; W tak obarczonym ciele ma być cała cnota
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 185
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
suknia, a onę występek wydaje; Ona cnotliwa w samych skromnych strojach, a ty W rzeczy samej; tę gani fryj, a ciebie szaty. NA WDOWY
Gdybym miał pojąć, tę bym pojął wdowę, Której mężowi kat zakręcił głowę; Bo te marusze, pod żalu płaszczykiem, Wypadną coraz na plac z nieboszczykiem, A ja bym swej rzekł: Nie pleć, miła żono, I nie chwal tego, co go obieszono. DO WAWRZYŃCA
Chcąc rosłe ryby przywabić do brzucha, Przykładasz płotki, Wawrzyńcze, do ucha Wiadomym żartem i pytasz ich, jeśli Wiedzą, gdzie-ć racy dziadusia roznieśli; Chcesz-li dobrego podjąć
suknia, a onę występek wydaje; Ona cnotliwa w samych skromnych strojach, a ty W rzeczy samej; tę gani fryj, a ciebie szaty. NA WDOWY
Gdybym miał pojąć, tę bym pojął wdowę, Której mężowi kat zakręcił głowę; Bo te marusze, pod żalu płaszczykiem, Wypadną coraz na plac z nieboszczykiem, A ja bym swej rzekł: Nie pleć, miła żono, I nie chwal tego, co go obieszono. DO WAWRZYŃCA
Chcąc rosłe ryby przywabić do brzucha, Przykładasz płotki, Wawrzyńcze, do ucha Wiadomym żartem i pytasz ich, jeśli Wiedzą, gdzie-ć racy dziadusia roznieśli; Chcesz-li dobrego podjąć
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 62
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, spieszmy, niż nas czas nadgoni I śmierć, której się dobra myśl nie schroni: Ta niedyskretka tejże pchnięciem nogi Otwiera chaty i królewskie progi.
Żyj w skok, bo-ć zamknął do niezmiernej wrota Nadzieje krótki kres dany żywota; Zarwij, co możesz, dobrych dni pod miarą, Wnet będziesz bajką, nieboszczykiem, marą.
A jak się w ziemnym raz oglądasz grobie — Ani ty takich win obiecuj sobie, Ani ochłody pod gęstą drzewiną, Ani gry, ani zabawek z dziewczyną. MIERNOŚĆ
Rectius vives, Licini
Chcesz-li żyć z wczasem i sobie z przysługą, Ani się na głąb wydawaj z żeglugą, Ani się nazbyt
, spieszmy, niż nas czas nadgoni I śmierć, której się dobra myśl nie schroni: Ta niedyskretka tejże pchnięciem nogi Otwiera chaty i królewskie progi.
Żyj w skok, bo-ć zamknął do niezmiernej wrota Nadzieje krótki kres dany żywota; Zarwij, co możesz, dobrych dni pod miarą, Wnet będziesz bajką, nieboszczykiem, marą.
A jak się w ziemnym raz oglądasz grobie — Ani ty takich win obiecuj sobie, Ani ochłody pod gęstą drzewiną, Ani gry, ani zabawek z dziewczyną. MIERNOŚĆ
Rectius vives, Licini
Chcesz-li żyć z wczasem i sobie z przysługą, Ani się na głąb wydawaj z żeglugą, Ani się nazbyt
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 120
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
równo z wschodem słońca przybiegłszy do Brześcia, znajdowałem często i moich adwersarzów tegoż za fałszywą uczynioną sobie pilnujących relacją. Na resztę Sapieha kanclerz, otrzymawszy poselstwo z Inflant dla Sapiehy, pisarza polnego, zabiegł króla, ażeby powtórnego na sejmik brzeski nie wydawał uniwersału.
Nastąpił potem sejm grodzieński, na który z bratem moim nieboszczykiem Leonem, rekomendując go do dworu Poniatowskiego, wojewody naówczas mazowieckiego, teraźniejszego kasztelana krakowskiego — którego syn, podkomorzy koronny, jeszcze konkurował o Sapieżankę, podskarbiankę nadworną lit., a przeto pomocy ojca mego potrzebował — pojechałem. Zastałem już sejm zaczęty pod laską Tadeusza Ogińskiego, naówczas pisarza wielkiego W. Ks. Lit
równo z wschodem słońca przybiegłszy do Brześcia, znajdowałem często i moich adwersarzów tegoż za fałszywą uczynioną sobie pilnujących relacją. Na resztę Sapieha kanclerz, otrzymawszy poselstwo z Inflant dla Sapiehy, pisarza polnego, zabiegł króla, ażeby powtórnego na sejmik brzeski nie wydawał uniwersału.
Nastąpił potem sejm grodzieński, na który z bratem moim nieboszczykiem Leonem, rekomendując go do dworu Poniatowskiego, wojewody naówczas mazowieckiego, teraźniejszego kasztelana krakowskiego — którego syn, podkomorzy koronny, jeszcze konkurował o Sapieżankę, podskarbiankę nadworną lit., a przeto pomocy ojca mego potrzebował — pojechałem. Zastałem już sejm zaczęty pod laską Tadeusza Ogińskiego, naówczas pisarza wielkiego W. Ks. Lit
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 235
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
i przyjaciół otuchę, że może zostać deputatem na trybunał koronny. Jakoż,
za łaską Pana Boga, chociaż na sejmiku nie barzo regularnym, został deputatem z Marcinem Radzimińskim, sławnym pierwej patronem trybunalskim lubelskim, a potem, że tak rzekę, wykrętaczem. Ja zaś powróciłem do Wilna, tak dla sprawy rodziców moich z nieboszczykiem Wereszczyńskim, majorem regimentu konnego, w Kamieńcu Litewskim stojącego, w której poszła z trybunału inkwizycja, jako też dla dopilnowania sprawy wyżej opisanej księcia hetmana o czopowe brzeskie z Tarkowskim, kasztelanem brzeskim, i z kancelarią brzeską intentowanej. Po której sprawie modo ut supra expressum odeszłej pojechałem na eksdywizją do Pacewicz w powiecie wołkowyskim,
i przyjaciół otuchę, że może zostać deputatem na trybunał koronny. Jakoż,
za łaską Pana Boga, chociaż na sejmiku nie barzo regularnym, został deputatem z Marcinem Radzimińskim, sławnym pierwej patronem trybunalskim lubelskim, a potem, że tak rzekę, wykrętaczem. Ja zaś powróciłem do Wilna, tak dla sprawy rodziców moich z nieboszczykiem Wereszczyńskim, majorem regimentu konnego, w Kamieńcu Litewskim stojącego, w której poszła z trybunału inkwizycja, jako też dla dopilnowania sprawy wyżej opisanej księcia hetmana o czopowe brzeskie z Tarkowskim, kasztelanem brzeskim, i z kancelarią brzeską intentowanej. Po której sprawie modo ut supra expressum odeszłej pojechałem na eksdywizją do Pacewicz w powiecie wołkowyskim,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 249
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
swój na referendarza, niemniej i na mnie tym barzej zaostrzył. Niekontent był referendarz z tego trafunku, ja zaś dziękowałem Panu Bogu, że mi te wojewody podlaskiego oskarżenia nie zaszkodziły.
Po sejmiku wprędce umarł w Brześciu Antoni Pociej, który wcześnie strażnikostwa synowcowi swemu Ludwikowi, wojewodzicowi trockiemu, ustąpił. Była zaś taka między nieboszczykiem Pociejem a Flemingiem, podskarbim wielkim lit., konwencja, dekretem trybunalskim aprobowana, ażeby jeżeli 29 februarii w roku 1749 nie odda wypłaconych sum kredytorom Pociej Flemingowi, gdyż miał Pociej nadzieję, że zięć jego, książę Lubomirski, podstoli koronny, przystawi mu sumy, tedy Fleming miał wszystkie dobra nullis exceptis officiose pozajeżdżać. Półtora
swój na referendarza, niemniej i na mnie tym barzej zaostrzył. Niekontent był referendarz z tego trafunku, ja zaś dziękowałem Panu Bogu, że mi te wojewody podlaskiego oskarżenia nie zaszkodziły.
Po sejmiku wprędce umarł w Brześciu Antoni Pociej, który wcześnie strażnikostwa synowcowi swemu Ludwikowi, wojewodzicowi trockiemu, ustąpił. Była zaś taka między nieboszczykiem Pociejem a Flemingiem, podskarbim wielkim lit., konwencja, dekretem trybunalskim aprobowana, ażeby jeżeli 29 februarii w roku 1749 nie odda wypłaconych sum kredytorom Pociej Flemingowi, gdyż miał Pociej nadzieję, że zięć jego, książę Lubomirski, podstoli koronny, przystawi mu sumy, tedy Fleming miał wszystkie dobra nullis exceptis officiose pozajeżdżać. Półtora
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 289
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
memu do Motykał, a sam mało co w Rasnej zabawiwszy, pospieszyłem do Białej na imieniny śp. księcia imci chorążego wielkiego W. Ks. Lit., Radziwiłła. Po których imieninach, będąc zapozwanym o komisję wohyńską od mieszczan tamecznych na sądy sejmowe, pojechałem prosto do Warszawy z Białej, w kompanii z nieboszczykiem Borzęckim, strażnikiem brzeskim, Paszkowskim, generałem adiutantem, i z Estką, pasierzbem Mieczyńskiego, skarbnika zakroczymskie-
go. Z owego zatem nieukontentowania, które poniosłem od brata mego pułkownika, nie chciałem w jego stancji stać, który pierwej, prosto z Suchej Woli, stanął z teściem swoim, podstolim drohickim, w Warszawie
memu do Motykał, a sam mało co w Rasnej zabawiwszy, pospieszyłem do Białej na imieniny śp. księcia jmci chorążego wielkiego W. Ks. Lit., Radziwiłła. Po których imieninach, będąc zapozwanym o komisję wohyńską od mieszczan tamecznych na sądy sejmowe, pojechałem prosto do Warszawy z Białej, w kompanii z nieboszczykiem Borzęckim, strażnikiem brzeskim, Paszkowskim, generałem adiutantem, i z Estką, pasierzbem Mieczyńskiego, skarbnika zakroczymskie-
go. Z owego zatem nieukontentowania, które poniosłem od brata mego pułkownika, nie chciałem w jego stancji stać, który pierwej, prosto z Suchej Woli, stanął z teściem swoim, podstolim drohickim, w Warszawie
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 427
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
z serdecznym i przyostrym żalem, w czym mnie generałowa Kamińska i starościna brańska mocno sekundowały i naprawiły mu dosyć niesmacznych rzeczy. Na co wszystko starosta piotrkowski milczeć musiał, a nazad powracając, już do innej wsiadł karety. Nazajutrz rano wymawiał mi to starosta piotrkowski, jako też i to, że się przed ojcem jego, nieboszczykiem kasztelanem płockim, o to skarżyłem i ociec mu to ostro wymawiał. Na resztę pogodziliśmy się, a ja potem, pożyczywszy u generała Mokranowskiego czerw, zł 30, pospieszyłem do żony mojej w Czerwonym Dworze rezydującej, do Zabiełły, marszałka kowieńskiego, szwagra mego, gdzie stanąłem przed Przewodnią Niedzielą. Opowiedział
z serdecznym i przyostrym żalem, w czym mnie generałowa Kamińska i starościna brańska mocno sekundowały i naprawiły mu dosyć niesmacznych rzeczy. Na co wszystko starosta piotrkowski milczeć musiał, a nazad powracając, już do innej wsiadł karety. Nazajutrz rano wymawiał mi to starosta piotrkowski, jako też i to, że się przed ojcem jego, nieboszczykiem kasztelanem płockim, o to skarżyłem i ociec mu to ostro wymawiał. Na resztę pogodziliśmy się, a ja potem, pożyczywszy u generała Mokranowskiego czerw, zł 30, pospieszyłem do żony mojej w Czerwonym Dworze rezydującej, do Zabiełły, marszałka kowieńskiego, szwagra mego, gdzie stanąłem przed Przewodnią Niedzielą. Opowiedział
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 646
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Syn jej nie miał jeszcze zupełnie trzynastu lat, barzo był obyczajny, i żywy dzieciuch. Już go była powierzyła w pierwszej młodości, sposobnego człowieka dozorowi, i tylko go do siebie na kilka niedziel sprowadziła, ponieważ dla przedłużonej choroby, swego się spodziewała dokończyć życia. Przyznała mi się tego czasu, że miała także z nieboszczykiem mężem moim córkę, która się jej w Holandyj urodziła, i że jąu swego Brata kupca w Hadze, częścią na jego prośbę, częścią z inszych przyczyn zostawiła, ale to dziecię w szóstym roku według doniesienia Brata jej, umarło. Życzyłabym WMPani, mówiła, w Holandyj w domu mego Brata się bawić.
Syn iey nie miał ieszcze zupełnie trzynastu lat, barzo był obyczayny, i żywy dźiećiuch. Iuż go była powierzyła w pierwszey młodości, sposobnego człowieka dozorowi, i tylko go do śiebie na kilka niedziel sprowadziła, ponieważ dla przedłużoney choroby, swego śię spodziewała dokończyć życia. Przyznała mi śię tego czasu, że miała także z nieboszczykiem mężem moim corkę, ktora śię iey w Holandyi urodziła, i że iąu swego Brata kupca w Hadze, częścią na iego prośbę, częśćią z inszych przyczyn zostawiła, ale to dziecię w szostym roku według doniesienia Brata iey, umarło. Zyczyłabym WMPani, mowiła, w Holandyi w domu mego Brata śię bawić.
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 33
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
złotych 7, Boguskiemu złotych 12. Co dla pamięci pomieniony Leszczyński Waśko wpisać do ksiąg uprosił. 1141.
Pod wyższym aktem. — Stanąwszy do ksiąg klimkowskich uczciwa Katarzyna, nieboszczyka Danka sołtysa klimkowskiego pozostała żona, zdrowa na umyśle i żadnym nie zawiedziona błędem, dobrowolnie i bez przymusu zeznała, iż ona wespół z nieboszczykiem mężem swoim za zięcia przyjęła pracowitego Piotra Rusinczaka i jemuż połowę dwunasty części sołtystwa swojego względem wiana po córce swojej Marusi puszcza, zdaje i daruje, a to ze wszystkiemi pożytkami, pola i ogrodów połowicą. Także i budynku połowice puszcza temuż zięciowi swemu; którą on połowę tylko poprawiać ma. Także do młyna,
złotych 7, Boguskiemu złotych 12. Co dla pamięci pomieniony Leszczyński Waśko wpisać do ksiąg uprosił. 1141.
Pod wyższym aktem. — Stanąwszy do ksiąg klimkowskich ućciwa Katarzyna, nieboszczyka Danka sołtysa klimkowskiego pozostała żona, zdrowa na umyśle i żadnym nie zawiedziona błędem, dobrowolnie i bez przymusu zeznała, iż ona wespół z nieboszczykiem mężem swoim za zięcia przyjęła pracowitego Piotra Rusinczaka i jemuż połowę dwanasty części sołtystwa swojego względem wiana po córce swojej Marusi puszcza, zdaje i daruje, a to ze wszystkiemi pożytkami, pola i ogrodów połowicą. Także i budynku połowice puszcza temuż zięciowi swemu; którą on połowę tylko poprawiać ma. Także do młyna,
Skrót tekstu: KsKlim_1
Strona: 345
Tytuł:
Księga sądowa kresu klimkowskiego_1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1702 a 1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwik Łysiak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965