wami/ palić będą lasy/ Zejście/ drogie/ tak marnie obracały czasy. O jak się wiele godzin/ niepotrzebnie brało! Kiedy się do kitajki/ po włosie dziergało. Toż mówić i o Kwefach/ co z włosów robione Kupują Damy/ w strojach nader rozpieszczone. Jakoby ich jegwabie miękkie dolegały I tak większej miękkości/ we włosach szukały. O zbytki/ na dnie samym/ piekła wymyślone! Godne/ byście/ na nimże były pogrążone. Izajasza/ trzeci rozdział/ niech czytają; Co za karę/ dla strojów/ Strojnice mieć mają? My cokolwiek w tym/ naszą powagą powiemy Zszczerą/ w pośmiech u świata/
wami/ pálić będą lásy/ Ześćie/ drogie/ ták márnie obrácáły czásy. O iák się wiele godźin/ niepotrzebnie bráło! Kiedy się do kitayki/ po włośie dźiergáło. Toż mowić y o Kwefách/ co z włosow robione Kupuią Dámy/ w stroiách náder rospieszczone. Iákoby ich iegwabie miękkie dolegáły Y ták większey miękkośći/ we włosách szukáły. O zbytki/ ná dnie sámym/ piekłá wymyślone! Godne/ byśćie/ ná nimże były pogrążone. Izaiasza/ trzeći rozdźiał/ niech czytáią; Co zá kárę/ dlá stroiow/ Stroynice mieć máią? My cokolwiek w tym/ nászą powagą powiemy Zszczerą/ w pośmiech v świátá/
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
, lecz przymierze i związek czysty, nie takowy jako w sercach światowych żar Kupidynowy. Takiegom Mu łóżeczka szczyrze nażyczyła, na którym by i Westa swą głowę skłoniła, acz bez betów łabędzim puchem nasypanych i bez wezgłów egipską wełną przetykanych. To łoże, w którym leżą dwie czyste miłości, nie ma ze mchów łabędzich pieszczonych miękkości – spokojną myślą wespół z radością w zamianę to łóżeczko jest miękko kochankom usłane. Łóżko wczasu dusznego, łóżko górnej żądze, do niebieskich cię łożnic czystym łóżkiem sądzę! Tyś sekretną łożnicą Oblubieńca z duszą, twym się tylko faworem ognie pokryć muszą! Na tobiem zawsze zwykła w myślach trawić nocy i w troskach ustawicznych pozbywała
, lecz przymierze i związek czysty, nie takowy jako w sercach światowych żar Kupidynowy. Takiegom Mu łóżeczka szczyrze nażyczyła, na którym by i Westa swą głowę skłoniła, acz bez betów łabędzim puchem nasypanych i bez wezgłów egipską wełną przetykanych. To łoże, w którym leżą dwie czyste miłości, nie ma ze mchów łabędzich pieszczonych miękkości – spokojną myślą wespół z radością w zamianę to łóżeczko jest miękko kochankom usłane. Łóżko wczasu dusznego, łóżko górnej żądze, do niebieskich cię łożnic czystym łóżkiem sądzę! Tyś sekretną łożnicą Oblubieńca z duszą, twym się tylko faworem ognie pokryć muszą! Na tobiem zawsze zwykła w myślach trawić nocy i w troskach ustawicznych pozbywała
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 105
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
mimo tego że go w domach naszych do wielu potrzebujemy rzeczy, koniecznie jest potrzebnym do rozpuszczania Kruszców. Dobra jest rzecz wiedzieć jeszcze i to, że nie tylko węgiel jest potrzebny do rozpuszczania żelaznej rudy, lecz nad to różne rodzaje węglów mogą przyczynić się do wydoskonalenia żelaza; powiadają albowiem, że jedne węgle drzewowe dodają żelazu miękkości i ciągłości, drugie zaś czynią go kruchym i twardym. Lecz z kądby mogła ta wyniknąć różnica? któreby węgle były najsposobniejsze do wyjednania żelazu ciąglości? Nie potrzebażby mieć względu na różne rodzaje drzew, z których się robią węgle? na czas w którym się ścinają na węgle drzewa? i na młodość ich lub dawność
mimo tego że go w domach naszych do wielu potrzebuiemy rzeczy, koniecznie iest potrzebnym do rospuszczania Kruszcow. Dobra iest rzecz wiedzieć ieszcze i to, że nie tylko węgiel iest potrzebny do rospuszczania żelazney rudy, lecz nad to rożne rodzaie węglow mogą przyczynić się do wydoskonalenia żelaza; powiadaią albowiem, że iedne węgle drzewowe dodaią żelazu miękkosci i ciągłosci, drugie zaś czynią go kruchym i twardym. Lecz z kądby mogła ta wyniknąć rożnica? ktoreby węgle były naysposobnieysze do wyiednania żelazu ciąglosci? Nie potrzebażby mieć względu na rożne rodzaie drzew, z ktorych się robią węgle? na czas w ktorym się scinaią na węgle drzewa? i na młodość ich lub dawność
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 11
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
nicby stąd nie wyniknęło złego.
Dwa najlepsze przymioty węgla potrzebnego do kuźnic i do pieców są te, a żeby dogrzewał dobrze, i był miękki. Gdy zażywam słowa tego węgiel miękki, który mu jest właściwy, zażywam go w tym sensię w którym i Rzemieślnicy, którzy nazywają węglem miękkim ten, który żelazu nadaje miękkości, a węglem twardym ten, który żelazo czyni twardym; pewna albowiem jest rzecz, że natura węgla wpływa w naturę kruszcu. Przez nieszczęśliwość dwa te przymioty, to jest gorącość i miękkość, rzadko się razem z sobą znajdują, wszyscy ci, którzy oczyszczają minerały, rozumieją, że węgiel drzewowy biały jest dosyć miękki,
nicby ztąd nie wyniknęło złego.
Dwa naylepsze przymioty węgla potrzebnego do kuźnic i do piecow są te, á żeby dogrzewał dobrze, i był miękki. Gdy zażywam słowa tego węgiel miękki, ktory mu iest własciwy, zażywam go w tym sensię w ktorym i Rzemieślnicy, ktorzy nazywaią węglem miękkim ten, ktory żelazu nadaie miękkosci, á węglem twardym ten, ktory żelazo czyni twardym; pewna albowiem iest rzecz, że natura węgla wpływa w naturę kruszcu. Przez nieszczęsliwość dwa te przymioty, to iest gorącość i miękkość, rzadko się razem z sobą znayduią, wszyscy ci, ktorzy oczyszczaią minerały, rozumieią, że węgiel drzewowy biały iest dosyć miękki,
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 35
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
do Pasternaku korzenia podobny/ z żółta biały/ zapachu przykrego i ostrego/ skory miąższej/ a na zmarsczkach swych cienkiej. Z tego tedy w Kwietniu napierwej/ obdłużnie Sosiki/ albo Pączki chochołato klinę wychodzą/ jako u nas Kapusty w ziemnych grubach pospolicie wyrastać widziemy. W starym korzeniu więtsze/ w młodym mniejsze/ miękkości gębczastej/ albo Jeleniej bedłki/ środek mając miedzy twardym a miękkim/ które potym usychają pirwej/ niżli Kłącze z siebie wypuści: Które Kłącze/ jako się wyższej namieniło/ barzo wysoko puszcza/ kolankowate/ we wnątrz czcze/ jednak Drzeń biały. A kolanka albo członki cienka błoneczka okrywa/ właśnie/ jako na trzcinie baczymy
do Pásternaku korzeniá podobny/ z żołtá biały/ zapáchu przykrego y ostrego/ skory miąższey/ á ná zmarsczkách swych ćienkiey. Z tego tedy w Kwietniu napierwey/ obdłużnie Sośiki/ álbo Pączki chochołáto klinę wychodzą/ iáko v nas Kápusty w źiemnych grubách pospolićie wyrastáć widźiemy. W stárym korzeniu więtsze/ w młodym mnieysze/ miękkości gębcżástej/ álbo Ieleniej bedłki/ środek máiąc miedzy twárdym á miękkim/ ktore potym vsycháią pirwey/ niżli Kłącze z śiebie wypuśći: Ktore Kłącze/ iáko śię wysszey námieniło/ bárzo wysoko puscza/ kolankowáte/ we wnątrz czcże/ iednák Drzeń biały. A kolanká álbo członki ćienka błonecżká okrywa/ właśnie/ iáko ná trzćinie baczymy
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 177
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
tym mu ostrzejsze odzienie służy; wszak też i kwiat rożany w kolącym cierniu dochowywa swej piękności/ i lilia kolącym głogiem okrążona swojej białości dotrzymywa; a lubo JEZUS nie podległ skazie i zawsze białorumiany trwać może w niewinności/ przecię na sobie nam pokazał subtelniuchy/ aby człowiek delikackiej kompleriej garnął się raczej do ostrości/ niż do miękkości/ tam bowiem bezpieczniejszy/ gdzie jak najlepszy nieprzyjacielowi wstręt uczyni/ który się nigdy na ostrość nie narazi/ chyba żeby w ostrości człowiek żyjący/ lubo miłuje ostrość/ nie miłował niewinności. III. NIe schodźcie z oczu/ Duchowie niebiescy/ ślicznej Dzieciny/ z tą odzieżą/ niepojdzie Matki wygoda przez to w pogardę/
tym mu ostrzeysze odźienie służy; wszák też y kwiat rożány w kolącym ćierniu dochowywa swey pięknośći/ y lilia kolącym głogiem okrążona swoiey białośći dotrzymywa; á lubo IEZVS nie podległ skaźie y záwsze białorumiány trwáć może w niewinnośći/ przećię ná sobie nam pokazał subtelniuchy/ áby człowiek delikáckiey kompleryey gárnął się ráczey do ostrośći/ niż do miękkośći/ tám bowiem bespiecznieyszy/ gdźie iák naylepszy nieprzyiaćielowi wstręt vczyni/ ktory się nigdy ná ostrość nie náráźi/ chybá żeby w ostrośći człowiek żyiący/ lubo miłuie ostrość/ nie miłował niewinnośći. III. NIe schodźćie z oczu/ Duchowie niebiescy/ śliczney Dźiećiny/ z tą odźieżą/ niepoydźie Mátki wygodá przez to w pogárdę/
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 121
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
niech zgoła głowy nic nie dolega JEZUSOWEJ, niech się wszelaka miękkość najduje/ garnąć się będzie Dziecina do ostrości. Widzi bowiem że wonne roże często zawodzą siła dusz ludźkich/ i swym zapachem/ do zguby wiecznej ich pociągają. Białość złączona zrumianością wie jakich afektów jest przyczyną. i im ma w sobie wieniec rożany więcej miękkości/ tym barziej serce miękczeje/ że nim/ nasłabsze świata stworzenie kierować może powoli. Więc baczy JEZUS że barzo gęsto bywają w duszach początki z kwiatków/ z wonnych gałązek/ z zielonych rozdzek/ z wieńców świeżo uwitych ścisłej przyjaźni. Igrzyskiem często targują ludzie zielone/ targują wieniec/ i ta gałązka którą podają mili sobie
niech zgołá głowy nic nie dolega IEZUSOWEY, niech się wszeláká miękkość náyduie/ gárnąć się będźie Dźiećina do ostrośći. Widźi bowiem że wonne roże często záwodzą śiłá dusz ludźkich/ y swym zapáchem/ do zguby wieczney ich poćiągáią. Białość złączona zrumianośćią wie iákich áffektow iest przyczyną. y im ma w sobie wieniec rożány więcey miękkośći/ tym bárźiey serce miękczeie/ że nim/ nasłábsze świáta stworzenie kierowáć może powoli. Więc baczy IEZVS że barzo gęsto bywáią w duszách początki z kwiatkow/ z wonnych gałązek/ z źielonych rozdzek/ z wieńcow świeżo vwitych śćisłey przyiáźni. Igrzyskiem często tárguią ludźie źielone/ tárguią wieniec/ y tá gáłązká ktorą podáią mili sobie
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 270
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
skrzepłej, niewysuszonej. 69. Czemu żelazo nachylone przychodzi do siebie? Aby się nachylone żelazo prostowało, trzeba aby nie nazbyt twarde było bo takie się złamie: ani też nieczyste. bo i to się skruszy. a nie nazbyt miękkie, bo to jak ołów nachylonym zostanie: ale ma mieć pomiarkowanie twardości z miękkością z miękkości to będzie miało iż jego cząśtki dadzą się wycieńczać w nachyleniu, z twardości że w tym wycieńczeniu nie będą chciały zostawać i będą się do swej pierwszej pory wracać, i żelazo całe zatym się będzie prostowało. 70. Czemu żelazo hartowane barziej daje ognia? Bo jest trwadsze, i przez hartowanie siarka w nim doskonalsza zostaje
skrzepłey, niewysuszoney. 69. Czemu żelazo náchylone przychodźi do śiebie? Aby się náchylone żelázo prostowáło, trzeba áby nie názbyt twárde było bo tákie się złamie: áni też nieczyste. bo y to się skruszy. á nie názbyt miękkie, bo to iák ołow náchylonym zostánie: ále ma mieć pomiarkowánie twárdośći z miękkośćią z miękkośći to będźie miało iż iego cząśtki dádzą się wyćieńczáć w náchyleniu, z twárdośći że w tym wyćieńczeniu nie będą chćiały zostáwáć y będą się do swey pierwszey pory wracáć, y żelázo cáłe zátym się będźie prostowáło. 70. Czemu żelazo hártowane barziey dáie ognia? Bo iest trwádsze, y przez hártowánie siárka w nim doskonálsza zostáie
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 104
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
: i sztuki od kamieni drogich/ coś jej sam nakupił. Uszy tyle/ ile zauśnice od wymysłów natykane. Czoło tyle/ ile naczelnik/ złotemi kamieńmi haftowany. Nos tyle/ ile piżma/ ambry/ i perfumy w zapach kosztowne. Wargi tylo ile bawełniane zawoje w Turczech złotem określone/ których dla wdzięczności i miękkości używa. Twarz tyle/ ile farbiczki Weneckie i zamorskie. Gęba tyle/ ile smaczne kąski/ Marcepany/ cukry robione/ lodowate/ a przy nich truneczki rozkoszne z Krety przywiezione/ któremiś ją niekiedy obsyłał. Szyja tyle/ ile Łańcuchy alebanty/ i sute z pereł sznury/ którycheś jej nadał. Ramiona tyle
: y sztuki od kámieni drogich/ coś iey sam nákupił. Vszy tyle/ ile zauśnice od wymysłow nátykáne. Czoło tyle/ ile naczelnik/ złotemi kámieńmi háftowány. Nos tyle/ ile piżmá/ ámbry/ y perfumy w zapách kosztowne. Wárgi tylo ile báwełniáne zawoie w Turczech złotem określone/ ktorych dla wdźięcznośći y miękkośći używa. Twarz tyle/ ile fárbiczki Weneckie y zamorskie. Gębá tyle/ ile smáczne kąski/ Márcepany/ cukry robione/ lodowáte/ á przy nich truneczki roskoszne z Krety przywieźione/ ktoremiś ią niekiedy obsyłał. Szyiá tyle/ ile Łańcuchy álebánty/ y sute z pereł sznury/ ktorycheś iey nádał. Rámioná tyle
Skrót tekstu: ZłoteJarzmo
Strona: 24
Tytuł:
Złote jarzmo małżeńskie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650
nie mogąc, słowa sobie rzeczonego nie znosi i męczyć się nad bliźnim chce.”
Próżno się ten i siłą i męstwem przechwala, Kto złym żądzom nad sobą zwycięstwa pozwala, Czyń ty dobrze ubogim, gdy cię na to stawa, Bo to nie mąż co wszytko brać chce, a nie dawa, I ktokolwiek takowej miękkości pozbędzie, Którą ziemia mieć winna, człowiekiem nie będzie. POWIEŚĆ XXXVIII.
Pytałem raz jednego uczonego człowieka: jaki obyczaj bracia, przyjaciele, krewni między sobą zachować mają?
Odpowiedział: — „Ten najmniejszy obyczaj zachować i pamiętać mają, aby najliższego krewnego swego sprawę wprzód położywszy, z miłością i chęcią onę odprawował,
nie mogąc, słowa sobie rzeczonego nie znosi i męczyć się nad bliźnim chce.”
Próżno się ten i siłą i męztwem przechwala, Kto złym żądzom nad sobą zwycięztwa pozwala, Czyń ty dobrze ubogim, gdy cię na to stawa, Bo to nie mąż co wszytko brać chce, a nie dawa, I ktokolwiek takowéj miękkości pozbędzie, Którą ziemia mieć winna, człowiekiem nie będzie. POWIEŚĆ XXXVIII.
Pytałem raz jednego uczonego człowieka: jaki obyczaj bracia, przyjaciele, krewni między sobą zachować mają?
Odpowiedział: — „Ten najmniejszy obyczaj zachować i pamiętać mają, aby najliszszego krewnego swego sprawę wprzód położywszy, z miłością i chęcią onę odprawował,
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 117
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879