do funkcji deputackiej od kontradycentów. Z tym wszystkim wszyscy ci napaśnicy nam, słabym naówczas, silni jeszcze byli i tylko teraźniejszy marszałek kowieński, jego przyjaciele deputaci, przy tym też moja dla każdego pokora, a najbardziej miłosierdzie boskie było naszą nadzieją.
Był naówczas marszałkiem trybunalskim Straszewicz, podstarości grodzki upicki, którego laska tak była niechwalebna, że gdy jezuita, kaznodzieja u Św. Jana w Wilnie, zaczął mocno mówić o sprawiedliwości świętej na kazaniu, na którym ordynaryjnie bywają deputaci, tedy tegoż kaznodzieję trybunał za danym rokiem jemu, alias zakazem, od ambony odsądził. A że napaśnicy wyżej wyrażeni na fortunkę naszą mieli projekt do sprawy generała artylerii łączyć
do funkcji deputackiej od kontradycentów. Z tym wszystkim wszyscy ci napaśnicy nam, słabym naówczas, silni jeszcze byli i tylko teraźniejszy marszałek kowieński, jego przyjaciele deputaci, przy tym też moja dla każdego pokora, a najbardziej miłosierdzie boskie było naszą nadzieją.
Był naówczas marszałkiem trybunalskim Straszewicz, podstarości grodzki upitski, którego laska tak była niechwalebna, że gdy jezuita, kaznodzieja u Św. Jana w Wilnie, zaczął mocno mówić o sprawiedliwości świętej na kazaniu, na którym ordynaryjnie bywają deputaci, tedy tegoż kaznodzieję trybunał za danym rokiem jemu, alias zakazem, od ambony odsądził. A że napaśnicy wyżej wyrażeni na fortunkę naszą mieli projekt do sprawy generała artylerii łączyć
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 126
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, smoły, gumy, z pewnych drzew zbieranej, z kleju, w wodzie krynicy jednej osobliwą własność mającej moczonego. Nie ma świat teraz tego ognia, po prochu wynalezionym. Ale choćby kto chciał resuscitare ten sposób, podobno by tyle industryj, aplikacyj, i paciencyj niechciał przyłożyć człek wieku teraźniejszego. A toż niechwalebna była, i wiekopomna starożytnych moda, na miedzianych wibijać Pisma godne pamięci Tablicach? był ich usus u Lacedemończyków, Rzymianów, Żydów, i innych Narodów, Prawa, Edykta, i cokolwiek perennitati chciała kredytować starożytność, na miedzianych sztychowała tablicach, albo in tabulis ceratis, alias deskach woskiem odzianych, albo grubo nasmarowanych, lub
, smoły, gumy, z pewnych drzew zbieraney, z kleiu, w wodzie krynicy iedney osobliwą własność maiącey moczonego. Nie ma swiat teraz tego ognia, po prochu wynalezionym. Ale choćby kto chciał resuscitare ten sposob, podobno by tyle industryi, applikacyi, y paciencyi niechciał przyłożyć człek wieku teraznieyszego. A toż niechwalebna była, y wiekopomna starożytnych moda, na miedzianych wibiiać Pisma godne pámięci Tablicach? był ich usus u Lacedemończykow, Rzymianow, Zydow, y innych Narodow, Práwa, Edykta, y cokolwiek perennitati chciała kredytować starożytność, na miedzianych sztychowała tablicach, albo in tabulis ceratis, alias deskach woskiem odzianych, albo grubo nasmarowanych, lub
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 32
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
ten ladaco bzdurzy; Owen nie dosyć jest to sażenisty; A ten zaś cienki, czy schorzał na glisty. Zgoła fortuna, tych drugich osoba, Żadna się dziewce owej nie podoba, Wszystkiemi gardzi, wszystkich odprawuje, A głupia z sobą sama Dyskuruje: Pewnie mniemają, żem męża potrzebna, Ze pannie długo Panną niechwalebna; Lecz chwała BOGU mam tylo urody Ze i poczekać mogę dość bez szkody, Nie są tęskliwe jeszcze samej nocy, Żebym się przedać miała brzydkiej mocy. Tym czasem jeden, mija drugi roczek, Uroda spada, marszczki koło oczek Pokazują się, niewdzięczne te karby; Nu moja Dziewka do bielidł i farby; I
ten ladaco bzdurzy; Owen nie dośyć iest to sażenisty; A ten zas ćienki, czy zchorzał na glisty. Zgoła fortuna, tych drugich osoba, Zadna śię dźiewce owey nie podoba, Wszystkiemi gardźi, wszystkich odprawuie, A głupia z sobą sama dyszkuruie: Pewnie mniemaią, żem męża potrzebna, Ze pannie długo Panną niechwalebna; Lecz chwała BOGU mam tylo urody Ze i poczekać mogę dość bez szkody, Nie są tęskliwe ieszcze samey nocy, Zebym śię przedać miała brzydkiey mocy. Tym czasem ieden, miia drugi roczek, Uroda zpada, marszczki koło oczek Pokazuią śię, niewdźięczne te karby; Nu moia Dźiewka do bielidł i farby; I
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 6
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731