sam kruszyć niż iść do wybitej dziury. Ani go od tej walki nie odwiodą razy, Ani od szejdwaseru obliczne obrazy, Ani to, że z tej bitwy i z tego połowu Więcej bywa łamania w kościach niż ołowu. Dla niego dziesięćletnią wojną Troja wstała, Przezeń i Rzesza Rzymska wolności dostała, Dla niego niecierpliwa Dydo się zabiła, Dla niego brata, dzieci Medea dusiła, Dla niego Dedal krowę Pazyfajej robił, Dla niego Aleksander perskich posłów pobił, Dla niego Kleopatra została królową, Dla niego utraciła żywot śmiercią nową. Dla niego Mesalina, byle wyjeżdżoną, Wolała kurwą zostać niż cesarską żoną, Przezeń przemyślny cesarz, chcąc dojść
sam kruszyć niż iść do wybitej dziury. Ani go od tej walki nie odwiodą razy, Ani od szejdwaseru obliczne obrazy, Ani to, że z tej bitwy i z tego połowu Więcej bywa łamania w kościach niż ołowu. Dla niego dziesięćletnią wojną Troja wstała, Przezeń i Rzesza Rzymska wolności dostała, Dla niego niecierpliwa Dydo się zabiła, Dla niego brata, dzieci Medea dusiła, Dla niego Dedal krowę Pazyfajej robił, Dla niego Aleksander perskich posłów pobił, Dla niego Kleopatra została królową, Dla niego utraciła żywot śmiercią nową. Dla niego Mesalina, byle wyjeżdżoną, Wolała kurwą zostać niż cesarską żoną, Przezeń przemyślny cesarz, chcąc dojść
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 315
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
drugich Trojańskich Neptunową z ale i Siewierszczyzny siła odbieżeć musieli. Zeszły tedy niezwyciężone Wojska Polskie z-ich granic/ nie kazano i naszym pokoju ustanowionego łamać. Takci szable szczerbate/ z-gorącej krwie nie do końca wychedożonych Chrześcijan otarszy/ przyszło nam do pochew schować/ i przetarte/ i zemszone powieszać temlaki; Ale żądze nieuspokojone/ i niecierpliwa ręka/ i nie przyzwykły pokojem umysł w samym schodzeniu/ przemyślał o gościach na grzbiet swój. Byłać ochota do boju/ i z tym narodem w-dobrze nachylonej wierze zwarszy się dziedzicznemu nieprzyjacielowi imienia naszego Turczynowi w-oczy zakoliwszy zastąpić; ale Kaspiskiego morza głębokie nurty/ i nie dościgłe okiem brzegi nadzieje przebycia odjęły. Przeto
drugich Troianskich Neptunową z ále i Siewierszczyzny śiłá odbieżeć muśieli. Zeszły tedy niezwyćiężone Woyska Polskie z-ich gránic/ nie kazano i nászym pokoiu ustánowionego łamáć. Takći száble szczerbáte/ z-gorącey krwie nie do końcá wychedożonych Chrześcian otárszy/ przyszło nam do pochew schować/ i przetárte/ i zemszone powieszáć temlaki; Ale żądze nieuspokoione/ i niećierpliwa ręká/ i nie przyzwykły pokoiem umysł w samym schodzeniu/ przemyślał o gośćiách na grzbiet swoy. Byłáć ochotá do boiu/ i z tym narodem w-dobrze nachyloney wierze zwarszy się dźiedźicznemu nieprzyiaćielowi imienia nászego Turczynowi w-oczy zákoliwszy zástąpić; ále Káspiskiego morzá głębokie nurty/ i nie dośćigłe okiem brzegi nádźieie przebyćia odięły. Przeto
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 76
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
podziały ofiary? Gdzie ksiądz w ornacie, ale myśl w browarze Albo w spiklirzu zabawna u miary, Od swojej rzeczy włóczy się z daleka, Jakby nie z Bogiem była sprawa człeka. Gdzież są gorące w seraficznym żarze Świętych kapłanów za dawnej rodziny W owej z wieczerzy pozostałej parze Chleba i wina Boskie narodziny? Gdy niecierpliwa wstrzemięźliwie głodu Do inszego się chęć ubiega płodu. Szacowna ciała Boskiego istota Rodzi się teraz niby jakim żartem Albo jakoby Bóg nasz był sierota, Księżym niestetyż ulega bękartom, Kiedy przez pochop do swych uciech lipki Od ołtarza się spieszą do kolibki. Czegoż się śmiejesz na swym pasterniku Gorsząc, pasterzu, trzodę wkoło
podziały ofiary? Gdzie ksiądz w ornacie, ale myśl w browarze Albo w spiklirzu zabawna u miary, Od swojej rzeczy włóczy się z daleka, Jakby nie z Bogiem była sprawa człeka. Gdzież są gorące w seraficznym żarze Świętych kapłanów za dawnej rodziny W owej z wieczerzy pozostałej parze Chleba i wina Boskie narodziny? Gdy niecierpliwa wstrzemięźliwie głodu Do inszego się chęć ubiega płodu. Szacowna ciała Boskiego istota Rodzi się teraz niby jakim żartem Albo jakoby Bóg nasz był sierota, Księżym niestetyż ulega bękartom, Kiedy przez pochop do swych uciech lipki Od ołtarza się spieszą do kolibki. Czegoż się śmiejesz na swym pasterniku Gorsząc, pasterzu, trzodę wkoło
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 234
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
. Z: Grzegorzowi, VII Paschalisowi II Papieżom mniej przychylny w swych Pismach, będąc Adherentem i Partyzantem strony Henryka Cesarza.
SOCRATES Ateńczyk Filozof, Archelausa uczeń, Mistrz Platona, w czystości i sprawiedliwości nulli comparabilis, Etyki albo Moralnej Fijlozofii pierwszy Autor, Kantipy żony ustawicznie gdyrającej nie czuł szturmów; która tak była w złości niecierpliwa, iż stół wywróciła, przy którym mąż Sokrates z Uczniami dysputował. Ze nowych Bogów przyczyniał, o starych źle trzymał, dwieścią ośmdziesiąt i jedną Ateńskiego Senatu kondemnowany sentencjami. Więc sam sobie miał dać truciznę. Pliniusz w Historyj Naturalnej w księdze 7 w Rozdziale 19 mówi o nim. Socrates nunquám risise perhibentur, sed vultu
. S: Grzegorzowi, VII Paschalisowi II Papieżom mniey przychylny w swych Pismach, będąc Adherentem y Partyzantem strony Henryka Cesarza.
SOCRATES Ateńczyk Filozof, Archelausa uczeń, Mistrz Platona, w czystości y sprawiedliwości nulli comparabilis, Etyki albo Moralney Fiilozofii pierwszy Autor, Kantippy żony ustawicznie gdyraiącey nie czuł szturmow; ktora tak była w złości niecierpliwa, iż stoł wywrociła, przy ktorym mąż Sokrates z Uczniami dysputował. Ze nowych Bogow przyczyniał, o starych źle trzymał, dwieścią ośmdziesiąt y iedną Ateńskiego Senatu kondemnowany sentencyami. Więc sam sobie miał dać truciznę. Pliniusz w Historyi Naturalney w księdze 7 w Rozdziale 19 mowi o nim. Socrates nunquám risise perhibentur, sed vultu
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 688
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
I opuściwszy ręce, nieszczęściu podlegać? Pobiją zboża grady, przedsię oracz w pole Z pługiem idzie, nie pomniąc o próżnej stodole. A Pan Bóg zaś tak hojnie, jako Pan, zaradza, Że się i grad, i wszystek głodny rok nagradza. Pomnisz, kiedy nam sady zima posuszyła? One sady rozkoszne! Niecierpliwa była Moja Olenka, swoje wyrąbać kazała, Jakoby do palenia inszych drew nie miała. Kędy nie wyrąbano, znowu się z korzenia Puszczały; jam się musiał udać do szczepienia. I teraz z łaski bożej mam tak piękne sady, Że mię nimi nie przejdzie nikt miedzy sąsiady. Widziałem, kędy domy
I opuściwszy ręce, nieszczęściu podlégać? Pobiją zboża grady, przedsię oracz w pole Z pługiem idzie, nie pomniąc o próżnej stodole. A Pan Bóg zaś tak hojnie, jako Pan, zaradza, Że się i grad, i wszystek głodny rok nagradza. Pomnisz, kiedy nam sady zima posuszyła? One sady rozkoszne! Niecierpliwa była Moja Olenka, swoje wyrąbać kazała, Jakoby do palenia inszych drew nie miała. Kędy nie wyrąbano, znowu się z korzenia Puszczały; jam się musiał udać do szczepienia. I teraz z łaski bożej mam tak piękne sady, Że mię nimi nie przejdzie nikt miedzy sąsiady. Widziałem, kędy domy
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 125
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
wesołej pogodzie I po tak jasnym słonecznym promieniu, Kiedy mi zaraz przy porannym wschodzie O wiecznym smutku wroży i więzieniu! Ach! ciężko ten dzień serce twoje bodzie, Który mię w strasznym pragnie udręczeniu, Na mię słonecznym niech nie patrzy okiem, Jeśli mię krwawym chce napoić sokiem! 35
Przebog! jako jest miłość niecierpliwa! Jednę godzinę całym rokiem mierzą! Na łóżku sobie cknie Dama tęskliwa Ani też nocy okropnej domierza. Nazajutrz w drogę idzie nieszczęśliwa, Miłość serdeczną krwią własną uśmierza,
Strofuje czarne nocy długiej cienie, Od której cierpi rany i więzienie. 36
Ledwie czarnawa noc z miękkiego łona Wielkiej macierze na świat wychodziła I od wielkiego wiatru
wesołej pogodzie I po tak jasnym słonecznym promieniu, Kiedy mi zaraz przy porannym wschodzie O wiecznym smutku wroży i więzieniu! Ach! ciężko ten dzień serce twoje bodzie, Ktory mię w strasznym pragnie udręczeniu, Na mię słonecznym niech nie patrzy okiem, Jeśli mię krwawym chce napoić sokiem! 35
Przebog! jako jest miłość niecierpliwa! Jednę godzinę całym rokiem mierzą! Na łożku sobie cknie Dama teskliwa Ani też nocy okropnej domierza. Nazajutrz w drogę idzie nieszczęśliwa, Miłość serdeczną krwią własną uśmierza,
Strofuje czarne nocy długiej cienie, Od ktorej cierpi rany i więzienie. 36
Ledwie czarnawa noc z miękkiego łona Wielkiej macierze na świat wychodziła I od wielkiego wiatru
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 15
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
będą wyzwoleni Obleżenia i z królem swojem Sarraceni, Aby się do swych pierwszych niechęci wrócili I aby rozpoczęty bój z sobą skończyli Który gdy koniec weźmie, dopiero ukaże, Komu przysądzić piękną Doralikę każe; A ta, która przysięgę od nich odebrała, Za obu, że ją strzymać mieli, ślubowała.
CXIII.
Była tam niecierpliwa na ten czas Niezgoda, Którą barzo bolała ona ich ugoda; Była także i Pycha i obiedwie chciały, Aby ono jednanie jako rozerwały. Lecz Miłość więcej mogła, która tamże była, Której najwiętsza jest moc i najwiętszą siła; Ta przyłożone strzały do cięciwy miała I pozad i Niezgodę i Pychę trzymała. PIEŚŃ XXIV.
będą wyzwoleni Obleżenia i z królem swojem Sarraceni, Aby się do swych pierwszych niechęci wrócili I aby rozpoczęty bój z sobą skończyli Który gdy koniec weźmie, dopiero ukaże, Komu przysądzić piękną Doralikę każe; A ta, która przysięgę od nich odebrała, Za obu, że ją strzymać mieli, ślubowała.
CXIII.
Była tam niecierpliwa na ten czas Niezgoda, Którą barzo bolała ona ich ugoda; Była także i Pycha i obiedwie chciały, Aby ono jednanie jako rozerwały. Lecz Miłość więcej mogła, która tamże była, Której najwiętsza jest moc i najwiętszą siła; Ta przyłożone strzały do cięciwy miała I pozad i Niezgodę i Pychę trzymała. PIEŚŃ XXIV.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 258
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
fałszywą Chcąc wdać w niewolą długą, ciężką i dotkliwą. Przyczyny inszej nie wiem, jeno iż mojego Zajrzeli mi pokoju i wczasu słodkiego”.
XX
Tak, zjęta zbytniem żalem, dziewka narzekała, Żadnej z poradą przyjąć pociechy nie chciała; Bo choć się wkrada cicho nadzieja wątpliwa W bierne serce, ale zaś bojaźń niecierpliwa Wnet ją gasi. Nakoniec przypomniawszy sobie, Tak jej Rugier w tysiącznem przysięgał sposobie, Chce zwyciężyć swej wiary słabość statecznością I dłużej jeszcze czekać nań lub to z ciężkością.
XX
Czeka stroskana dziewka dni dwadzieścia drugich, Wzdycha, oczy w łzach topi, a nie mogąc długich Tęsknic w cichości chować, jako zwyczaj
fałszywą Chcąc wdać w niewolą długą, ciężką i dotkliwą. Przyczyny inszej nie wiem, jeno iż mojego Zajrzeli mi pokoju i wczasu słodkiego”.
XX
Tak, zjęta zbytniem żalem, dziewka narzekała, Żadnej z poradą przyjąć pociechy nie chciała; Bo choć się wkrada cicho nadzieja wątpliwa W bierne serce, ale zaś bojaźń niecierpliwa Wnet ją gasi. Nakoniec przypomniawszy sobie, Tak jej Rugier w tysiącznem przysięgał sposobie, Chce zwyciężyć swej wiary słabość statecznością I dłużej jeszcze czekać nań lub to z ciężkością.
XX
Czeka stroskana dziewka dni dwadzieścia drugich, Wzdycha, oczy w łzach topi, a nie mogąc długich Tesknic w cichości chować, jako zwyczaj
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 7
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zaznogciach wikle się korzenie/ Podpora dużego pnia: drżeń kości posiada: Szpik śrzedni w pierwszej mierze: w miazgę krew przepada: Ramiona mkną w gałęzie: palce w roszczki małe: skkora łubem twardnieje: zaczym narastałe Drzewo/ pękate brzucho/ na koło obeszło/ I piersi zawaliło: nawet do szyje szło. Ta zwłoki niecierpliwa/ w drzewie zakląknęła Nadchodzącym/ i lice za skorę wcisnęła. Taż lubo zmysły z ciałem odeszły prawdziwe/ Jednak płacze/ i z drzewa łzy się leją żywe; Które w poważeniu są: co z zaskorza płynie/. Imię ma pańskie/ ani wiecznie Mirra zginie. A kaziródne plemię w drzewie jak narosło/
záznogćiách wikle się korzenie/ Podporá dużego pnia: drżeń kośći pośiada: Szpik śrzedni w pierwszey mierze: w miazgę krew przepada: Rámioná mkną w gáłęźie: pálce w roszczki máłe: skkorá łubem twardnieie: zaczym nárastáłe Drzewo/ pękáte brzucho/ ná koło obeszło/ Y pierśi záwáliło: nawet do szyie szło. Tá zwłoki niećierpliwá/ w drzewie zákląknęłá Nádchodzącym/ y lice zá skorę wcisnęłá. Táż lubo smysły z ćiáłem odeszły prawdźiwe/ Iednák płácze/ y z drzewá łzy się leią żywe; Ktore w poważęniu są: co z zaskorza płynie/. Imię ma pánskie/ áni wiecznie Mirrhá zginie. A kaźirodne plemię w drzewie iák nárosło/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 259
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
nic nędznej cale nie smakuje, Ból niepewny roźlicznie wczłonki wszystkie wpada, To jakby umierając mdłą nogą upada, Głowa ledwie na szyj pochylonej leży, To się zaś uspokoi, a gdy sen odbieży Całą noc na łzach strawi: porwie się spościeli I znowu się położy warkocz rozplecieli? Znowu go spleść rozkaże: zawsze niecierpliwa Strój mieni, na bankiecie Cerery jej zbywa, O zdrowie niedba, sama nie wie kędy chodzi. Ustają wszystkie siły, na Czerstwości schodzi. Rumieniec ślicznej twarzy nie zdobi Urody. Troski ją wysuszyły: pełne trwogi chody. Subtelna wdzięka ciała zginęła białego, I oczy, które były na kształt Foebowego Światła, zgasły
nic nędzney cále nie smákuie, Bol niepewny roźlicżnie wczłonki wszystkie wpada, To iákby umieráiąc mdłą nogą upada, Głowá ledwie ná szyi pochyloney leży, To się záś uspokoi, á gdy sęn odbieży Cáłą noc ná łzách stráwi: porwie się zpośćieli I znowu się położy wárkocż rosplećieli? Znowu go spleść roskaże: záwsze niecierpliwa Stroy mięni, ná bánkiećie Cerery iey zbywa, O zdrowie niedba, sámá nie wie kędy chodźi. Vstáią wszystkie siły, ná Czerstwości zchodźi. Rumięniec slicżney twárzy nie zdobi Vrody. Troski ią wysuszyły: pełne trwogi chody. Subtelna wdźięká ciáłá zginęłá biáłego, I oczy, ktore były ná kształt Phoebowego Swiátłá, zgásły
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 137
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696