odpowiedają: „Wolimy dziesięć niż tę jednę, panie.” A sędzia: „Wierę, i moje to zdanie. Więc się trzymając testamentu dźwięku, Dziedzicowi je oddajcie do ręku. Niechaj Pogwizdów ma umarła dusza.” Z tym poszły stronie obiedwie z ratusza. 131. NA MUCHY
Mówią, że białegłowy złe i niecierpliwe. Nieprawda to, bo patrząc, jako niecnotliwe Tej pannie, co przed stołem, dokuczają mszyce, Po sobie się miarkując, mam je za święcice. Czyli się też umyślnie wywodzący z złości Przed ludźmi, podobał się ten fortel jejmości? 132. NA TOŻ
Z tej muchy, mościa panno, co to
odpowiedają: „Wolimy dziesięć niż tę jednę, panie.” A sędzia: „Wierę, i moje to zdanie. Więc się trzymając testamentu dźwięku, Dziedzicowi je oddajcie do ręku. Niechaj Pogwizdów ma umarła dusza.” Z tym poszły stronie obiedwie z ratusza. 131. NA MUCHY
Mówią, że białegłowy złe i niecierpliwe. Nieprawda to, bo patrząc, jako niecnotliwe Tej pannie, co przed stołem, dokuczają mszyce, Po sobie się miarkując, mam je za święcice. Czyli się też umyślnie wywodzący z złości Przed ludźmi, podobał się ten fortel jejmości? 132. NA TOŻ
Z tej muchy, mościa panno, co to
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 259
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Przez całowanie ponno muszę mieć wrócony.
III.
Gdy tak po pięknych gmachach grof chodził wspaniały, A to tam, to sam bawił wzrok i słuch zdumiały, Pilno na pierwsze naszych lat patrząc początki, Które miały uporne w mocy swojej prządki, W kącie jednem z przędziwa oczy jego chciwe Uraził płomień, co go blaski niecierpliwe Miotały; nigdy kruszec, ślicznie wygładzony, Nie lśnił się, tak i perła z orlentalskiej strony.
I
Tem barziej mu się piękność wełny podobała, Im wdzięczniejszą nad insze światłością błyskała. Zaczem ewangelisty wnet pyta świętego, Komu należy, hasłem żywota czyjego. Ten mówi: „Kiedy, synu, dzień zjawi się
Przez całowanie ponno muszę mieć wrócony.
III.
Gdy tak po pięknych gmachach grof chodził wspaniały, A to tam, to sam bawił wzrok i słuch zdumiały, Pilno na pierwsze naszych lat patrząc początki, Które miały uporne w mocy swojej prządki, W kącie jednem z przędziwa oczy jego chciwe Uraził płomień, co go blaski niecierpliwe Miotały; nigdy kruszec, ślicznie wygładzony, Nie lśnił się, tak i perła z orlentalskiej strony.
I
Tem barziej mu się piękność wełny podobała, Im wdzięczniejszą nad insze światłością błyskała. Zaczem ewangelisty wnet pyta świętego, Komu należy, hasłem żywota czyjego. Ten mówi: „Kiedy, synu, dzień zjawi się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 86
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
być ma. Abowiem iż wilgość krwawa miedzy inemi nalepsza/ dla tego i konie tej kompleksji a tej sierści podległe/ są przyrodzenia wesołego/ dużego/ mężnego/ długo trwającego/ rany i wszelakie prace niezmierne snadnie podejmującego/ ktemu też śmiałości wielkiej i dowcipu do nauki/ a czego się nauczą długo pamiętliwe/ wszakoż karania zbytniego niecierpliwe. Wiedzieć tedy potrzeba/ z takiemi jako w ćwiczeniu się obchodzić/ bo taki koń pojmie rychło/ a co pojmie/ to z chęcią uczyni/ a gdyby czego czynić niechciał/ przymuszon być niechce/ aż się pomału wciągnie: gdyż za przymusem zwierzchności nad sobą z przykra nie cierpi/ ale i owszem im
być ma. Abowiem iż wilgość krwáwa miedzy inemi nalepsza/ dla tego y konie tey komplexiey á tey śierśći podległe/ są przyrodzenia wesołego/ dużego/ mężnego/ długo trwáiącego/ rány y wszelákie prace niezmierne snádnie podeymuiącego/ ktemu też śmiáłośći wielkiey y dowćipu do náuki/ á czego się náuczą długo pámiętliwe/ wszákoż karánia zbytniego niećierpliwe. Wiedźieć tedy potrzebá/ z tákiemi iáko w ćwiczeniu się obchodźić/ bo táki koń poymie rychło/ á co poymie/ to z chęćią vczyni/ á gdyby czego czynić niechćiał/ przymuszon być niechce/ áż się pomáłu wćiągnie: gdyż zá przymusem zwierzchnośći nád sobą z przykrá nie ćierpi/ ále y owszem im
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Aiijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603