ubóstwa/ nędze i niedostatku przywodzą!
Są to niebaczni Rodzicy/ że chociaż gromadę dziatek mają: przecię o nie nie dbają: a wszystko przez gardziel przelawszy Mizerakami zostawają; i dlategoż też po ich śmierci dziatki się ich to tam to sam włóczą/ i cudze kąty pocierać muszą: ba i drugie Dziatki czasem z niecierpliwości Rodzice swe w grobie przeklinają (czegoby czynić nie miały) mówiąc: Bodajże ten Ociec/ bodajże ta Matka/ co nam Dziatkom swoim wszystko przeżarli i przemarnowali; a byliby nam nieco po sobie zostawić mogli/ w piekle gorzeli!
Miłe Dziatki/ macieli takie Rodzice utratne/ nie przeklinajciesz ich:
ubostwá/ nędze y niedostátku przywodzą!
Są to niebáczni Rodźicy/ że choćiaż gromádę dźiatek máją: przećię o nie nie dbáją: á wszystko przez gardźiel przelawszy Mizerakámi zostawáją; y dlategoż też po ich śmierći dźiatki śię ich to tám to sám włoczą/ y cudze kąty poćieráć muszą: bá y drugie Dźiatki czásem z niećierpliwośći Rodźice swe w grobie przeklináją (czegoby czynić nie miáły) mowiąc: Bodayże ten Oćiec/ bodayże tá Mátká/ co nam Dźiatkom swoim wszystko przeżárli y przemárnowáli; á byliby nam nieco po sobie zostáwić mogli/ w piekle gorzeli!
Miłe Dźiatki/ máćieli tákie Rodźice utrátne/ nie przeklinayćiesz ich:
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 22.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
studnie i piwnice bierze: Zamknąwszy klasztor, idzie gdzieś w drogę daleką. Biegają upragnieni, ledwie się nie wścieką, Łają mniszy opata o zamknienie studnie, Dzień był gorący lecie, do tego południe, Nie mogło być inaczej, do pomyj, do kuchnie, Żłopie, zawarszy oczy drugi, nie odmuchnie, I swej niecierpliwości, z srogim zębów zgrzytem, Niejeden z tamtych księży przypłacił womitem. Zapomnieli w tej biedzie odprawiać nieszporu; Aż też i opat z miasta wraca ku wieczoru. Ten narzeka, drugi klnie, ów pod nosem mruczy, Że odchodząc od studnie nie zostawił kluczy; Baczniejszy jego winę kładą na kucharza. Kazawszy opat wszytkim zejść
studnie i piwnice bierze: Zamknąwszy klasztor, idzie gdzieś w drogę daleką. Biegają upragnieni, ledwie się nie wścieką, Łają mniszy opata o zamknienie studnie, Dzień był gorący lecie, do tego południe, Nie mogło być inaczej, do pomyj, do kuchnie, Żłopie, zawarszy oczy drugi, nie odmuchnie, I swej niecierpliwości, z srogim zębów zgrzytem, Niejeden z tamtych księży przypłacił womitem. Zapomnieli w tej biedzie odprawiać nieszporu; Aż też i opat z miasta wraca ku wieczoru. Ten narzeka, drugi klnie, ów pod nosem mruczy, Że odchodząc od studnie nie zostawił kluczy; Baczniejszy jego winę kładą na kucharza. Kazawszy opat wszytkim zejść
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 218
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przyczyny postępku tamtego, Ganię swe skargi, ganię i skwapliwy Gniew popędliwy.
Przeklinam wiersze, już je rewokuję, I niepamięci wiecznej dedykuję. I to, które je tak pisało skoro, Dziś łamię pióro.
Winuję oczy, że mię tak zmamiły, I ostrzej pono na ten czas patrzyły Niż było trzeba, czy z niecierpliwości Czyli z zazdrości?
I was, którychem ku spolnej żałobie Przybrał był w żalu mym za świadków sobie, Zwierzęta dzikie, wiatry, lasy, skały I morskie wały,
Proszę, żebyście wrodzone srogości Chowając, próżne puściły litości. Ja się już i sam za swe gniewy wstydzę, Gdy błąd mój widzę.
Niech
przyczyny postępku tamtego, Ganię swe skargi, ganię i skwapliwy Gniew popędliwy.
Przeklinam wiersze, już je rewokuję, I niepamięci wiecznej dedykuję. I to, ktore je tak pisało skoro, Dziś łamię pioro.
Winuję oczy, że mię tak zmamiły, I ostrzej pono na ten czas patrzyły Niż było trzeba, czy z niecierpliwości Czyli z zazdrości?
I was, ktorychem ku spolnej żałobie Przybrał był w żalu mym za świadkow sobie, Zwierzęta dzikie, wiatry, lasy, skały I morskie wały,
Proszę, żebyście wrodzone srogości Chowając, prożne puściły litości. Ja się już i sam za swe gniewy wstydzę, Gdy błąd moj widzę.
Niech
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 256
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
, rozruchów i tumultów w Królestwie aby więcej nie czynili, do domów się swych wrócili, grzechów do grzechów do nieba wołających więcej nie przyczyniali, szkód ludziom nieznośnych, a nienagrodzonych w tym szerokim królestwie aby nie czynili, gdyż się ich już dosyć ludziom nawyrządzali, a mnie ani moich senatorów i rycerskiego stanu ludzi osobliwie do niecierpliwości aby nie pobudzali. Usłyszawszy taki mandat, rokoszanie posłali do króla i do senatorów, mówiąc: »Nam nie godzi się, abyśmy tym mandatom mieli posłusznymi być, ale o nas i Rzpltej naszej inaczej radzić, a za swobody i wolności nasze, jeśli tego trzeba będzie, poledz«. Zaraz ona zbytnia królewska
, rozruchów i tumultów w Królestwie aby więcej nie czynili, do domów się swych wrócili, grzechów do grzechów do nieba wołających więcej nie przyczyniali, szkód ludziom nieznośnych, a nienagrodzonych w tym szerokim królestwie aby nie czynili, gdyż się ich już dosyć ludziom nawyrządzali, a mnie ani moich senatorów i rycerskiego stanu ludzi osobliwie do niecierpliwości aby nie pobudzali. Usłyszawszy taki mandat, rokoszanie posłali do króla i do senatorów, mówiąc: »Nam nie godzi się, abyśmy tym mandatom mieli posłusznymi być, ale o nas i Rzpltej naszej inaczej radzić, a za swobody i wolności nasze, jeśli tego trzeba będzie, poledz«. Zaraz ona zbytnia królewska
Skrót tekstu: KrysPasCz_II
Strona: 54
Tytuł:
Passya pana naszego Zygmunta Trzeciego, króla polskiego, podług jego sługi i wiernego poddanego, z panem swym spółcierpiącego.
Autor:
Szczęsny Kryski
Miejsce wydania:
Janowiec
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
eram.
Symbolista człeka zmarłym ludziom ujmującego honor, wyrażając, na- o Ptactwie osobliwym
malował Kruków wiele koło ludzkiego ciała, je szarpiących, cum lemmate: Procul si viveret.
KUKUŁKA Cuculus, Coceyx, od kukania, novâ compositâ voce nazwana, wszędzie oprócz Nowego Świata i Murzyńskiego Imperium znajdująca się: Dla zimna naturalnego, czyli niecierpliwości, sama na swoich nie siedzi jajcach, ale ukradkiem w gniezdzie Grzywacza, Piegzy po Łacinie Currucae, albo Wilgi, według Aldrovanda, lub też Skowronka,Słowika, Gila, ich jajca wypiwszy. teste Jonstono. Młode gdy już są w pierzu Kukułki, najsmaczniejszą są zwierzyną u Pliniusza i Arystotelesa.
KROGULEC, po Łacinie
eram.
Symbolista człeka zmarłym ludziom uymuiącego honor, wyrażaiąc, na- o Ptactwie osobliwym
malował Krukow wiele koło ludzkiego ciała, ie szarpiących, cum lemmate: Procul si viveret.
KUKUŁKA Cuculus, Coceyx, od kukania, novâ compositâ voce nazwana, wszędzie oprocz Nowego Swiata y Murzyńskiego Imperium znayduiąca się: Dla zimna naturalnego, cżyli niecierpliwości, sama na swoich nie siedzi iaycach, ale ukradkiem w gniezdzie Grzywacza, Piegzy po Łacinie Currucae, albo Wilgi, według Aldrovanda, lub też Skowronka,Słowika, Gila, ich iayca wypiwszy. teste Ionstono. Młode gdy iuż są w pierzu Kukułki, naysmacznieyszą są zwierzyną u Pliniusza y Arystotelesa.
KROGULEC, po Łacinie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 612
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Ale Sosnowski i takowe opasanie, i takową odpowiedź potem negavit.
Z tym wszystkim Sosnowski, sam nie jadąc na te sądy hetmańskie, posłał porucznika swego petyhorskiego Suzina, teraźniejszego sędziego grodzkiego brzeskiego, który mniej uważny plenipotent, gdy za przywołaniem sprawy przeciwko Sosnowskiemu, zaczął zbyt żwawo i nieostrożnie mówić, do tej przyprowadził księcia hetmana niecierpliwości, że go kazał w areszt wziąć. Nie była to Suzina magnanimitas ani rezolucja, ale nierozsądek, bo gdyby na sroższego hetmana aniżeli książę Radziwiłł, wielkiej dobroci pan, trafił, a chciał go hetman według rygoru sądzić, bo jednak u sądu każdego powinna być dla sędziego rewerencja, a tym barzej, aby uszczypliwymi na
Ale Sosnowski i takowe opasanie, i takową odpowiedź potem negavit.
Z tym wszystkim Sosnowski, sam nie jadąc na te sądy hetmańskie, posłał porucznika swego petyhorskiego Suzina, teraźniejszego sędziego grodzkiego brzeskiego, który mniej uważny plenipotent, gdy za przywołaniem sprawy przeciwko Sosnowskiemu, zaczął zbyt żwawo i nieostrożnie mówić, do tej przyprowadził księcia hetmana niecierpliwości, że go kazał w areszt wziąć. Nie była to Suzina magnanimitas ani rezolucja, ale nierozsądek, bo gdyby na sroższego hetmana aniżeli książę Radziwiłł, wielkiej dobroci pan, trafił, a chciał go hetman według rygoru sądzić, bo jednak u sądu każdego powinna być dla sędziego rewerencja, a tym barzej, aby uszczypliwymi na
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 697
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
pacjenta interesującego się, bez żadnego na oczy czytających, lub uszy słuchających względu, muszę viliori, atoli opprtuniori aliquantum immorari materiae. Najprzód; jak prędko się urodzi Dziecię, ma być puki w powiciu zostaje, w należytej obserwie, żeby źle powite nie lezało, bo ów płacz, który niewinne niemowlę czyni, bywa z niecierpliwości, i spobudzeniem w sobie złości, przez co zołć rozdyma się i roście w nim, mając dwojaką do tego okazją, bo jedna że jest związane, druga że delikatne ciało, złe powicie szczypie. Ale gdy zawsze ochędożnie, i sucho leżeć będzie, płakać zaniecha i poprzestanie; a stąd i złość poniekąd w nim
pácyenta interesuiącego się, bez żadnego ná oczy czytaiących, lub uszy słuchaiących względu, muszę viliori, atoli opprtuniori aliquantum immorari materiae. Náyprzod; iák prędko się urodzi Dziecię, ma bydź puki w powiciu zostaie, w náleżytey obserwie, żeby źle powite nie lezało, bo ow płacz, ktory niewinne niemowlę czyni, bywa z niecierpliwości, y zpobudzeniem w sobie złości, przez co zołć rozdyma się y roście w nim, maiąc dwoiaką do tego okázyą, bo iedna że iest związane, druga że delikatne ciáło, złe powicie szczypie. Ale gdy záwsze ochędożnie, y sucho leżeć będzie, płakać zániecha y poprzestánie; á ztąd y złość poniekąd w nim
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 108
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
ś. w sobie czuł; jako to w świętych Bozych bywało/ z których męstwa chwała Boża rosła. V. Mogęsz sobie przynamniej śmierci życzyć? M. Możesz/ ale z przyczyny słusznej/ i poważnej/ na przykład/ gdybyś jej sobie życzył dla Boga/ abyś był wolen od grzechu. Lecz zniecierpliwości i desperacji/ abo innej namiętności nieporządnej/ nie możesz. V. Którzyż wystąpują przeciw temu Przykazaniu? M. Wszyscy/ którzy na zdrowiu szkodzą bliźniemu/ którzy poronienia są przyczyną/ choćby tego właśnie nie zamierzali/ ani chcieli; przez niewstrzemięźliwość/ przez gniew/ przez dźwiganie wielkich ciężarów/ przez bicie i nie poszanowanie
ś. w sobie czuł; iáko to w świętych Bozych bywáło/ z ktorych męstwá chwałá Boża rosłá. V. Mogęsz sobie przynamniey śmierći życzyć? M. Możesz/ ále z przyczyny słuszney/ y poważney/ ná przykład/ gdybyś iey sobie życzył dla Bogá/ ábyś był wolen od grzechu. Lecz zniećierpliwośći y desperácyey/ ábo inney namiętnośći nieporządney/ nie możesz. V. Ktorzyż wystąpuią przećiw temu Przykazániu? M. Wszyscy/ ktorzy ná zdrowiu szkodzą bliźniemu/ ktorzy poronienia są przyczyną/ choćby tego właśnie nie zámierzáli/ áni chćieli; przez niewstrzemięźliwość/ przez gniew/ przez dźwigánie wielkich ćiężarow/ przez bićie y nie poszánowánie
Skrót tekstu: AnzObjWaś
Strona: 64
Tytuł:
Objaśnienie trudności teologicznych zebrane z doktorów św. od Anzelma świętego
Autor:
Wojciech Waśniowski
Drukarnia:
Łukasz Kupisz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
która Demofoonta, Syna Tezeuszowego z wojny Trojańskiej powracającego, i do domu i do afektu przyjęła; wziąwszy wprzód od niego słowo, że się w domu swoim uspokoiwszy, miał ją pojąć za żonę. Odjechawszy tedy Demofoon; gdy się na czas umówiony, dla różnych w Ojczyźnie zabaw, nie stawił; Fyllis, i z niecierpliwości kochania, i z żalu; jakoby się wzgardzoną wierząc, sama się obiesiła; i obrócona jest w Migdałowe drzewo bez liścia. Wróciwszy się potym Demofoon, i poznawszy co się stało, począł do siebie drzewo obłapieniem przytulać; które niby przyście oblubieńca swego czując; wydało liście. Fyllis List jej do Demofoonta.
DEmofooncie
ktora Demofoontá, Syná Tezeuszowego z woyny Troiáńskiey powracáiącego, y do domu y do affektu przyięłá; wziąwszy wprzod od niego słowo, że się w domu swoim uspokoiwszy, miał ią poiąć zá żonę. Odiechawszy tedy Demofoon; gdy się ná czás umowiony, dla rożnych w Oyczyźnie zábaw, nie stawił; Phyllis, y z niećierpliwośći kochánia, y z żalu; iákoby się wzgárdzoną wierząc, samá się obieśiłá; y obrocona iest w Migdałowe drzewo bez liśćia. Wroćiwszy się potym Demofoon, y poznawszy co się stáło, począł do śiebie drzewo obłápieniem przytuláć; ktore niby przyśćie oblubieńcá swego czuiąc; wydáło liśćie. Phyllis List iey do Demofoontá.
DEmofoonćie
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 11
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
nie rozumiejąc, do ofiar czynienia przywdział; takie męki z owego jadu cierpieć począł, że w gniewie i boleści, czeladnika, co tę suknią przyniósł, ze skały w Morze Eubejskie wrzucił, który w opokę obrócony. Sam zaś łuk, i strzały Filoktecie oddawszy, na stos ogniem zapalony na gorze Oeta, z niecierpliwości skoczył, i żywo zgorzał. O czym Dejanira usłyszawszy, zabiła się z żalu Herkulesową buławą, z której krwi, ziele wynikneło, co się nazywa Nimfea, albo Hercleon. Dejanira. Jej list do Herkulesa.
ZEć się dostała w ręce Oechalia, Winszują wszyscy, winszuję też i ja, Lecz nie bez żalu;
nie rozumieiąc, do ofiar czynienia przywdźiał; tákie męki z owego iádu ćierpieć począł, że w gniewie y boleśći, czeládniká, co tę suknią przyniosł, ze skáły w Morze Eubeyskie wrzućił, ktory w opokę obrocony. Sam záś łuk, y strzáły Filoktećie oddawszy, ná stos ogniem zápalony ná gorze Oetá, z niećierpliwośći skoczył, y żywo zgorzał. O czym Deiánirá usłyszawszy, zábiła się z żalu Herkulesową bułáwą, z ktorey krwi, źiele wynikneło, co się názywa Nymphea, álbo Hercleon. Deianira. Iey list do Herkulesá.
ZEć się dostáłá w ręce Oecháliá, Winszuią wszyscy, winszuię też y ia, Lecz nie bez żalu;
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 112
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695